15 września, poniedziałek, Albina i
Rolanda
Postanowiłam
być twarda. Starszy od dwóch miesięcy nie czyta nic poza komiksami. Nie mam nic
przeciwko komiksom, ale gdyby było w nich więcej słów z „rz”, „ż”, „ch” i „h”,
być może nie musiałabym zastygać z przerażenia, zaglądając do należącego do
Starszego zeszytu od polskiego. Nagadałam mu dzisiaj o analfabetach, ale wymiar
dydaktyczny szlag trafił, gdy po pięciu minutach mojej przemowy Starszy
uprzejmie zapytał: „Mamo, a kto to jest
analfabeta?” Gdy już ochłonęłam, kazałam mu natychmiast zacząć czytać jakąś
książkę. Nawet się zgodził, a potem zapytał skąd ma ją wziąć. Faktycznie.
Zapomniałam, że wszystkie ich książki stoją jeszcze w kartonach w piwnicy.
Jutro pójdę do biblioteki.
16 września, wtorek, Kornela
i Edyty
Byłam
w bibliotece. Wzięłam Starszemu pierwszą część Harry’ego Pottera. W końcu,
jeśli chodzi o zachęcenie go do czytania, trzeba wybrać coś atrakcyjnego.
Wieczorem
Starszy
odmówił wzięcia Harry’ego do ręki. Twierdzi, że nie lubi takich książek.
Zapytany, skąd wie jaka to książka, oświadczył, że przecież widzi, że to taka,
której nie lubi. Zażądał wyniesienia z piwnicy kartonów z jego książkami. A
figa!
17 września, środa, Justyny
i Roberta
Jestem
strasznie niewyspana, bo ze złości wieczorem sama zaczęłam czytać tego Pottera
i czytałam do trzeciej. Nie mogę się doczekać powrotu do domu, żeby dowiedzieć
się co będzie dalej. Starszy pewnie znów będzie domagał się kartonów, dlatego
po drodze zajadę do biblioteki. Wymyśliłam, że wypożyczę mu „Dynastię
Miziołków”. Po pierwsze, to jedna z jego lektur (ale tego jeszcze nie wie), po
drugie, może mu się spodoba i znów zaskoczy z czytaniem.
18 września, czwartek,
Stanisława i Ireny
Z „Dynastią Miziołków”
to nie był najlepszy pomysł. Starszy owszem, łaskawie zaczął czytać, ale co chwilę
przyłazi, zadając głupie pytania.
„Mamo, a co to jest „Koło Fortuny”?”, „Mamo, a dlaczego Miziołek nie
idzie do gimnazjum, tylko do siódmej klasy?”, „Mamo, a ty też robisz sobie taką maseczkę z twarożku i truskawek, jak
Mamiszon?”
Zapomniałam, że ta książka
dość mocno się już zestarzała. Gdyby to było kiedy indziej, to w sumie nawet
chętnie opowiedziałabym mu o tym, jak wszyscy chcieliśmy wystąpić w „Kole
Fortuny”, ale nie dzisiaj, jak rany! Dzisiaj to ja muszę się natychmiast
dowiedzieć, co zdarzyło się w Hogwarcie!
19
września, piątek, Teodora i Konstancji
Starszy przegina. Od
rana podejrzliwie mi się przyglądał. Wieczorem nie wytrzymałam i spytałam o co
mu chodzi. Trochę kręcił, ale wreszcie powiedział, że sprawdza czy rosną mi
wąsy. Najpierw chciałam udusić go na miejscu, ale potem policzyłam do
dziesięciu i spytałam, skąd ten pomysł. Powiedział, że z „Dynastii Miziołków”.
Sprawdziłam, doszedł do miejsca, w którym Miziołek opisuje jak to mama Fify
zajęła się biznesem, a ojciec został gospodynią domową. Mam niejasne wrażenie,
że chodzi mu o fragment: „Kończyliśmy
jeść obiad, kiedy wpadła mama Fify. Rzuciła teczkę, siadła, zasłoniła się
gazetą z aktualnymi kursami walut i jadła kopytka, nie przerywając lektury. Na
pytania Fify odpowiadała pomrukami. Nie zdziwię się, jak jej wyrosną wąsy”.
Nie wiem o co smarkaczowi chodzi, przecież dziś na obiad była pomidorowa!
20
września, sobota, Filipa i Franciszka
Przemyślałam
wydarzenia dnia wczorajszego. Może faktycznie nie powinnam w czasie jedzenia siedzieć
z nosem w swoich papierach z roboty. I chyba za często na pytania Starszego
odpowiadam „Yhy”. W ramach zacierania złego wrażenia postanowiłam upiec ciasto.
Ok, wiem że obiady gotuje ojciec, ale niech dzieci wiedzą, że matka też umie
zrobić coś jadalnego!
Wieczorem
Gdy tylko wstawiłam
ciasto do piekarnika, Starszy natychmiast przybiegł do kuchni, pytając czy
pokłóciłam się z ojcem. Na pytanie, skąd ten pomysł, oświadczył, że Mamiszon
zawsze jak pokłócił się z Papiszonem piekł ciasto, więc myślał, że ja mam tak
samo. Ta książka stanowczo mu szkodzi!
Jeszcze bardziej
wieczorem
Starszy zjadł kawałek
ciasta, mimo że mówiłam mu, że jest jeszcze ciepłe i będzie bolał go brzuch.
Machnął ręką i stwierdził, że musi natychmiast sprawdzić. Najpierw chciałam go
spytać, co chce sprawdzić, ale przypomniało mi się, że ciągle czyta „Dynastię
Miziołków” i przezornie ucichłam. Po przeżuciu Starszy oświadczył, że jednak
nie jestem podobna do Mamiszona, bo moje ciasto nie jest czarne i da się je
zjeść. Zaraz potem dodał, że jakbym chciała napisać książkę kucharską, to w
Miziołkach podali fajny tytuł dla takiej książki. „Pichcę i knocę”, albo jakoś tak. Nie wiem czy najpierw udusić
Starszego, czy Joannę Olech.
21
września, niedziela, Miry i Mateusza
Starszy siedzi i
czyta. W zasadzie powinnam się cieszyć, w końcu o to mi chodziło. Nieco się
jednak niepokoję. Czy on aby nie wypaczy sobie przez tych Miziołków obrazu
świata? I w ogóle, co on z tego rozumie? Zapytałam go, co mu się w tej książce
podoba. Odpowiedział, że wreszcie ktoś napisał, że starszy brat ma ciężko w
życiu i że „ten, kto wymyślił młodsze
rodzeństwo, powinien być wtrącony do lochu”. Nie jestem pewna, czy to
właśnie będą omawiać na lekcjach, ale nie podzieliłam się z nim moimi
wątpliwościami.
22
września, poniedziałek, Tomasza i Maurycego
Okazało się, że
szkolne omawianie Miziołków sprowadziło się do wspólnego przeczytania wstępu.
Efekty tego nowoczesnego podejścia do lektur widać w zeszycie Starszego.
Powiedziałam mu, że
skończy jak Klakson i będzie po nocach pisał dyktanda. Spojrzał na mnie z
oburzeniem i oświadczył, że w takim razie będzie robił eksperymenty jak
Piroman. Nie dałam tego po sobie poznać, ale przeraziłam się. Z dwojga złego
już wolę, aby został ortograficznym głąbem jak Klakson. Nie jestem gotowa na
wybuchy w łazience.
23
września, wtorek, Bogusława i Tekli
Starszy wrócił dziś ze
szkoły z informacją, że dziewczyny z jego klasy „dzielą się na głupie i bardzo głupie”. Starałam się zwrócić mu
uwagę, że nieładnie jest tak mówić o dziewczynach, zwłaszcza że ja też nią
jestem, ale wytknął mi, że skoro tak napisali w „Dynastii Miziołków”, to jest
to prawda, a ja na pewno nie jestem dziewczyną. Ta książka stanowczo mąci mu w
głowie! Nie dość, że niepedagogiczna, to jeszcze genderowo niepoprawna!
24
września, środa, Gerarda i Jaromira
Starszy wrócił dziś ze
szkoły z zadaniem domowym z polskiego brzmiącym: „Opisz w żartobliwy sposób jednego z członków Twojej rodziny”.
Chodzi po domu i łypie na nas ukradkiem, co jakiś czas podbiegając z głośnym
rechotem do biurka. Próbowałam delikatnie podpytać go, o kim będzie pisał, ale
odpowiedział, że to niespodzianka.
Pozwoliłam mu jeść
przed telewizorem i nie zrobiłam awantury o kapcie, których jak zwykle nie miał
na nogach.
Ojciec kupił mu coca-colę
i obiecał, że jutro pozwoli mu samodzielnie wywiercić dziurę w ścianie nową
wiertarką.
Tylko Młodszy, niczego
nieświadomy, zachowywał się jak zwykle.
Wieczorem
Gdy Starszy był w
łazience, zajrzałam do jego zeszytu od polskiego. Napisał piękną pracę. Zaczyna
się tak: „Mój brat, lat pięć i pół,
przypomina gryzonia, bo często zostawia ślady zębów na mojej ręce. Wstyd
powiedzieć, ale ciągle śpi ze swoimi pluszakami!”
Jak sobie pomyślałam o
tym, że niewiele brakowało, a czytałabym o sobie, aż zadrżałam. Kto by
przypuszczał, że jedna mała, nienajnowsza książeczka może mieć taki wpływ na
życie rodziny!
Joanna Olech „Dynastia
Miziołków”, ilustracje Joanna Olech, projekt graficzny i zdjęcia Grażka Lange.
Egmont Polska, Warszawa 2003.