wtorek, 11 listopada 2014

Z. Stanecka "Nasza Paczka i niepodległość", czyli bez zadęcia

W minionych latach było już patriotycznie-straszno oraz patriotycznie-inaczej (raczej nowocześnie, dla wielu jednak niezadowalająco).

W tym roku miało nie być w ogóle. Nie dość bowiem, że – działając po raz pierwszy na własny rachunek - nie wywiesiliśmy flagi (aby wywiesić, trzeba ją mieć, a do sklepu z flagami było nam dotąd nie po drodze), to jeszcze zaplanowaliśmy na dzisiejszy dzień leżenie do góry brzuchami i nicnierobienie, stanowczo wykluczające uczestnictwo w jakichkolwiek obchodach.

Wczoraj jednak rozpakowując kolejny karton natknęłam się na należący jeszcze do moich dziadków, oprawny w ramki, jedwabny portret Piłsudskiego i zmiękłam. Może nie na tyle, by zająć się klejeniem kotylionów, ale wystarczająco mocno, aby wszcząć poszukiwania odpowiedniej na dzisiejszą okazję książki.

„Nasza Paczka i niepodległość” nadała się znakomicie.


Starszy, który od tego roku jako czwartoklasista uczy się w szkole szeregu odrębnych przedmiotów, szczerze nie cierpi dwóch z nich. Pierwszym jest religia (to temat na osobny post), zaś drugim historia. Wcale mu się nie dziwię. Gdyby mnie uczono historii w taki sposób jak jego (z zadęciem i w całkowitym oderwaniu od tego, co go interesuje), z pewnością czułabym to samo. Podejrzewam, że jego nauczycielka nigdy dotąd nie wsłuchała się w głosy neurodydaktyków, zwracających uwagę na to, że uczymy się dzięki emocjom. Innym niż nuda.

Zofia Stanecka chyba nie jest nauczycielką (w każdym razie nic mi o tym nie wiadomo), ale nowoczesne i skuteczne metody nauczania ma w małym palcu.
Daniel de Latour raczej nigdy nie zilustrował żadnego podręcznika, ale najwyższa pora, by to zmienić.
W duecie stworzyli książkę, która ma szansę stać się nowoczesnym narzędziem pomocnym w nauczaniu historii, przydatnym nawet dla takich patriotycznych leniwców jak ja. Dlaczego?

Po pierwsze, narratorem jest dziecko (Jacek), lat pewnie około dziesięciu, szef Paczki, którą oprócz niego tworzą jeszcze jego rówieśnicy: Malinowski, Jagoda i Wiktor (obsadzający niezbędną w przypadku takiej książki rolę mądrali, udzielającego mimochodem niezbędnych wyjaśnień) oraz szczerbata Maśka, młodsza siostra Jagody.

Po drugie, niezbędne historyczne informacje (podane w przystępny, choć mocno skondensowany sposób) poprzedzone są każdorazowo krótką fabularną historyjką, nawiązującą do tego, czym żyją dzieci. Można oczywiście wybrzydzać, że bohaterowie nie mają tabletów i nie grają w Minecrafta, ale akurat w przypadku moich synów (którzy wprawdzie nie mają tabletów, za to namiętnie tworzą minecraftowe światy), osadzenie akcji w mieszczącej się na drzewie bazie okazało się strzałem w dziesiątkę. Minione wakacje spędzili bowiem głównie w krzakach, rosnących opodal naszego starego mieszkania, gdzie – wespół z grupą innych dzieci – zajmowali i odbijali kolejne bazy, następnie pieczołowicie je rozbudowując. Pełni emocji słuchali więc o przygodach członków Paczki, którzy – podjudzeni przez Dziadka (a jego ojciec walczył jeszcze pod Piłsudskim) – rzucili się walczyć z najeźdźcami, próbującymi odebrać im Bazę. „Nie dajcie sobie wydrzeć niepodległości!” – nawoływał Dziadek, a moi synowie kiwali głowami z pełnym zrozumieniem, dobrze jeszcze pamiętając, jak sami walczyli ze wstrętną Maryśką, jej koleżanką Lidką oraz ich braćmi.

Po trzecie, na barwnej historyjce opowieść się nie kończy. Pojawiają się w niej i historyczne daty, i nazwiska, a nawet nuty. W opowieści o 11 Listopada było to kilka pierwszych taktów „My, Pierwsza Brygada”, a ja, przypominając sobie lekcje solfeżu i odśpiewując przytoczony fragment, ze zdziwieniem odkryłam, że Starszy śpiewa razem ze mną. Okazało się, że podczas szkolnego apelu ów utwór odśpiewała taka ładna Kaśka z Vb… Ot, siła emocji!

Po czwarte, ilustracje i szata graficzna. Nowoczesna, ale zarazem ładna (co nie zawsze idzie w parze); sympatyczna, zachęcająca do czytania. Są czarno-białe i kolorowe rysunki, ale także archiwalne zdjęcia. Całość została przy tym skomponowana z zachowaniem umiaru; mimo używania różnych krojów czcionek i różnych kolorów druku udało się – o dziwo! – uniknąć wywoływania oczopląsu.

Po piąte, opowieść o 11 listopada jest ledwie pierwszą z sześciu. Kolejnych pięć traktuje o innych ważnych dla Polski (i nie tylko) datach: 1, 2 i 3 maja, 4 czerwca i 15 sierpnia. Będzie więc o czym czytać także i przy okazji kolejnych świąt, z czego już się cieszę.

Zofia Stanecka „Nasza Paczka i niepodległość. O sześciu polskich świętach”. Ilustrował Daniel de Latour. Egmont, Warszawa 2014. 

14 komentarzy:

  1. Książkę mamy, ale jeszcze nie została przeczytana. A właściwie zaczęłam ją ale wtedy prawie pięciolatek się nudził przy lekturze i przerwałam, a Starsza sama nie chce. Będę więc musiała jej przeczytać, była okazja we wtorek ale jestem w amoku remontowym i armaggedonie urodzinowym i nie podołałam. A widzisz, moja historię uwielbia, ma ją od pierwszej klasy, choć teraz w nowej szkole jakoś mniej. O religii chętnie przeczytam! Nie mam żadnych doświadczeń w tym temacie, bo u nas religii w szkole nie dają.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. My mamy ją od dość dawna (prawie od daty premiery), ale też jakoś do tej pory się nie udało przeczytać. Teraz też tylko jeden rozdział; następne czekają na kolejne święta:)
      A Ty możesz teraz przeprowadzić badania terenowe, porównując jak do tematu świąt narodowych podchodzą w różnych krajach. Myślę jednak i myślę, i nie mam pojęcia kiedy, co i dlaczego świętuje się w Portugalii... Bo w Niemczech to i owszem, akurat wiem:)
      O religii nie wiem czy będzie. To bardzo złożony problem i nie jestem pewna, czy chcę o tym pisać publicznie.

      Usuń
    2. A mamy tutaj dzień wolności 25 kwietnia, 10 czerwca dzień Portugalii, 1 grudnia dzień niepodległości, kilka świąt kościelnych, podobnych do tych w Polsce (1.11., 15.8., 8.12.) Poza tym pojedyncze miasta mają swoje święta, np. najbliższe nam Lagos 27.10. Ale istoty tych świąt z dziećmi jeszcze nie analizowałam. Na razie świetowaliśmy po portugalsku św. Marcina, a w czwartek będziemy świętować ogólnonarodowy dzień piżamy. Co do religii, rozumiem, aczkolwiek ciekawa jestem. U nas to też temat na topie.

      Usuń
    3. Nawet nie próbuję się domyślać, co w historii Portugalii oznaczają przywołane przez Ciebie daty, gdyż w głowie mam tylko czarną dziurę. A dzień piżamy to bym sobie chętnie poświętowała! W piżamie, rzecz jasna:)

      Usuń
    4. Rewolucja goździkowa może jednak?? W piżamach do szkoły idą:) Akcja pomocy dzieciom w domach dziecka, taka wersja.

      Usuń
    5. O rewolucji goździkowej, owszem nawet coś wiem, ale za diabła nie połączę jej z żadną datą.
      A znalezienie związku pomiędzy pójściem do szkoły w piżamach a pomocą dzieciom w domach dziecka przekracza moje skromne możliwości intelektualne...

      Usuń
  2. Szkoda, że nie znałam tej książki przed 11 listopada, bo jak co roku szukałam czegoś co przybliży moim dzieciom to święto. Nie znalazłam niczego stricte o 11.11, ale trafiłam na "Mazurek Dąbrowskiego. Nasz hymn narodowy" Małgorzaty Strzałkowskiej. I również polecam, bo można dzieciom wyjaśnić o co chodzi z tym przewodem, jaki przykład dał Bonaparte i dlaczego to ojciec płacze, a nie Basia (w czwartej zwrotce). Sama też się czegoś przy okazji dowiedziałam :)
    Dzięki za podrzucenie tej książki. Fajnie, że opisano tez inne święta narodowe. Myślę, że ja nabędę przy najbliższej okazji.

    Ps. Szkoda, że nie wpadłaś na kiermasz. Fajosko było :)
    Agnieszka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pytanie o przewód padło i u mnie w tym roku. A tej książeczki Strzałkowskiej nie znam, więc chętnie sięgnę, zwłaszcza że bardzo lubimy autorkę:) O Mazurku sama wiem natomiast całkiem sporo; byłam nawet w muzeum w Będominie, o!
      PS. Słyszałam, że było super i bardzo żałuję. Niestety, życie mnie pokonało - od pewnego czasu w soboty uprawiam działalność dydaktyczną, która sprawia, że około 15.00 występuję wyłącznie w formie zwłok, które starają się nie pokazywać publicznie:(

      Usuń
  3. Ale, że Piłsudski w jedwabiach? Fiu fiu!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Owszem. W końcu żył podobno skromnie, a alkoholem gardził, więc choć teraz należy mu się trochę luksusu w szkiełku:P

      Usuń
  4. Dorzucę do mikołajowego wora. Razem z minecraftem na Xa :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Całkiem zgrabny zestaw. Może i Marszałkowi by się spodobał, wszak on też wykreował całkiem nowy świat:P

      Usuń
  5. Mówiłam, że fajna, nie? ;-) Lektura obowiązkowa w podstawówce a przynajmniej obowiązkowa pozycja w bibliotekach szkolnych!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Owszem, oddaję Ci palmę pochwalnego pierwszeństwa:) Myślę, że spokojnie mogłaby to być lektura dla trzecioklasistów. Teraz zdaje się, że ogłoszono konkurs lekturowej piękności, więc może by tam gdzieś napisać, aby oficjele rozważyli włączenie na listę?

      Usuń