środa, 31 października 2018

"Horropera", czyli zachwyt w wołaczu


W taki dzień jak dzisiejszy, gdybym chciała nawiązać do starych, dobrych czasów i jeszcze starszych, lokalnych, a nie amerykańskich komercyjnych tradycji, powinnam wieczorem zamknąć się w ciemnym pokoju, rozświetlanym wyłącznie światłem sączącym się z radioodbiornika, nakryć się kocem i zacząć słuchać odpowiednio strasznego słuchowiska.

Nie film, nawet nie książka, ale właśnie słuchowisko, koniecznie z oprawą muzyczną. Tylko tak chciałabym się dzisiaj bać, jednak nie bardzo, tylko troszeczkę, do tego inteligentnie.

Czy wymagam zbyt wiele?

No, może trochę. Zwłaszcza, że kilka lat temu pozbyłam się z domu ostatniego z w miarę klimatycznych aparatów radiowych.
Jeśli jednak ograniczyć wymagania tylko do słuchowiska i kocyka, to okazuje się, że da się to załatwić.

Półtora tygodnia temu, podczas 6 edycji szczecińskiego Festiwalu Czytania Odkrywcy Wyobraźni, miała bowiem miejsce premiera naprawdę strrrrasznego słuchowiska, a nawet operrrry. Konkretnie Horropery.



Początkowo wydawało mi się, że nie będzie to rzecz godna wielkiej uwagi. Dlatego poszłam niechętnie, prawie na siłę, wyłącznie dzięki natręctwu MoWi (dzięki!).

Duża sala, rząd krzesełek, na środku aktorzy, każdy z tekstem w ręku. Muzyka z taśmy (choć specjalnie skomponowana). Co to ma być? Próba czytana? Dajcie spokój.

źródło zdjęcia

A potem się zaczęło.

Dźwiedź we własnej osobie
 źródło zdjęcia
Początkowo istotnie, siedziałam i patrzyłam (czy raczej słuchałam) jak aktorzy odczytują swoje role z kartek. Jeden z nich był Narratorem (na szczęście od zawsze lubię Pawła Niczewskiego), inny, a raczej inna - Dziewczynką (Marta Uszko), pojawił się też wcielający się w Toperza Rafał Hajdukiewicz.

Wkrótce zaczęli odzywać się także Boszczyk (Sławomir Kołakowski) i Dźwiedź (Wiesław Orłowski) a ja znienacka przeniosłam się do ciemnego pokoju, rozświetlonego tylko bladym światłem radioodbiornika i słuchałam, słuchałam, słuchałam.


Potem, nie wiedzieć kiedy, pokój zamienił się w świat, który przemierzali bohaterowie. Bać się może nie bałam aż tak bardzo (w końcu mam jakieś 6 razy więcej lat niż wynosi sugerowany dla słuchacza dolny próg wiekowy), za to śmiałam się raz po raz. Również wtedy gdy wśród bohaterów pojawiły się trzy wiedźmy (Dorota Chrulska, Grażyna Madej, Iwona Kowalska, skojarzenia z „Makbetem” nieprzypadkowe), trzyosobowa trupa aktorskich trupów (Jacek Piątkowski, Grzegorz Młudzik, Robert Gondek - kazali na siebie długo czekać, ale było warto), a wreszcie prawdziwy czarny charakter - Pan Błysk (Konrad Pawicki). Naprawdę, to nie literacka figura, zdarzyło się kilka razy, że moja wyobraźnia zaczęła funkcjonować w oderwaniu ode mnie, za to z zachowaniem doskonałej łączności z tym, co działo się wokół. Niewiarygodne.

źródło zdjęcia
Jacek Wierzchowski
źródło zdjęcia

Myślę, że to zasługa wszystkiego po trochu: znakomitego tekstu (Irena Naumowicz i Konrad Pawicki), zaangażowania aktorów, którzy bawili się z pewnością nie gorzej od widzów, choć zarazem nie wychodzili z ról profesjonalistów (w każdym razie prawie nie wychodzili, ale w pełni ich rozumiem, bo chyba też bym nie wytrzymała) i świetnej muzyki (Jacek Wierzchowski, etatowy perkusista, od dawna zajmuje się także oprawą muzyczną spektakli i widać, a raczej słychać, że zna się na rzeczy. A poza tym pasuje do ekipy poczuciem humoru – gdyby go nie miał w dużych ilościach, nie zrobiłby sobie TAKIEGO zdjęcia do uroczystego folderu wydanego z okazji 70-lecia Filharmonii Szczecińskiej).

Nie jestem pewna jak ten tekst obroniłby się, wydany w formie książki. Nie widzę go też jako spektaklu (a chodzą słuchy, że jest taki pomysł). Stałby się wówczas, moim zdaniem, zbyt dosłowny, choć być może nadal niezły.
W takiej jednak słuchowiskowej wersji, w tym właśnie aktorskim wykonaniu (nie dokonałabym żadnej zmiany w obsadzie), wydany jako audiobook – och, kupiłabym od razu z dziesięć, by dziewięć rozdać wszystkim znajomym dzieciom. Bo pierwszy, rzecz jasna, byłby przeznaczony dla mnie.

źródło zdjęcia
Naprawdę, jak o tym pomyśleć, niewiele trzeba. Trochę wiary w inteligencję widza/czytelnika/słuchacza, trochę poczucia humoru, dużo elokwencji (wystarczy u twórców, słuchacze, pociągnięci ich przykładem też dadzą radę, czego najlepszym dowodem Dźwiedź). No dobrze, nie zaszkodziłoby też, jak się to kiedyś nazywało, solidne klasyczne wykształcenie. I już. Już jest.

Jest opowieść o małej dziewczynce, która razem ze swoim kotem i trzema, pozbawionymi członu „nie” w mianach, dziwolągami, wędruje ciemną nocą przez magiczny świat zaludniony przez obce stwory (by wymienić tylko frysztaki czy myszołaki), odpowiadając na prośbę o pomoc w jego ratowaniu. Może to i było, ale na pewno jeszcze nie w takiej formie.


Powtórzę zatem to, co już raz, na gorąco, napisałam na facebooku, bo jak dotąd nie wymyśliłam dla tego pochwalnego posta lepszej puenty.

Trafiłam niejako przypadkiem i był to jeden z najlepszych możliwych przypadków (wołacz, ten zawsze lubiłam).
O, Horropero! O autorzy i aktorzy! Gnę się w pokłonach!
I mam nadzieję, że na tym jednym wykonaniu się nie skończy.

Po tamtej stronie burzy - Horropera. Słuchowisko na żywo. Festiwal Czytania Odkrywcy Wyobraźni, Szczecin, 20.10.2018 r.

10 komentarzy:

  1. Miałem bardzo podobny sprzęt radio "Beskid", który dostałem od swojej Babci jako prezent i namiastkę wymarzonego stereo :-). Słuchałem na tym razem z Tatą "Głosu Ameryki" robiąc antenę z widelca i kawałka miedzianego drutu :-) i na zawsze chyba będzie mi się kojarzyć ze stanem wojennym. W niedzielę o godzinie 6 chyba na II albo IV programie PR można było posłuchać przez godzinę hard rocka. Pamiętam jak zwlokłem się z łóżka włączam radio, a tam tylko szum. Sądziłem, że to jakieś zakłócenia na fali, więc kilkukrotnie włączałem i wyłączałem radio i jeździłem gałką tam i z powrotem, aż w końcu dałem spokój i znowu zaległem w łóżku. A potem gdy wstałem zamiast teleranka w TV był już Jaruzelski.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja miałam dokładnie taki jak na zdjęciu, natomiast w domu były różne odbiorniki. Niestety, na te z "okiem" się nie załapałam:(
      I nie, nie będziemy tu robić wspominek martyrologicznych, tu po prostu o porządnych horrorach mowa!:P
      (Ale w 1981 to ja słuchałam co najwyżej piosenek Gawędy, a nie hard rocka...)

      Usuń
    2. E tam porządne - bez zombie albo chociaż wilkołaków?! Dzisiaj wiedźmy a la "Makbet" nikogo już nie przerażają.

      Usuń
    3. Nie przeczytałeś tekstu wystarczająco uważnie: pisałam przecież, że są tam myszołaki i frysztaki. Mało? To dodam, że stworów jest dużo więcej, niestety nazw nie spamiętałam (lata lecą, pamięć nie ta), a notatek nie zrobiłam:(

      Usuń
  2. Natrętna MoWi wyrosła na na słuchowiskach radiowych i audycjach dla dzieci w Jedynce PR ("A teraz SUPEŁEK!" - ciekawe tego słuchał?)dlatego być może czuła, że może być ciekawie! Siłą z domu wyciągnęła również młodszego syna i z radością (i ulgą!) obserwowała jak zaśmiewa się on w trakcie "Horropery". A teraz razem z Synem i MoMartą czeka na słuchowisko w wersji płytowej!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To były czasy, w których słuchanie Jedynki nie było obciachem, ech! To coś, co leciało o 19.30 było Supełkiem?
      A co do reakcji widzów/słuchaczy, to myślę, że najlepiej je opisujące jest to zdjęcie, o tutaj: https://www.facebook.com/ksiaznicapomorska/photos/a.2049624181768146/2049624475101450/?type=3&theater

      Usuń
    2. "A teraz Supełek! Audycja dla młodszych słuchaczy!" - to było po 19.00 a może 19.30 nie pamiętam...
      Te radiowe głosy... ciągną się za mną do dziś....;-)))
      A zdjęcie rzeczywiście świetne! :-)

      Usuń
    3. No nie wiem, mi się nic z supełkiem nie kojarzy. Jestem jak Pan Trąbalski:((
      Natomiast pogrzebałam w necie i dowiedziałam się ze zdziwieniem, że podobno "Dnia 1 kwietnia 2015 roku rozpoczęła w systemie cyfrowym (DAB+) nadawanie tematyczna stacja Polskie Radio Dzieciom, na antenie której pojawiają się regularnie słuchowiska dla dzieci" (informacja stąd: http://sluchowiska.blogspot.com/p/historia-suchowisk.html). Jestem cokolwiek zdziwiona. Trzeba obadać!

      Usuń
    4. Wiedziałam, że codziennie w Jedynce jest audycja RADIO DZIECIOM, ale że jest radio cyfrowe i można go słuchać cały dzień, nie... Nasze chłopaki już chyba za duże... ale warto się zapoznać ze stroną :-)
      https://www.polskieradio.pl/18,Polskie-Radio-Dzieciom

      Usuń
    5. Się zapoznam. Kiedyś. Jak już będę miała duuużo czasu.

      Usuń