poniedziałek, 29 września 2014

J. Olech "Dynastia Miziołków", czyli z pamiętnika Mamiszona

15 września, poniedziałek, Albina i Rolanda

Postanowiłam być twarda. Starszy od dwóch miesięcy nie czyta nic poza komiksami. Nie mam nic przeciwko komiksom, ale gdyby było w nich więcej słów z „rz”, „ż”, „ch” i „h”, być może nie musiałabym zastygać z przerażenia, zaglądając do należącego do Starszego zeszytu od polskiego. Nagadałam mu dzisiaj o analfabetach, ale wymiar dydaktyczny szlag trafił, gdy po pięciu minutach mojej przemowy Starszy uprzejmie zapytał: „Mamo, a kto to jest analfabeta?” Gdy już ochłonęłam, kazałam mu natychmiast zacząć czytać jakąś książkę. Nawet się zgodził, a potem zapytał skąd ma ją wziąć. Faktycznie. Zapomniałam, że wszystkie ich książki stoją jeszcze w kartonach w piwnicy. Jutro pójdę do biblioteki.

16 września, wtorek, Kornela i Edyty

Byłam w bibliotece. Wzięłam Starszemu pierwszą część Harry’ego Pottera. W końcu, jeśli chodzi o zachęcenie go do czytania, trzeba wybrać coś atrakcyjnego.

Wieczorem
Starszy odmówił wzięcia Harry’ego do ręki. Twierdzi, że nie lubi takich książek. Zapytany, skąd wie jaka to książka, oświadczył, że przecież widzi, że to taka, której nie lubi. Zażądał wyniesienia z piwnicy kartonów z jego książkami. A figa!

17 września, środa, Justyny i Roberta

Jestem strasznie niewyspana, bo ze złości wieczorem sama zaczęłam czytać tego Pottera i czytałam do trzeciej. Nie mogę się doczekać powrotu do domu, żeby dowiedzieć się co będzie dalej. Starszy pewnie znów będzie domagał się kartonów, dlatego po drodze zajadę do biblioteki. Wymyśliłam, że wypożyczę mu „Dynastię Miziołków”. Po pierwsze, to jedna z jego lektur (ale tego jeszcze nie wie), po drugie, może mu się spodoba i znów zaskoczy z czytaniem.


18 września, czwartek, Stanisława i Ireny

Z „Dynastią Miziołków” to nie był najlepszy pomysł. Starszy owszem, łaskawie zaczął czytać, ale co chwilę przyłazi, zadając głupie pytania.
Mamo, a co to jest „Koło Fortuny”?”, „Mamo, a dlaczego Miziołek nie idzie do gimnazjum, tylko do siódmej klasy?”, „Mamo, a ty też robisz sobie taką maseczkę z twarożku i truskawek, jak Mamiszon?”
Zapomniałam, że ta książka dość mocno się już zestarzała. Gdyby to było kiedy indziej, to w sumie nawet chętnie opowiedziałabym mu o tym, jak wszyscy chcieliśmy wystąpić w „Kole Fortuny”, ale nie dzisiaj, jak rany! Dzisiaj to ja muszę się natychmiast dowiedzieć, co zdarzyło się w Hogwarcie!

19 września, piątek, Teodora i Konstancji

Starszy przegina. Od rana podejrzliwie mi się przyglądał. Wieczorem nie wytrzymałam i spytałam o co mu chodzi. Trochę kręcił, ale wreszcie powiedział, że sprawdza czy rosną mi wąsy. Najpierw chciałam udusić go na miejscu, ale potem policzyłam do dziesięciu i spytałam, skąd ten pomysł. Powiedział, że z „Dynastii Miziołków”. Sprawdziłam, doszedł do miejsca, w którym Miziołek opisuje jak to mama Fify zajęła się biznesem, a ojciec został gospodynią domową. Mam niejasne wrażenie, że chodzi mu o fragment: „Kończyliśmy jeść obiad, kiedy wpadła mama Fify. Rzuciła teczkę, siadła, zasłoniła się gazetą z aktualnymi kursami walut i jadła kopytka, nie przerywając lektury. Na pytania Fify odpowiadała pomrukami. Nie zdziwię się, jak jej wyrosną wąsy”. Nie wiem o co smarkaczowi chodzi, przecież dziś na obiad była pomidorowa!

20 września, sobota, Filipa i Franciszka

Przemyślałam wydarzenia dnia wczorajszego. Może faktycznie nie powinnam w czasie jedzenia siedzieć z nosem w swoich papierach z roboty. I chyba za często na pytania Starszego odpowiadam „Yhy”. W ramach zacierania złego wrażenia postanowiłam upiec ciasto. Ok, wiem że obiady gotuje ojciec, ale niech dzieci wiedzą, że matka też umie zrobić coś jadalnego!

Wieczorem
Gdy tylko wstawiłam ciasto do piekarnika, Starszy natychmiast przybiegł do kuchni, pytając czy pokłóciłam się z ojcem. Na pytanie, skąd ten pomysł, oświadczył, że Mamiszon zawsze jak pokłócił się z Papiszonem piekł ciasto, więc myślał, że ja mam tak samo. Ta książka stanowczo mu szkodzi!

Jeszcze bardziej wieczorem
Starszy zjadł kawałek ciasta, mimo że mówiłam mu, że jest jeszcze ciepłe i będzie bolał go brzuch. Machnął ręką i stwierdził, że musi natychmiast sprawdzić. Najpierw chciałam go spytać, co chce sprawdzić, ale przypomniało mi się, że ciągle czyta „Dynastię Miziołków” i przezornie ucichłam. Po przeżuciu Starszy oświadczył, że jednak nie jestem podobna do Mamiszona, bo moje ciasto nie jest czarne i da się je zjeść. Zaraz potem dodał, że jakbym chciała napisać książkę kucharską, to w Miziołkach podali fajny tytuł dla takiej książki. „Pichcę i knocę”, albo jakoś tak. Nie wiem czy najpierw udusić Starszego, czy Joannę Olech.

21 września, niedziela, Miry i Mateusza

Starszy siedzi i czyta. W zasadzie powinnam się cieszyć, w końcu o to mi chodziło. Nieco się jednak niepokoję. Czy on aby nie wypaczy sobie przez tych Miziołków obrazu świata? I w ogóle, co on z tego rozumie? Zapytałam go, co mu się w tej książce podoba. Odpowiedział, że wreszcie ktoś napisał, że starszy brat ma ciężko w życiu i że „ten, kto wymyślił młodsze rodzeństwo, powinien być wtrącony do lochu”. Nie jestem pewna, czy to właśnie będą omawiać na lekcjach, ale nie podzieliłam się z nim moimi wątpliwościami.

22 września, poniedziałek, Tomasza i Maurycego

Okazało się, że szkolne omawianie Miziołków sprowadziło się do wspólnego przeczytania wstępu. Efekty tego nowoczesnego podejścia do lektur widać w zeszycie Starszego.


Powiedziałam mu, że skończy jak Klakson i będzie po nocach pisał dyktanda. Spojrzał na mnie z oburzeniem i oświadczył, że w takim razie będzie robił eksperymenty jak Piroman. Nie dałam tego po sobie poznać, ale przeraziłam się. Z dwojga złego już wolę, aby został ortograficznym głąbem jak Klakson. Nie jestem gotowa na wybuchy w łazience.

23 września, wtorek, Bogusława i Tekli

Starszy wrócił dziś ze szkoły z informacją, że dziewczyny z jego klasy „dzielą się na głupie i bardzo głupie”. Starałam się zwrócić mu uwagę, że nieładnie jest tak mówić o dziewczynach, zwłaszcza że ja też nią jestem, ale wytknął mi, że skoro tak napisali w „Dynastii Miziołków”, to jest to prawda, a ja na pewno nie jestem dziewczyną. Ta książka stanowczo mąci mu w głowie! Nie dość, że niepedagogiczna, to jeszcze genderowo niepoprawna!

24 września, środa, Gerarda i Jaromira

Starszy wrócił dziś ze szkoły z zadaniem domowym z polskiego brzmiącym: „Opisz w żartobliwy sposób jednego z członków Twojej rodziny”. Chodzi po domu i łypie na nas ukradkiem, co jakiś czas podbiegając z głośnym rechotem do biurka. Próbowałam delikatnie podpytać go, o kim będzie pisał, ale odpowiedział, że to niespodzianka.
Pozwoliłam mu jeść przed telewizorem i nie zrobiłam awantury o kapcie, których jak zwykle nie miał na nogach.
Ojciec kupił mu coca-colę i obiecał, że jutro pozwoli mu samodzielnie wywiercić dziurę w ścianie nową wiertarką.
Tylko Młodszy, niczego nieświadomy, zachowywał się jak zwykle.

Wieczorem
Gdy Starszy był w łazience, zajrzałam do jego zeszytu od polskiego. Napisał piękną pracę. Zaczyna się tak: „Mój brat, lat pięć i pół, przypomina gryzonia, bo często zostawia ślady zębów na mojej ręce. Wstyd powiedzieć, ale ciągle śpi ze swoimi pluszakami!”
Jak sobie pomyślałam o tym, że niewiele brakowało, a czytałabym o sobie, aż zadrżałam. Kto by przypuszczał, że jedna mała, nienajnowsza książeczka może mieć taki wpływ na życie rodziny!

Joanna Olech „Dynastia Miziołków”, ilustracje Joanna Olech, projekt graficzny i zdjęcia Grażka Lange. Egmont Polska, Warszawa 2003.

81 komentarzy:

  1. Jak już przestałam się turlać ze śmiechu, poszłam do pokoju dziecięcia (lat prawie 8) sprawdzić, gdzie Miziołki stoją. Szczęśliwie na wyższej półce, jeszcze poza zasięgiem. Zastanawiam się, czy profilaktycznie nie przenieść wyżej...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Brawo, profilaktyka rzecz ważna! Jak już przeniesiesz, koniecznie umyj ręce!:)

      Usuń
    2. Jak dobrze, że nie miałem czasu nagrać kupionego audiobooka i znieść go do auta :P
      PS. Jak Twój starszy ładnie pisze (ortografii nie oceniam, ale jak na tak długi tekst jest całkiem spoko) :)

      Usuń
    3. Myślisz, że zwykłe mycie wystarczy? Ja się nad totalną dezynfekcją zastanawiam, od wewnątrz również :) Siebie oczywiście, nie dziecka ;)

      Usuń
    4. asaszan: ale od wewnątrz w sensie lobotomii (z użyciem sterylnego sprzętu, rzecz jasna), czy myślisz raczej o staropolskim sposobie dezynfekcji? Rodzina Miziołków to prawie abstynenci (pomijając jedną małą imprezkę, po której Papiszon spędził dzień z kompresem na głowie), więc może i niewielka ilość spirytusu dałaby im radę!:)

      Bazyl: kombinacje pt. "nagrać audiobooka" są poza zasięgiem mojego umysłu. A nie możesz po prostu znieść audiobooka do auta? A co do charakteru pisma, to jesteś chyba nazbyt łaskawy. Z drugiej jednak strony, gdy przyrównać do lekarskiego pisma matki, faktycznie, pisze przepięknie!:)

      Usuń
    5. Nie mam w radyjku empeczy tylko sidi, więc siłą rzeczy muszę nagrać płytę. Co do charakteru pisma, to oszczędzę Ci fotograficznej próbki dzieł Starszego, który merytorycznie jest nawet niezły, ale estetycznie ... Hospody uchowaj! :P Ja natomiast, jeśli tylko dane mi jest poświęcić pisaniu ręcznemu odrobinę czasu, piszę całkiem znośnie i niestety, raz mnie podkusiło i użyłem tego jako argumentu w rozmowie z synem. wiem, fe! :(

      Usuń
    6. Nie, ja raczej tak po staropolsku, a że też mi bliżej do abstynenta, to nawet ilość środka dezynfekującego wystarczy nieduża :) A tak przy okazji upychając Miziołków w najgłębszych czeluściach szafy zajarzałam sobie do środka (bo czytałam dawno i średnio pamiętałam) i jak tak spojrzałam, to wszysko, co można nazwać wstępem, to te dwie pierwsze strony z opisami rodziny... Powiedz mi, że oni w szkole czytali coś więcej, błagam, że ten wstęp jest dłuższy i w moim wydaniu brakuje albo w domu mieli przeczytać resztę i potem jednak się chociaż trochę zająknęli na ten temat na lekcji...

      Usuń
    7. Bazyl: Akurat do charakteru pisma Starszego mam stosunek dość luźny (niewykluczone, że z braku świetlistego przykładu, którym mogłabym się posłużyć w czasie argumentacji). Wolałabym, żeby bazgrolił, za to bez byków:(

      asaszan: obawiam się, że to co napiszę sprawi, że Twoja motywacja do szybkiego poddania się staropolskiej dezynfekcji gwałtownie wzrośnie. Nie, w szkole nie czytali niczego więcej. Tak, ten wstęp to dokładnie te dwie strony i ani zdania więcej. W ten prosty sposób, dzięki matce, która podetkała mu do czytania całą książkę, Starszy zyskał dożywotni tytuł najlepszego czytelnika w klasie i uwielbienie w oczach pani od polskiego, która wychowała już niejedno pokolenie młodych analfabetów.

      Usuń
    8. W sumie to ja też. Najlepsze jest to, że jak gramy w "wisielca", to potrafi Młodszemu wytknąć wszelkie błędy, które sam potem popełnia w zadaniach domowych :P

      Usuń
    9. Mój nie wytyka. Pewnie dlatego, że nie gramy w wisielca.

      Usuń
  2. I tym wpisem zapewniłaś sobie dożywotni (albo do końca internetu i jeden dzień dłużej) dopływ poszukiwaczy charakterystyki Miziołka oraz tych, którzy nie umieją samodzielnie opisać jednego dnia z jego życia. Albo szukających natchnienia do innych wypracowań.
    O samym tekście się nie wypowiem, albowiem mógłbym paść z zawiści trupem na miejscu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jakich wypracowań? To przerabianie lektur to jakieś nieporozumienie jest. Chyba że będą szukać przez hasło "streszczenie wstępu Miziołków", to wtedy owszem, jest szansa, że zdetronizują poszukiwaczy "Piątka z Zakątka streszczenie krótkie":P
      Trupem nie padaj, szkoda byłoby tak dobrze zapowiadającej się kariery medialnej:P

      Usuń
    2. Użyłaś takiej masy słów kluczowych, że wyrwą Ci drzwi z zawiasów i szyby z okien wytłuką, tak się będą pchali. A że nie znajdą tego, czego chcieli, to już doprawdy nie Twoja wina.
      Nie mogę lansować się w mediach, wiedząc, że to ktoś inny napisał TAKI tekst :D

      Usuń
    3. Ja tam już nie wiem, które słowa są kluczowe. Kiedy myślę, że jakiś post będzie popularny, pies go nosem nie chce trącać; kiedy napiszę coś od niechcenia, nagle się okazuje, że nawet spamboty biją mi brawo:P
      A Ty nic tylko zakasuj rękawy, nabijaj pióro i pisz, pisz! Może nawet przyjadę na premierę:P

      Usuń
    4. Spoko, strona się indeksuje, od jutra masz skok w statystykach :P
      Czego ma być ta premiera, bo może bym krawat odprasował?

      Usuń
    5. Skoki w worku owszem, znam, ale w statystykach? Czego to ludzie nie wymyślą!
      I jak to czego premiera? Nowego posta, nowej książki, czegokolwiek (krawat rozumiem że stary, więc premierę ma już za sobą). W końcu nie każdy bloger potrafi tak pisać jak Ty, sama przeczytałam w internetach!:D

      Usuń
    6. Internety kłamią :) Ale koleżanka nader zorientowana jak na osobę niemającą konta na fb, przynajmniej oficjalnie :)

      Usuń
    7. Nie zganiaj na internety, tylko opromieniaj maluczkich i rozciągaj nad nimi nimb swej chwały, oby wiekuistej :P

      Usuń
    8. Do chwały wiekuistej to, mam nadzieję, jeszcze ze 60 lat mi zostało :P

      Usuń
    9. Ja bardziej w sensie dożywotniego fejmu w blogosferze książkowej i jej przyległościach, niż pikniku u Pietrka. Tak czy siak, opromieniaj. Nawet jeśli u niektórych tumbleweedy się pałętają po planie od miesięcy :D

      Usuń
    10. U mnie też się pałętają, pająki po kątach śpią. Ale opromieniał będę, jeśli tylko zdołam :D

      Usuń
    11. Z tego co pamiętam, to pająk wieszczył swą obecnością szczęście i jak widać, sprawdza się :D

      Usuń
    12. Od Miziołków do pająków :P Myślisz, że sześcio- i dziewięciolatek mogą wysłuchać audio w wozie, bez zagrożenia, że wysadzą system? Bo po wpisie momarty trochę strachu jednak jest :D

      Usuń
    13. Pojęcia nie mam, moje chyba nie słuchały jeszcze. Tatuś się zabawiał i książką, i audiobookiem.

      Usuń
    14. ZWL: ależ oczywiście, że nie mam konta na!:P Posiadam jednak umiejętność zdobywania wiedzy operacyjnej, nawet przy użyciu środków, którymi się na co dzień brzydzę:P
      A poza tym, faktycznie słabo ostatnio opromieniasz. Ale rozumiem, albo promocja wizerunku, albo intelektu:P

      Bazyl: ja tam nie wiem, czy audiobook się w ogóle sprawdza. Mnie to naprawdę archaizmem trąca i o ile w piśmie pewnymi rzeczami (jak choćby ortografią Klaksona) można nadrobić, o tyle w mowie może być słabo. Ale może nie doceniam umiejętności Artura Barcisia.

      Usuń
    15. Z kim ja się zadaję ,szpiedzy wokół mnie :P Ostatnio postawiłem na wizerunek, zacząłem się golić i myć zęby :)
      A Barciś szału nie robi, ale nie jest najgorzej.

      Usuń
    16. Jacy szpiedzy? Korzystam tylko z jawnych źródeł, które niektórzy garściami rozrzucają po internetach:P
      A z tymi zębami to niesmaczne było, doprawdy.

      Usuń
    17. Ja tam nic garściami nie rozrzucam, wypraszam sobie :P

      Usuń
    18. Garściami udostępniasz, lepiej?:P
      A poza tym, to dziś Międzynarodowy Dzień Tłumacza. Sto lat, sto lat!:))

      Usuń
    19. Ciut lepiej.
      Dzięki. W ramach prezentu wysłaliśmy wydawcy rachunek, niech płaci!

      Usuń
    20. Byleby nie pomyślał, że z okazji święta rozdajecie gratisy:(

      Usuń
    21. No nie wiem, z nowym wizerunkiem trudno będzie Ci robić za groźnego troglodytę, postrach wydawców.

      Usuń
    22. Na ich użytek będę używał dawnego wcielenia.

      Usuń
    23. Taak. Powiedzenie "zachuchać kogoś na śmierć" nabierze nowego znaczenia...

      Usuń
    24. Zmyśliłaś to powiedzenie na poczekaniu :P

      Usuń
    25. Phi! W naszym domu używamy go obficie na co dzień!:P

      Usuń
    26. Postaram się nie wyciągać z tego zbyt daleko idących wniosków :P

      Usuń
    27. Uściślę na wszelki wypadek: używamy go wyłącznie w starym znaczeniu:P

      Usuń
    28. Czyli? Bo zachuchać wydaje się dość jednoznaczne :P

      Usuń
    29. O, wcale nie! A "chuchać i dmuchać"? Jak dla mnie, znacznie różni się od "Pan tu chuchnie i dmuchnie", wypowiedzianego przez policjanta w czasie rutynowej, porannej, poniedziałkowej kontroli drogowej:P

      Usuń
    30. To zbyt subtelne dla mnie, prostego :P

      Usuń
    31. Będę o tym pamiętać, gdy trafię w jakiejś przetłumaczonej przez Ciebie książce na fragment o chuchaniu!

      Usuń
    32. @momarta Bartek kazał sobie puszczać "Historię żółtej ciżemki", którą włączyłem kiedyś z ciekawości i wysłuchał jej do końca, więc anachroniczność Miziołków nie będzie mu chyba straszna :D
      @ZwL Nawet nie wiedziałem, że to Barciś czyta. Mikołajka czytał fajnie :)

      Usuń
    33. Mikołajka czytał? To nie wiem, czy bym chciał słuchać :P

      Usuń
    34. Mojego Mikołajka czyta Stuhr.

      Agnieszka

      Usuń
    35. Młodszy czy starszy? Stuhr w sensie.

      Usuń
    36. Dziękuję za informację. Jako antyfanka nowych części Mikołajka (ot, eufemizm) poczułam nawet coś w rodzaju zainteresowania, zwłaszcza w stosunku do części czytanej przez ojcowsko-synowski duet.

      Usuń
    37. Duet ojcowsko-synowski polecam, bo bardzo fajnie czytają. Jednakże jestem wielką fanką Stuhrów i absolutnie bezkrytycznie przyjmuję wszystko co robią, więc mogę być nieobiektywna.
      A nowych Mikołajków nawet nie tykam. Boję się ;)

      Usuń
    38. Ja tyknęłam. Uciekłam w połowie pierwszego rozdziału, rzucając za siebie zapaloną zapałkę:( Ale fanką Stuhrów też jestem i teraz nie wiem, czy nie pogrzebać w tych zgliszczach...

      Usuń
    39. Zaraz, zaraz... Nie wiem czy się dobrze rozumiemy. Ja mówię o tych częściach napisanych przez duet Sempe i Goscinny, (biała: "Nowe przygody Mikołajka", czerwona: "Nowe przygody Mikołajka. Kolejna porcja", i niebieska: "Nieznane przygody Mikołajka"). Te mamy jako audiobook i te polecam. Natomiast nie mam na myśli tych ostatnich, najnowszych części napisanych na podstawie książek Gościnny'ego i Sempégo, bo tych jak wspominałam, boję się ;)

      Usuń
    40. Faktycznie doszło do nieporozumienia. Nie jestem szczególną znawczynią serii (Mikołajka lubiłam, ale bez przesady), więc po tytułach nie rozróżniam. Miałam na myśli te nowe wynalazki, napisane na podstawie. W sumie to dobrze, że Stuhrowie też nie wzięli ich do ręki:)
      I tak sobie teraz pomyślałam, że Starszy jest chyba w wieku idealnym na lekturę tych historii. Ha! Nie chciał Pottera, dostanie Mikołajka!:P

      Usuń
  3. Momarto, uwielbiam Cię!!!
    (Z zawiści padać nie będę, po prostu chylę czoła ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No ach, ależ, doprawdy, nie trzeba!:P Chociaż z drugiej strony, ciężkie jest życie Mamiszona, więc miło, że ktoś docenia jego trud:)

      Usuń
  4. Cudownie napisałaś!! Nie znam "Miziołków" i po Twoim tekście chyba do nas nie zawitają:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ha, udało mi się napisać tekst będący zarazem reklamą i antyreklamą książki!:)
      Ale to pewnie dlatego, że szczerze powiedziawszy, wobec Miziołków mam bardzo mieszane uczucia.

      Usuń
  5. Momarto, dla mnie to wpis roku, hit absolutny! Chapeau bas!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cóż, w końcu od czasu posta o "Mapach" upłynęły już całe wieki. Najwyższa pora, by czymś błysnąć:)
      A czapeczkę załóż, zimno się robi!

      Usuń
  6. U nas na tapecie "Ten obcy" Jurgielewiczowej, a Mim przerabia Marka Kamińskiego. Wybitnie przemawiająca do niego lektura!
    Jak to możliwe, że nie znam Miziołków?! No jak?!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Ten obcy" jest lekturą? I współczesne dzieci dają radę? Może za dużo mi się zatarło, ale wydaje mi się, że mnie swego czasu ta historia niespecjalnie porwała. I co rozumiesz przez "przerabia Marka Kamińskiego"? "Marka, chłopca, który miał marzenia"? Właśnie to wypożyczyłam z biblioteki:)
      Jeśli Cię to pocieszy, ja do ubiegłego roku (albo do jeszcze ubiegłego roku, dokładnie nie pamiętam) też nie miałam pojęcia o istnieniu Miziołków. I komu to przeszkadzało?

      Usuń
    2. Tak, skrót myślowy, przepraszam, właśnie tę pozycję. Też czytnęłam, prawdę mówiąc. I jestem pełna podziwu dla...rodziców Marka!
      Tak, to ciągle ten sam, ciągle "Ten obcy". Mata nie pociąga zbytnio, muszę go zaganiać widłami do lektury. Ale Pottera to Ci zazdroszczę - tego, że ciągle przed Tobą! Dostałam pierwszy tom od mamy - a ja NIC o tej książce nie wiedziałam, nic nie słyszałam, nic nie widziałam, może dlatego, że tkwiłam przy niemowlęciu.

      Usuń
    3. Ja też zamierzam czytnąć o Marku, więc może podzielę się wrażeniami. I czemuż, ach czemuż, wcale nie dziwi mnie, że zaganiasz Starszego widłami? Czasem mam wrażenie, że w szkołach, zamiast lekcji polskiego, organizowane są kursy pt. "Jak zniechęcić dzieci do czytania"...
      Jeśli chodzi o Pottera, to jestem w środku piątego tomu, a że czas na czytanie szlag mi trafił (i tak będzie gdzieś do końca października), to pewnie jeszcze trochę w nim potkwię. I rzeczywiście, nie narzekam:)

      Usuń
    4. Wtrącę się, mogę?
      Mój wczoraj właśnie skończył Tego obcego i poszło bezboleśnie. Co więcej, może bez zachwytów, ale mu się podobało! Dużo bardziej niż Szatan z 7 klasy, ku bólowi serca mego. Ja Makuszyńskiego uwielbiałam.

      Usuń
    5. Pewnie, że możesz!
      To dobrze, że Twój syn przeczytał lekturę szkolną bez bólu. Niewykluczone zresztą, że sama sięgnę po tę książkę, żeby odświeżyć sobie pamięć i sprawdzić, czy ten diabeł straszny, czy faktycznie nie. A Makuszyńskiego też zawsze bardzo lubiłam, ale tak dawno nie czytałam, że aż się boję sięgnąć ponownie. Szatan z 7 klasy chyba jednak już za naszych czasów był nieco archaiczny, a teraz to w ogóle strach pomyśleć:(

      Usuń
  7. Nie znam Miziołków a po wpisie dla mnie mimo wszystko reklama (cwaniara jestem, bo dzieci nie mam, no chyba, że u Miziołków jakaś ciotka występuje) z chęcią bym sięgnęła. O co chodzi z lansem zwl nie mam pojęcia. Na swoje usprawiedliwienie nie było mnie w kraju przez chwilę :( a tu widzę dzieje się, oj dzieje, nie tylko za wschodnią granicą

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciotka, owszem, się pojawia. Jest siostrą Mamiszona (więc nawet pasuje:P), nieco złośliwą (a to już sama oceń czy pasuje).
      A ZWL lansuje się w mediach jako bloger-ekspert, książkowy odpowiednik szafiarek:) Gdyby nowa pani premier (premierka?:P) nie wygłosiła złośliwie expose w tym samym niemal czasie, na pewno przeczytałabyś o nim na pierwszych stronach wszystkich gazet:P

      Usuń
    2. Złośliwa i owszem bywam, ale myślę, że raczej mieszczę się w dopuszczalnej normie :) A pani premier to nieładnie się zachowała, taki afront koledze zrobić, może to ona jest siostrą Mamiszona.

      Usuń
    3. Kto ją tam wie, może jest? Tak jednak serio, to myślę, że zajęta przygotowywaniem się do nowej roli, mogła nie zauważyć. Wobec czego, jak zwykle, winne są media!

      Usuń
  8. U nas Miziołki się nie przyjęły. Możliwe, że za wcześnie podsunęłam. po tej recenzji nie wiem czy ponowie starania ;)
    Wpis świetny - dzięki za poprawienie nastroju :)
    Agnieszka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W zasadzie zaczęłam prowadzić tego bloga właśnie po to, żeby poprawić nastrój. Sobie. Cieszę się, że przy okazji działam też na innych:)
      I wcale się nie dziwię, że Miziołki się nie przyjęły. Podejrzewam, że gdyby nie fakt, że narracja jest prowadzona z "męskiego" punktu widzenia, u nas też byłoby słabo.

      Usuń
  9. Klękajcie narody i uczcie się, jak pisać ciekawe i pełne humoru notki :) Momarto, uwielbiam Cię. Miziołków nie znam, jakoś mi umknęli, sięgać? Ale moje jeszcze małe, to nie docenią...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. E tam, jakby wszyscy zaczęli pisać takie posty, to zaziewalibyśmy się na śmierć! Ale wyrazy uwielbienia przyjmuję z radością, co mi tam!:P
      Mam wrażenie, że umknęło nam, bo jesteśmy ciut za stare. Podobno drukowali to w Świecie Młodych w 1993 roku, a wtedy to nie wiem jak Ty, ale ja czytałam znacznie bardziej poważną prozę, nie zniżając się do poziomu jakichś niepoważnych historyjek dla dzieci:P A co do Twoich dzieci, to na pewno za małe; raczej sama spróbuj (czyta się błyskawicznie).

      Usuń
  10. "Rozwaliłaś" system :) Uśmiałam się bardzo, a było mi to potrzebne - dziękuję!
    U nas Miziołki już czekają, też są lekturą, widzę, że będzie ciekawie ;) A, i nieźle Cię Harry wciągnął w świat Hogwartu, ja na razie tylko pierwszy przeczytałam, ale już coraz częściej spoglądam na drugi ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niektórzy od dawna mówią, że terapia śmiechem jest najlepszym rodzajem terapii. Jak widać, mają rację:)
      A skoro i u Was Miziołki są lekturą, przynajmniej będziesz mogła się lepiej niż ja przygotować. Zazbroić, albo co.
      Harry, owszem, wciągnął. Gdybym nie musiała chodzić do pracy (kto to widział?!), pewnie byłoby już po wszystkim, a tak zarywam noce, chcąc dowiedzieć się, co będzie dalej:)

      Usuń
  11. ściągawka jest w necie

    OdpowiedzUsuń
  12. lubię dynastia miziołków

    OdpowiedzUsuń
  13. nuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuda

    OdpowiedzUsuń
  14. Zamiast do czytania trzeba było dać tą książkę do słuchania :) w formie audiobooka.

    OdpowiedzUsuń