poniedziałek, 16 marca 2015

R.Skarżycki & T.Leśniak "Hej, Jędrek! Przepraszam, czy tu borują?", czyli Polak potrafi!

Odkąd Starszy stał się samodzielnym czytelnikiem, nie ustaję w próbach znalezienia lektury, która naprawdę go zachwyci i sprawi, że na zawsze połknie książkowego bakcyla.
Na razie zaliczyłam parę celnych strzałów i parę rzutów kulą w płot. W efekcie Starszy, owszem, czyta, ale nieregularnie i chimerycznie.

Chyba że dostanie do ręki komiks.
Na przykład taki:

Albo śmieszną historię kryminalną, z dużą ilością obrazków.
Na przykład taką:

Wówczas znika, bez żalu porzucając wszelkie inne rozrywki.

Napisać, że jako rodzice jesteśmy zachwyceni faktem, że nasz syn lubi twórczość duetu Leśniak & Skarżycki to mało.
Jako rodzice jesteśmy z tego powodu wniebowzięci.
Być może dlatego, że sami niezmiernie tę twórczość lubimy…


 …a może dlatego, że fajnie jest mieć dziecko, które śmieje się z tego samego, co my?

O ile historie o jeżu Jerzym są zdecydowanie tylko dla dorosłych, te o Tymku i Mistrzu – i dla dorosłych, i dla dzieci, o tyle „Hej, Jędrek!” adresowany jest raczej do dzieci (choć – jak pokazuje mój przykład – także dorośli mogą momentami zaśmiewać się do rozpuku).
Wprawdzie ani toto pedagogiczne i dydaktyczne (hura! - zakrzykną dzieci), ani ładne (i co z tego? – zapytają, a ja dorzucę, że mi tam się podoba), za to na pewno wciągające i nieszkodliwe.

Nie mam specjalnych zapędów literacko-patriotycznych, ale przyznaję że bardzo mnie ucieszyło pojawienie się książki, która – o ile będziemy mieli do czynienia z porządną jej promocją – ma szansę stać się równie popularna jak „Dziennik cwaniaczka”.
Skoro bowiem dziesięciolatki, nawet te na co dzień nieczytające, sięgają po tę ostatnią książkę (w klasie mojego syna czytali już chyba wszyscy, tylko nie… mój syn), czemu mieliby nie polubić Jędrka?
Dla zachęty krótka ilustrowana charakterystyka głównego bohatera (absolutnie nietrzymająca żadnych wymaganych w tym zakresie standardów).





Jędrek ma dziesięć lat (chociaż wygląda na jedenaście),












starszą siostrę („Jeżeli chcecie znać moje zdanie, siostry to wynalazek szatana. Zwłaszcza starsze siostry”),







pracującą w policji matkę, której właśnie powierzono do prowadzenia poruszającą całe miasto sprawę kradzieży kolekcji dwóch tysięcy maleńkich diamentów (tu bez cytatu, za to z brawami dla autorów za wyeksponowanie drugoplanowej roli żeńskiej, a nie męskiej)





oraz ojca – mechanika samochodowego, sprawnie operującego typowym rodzicielskim słownictwem.





Oprócz tego Jędrek ma:




sprawdzonych szkolnych kumpli,












problemy w szkole












oraz wątpliwości co do prawdziwych zamiarów nowej szkolnej dentystki.







Powiedzieć, że Jędrek brawurowo prowadzi śledztwo, to jakby nie powiedzieć niczego.
On – dążąc do rozwikłania zagadki (niezbyt zresztą trudnej, choć dla dziesięciolatka jak znalazł) naraża własne życie, reputację oraz przyszłość.
Wszystko w słusznej sprawie (choćby dorosłym wydawało się inaczej).

Od Lassego, bohatera szwedzkiej serii opowieści o przygodach Biura Detektywistycznego Lassego i Mai, różni go zdecydowanie większy luz i swoboda wypowiedzi (co tu kryć, historie autorstwa Martina Widmarka są napisane raczej drętwym językiem; może w sam raz do nauki czytania, ale na pewno nie do zachwycania) oraz silne osadzenie w swojskich realiach.
Pewnie, że dobrze jest poczytać czasem o szejkach i grających w golfa ojcach, ale równie ekscytujące bywają opowieści o ludziach takich jak my, którym w znanym nam dobrze otoczeniu przytrafiają się niesamowite przygody.

A że skutkiem ubocznym lektury może być niechęć naszych dziatek do biuściastych dentystek rozwiercających trzonowce?
Cóż, czasem trzeba złożyć ofiarę na ołtarzu sztuki!

Rafał Skarżycki & Tomasz Lew Leśniak „Hej, Jędrek! Przepraszam, czy tu borują?”. Wydawnictwo „Nasza Księgarnia”, Warszawa 2015.


PS. Niniejszym, we własnym dorosłym imieniu chciałam jeszcze w tym miejscu zamieścić wyrazy uwielbienia dla autorów za idealne ukazanie ciężkiego losu osób przesłuchujących świadków. Aby nie zdradzać zbyt wiele, przytoczę tylko jeden cytat: „Świadkowie potrafią bardzo szybko biegać. Serio. Gdybyśmy wysyłali świadków na olimpiadę zamiast sportowców, zdobywalibyśmy worek medali”.

51 komentarzy:

  1. Właśnie leci z Arosa. A w szufladzie nocnego stolika mam dwa Jeże z biblio :) Czy to o czymś świadczy? A za tekst taty Jędrka, to powinienem dostawać tantiemy. Ostatnie użycie, wczoraj :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na pewno świadczy o tym, że Twoja obecność tutaj nie jest przypadkowa:)
      U nas tekst nie działa: dziecko grzecznie oddaje konsolę, patrząc prosto w oczy i mówiąc: "to może od razu dorzucę tablet i telefon, co?" Trzeba było opracować metody alternatywne:P

      Usuń
    2. U nas ciągle tarzanie po podłodze, ale już tak jakoś chyba bez przekonania, bo króciutkie. Tabletu i telefonu nie odda, bo do pierwszego go nie ciągnie (więc nie ma sensu zabierać), a drugiego nie ma. U nas na razie na topie dwa tomy Elli Timo Parveli, z tym że nie zachęcam, bo to dość mikołajkopodobne, a Ty masz zdaje się uczulenie :P
      PS. Żałuję, że nie wziąłem więcej Jerzego, bo co prawda jedzie czasem ostro po bandzie, ale jak się to czyta :D

      Usuń
    3. No niestety (a może na szczęście?), nasze dzieci harde i twarde. Starszy imponuje mi zwłaszcza łatwością sugerowania, że może rozstać się z tabletem, bo kupił go za własne (przynajmniej oficjalnie) pieniądze. Ale może i dobrze, szybciej zrozumieliśmy, że nie tędy droga:P
      O Parveli nie słyszałam, w mojej bibliotece nie mam, więc nadal nie usłyszę. Rozpaczać nie będę.
      A Jeż rewelacja. Sama nabrałam ochoty na powtórkę całości:)

      Usuń
    4. No nie wiem, nie wiem. Młodszy cytuje całe akapity, a i Starszy winszuje sobie kolejnych rozdziałów na głos. Ja zaś kilka razy musiałem przerwać lekturę, bo się popłakałem ze śmiechu. Kupiłbym nawet, ale to jakiś biały kruk. Na alle drugi tom za 8 dyszek :P

      Usuń
    5. W pierwszej chwili pomyślałam, że czytasz dzieciom na głos Jerzego i zamarłam w przestrachu!:P
      Być może faktycznie wiele tracę, ale i tak nie mam skąd tej Elli wziąć, więc przynajmniej wreszcie (po przeczytaniu wszystkich możliwych Mikołajków, na wyraźne żądanie dzieci, brr!) zaczniemy czytać to, co już naprawdę musimy przeczytać, bo zaraz Młodszy będzie za duży. Czyli np. Pluka - żeby pozostać przy białych krukach:)

      Usuń
    6. No i dotarliśmy do miejsca w rozmowie, gdzie zderzają się nasze wspólne lęki. Prawda jak szybko (zbyt, do cholery, szybko!!), przyszedł czas, że część nieprzeczytanych dzieciom książek jest już nie do ruszenia, bo odbiorcy już za starzy (jej, jak to brzmi :( ). I coraz częściej przeglądając blogi z lit. dziecięcą łapię się na myśli, że fajne, ale ... I też próbuję łatać, dobierając lekturę tak, żeby wilk był syty (Szymon) i owca (Bartek) cała :P Ech!

      Usuń
    7. Żebyśmy tylko takie związane z dziećmi lęki mieli!
      Ale to prawda: czas na wspólne czytanie książek galopuje, a książek nie ubywa, wręcz przeciwnie. Tak jakbym skądeś to znała...

      Usuń
    8. Ale co Ci powiem, to Ci powiem, żałuję, że do zamówienia nie dołożyłem TEGO. Stasiek zanęcił za późno :(

      Usuń
    9. My mamy, ale szczerze powiedziawszy szału nie było. Dużo większą radość sprawiło Młodemu TO. Mi zresztą również:)

      Usuń
    10. Co nie zmienia faktu, że być może w swojej ignorancji niepotrzebnie skreślamy pewne rzeczy tylko dlatego, że wydaje nam się, że 3+ to już passe dla naszych pociech :)

      Usuń
    11. Ja staram się nie skreślać i nawet często sięgamy po takie książki, choć mam wrażenie, że mogą to być ostatnie podrygi. Młodszy w tym roku idzie do szkoły, a to jest niestety często moment graniczny:(

      Usuń
    12. Moment graniczny chyba dlatego, że zamiast spokojnie sobie czytać z dzieckiem, będziesz musiała stać mu nad głową, pilnować, pardą, pieprzonej liniatury, która wydaje się być rzeczą świętą i Graalem pań oraz tłumaczyć, że tylko jeszcze trzy strony pracy domowej, no, najwyżej godzinka i porobimy coś fajnego :( Na pewno nie dlatego, że nasi panowie są na coś za mali.

      Usuń
    13. Zgadza się, niestety. Ostatnio jedna z moich koleżanek, której dziecko też musi w tym roku pójść do szkoły (a w odróżnieniu od mojego jest z końca rocznika), powiedziała, że jej jest tak bardzo szkoda, bo on jest teraz taki radosny i wie, że za chwilę już nie będzie. To nie jest normalne.
      Niby wiele się w szkołach zmienia, ale ciągle za mało. Mój Starszy trafił akurat w klasach I-III na panią, która umiała znaleźć umiar i złoty środek, ale czy Młodszy będzie miał takie samo szczęście?

      Usuń
  2. Cwaniaczka młodemu zakupiła babcia (jeszcze nie czytany), my za to zaczęliśmy od P.Rosiaka. Dobrze jednak wiedzieć o tym, co na gruncie polskim powstało, dzięki! :-D
    Zamówienie z A. nadal czeka na wpisanie tytułów więc dorzucę Jędrka!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O P.Rosiaku dotąd nie słyszałam, ale właśnie rzuciłam okiem, zobaczyłam Zieloną Sowę i uciekłam czym prędzej. Wolę Jędrka i wiercenie trzonowców!:P
      A Jędrka dorzucaj śmiało, nie pożałujecie!:)

      Usuń
  3. >Odkąd Starszy stał się samodzielnym czytelnikiem, nie ustaję w próbach znalezienia lektury, która naprawdę go zachwyci i sprawi, że na zawsze połknie książkowego bakcyla.<
    Uważaj, o czym marzysz//czego sobie życzysz!

    (jestem właśnie na etapie ZABRANIANIA czytania ;P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. (...) Starszy, owszem, czyta, ale nieregularnie i chimerycznie (...), to stan na dziś także u nas. Przy czym obejmuje okresy, gdy rzeczywiście trzeba zabraniać, bo późno albo trzeba wychodzić do szkoły, a gość w negliżu i "jeszcze jeden rozdział / jedna strona" :)

      Usuń
    2. Jeszcze nie zdarzyło mi się zabronić. Mi też nikt nigdy nie zabraniał, mojej babci również (regularnie kipiało jej mleko i ziemniaki, a czasem oba na raz, gdyż babcia zapominała o bożym świecie), to i własnym dzieciom nie będę, o!
      Choć inna sprawa, że na razie nie dają mi specjalnie pretekstów:P

      Usuń
    3. Taaaak, też miałam takie założenie...

      Usuń
    4. Uprasza się o niestraszenie rodzica!:P

      Usuń
    5. Szlag z Jędrkiem. Najpierw podnieść Starszego z łóżka, gdzie czyta. Potem, starać się nie krzyczeć, że czyta przy śniadaniu, no bo jak, skoro sam czytam :P Następnie zagonić do mycia zębów, bo przecież czyta i nie ma czasu. No i wyjście. Wszyscy w samochodzie, wracam, czyta. Dobrze, że ja się nie zarzekałem :P

      Usuń
    6. Też nie sądziłam, że będę kiedyś zabraniać. Ale jeśli córka czyta kolejną swoją książkę, a "Kajtkowe przygody" (lektura) leżą i się kurzą to muszę interweniować (z bólem, bo rozumiem że życie bociana, na wsi przed stu laty, jest średnio porywające).

      Agnieszka

      Usuń
    7. Bazyl: e tam, dwa dni i po bólu, bo przeczyta:) Ja go rozumiem! Swoją drogą, mycie zębów i czytanie dają się znakomicie pogodzić, musicie mu natychmiast pokazać jak to się robi!

      Agnieszka: I tu nie znajdziesz dla mnie zrozumienia. Kownackiej nie cierpię - próbowałam całkiem niedawno coś czytać i nie dałam rady. A Starszy już w drugiej klasie miał lekturę, której nie przeczytał, bo zaczął i nie mógł, więc ja zaczęłam i czym prędzej zabroniłam mu czytać dalej. Niech czyta tę swoją książkę, będzie to z większym dla niej pożytkiem! A pani od polskiego należałoby zwrócić uwagę, że nie tędy droga.

      Usuń
    8. Momarto, ja chętnie bym jej nie katowała tym Kajtusiem, ale jak inaczej ja nauczyć że jak lektura, to obowiązek i czy jej się podoba czy nie musi przeczytać? Jeśli raz odpuszczę i powiem "nie czytaj, bo to okropne nudy", to zaraz wyskoczy z propozycją, że tabliczka mnożenia to też dla niej nudy i po co się uczyć.
      Muszę obrać jakąś postawę i się jej trzymać :)
      Agnieszka

      Usuń
    9. A czy jesteś pewna, że chcesz ją nauczyć właśnie tego, że lektura to obowiązek i czy jej się podoba czy nie, musi czytać?
      Dzieci są mądre, wiele rzeczy można im wytłumaczyć racjonalnie. Także to, że nudna tabliczka mnożenia naprawdę może się do czegoś w przyszłości przydać. A czy znajomość Kownackiej jest i będzie jej w przyszłości niezbędna? Wątpię.
      To jednak moje zdanie, a Ty masz prawo mieć własne. Podobnie jak każda z nas może mieć własne poglądy na wychowywanie dzieci. A czyje będą słuszniejsze, to już diabli wiedzą:)

      Usuń
    10. Mądrze prawisz.
      Agnieszka

      Usuń
    11. Czasem mi się zdarza:)

      Usuń
  4. Jestem doprawdy zdumiona, bo mój Starszy po przeczytaniu kilku stron odłożył Jędrka na bok... A ja sądziłam, że to będzie HIT! Starszy wielbi Cwaniaczka, ucieszyłam się na wieść o Jędrku. Bo polskie, bo tu i teraz... A ten masz... nie chce czytać.. Co zrobić? Sama przeczytam i stwierdzę czy rzeczywiście "niefajna"...hmm

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ileż to już razy pewniak okazywał się być niewypałem. To rzecz najzupełniej normalna :) U mnie jedynym pewniakiem jest kolejny tom Tintina, ale nie wiem jak długo :)

      Usuń
    2. MoWi: Hm. Ciekawe czemu mu nie podpasowało. Mój często zniechęca się po paru stronach i wtedy trzeba lać go batem po plecach, tfu, łagodnie zachęcać do dalszej lektury, aby jednak dał książce szansę. Zazwyczaj okazuje się, że było warto, bo kończy lekturę zadowolony. Ale może Twój syn jest Jędrkoodporny, biedaczek!
      Bazyl: TinTina, powiadasz? Nie próbowaliśmy, powinniśmy?

      Usuń
    3. Momarta, toż to absolutnie nieperfekcyjne podejście do klasyki! (W kwestii TinTina). Chociaż oczywiście bardzo to zacnie, że kroczysz drogą krajową :)

      Usuń
    4. Nie wiem skąd się wzięła ta fiksacja Tintinem. Któregoś dnia wyciągnął ze stertki pozostałości po mojej komiksowej kolekcji jakieś dwa zagubione tomy, przeczytał i stwierdził, że chce zebrać całość. Od tej pory każdy kupiony tom czyta trzy razy pod rząd i odkłada na półkę. Wracać, też wraca :)

      Usuń
    5. inwentaryzacja krotochwil: a żebyś wiedziała, że przynajmniej w zakresie komiksów kroczę dumnie właśnie drogą krajową, choć to pewnie zasługa nie moja, lecz czytywanego ongiś Świata Młodych:) TinTina w życiu w ręku nie miałam, dodam, pogrążając się tym samym do reszty...
      Bazyl: a trzeba te TinTiny czytać po kolei? Spróbowałabym, ale zdaje się, że mogę mieć dojście dopiero do tomów o numerach dwucyfrowych, więc nie wiem czy warto.

      Usuń
    6. Pojęcia nie mam. Starszy czyta nie po kolei, bo tak Egmont wznawia i wypuszcza na rynek (normalka), i nie narzeka. Ja sam nigdy w Tintinie nie zagustowałem i te dwa tomy, które czytałem dało się w miarę spokojnie czytać jako zamknięte całości z niewielką ilością nawiązań :)
      PS. Mnie się marzy skompletowanie Kajka i Kokosza :D

      Usuń
    7. Ok, w takim razie nie będę się spinać.
      Kajka i Kokosza też bym chciała, choć ostatnio przeczytałam gdzieś (za diabła nie pamiętam gdzie), że to takie wtórne, plagiat z Asterixa i w ogóle fuj.

      Usuń
    8. ZwL twierdzi, że całe słowo pisane to marność, my zaraz stwierdzimy, że wtórność i pora będzie zwijać manatki. Ja tam wolę KiK choćby ze względu na Kaprala oraz jego: Dla podkreślenia wagi moich słów, Siłacz palnie pięścią w stół. :D

      Usuń
    9. Zazwyczaj wszystko rozbija się o to, czego chcemy od literatury: jeśli uniesień, zachwytów i nieustającej ekstazy, to istotnie, czas się zwinąć. A jeśli wystarczy nam ekstaza tylko od czasu do czasu, a poza tym chcemy się wystarczająco dobrze bawić, to można jeszcze trochę pociągnąć:)
      Też wolę KiK - Asterix nigdy do mnie nie trafiał. Czytałam to na tyle dawno temu, że nie pamiętam tekstów i zdarzeń, ale Kaprala pamiętam bardzo dobrze:)

      Usuń
    10. Ściemniasz. Lelum polelum i "posadź orchidee na moim grobie" nie uciekają z pamięci :) Że o "Przynieście mi słownik brzydkich wyrazów", nie wspomnę :D

      Usuń
    11. Masz rację, ściemniam:) Tego o słowniku brzydkich wyrazów używam na co dzień, lelum polelum też pamiętam i nawet orchidee gdzieś mi się kołaczą...
      A w mojej bibliotece ani kawałka Christy, w domowych zasobach także brak. I co, kolejne zamówienie z dyskontu na A??? Jak tu żyć, panie, jak żyć?!

      Usuń
  5. Też stosuję tę taktykę co TY i staram się łagodnie zachęcać do lektury. Tylko na początku, potem już stosuję przemoc :-) Ale sama muszę ją najpierw poznać. Zatem daj mi trochę czasu na przeczytanie Jędrka. TinTina nie znam. Film chyba był w kinie.. Coś kojarzę, że Starszy chyba na nim był z klasą..
    A Kapitana Majtasa znacie? Dla nas bomba! Pisałam kiedyś o nim na blogu :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z tym czasem na Jędrka to bez przesady: mi zajęło to czas od godziny 23.21 do godziny 0.19, więc i Ty z pewnością wyskrobiesz parę minut. Na przykład od 2.28 do 3.15, albo jakoś tak:)
      Kapitana Majtasa nie znamy - brzmi strasznie, a wygląda jeszcze gorzej. Idę czytać u Ciebie, a potem może sprawdzimy, bo nasza biblioteka ma nawet trzy części (i cóż, że bez pierwszej).

      Usuń
  6. Wybacz moja Droga ale o podanych godzinach już śpię. Dla ścisłości lekturę kończę najpóźniej o 23:30, gdyż o 6:45 dzwoni mój budzik. Dlaczego? Nie pytaj :-) Ale za Jędrka dziś się biorę i sprawdzę czy Starszemu już się w głowie przewróciło, czy cóś... ;-)

    Jestem ciekawa czy Majtas Cię "urzeknie" :-))) Obstawiam, że NIE... Ja w każdym razie dziś poczytam ze Starszym Majtasa Młodszemu :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Licząc naprędce, wyliczyłam że sypiasz ponad siedem godzin. Szczęściara! O 6.45 to ja wstaję w soboty, na co dzień najpóźniej o 6.00, bu!
      Mam jednak nadzieję, że do tej 23.30 zdążysz z Jędrkiem, bo jestem ciekawa. I niczego nie obstawiam, bo nie uprzedzam się do ludzi i ich czytelniczych poglądów tak jak niektórzy, o!:P

      Usuń
    2. Ja Jędrka jeszcze nie... Wybrałam nieco inne lektury, te które muszę szybko przeczytać i oddać. Za to szepnęłam Starszemu tylko: "Wiesz... dzieciom mojej koleżanki BAAARDZO się ta książka podoba..." i oddaliłam się... a on dziś siadł i przeczytał a potem powiedział: To rzeczywiście fajna książka, mamo. Myliłem się, początek był jakiś taki nudny ale potem SUPER!
      :-))

      Usuń
    3. Odkąd odkryłam, że panie w mojej bibliotece gotowe są przedłużać mi okres wypożyczenia książek niemal w nieskończoność, straciłam bat nad głową pt. "czytam, bo muszę szybko oddać". Takiego na przykład Konwickiego (męczę od miesiąca) chyba nie skończę w tym stuleciu:(
      A sukces Twojego Starszego jest i moim sukcesem! Mądre masz dziecko, naprawdę!:P

      Usuń
  7. Jędrek jest fajny! Przeczytałam w trzy godziny (ale na głos, syn nie odpuścił, a że chory, to uległam, tak to bym rozłożyła na etapy). Świetnie poprowadzona akcja :)
    Jedno mam tylko zastrzeżenie, ale tak małe, że prawie go nie ma. Ma być kolejny tom! Hura!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z informacji uzyskanych bezpośrednio u źródła (czyli u R. Skarżyckiego) wynika, że drugi tom ukaże się we wrześniu, trzeci jest już napisany i czeka na ilustracje, a w planach także i czwarty:)

      Usuń
    2. Super, super, tylko czemu dopiero we wrześniu?:P

      Usuń
    3. Nie narzekaj. Toż to trzeba wszystko napisać, narysować, poskładać do kupy... ;)

      Usuń