W grupie uczestniczących w spotkaniu nauczycieli (świetnych, otwartych!)
większość - jak na moje oko - stanowili ci spoza Szczecina.
Popyt przewyższa podaż. Miałam to na zajęciach z ekonomii.
Cytuję za internetową "Encyklopedią zarządzania": „nadwyżka wartości
popytu nad wartością podaży skutkuje zwiększeniem konkurencji wśród
konsumentów dóbr, a w rezultacie wzrostem cen. Kiedy ceny rosną, zmniejsza się zapotrzebowanie na
dane dobro, co jednocześnie skłania producentów do powiększenia rozmiarów
podaży.”
Jak skłonić „producentów” dobrej edukacji do powiększenia rozmiarów podaży, przy jednoczesnym pominięciu etapu wzrostu cen?
Oto jest pytanie.
Hamlecie, Ty ze swoim wysiadasz, przykro mi.
hmmm... od kilku dni myślę jaki komentarz mogę dodać: rozpięta pomiędzy "Wspieram nauczycielki (i nauczycieli)" a przekonanie, że część osób pełniących te funkcje powinna odejść od tego zawodu...
OdpowiedzUsuńNie ma we mnie wiary, że godne zarobki pociągną za sobą zmianę feudalnych stosunków w szkole. Niestety...
Przepraszam za brak odzewu, ale tak jakby nie byłam w stanie. To co miałam do napisania, napisałam w kolejnym poście.
UsuńA zmianę od czegoś trzeba zacząć. Bez dobrych zarobków nie może zaś dojść do niej na większą skalę. Moim zdaniem.