sobota, 5 września 2015

"Przekrój" nr 1065/1965, czyli 50 lat temu (cz.3)

Nowy rok szkolny 1965/1966 „Przekrój” (datowany na 5 września 1965r.) powitał zdjęciem zamyślonego młodego człowieka.


50 lat później zmieniło się wszystko: samochody w tle, rodzaj tornistra (dam sobie głowę uciąć, że młody człowiek na zdjęciu nie miał tornistra z Minionkiem) i dziecięcy ubiór. Tysiące szkół Tysiąclecia trzymają się jednak mocno (do jednej z nich chodzi Starszy), podobnie jak zestaw szkolnych lektur piątoklasisty (zestaw na zdjęciu poniżej, zdjęcie nówka sztuka A.D. 2015, nie mylić z A.D. 1965).



W rubryce „Co piszą inni” streszczenie zamieszczonego w „Polityce” artykułu Andrzeja K. Wróblewskiego.

Na około miliard złotych szacuje Andrzej K. Wróblewski mniej lub więcej dobrowolne dopłaty i składki społeczeństwa na cele społeczne. Licząc, że co roku państwo wypłaca obywatelom około 300 miliardów złotych, jest to kwota w granicach 3 promille. Z tego miliarda – blisko 900 milionów to dopłaty do alkoholu.
Są dwa skrajne stanowiska: jedno, że obywatel nie powinien uiszczać żadnych dodatkowych opłat, że na wszystko co jest społecznie niezbędne, powinno łożyć państwo. Drugie, że trzeba doić jak się da i kogo się da, wprowadzać dopłaty do towarów, do biletów, do klimatu, do kalendarza i w ten sposób ziarnko do ziarnka akumulować jak najwięcej.
- Nie podzielamy – pisze Wróblewski – żadnego z tych stanowisk. Tak czy tak za wszystko płaci społeczeństwo, nawet jeżeli nazywa się państwo. Obywatel powinien mieć zapewnioną autonomię finansową, to jasne. Wewnątrz tej autonomii obywatel powinien popierać – zależnie od swojego wyboru i uznania – takie czy inne akcje, stowarzyszenia, okazje. Opinia i kieszeń publiczna jest lepszym sprawdzianem przydatności jakiejś akcji niż taka czy inna decyzja władz finansujących.

Hm, czy mi się wydaje, czy jedno z pytań referendum, zaplanowanego na dzień przypadający niemal równo pięćdziesiąt lat po opublikowaniu tego numeru „Przekroju”, brzmi: „Czy jest Pani/Pan za utrzymaniem dotychczasowego sposobu finansowania partii politycznych z budżetu państwa?”




Na stronach 4-6 kolejna zadziwiająca zbieżność. W datowanym na 3 września 2015 roku numerze „Dużego Formatu” reportaż Jacka Hugo-Badera, podróżującego z żoną rowerem (choć chyba czasem także „22-letnim kanciastym mercedesem z napędem na cztery koła”) brzegiem Bałtyku od ruskiej do niemieckiej granicy.




Tymczasem w „Przekroju” z 5 września 1965 roku reportaż Kazimierza Koźniewskiego „Wybrzeżem na rowerze”. „Nas dwóch, on – trzynastolatek, Tadeusz, i ja – stary koń. Dwa rowery typu „Amator”, produkcji polskiej ZZR. Jeden – mój kupiony przed rokiem, drugi w czerwcu br. Cztery sakwy objuczające tylne koła – specjalne rowerowe, nabyte w sklepie PTTK w Warszawie. Cel: wędrówka rowerowa z Gdańska, ściślej: Helu – do Szczecina, ściślej: Świnoujścia.” 
Hugo-Bader w roku 2015 wraca - tak samo jak Koźmiński w roku 1965 - do miejsc, w których już kiedyś był (Hugo-Bader – 21 lat wcześniej, w 1994 roku, Koźmiński - w latach 1939 i 1947). Obaj dziwią się zmianom jakie nastąpiły w międzyczasie.
Koźmiński:
W przeciwieństwie do Jastarni – Jastrzębia Góra rozwinęła się wspaniale, rozbudowała w nowoczesną miejscowość wczasową. Na oknie restauracji napis: „śniadania”; gdy rano prosimy o jajka i mleko, ofiarowują nam herbatę, wódkę i smażoną kiełbasę oraz sznycel.
Hugo-Bader niestety nie zwierza się czytelnikom ze swoich kulinarnych, śniadaniowych zaskoczeń. Czyżbyśmy stali się nudni i przewidywalni?


W rubryce „Czytać albo nie czytać” kilka interesujących pozycji.



Robert Stiller „Klatin brat Klatona” – „baśniowa egzotyka” i „59 indonezyjskich baśni dla dorosłych. Wiele w nich fantazji i wschodniej mądrości. Miła lektura w starannym opracowaniu graficznym J. Stannego. Można także polecić na prezent.”

Jeszcze nie czytałam, ale polecam. Opracowanie graficzne, faktycznie, staranne.


We „wznowieniach” redakcja zachwala dwie książki:




Jacka Londona: Maleńką panią wielkiego domu” – „Niezwykła Maleńka Pani, żona bogatego amerykańskiego farmera, jest bohaterką ulubioną szczególnie przez czytelniczki. Jedna z ostatnich powieści Londona”.







Oraz Leszka Kołakowskiego „Klucz niebieski albo opowieści budujące z historii świętej zebrane ku pouczeniu i przestrodze. „17 przezabawnych esejów-żartów na tematy biblijne. Dowcipne, urocze, a nade wszystko mądre. Dla smakoszów i w ogóle.”

Pierwszą mam (nie czytałam, a jakże), drugiej nie. Koniecznie muszę zdobyć i przeczytać. I w ogóle.



Na zakończenie tym razem wierszyk. Ludwik Jerzy Kern poleca, zwłaszcza na „Pierwsze dni września” i zwłaszcza tatusiom!

„Tajfun znów przeszedł przez stacje,
Żegnaj beztroskie szaleństwo!
Skończyły się dzieciom wakacje,
A tatusiom – słomiane wdowieństwo.

Rozmaite zaczną się sprawy,
Przeszkody różne i dołki…
Witajcie nam szkolne ławy!
Adieu wam barowe stołki!

Rozrabiać już odtąd nie da się,
Będziemy siedzieć jak trusie:
Dzieci, naturalnie, w klasie,
                                            A w domu, naturalnie, tatusie.

                                           No i spoważnieć musimy,
                                           Przestać udawać wariata –
                                           I byle tylko do zimy!
                                           A potem byle do lata!

                                           Z początku nie będzie im letko,
                                           Gdy siądą przy stole razem,
                                           Tatuś ze swoją gazetką,
                                           I dziecię z elementarzem.

                                           Tęsknota głowy omota,
                                           Tatuś grunwalda zapali,
                                           I słysząc: „Ala ma kota”,
                                           Pomyśli:

                                           - Ale był kot z tej Ali…”

75 komentarzy:

  1. O, macie cztery lektury! U nas jest siedem!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widzisz, u nas się bardziej troszczą o biedne dzieci, żeby się biedactwa nie przemęczyły. A do tego są to lektury, do których istnieją miliony bryków - i dla dzieci, i dla nauczyciela, nieprawdaż.

      Usuń
    2. U nas trudno o taką humanitarną placówkę:) Może chociaż dziecku parę bryków kupię.

      Usuń
    3. Kup koniecznie! Choć może lepiej wziąć któreś z przystępnych opracowań Grega? Czysty zysk: i ulżysz dziecku, i sobie obrazki poogląda:P
      PS. A jakież to lektury, jakież są na Waszej długiej liście? Jest coś wydanego wcześniej niż 50 lat temu?

      Usuń
    4. Grega, powiadasz? Pomyślę, bo przecież dziecko na pewno nie przebrnie przez W pustyni i w puszczy w wersji z ilustracjami Kobylińskiego :P Jest Onichimowskiej Tajemnica starej kamienicy, Przygody Odyseusza Parandowskiego i Władca Lewawu Terakowskiej plus to,co u was, bez mitów. A i Dolina światła Minkowskiego.

      Usuń
    5. Kobyliński? Na pewno nie da rady, zwłaszcza że to czarno-białe ilustracje, jak sądzę. My mamy jakieś bardzo archaiczne wydanie, obawiam się że nawet przedwojenne - też mus lecieć po Grega!
      A lista Waszych lektur budzi zgrozę. Jak to tak? Terakowska i Minkowski - nawet zrozumiem, w końcu autorzy z zaświatów. Ale żyjąca Onichimowska???

      Usuń
    6. Też jestem do głębi wstrząśnięty i oburzony, ale pani niestety miewa takie niesmaczne i ekscentryczne pomysły. Czytać żyjących autorów, kto to w ogóle słyszał.

      Usuń
    7. Ale że co, że czarno-białe ilustracje to archaiczne? Smutek, zwłaszcza dla rodziców daltonistów.

      Usuń
    8. ZWL: pani jest bardziej ekscentryczna niż myślałam! Właśnie doczytałam, że uśmierciłam pana Minkowskiego, bardzo przepraszam!:( A z ciekawości: którą z książek tego autora będą czytać dziatki? Nieśmiertelnego "Grubego"?

      Newa: dla mnie niekoniecznie archaiczne, ale staram się wczuć w gusta ogółu. To chyba tak jakby zabrać dzieciom ich najnowsze modele ajfonów i kazać używać Nokii 3210:P

      Usuń
    9. Podałem przecież tytuł, ale widać doznałaś szoku od ekscentryczności pani nauczycielki i wzrok Ci się omsknął :) Dolinę światła. Sam chętnie przeczytam, bo tego akurat nie znam.

      Usuń
    10. Wzrok mi się zamglił, gdyż dziś wślepiam się w monitor od 5:30, na szczęście z przerwą. Ale obiecuję, że już teraz będę uważać. "Doliny światła" też nie znam - jak przeczytasz, daj znać czy warto. Ja mogę Ci już teraz powiedzieć: W pustyni i w puszczy" nie warto:(

      Usuń
    11. Co mi tu propagandę wciskasz? :P Ja tam kiedyś lubiłem W pustyni i w puszczy. I nawet bardziej książkę niż film, oczywista.

      Usuń
    12. To i tak bez znaczenia - nie wierzę, że ktokolwiek w klasie Starszego (poza Starszym) przeczyta tę książkę. Wszyscy obejrzą film.
      A ja lubiłam Tomka Sawyera - co nie zmienia faktu, że dziś widzę jak bardzo jest archaiczny, a zmuszając wszystkie dzieci do jego przeczytania (zamiast czegokolwiek współczesnego) na pełnym gazie - galopujemy w stronę definitywnego przekonania dzieci, że czytanie jest nudne (choć w V klasie i tak większość już to od dawna wie).

      Usuń
    13. I właśnie doczytałam o "Dolinie światła", o proszę, tutaj: http://www.niedziela.pl/artykul/112913/nd/%E2%80%9EDolina-Swiatla%E2%80%9D-czyli-dolina. Może jeszcze uda Ci się wytłumaczyć pani od polskiego jak bardzo niewłaściwa jest to lektura?
      (a swoją drogą ten tekst z "Niedzieli" jest tak straszny, że aż nie wierzę, że prawdziwy)

      Usuń
    14. Właśnie kupiłem dziecku ebuka z Doliną, za późno poczytałem ten ostrzegawczy tekst. Chwilowo zapoznam się więc sam z tym dziełem, żeby wyrobić sobie opinię bez światłej pomocy tygodnika Niedziela. Dla równowagi Parandowskiego też kupię.

      Usuń
    15. I zgadzam się, że czym prędzej należy przejść do rzeczy dynamiczniejszych w czytaniu, a najlepiej w ogóle znieść ten przymus lekturowy w podstawówce.

      Usuń
    16. Właśnie zaczęłam się zastanawiać, czy gdybym podsuwała Starszemu ebuki, a nie papierowe książki, to czytałby chętniej, bo ostatnio jest masakra. Ale to chyba jednak za droga impreza, żeby tak sobie sprawdzać.
      Myślisz, że u Was będzie Parandowski? Mnie zastanawiają te "Wybrane mity" - z czego wybrane? Patrząc na to, co robią z tymi dziećmi, to równie dobrze mogą być wybrane z Kasdepke.
      Znieść przymus lekturowy? Może i tak, usankcjonowalibyśmy po prostu stan, który i tak istnieje, tylko wszyscy udają, że go nie ma. A mogłoby być tak pięknie - gdyby tylko poloniści potrafili zafascynować dzieci swoimi opowieściami o książkach i z książek wziętych...

      Usuń
    17. Czytnik spraw sobie, a młodzież na pewno poczuje się zaintrygowana nowinką, znam to:)
      Parandowskiego mamy w spisie, więc nie kupiłem w ciemno. Sprawdź, czy jakichś mitów nie ma w podręczniku po prostu.
      Pod przymus lekturowy rozumiałem nie sztywną listę lektur do obowiązkowego omówienia, bo tego nie ma, ale w ogóle narzucanie przez nauczyciela jednej książki całej klasie. A poloniści potrafiliby zafascynować dzieci książkami, gdyby sami czytali.

      Usuń
    18. Czytnika sobie nie kupię, bo oślepnę dwa razy szybciej niż planuję. I tak nadużywam komputera, wystarczy.
      Mity sprawdziłam - faktycznie, są w książce. Książka jest zresztą całkiem ok - "Słowa na start" (nie wiem z czego Wy korzystacie, bo rocznik naszych dzieci ma jeszcze podręcznikowy oczopląs).
      I jakoś przerażająca robi się ta nasza wymiana zdań. Nieczytający polonista brzmi strasznie, jednak gołym okiem widać,że to jest właśnie reprezentatywna grupa wśród tych nauczycieli. Mnie najbardziej martwi to, że chętnie zabrałabym Starszego do jakiejś innej szkoły, w której spotka nauczycieli z pasją (może nie wszystkich, ale choć dwóch, jednego), ale niestety, mimo starań, dotąd takiej nie znalazłam W każdym razie nie dla dzieci w jego wieku.

      Usuń
    19. W kwestii czytnika prezentujesz poglądy wynikające, pardon, z niewiedzy:) Czytnik nie ma nic wspólnego z czytaniem w komputerze, zupełnie inny komfort wynikający z różnicy technologii. Może ktoś ze znajomych da Ci potrzymać i poużywać czytnik przez godzinę:)
      U nas też Słowa na start, ale nie oglądałem tegorocznego. Czyje te mity umieścili?
      Problem nieczytania dotyczy ogólnie nauczycieli, chociaż w przypadku tych nauczających przedmiotów humanistycznych budzi grozę. Starsza ma najlepszą polonistkę w szkole, więc nie narzekamy, pomijając ten dziwaczny dobór lektur.

      Usuń
    20. Owszem, trzymałam i używałam. Nie lubię i nie chcę. Okulistka mówi mi, że nie powinnam, a ona, excusez le moi, zna się lepiej niż Ty.
      Mity są Parandowskiego, Markowskiej i jeszcze kogoś, kogo nie znam (pewnie to zgroza, ale trudno) i nie pamiętam, a nie chce mi się dreptać na piętro.
      U nas też podobno najlepsza polonistka w szkole - to jest dopiero zgroza!
      PS. Sprawdziłam katalog naszej biblioteki - wszystkie Minkowskie, z "Doliną światła" na czele, wycofane. Czyżby interweniował arcybiskup?:P

      Usuń
    21. Stawiam orzechy przeciwko dolarom, że okulistka utożsamia czytnik z tabletem. Ale ponieważ nie mam w sobie apostolskiego ognia, to rób co chcesz :)
      Tego trzeciego autora sam sprawdzę przy okazji, nie muszę w tym celu wchodzić na piętro :)
      Arcybiskup by się pewnie nie zniżył do interwencji, chociaż kto go tam wie, nie do takich rzeczy się arcybiskupi wtrącali :P

      Usuń
    22. Być może, ale moje nie chcę i nie lubię i tak jest najważniejsze.
      Autor to Nikos Chadzinikolau - byłam na piętrze z pilną interwencją.
      Nasz arcybiskup jest gotów doprawdy na wiele; czy nazwisko Dzięga nic Ci nie mówi?

      Usuń
    23. O proszę, w jego wykonaniu mitów nie czytałem, muszę podkraść podręcznik:) W arcybiskupach to ja jestem słabo obeznany, chyba że lądują na pudelku:P

      Usuń
    24. "Czytnika sobie nie kupię, bo oślepnę dwa razy szybciej niż planuję. I tak nadużywam komputera, wystarczy."
      Momarta, retro-dziewczyno ty ty :)
      Bo te okulisty to gupie, nie czytają nic, np News of the World of Medicine vs Technology, gdzie wyraźnie stoi, że ci się może tylko polepszyć. No ale co ja tam wiem, osiecka okularnica jedna ;)
      Ale Nokii mi tu nie obrażać, bo siem obrazimy!

      Usuń
    25. ZWL: Ja - w ramach rozpaczliwej próby znalezienia jakiegokolwiek punktu zaczepienia w przypadku choćby niektórych przedmiotów - przeczytałam wszystkie podręczniki Starszego. I na cóż mi na stare lata przyszło?!

      Inwentaryzacja: Nie obrażam Nokii, skądże by znowu. Do dziś wspominam ten model z łzami w oczach, podczas gdy moje dziecko, skupione na pogoni za coraz większym wyświetlaczem i coraz lepszymi apkami (na szczęście na razie tylko sobie tę pogoń wyobraża, wpatrując się w swój model telefonu sprzed - o zgrozo! - dwóch lat), patrzy na mnie jak na retro-wariatkę.

      Usuń
    26. Skończyłem podstawówkę ćwierć wieku temu i twardo zamierzam mieć jak najmniej punktów stycznych z placówką :)

      Usuń
    27. Też miałam taki plan. Niestety mój mąż nie współpracuje, a któryś z rodziców jednak te punkty styczne mieć musi.

      Usuń
    28. Ograniczamy się do bywania na głównych zebraniach, na szczęście pani wychowawczyni jest treściwa i nie trwa to dłużej niż pół godziny.

      Usuń
    29. Jeśli Wasza Starsza nie jęczy Wam 359 razy dziennie, że nienawidzi szkoły i nienawidzi się uczyć, nie rzuca zeszytami i książkami po ścianach i przejawia zainteresowanie czymkolwiek innym poza World of Tanks, to Wasze ograniczanie się jest całkiem zrozumiałe. Ja zacznę się ograniczać, gdy zredukuję ilość dziennych jęków do 59 dziennie plus uratuję choć jeden zeszyt.

      Usuń
    30. Uuu, stan, jak widzę, dość niepokojący. U nas tylko typowe objawy dojrzewania, zwiększona drażliwość, awanturność ogólna i brak chęci do pomocy w domu, ale to akurat constans od lat :P

      Usuń
    31. Owszem, jest ostro. Na razie jeszcze nie zdążyły wystąpić tak spektakularne efekty jak w ubiegłym roku, ale jesteśmy, zdaje się, na właściwej drodze. W każdym razie nauczyciele są. Ja gorączkowo usiłuję przechwycić kierownicę...
      I z tym dojrzewaniem to jakaś przesada - oni mają dopiero 10 lat! My dłużej dawaliśmy naszym rodzicom pożyć!

      Usuń
    32. No mogliby. Ale skoro wcześniej zaczęli, to i wcześniej skończą? Zawsze to byłaby jakaś korzyść.

      Usuń
    33. Przypuszczam niestety, że zaczęli wcześniej i później skończą. Chyba że my wcześniej skończymy ze sobą:(

      Usuń
    34. Oj nie kracz. Liczę, że grubo przed pięćdziesiątką wszystko się uspokoi, dłuższych mąk cudzego dojrzewania mogę nie wytrzymać :D

      Usuń
    35. Czyżby oznaczało to, że proces własnego dojrzewania też uznałeś za zakończony?:P

      Usuń
    36. Coś Ty! Z czynionych przeze mnie obserwacji mężczyzn w Twoim wieku wynika, że teraz najlepszy czas, byś rozpoczął uprawianie triathlonu lub chociaż przygotowywał się do maratonu. Inaczej będziesz odstawał od grupy:P

      Usuń
    37. W ramach przygotowań do triathlonu zdarza mi się jeździć na rowerze i podbiec z zadyszką do autobusu:P Więc spoko, dam radę.

      Usuń
    38. Brawo, brawo! Jak pokazujesz tu wielokrotnie, pływać też umiesz:P Tylko nie wiem czy wiesz, że następnym krokiem jest Iron Man...

      Usuń
    39. Normalnie chyba się zapiszę na kurs cheerleaderek!:P

      Usuń
    40. Ko-niecz-nie! Synowie sportowcy na pewno docenią :)

      Usuń
    41. Miałam raczej na myśli to, że skoro panowie w średnim wieku mogą udawać, że są młodzi, to czemu ja mam być gorsza?

      Usuń
    42. Nie, absolutnie nie możesz być gorsza. Mamy równouprawnienie w końcu :P

      Usuń
  2. I żadnego komiksu na liście lektur? To jak dziecka mają się przystosować do współczesnego świata obrazkowego? Pff.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sądząc po wyborze lektur, pani na widok komiksów ucieka. Jak nic, zostanie dzieciom pooglądać ładne obrazki w posiadanych tanich wydaniach książek. O np. tutaj, taki piękny Siedmioróg!: http://siedmiorog.pl/media/catalog/product/cache/1/image/470x470/602f0fa2c1f0d1ba5e241f914e856ff9/9/7/9788373272415_14.jpg

      Usuń
    2. Jakoś biblijnie wygląda ta okładka...

      Usuń
    3. Azaliż język "W pustyni i w puszczy" nie jest podobny do biblijnego, siostro moja?

      Usuń
  3. Widzę, że pięknie rozwinął się temat lektur, więc i ja coś dodam.:-)
    Starszy w piątej klasie miał 3 lektury. "Mitologię", "Przygody Odyseusza" oraz "W pustyni i w puszczy". Przeczytał tylko jedną, jak się łatwo domyślić tę drugą (bo w miarę cieńka), reszty nie dał rady i to wcale nie ze względu na ich objętość.
    W 6 kl. ma nową panią od polskiego. Na zebraniu (jest nowym wychowawcą) zapowiedziała, że przerobią min. 4 lektury i będzie z klasą konsultowała tytuły. Chce sprawdzić co lubią czytać! Nie mogę się doczekać tej listy :-) Młodszy póki co w II klasie ma 2 m-ce na przeczytanie "Zaczarowanej zagrody". Na razie, jako wielbiciel PINGWINÓW Z MADAGASKARU, bardzo cieszy się z lektury :-))))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Owszem, pięknie niezwykle. Mój Starszy na razie stwierdził, że "fajnie te tytuły brzmią", więc staram się nie przenosić na niego własnych dziecięcych traum. Ale i tak czarno to widzę. A Waszej Pani od polskiego życzę powodzenia - ciekawe ile osób będzie w ogóle wiedziało co lubi czytać...
      "Zaczarowana zagroda" to kolejna z listy "nieśmiertelnych", która trzyma się mocno. Swego czasu bardzo Centkiewiczów lubiłam, ale tego akurat nigdy nie czytałam. Chyba nadrobię.

      Usuń
  4. O matko jakie antyczne te lektury:( Nie wierzę, że przeczytają, no nie wierzę:( U nas dalej lektur brak, za to nowy "reading diary" jest, szata graficzna tak mi się podoba, że chyba poświęcę jej notkę. Trzymajcie się na froncie szkolnym!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za wsparcie! Na razie Młodszy zrobił awanturę w sobotę rano (że nie idzie do szkoły), zaś Starszy dzisiaj (że idzie). Czuję się jak dotknięta chorobą afektywną dwubiegunową:(
      I ja też nie wierzę, że przeczytają. Co gorsza, podejrzewam, że ich polonistka też w to nie wierzy. W ubiegłym roku na przykład jedną z lektur "obejrzeli" wspólnie w klasie (w sensie: film na jej podstawie).

      Usuń
  5. Podrzucanie czytnika działa baaardzo krótkotrwale. Jak opadną emocje w związku z kontaktem z technologią, to jest po ptokach. Ale na Starszego narzekać nie mogę, bo często widzę go z książką. Nie tak często jak bym chciał, ale jednak częściej niż przeciętnego gościa w jego wieku :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No nie wiem, u mnie Starsza jest główną użytkowniczką:)

      Usuń
    2. Już dawno zauważyłem, że patenty na Twoje dziecko nie działają z moim :D

      Usuń
    3. I vice versa. Zapewne wszystkiemu winna płeć biologiczna :D

      Usuń
    4. Mam wrażenie, że w tradycyjnym szkolnym modelu dziewczynki funkcjonują lepiej, ale to chyba nie nowina, bo za moich szkolnych czasów też tak było. Z czytaniem natomiast jest chyba różnie, niezależnie od płci (ale nie wiem od czego to zależy, jak w mordę!). Znam równolatka Starszego, który czyta pięć książek tygodniowo, zawsze z tak samo olbrzymim zapałem - niezależnie od tego czy są w wersji papierowej, czy elektronicznej.
      I dziękuję Ci Bazylu za dorzucenie kamyczka do mojego ogródka pt. "Nie kupię czytnika"!:P

      Usuń
    5. Nie mam zapędów apostolskich, więc ... Ale popieram przedmówców w temacie, że e-papier to nie to samo co LCD. Ja tam "grubasy" czytam tylko na moim stareńkim Kindlu :)

      Usuń
    6. Trudno, zostanę w swoim papierowym rezerwacie niczym ostatni Mohikanin.

      Usuń
    7. Już za chwilę wycieczki szkolne będą przyjeżdżały Cię oglądać :P

      Usuń
    8. Proszę uprzejmie. Może niektórym się spodoba i sami zaczną czytać?

      Usuń
    9. Ta, na pewno. Porobią Ci zdjęcia smartfonami i wrzucą na fejsa z kąśliwymi komentarzami :P

      Usuń
    10. Niech wrzucają. Fejsa traktuję czysto użytkowo, formalnie na nim nie istniejąc, więc chromolę. Za 1000 lat archeolodzy odkopią mnie i moje książki, a nie ich wirtualną rzeczywistość.

      Usuń
  6. Skoro mowa o lekturach, moja dziesięciolatka (również wykazująca oznaki przedwczesnego dojrzewania, skoro o tym wspomnieliście) w czwartej klasie ma zestaw następujący:
    J. Brzechwa – „Akademia pana Kleksa”, C. Collodi – „Pinokio”, C.S. Lewis – „Opowieści z Narnii – Lew, Czarownica i stara szafa”, R. Gościnny, J.J. Sempe – „Mikołajek”, D. Stenka – „Masło przygodowe”, R. Dahl – „Charlie i fabryka czekolady”, L .J. Kern – „ Ferdynand Wspaniały”, H. Ożogowska – „Tajemnica zielonej pieczęci”, J. Chmielewska – „Nawiedzony dom”, T. Jansson – „Opowiadania z Doliny Muminków”.
    Z ciekawości sprawdziłam co mają 5 klasy - "W Pustyni i w puszczy" jest "Katarynka" jeszcze :)
    Agnieszka K.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No widzisz, a mój Starszy w czwartej klasie "przerobił" aż trzy lektury: "Akademię Pana Kleksa", "Pinokia" i Korczakowskiej "Spotkanie nad morzem" (tak jak napisałam w którymś komentarzu wyżej - obejrzeli razem z panią w klasie film). Zgroza i masakra!
      Z wymienionych przez Ciebie książek znał już wcześniej (przed IV klasą) cały cykl o Narnii, razem czytaliśmy Mikołajka (razem ze względu na Młodszego, który nie umie czytać); razem - ze dwa lata temu - czytaliśmy też "Masło przygodowe". Sam przeczytał "Charliego", bo Matka mu dała do ręki i bardzo mu się podobał. Ożogowską też wciąga, choć "Tajemnicy zielonej pieczęci" jeszcze nie czytał. Może przepiszę go do Waszej szkoły, co?:)

      Usuń
    2. Przepisz, tylko najpierw rozejrzyj się za internatem w okolicy, bo zdaje się, że to mocno nie Twoje rejony ;)
      U mojej córki tez większość zna Narnię i Mikołajka (klasa dość oczytana), więc nauczycielka powiedziała, że w takim razie zdąża omówić jeszcze inne książki. Szaleństwo!

      Usuń
    3. Dziesięciolatka do internatu? Nie da rady. Właśnie takim sposobem doszliśmy do wniosku, że Starszy musi zostać, gdzie jest. Damy radę, to tylko dwa lata.
      Oczytana klasa?! Rany boskie, to może ją do jakiegoś muzeum osobliwości wstawić? W klasie u Starszego czyta (cokolwiek, niekoniecznie cokolwiek dobrego, "Dziennik cwaniaczka" jest tu szczytem osiągnięć) kilkoro dzieci, reszta - podobnie jak ich rodzice - ani ani. Obawiam się niestety, że to klasa mojego Starszego, a nie Twojej córki jest typowa...

      Usuń
  7. U nas też cztery lektury - dwie nam się pokrywają - "Chłopcy z placu broni" i "W pustyni i w puszczy", do tego dochodzą u nas "Bracia Lwie Serce" i "Charlie i fabryka czekolady". "Przygody Tomka Sawyera" mieli w ubiegłym roku i dzieciom się bardzo podobało! Ja chciałam też przeczytać, ale mnie archaiczność zmogła.
    "W pustyni i w puszczy" mnie się bardzo podobało, nie mam obaw, że dzieci tego nie 'łykną', nie lubię głosów, które chcą wycofać tę powieść z listy lektur.

    A Cwaniaczka bym się nie czepiała - nie jest aż tak zły, mój dostał właśnie szósty tom, jedyny mankament, że łyka je w max dwie godziny ;)

    ps - bardzo ładne pismo ma Starszy!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widzisz, ja chyba po prostu mam sienkiewiczowstręt. "Krzyżacy" wywoływali u mnie drgawki, "W pustyni i w puszczy" też nie zachwycało. Podobało mi się w zasadzie tylko "Quo vadis". Teraz mam jednak zamiar przeczytać to razem ze Starszym; sama jestem ciekawa własnych wrażeń. W przypadku tej książki najbardziej obawiam się jednak zaprezentowanej w niej archaicznej wizji świata (wiem, wiem, wpisuję się w pewien nurt, ale naprawdę tak uważam) i tego, że przejdzie całkiem bez komentarza, tj. że pani nie pociągnie tego jako wątku historycznego i nie zestawi go z obecnym kształtem świata.
      Natomiast jeśli chodzi o Cwaniaczka - mi się nie podoba. Najbardziej nie podoba mi się wszechobecna szkolna przemoc, pozostawiona w zasadzie bez komentarza. Jak się zeźlę, to coś o tym napiszę:)

      Usuń
    2. O, a ja "Krzyżaków" też uwielbiałam. "Quo vadis" przeczytałam dwa razy, a za pracę na jego temat dostałam pierwszą szóstkę w życiu (w liceum - dopisek dla młodszych, gdy poszłam do liceum, weszła sześciostopniowa skala ocen). A trylogii nie przeczytałam ;)
      Co do różnicy 'wizji świata' to wiele tu niestety właśnie zależy od nauczyciela - to jest po prostu idealna pozycja do ciekawej dyskusji na temat, jak się świat zmienił, i podejście do wielu rzeczy.
      Napisz, napisz koniecznie ;)

      Usuń
    3. Trylogię przeczytałam, gdyż mamusia mi kazała;) Nawet się specjalnie nie wzdrygałam, a śmierć pana Wołodyjowskiego opłakałam baaardzo rzewnymi łzami. Ale już "Krzyżacy" byli pierwszą lekturą w moim życiu, której nie przeczytałam do końca (kolejną był "Pan Tadeusz", ale ciii!).
      Zgadzam się, jeśli chodzi o idealną pozycję do dyskusji - pamiętaj jednak, że trzeba mieć z kim dyskutować, a naprawdę uważam, że co najmniej połowa dzieci (lekko licząc) tej książki nie przeczyta. Sama jestem ciekawa reakcji Starszego, który jak na razie stwierdził, że "te tytuły brzmią ciekawie", wobec czego ja ugryzłam się w język. Dam znać!
      Cwaniaczek wymaga moim zdaniem zrobienia porównania z innymi tego typu pozycjami. Obawiam się jednak, że aby zrobić to sensownie powinnam przeczytać więcej niż jedną (zresztą drugą) część. Nie wiem czy jestem gotowa do aż tak daleko idącego poświęcenia...

      Usuń
    4. I - w związku z naszą wymianą zdań: w czasie gdy pisałam ten komentarz, na strony mojego bloga weszły kolejne osoby żądne "krótkich streszczeń" lektur dla drugo- i trzecioklasistów. Jeśli napiszę post o "W pustyni i w puszczy" i zatytułuję go "Krótkie streszczenie W pustyni i w puszczy" to będzie z pewnością hit internetu!

      Usuń
    5. Ja czytałam prawie wszystkie lektury do czasu liceum, gdzie pierwszą nieprzeczytaną była "Nie-boska komedia". Po niej czytałam już tylko wybrane, ale właśnie, ciii ;) Nie wiem, jak bez bryków udawało mi się dostawać piątki :)
      Ciekawa jestem, jak będzie w 'naszej' klasie, ale śmiem przypuszczać, że przeczyta najmniej 90% - taka klasa ;) (Pani polonistka jest ich wychowawczynią i szkolną bibliotekarką - może to ma jakiś wpływ ;) ).

      O - czekam na hita, koniecznie tak zatytułuj!!!

      Usuń
    6. Nieboska mnie też pokonała:) I "Kordian". Ale w zamian dobrowolnie i bez przymusu przeczytałam całego pozostałego Mickiewicza, w tym takie np. "Dziady" z pięć razy pod rząd. Niezbadane są ścieżki, po których krążą literackie fascynacje!
      Jeśli polonista/polonistka jest osobą z pasją, to zarazi nią przynajmniej część dzieci, nie ma siły. Jeśli nie jest, mamy to co u Starszego. U nich nawet pani w bibliotece jest średnio przekonywująca. Że zacytuję Starszego: "a po co mam tam chodzić, jak i tak te wszystkie książki mamy w domu?"

      Usuń