Dziś
Dzień Matki.
Dzień,
w którym okazało się, że moje dzieci obdarzone są niewiarygodnym talentem
literackim (w końcu mówi się, że niedaleko pada jabłko od jabłoni, nieprawdaż?).
Jako
dumna matka pragnę podzielić się tą dobrą wieścią z całym światem.
Czytajcie
i wzruszajcie się.
Na
pierwszy ogień utwór Młodszego, lat 7.
Bez tytułu.
Treść
jak na fotografii. Przepisywanie nie miało sensu z
uwagi na konieczność zachowania oryginalnej formy graficzno-ortograficznej.
A
oto dzieło Starszego, lat 11, nazwane przez niego Wierszem na cześć Mamy.
Treść
publikuję poniżej, po uprzednim zanonimizowaniu, obejmującym także dokonanie
niezbędnych skrótów.
Moja mama
Moja mama jest sędzią prawa i
sprawiedliwości w domu. (…)
Złote ma włosy jak blask słońca w lato.
Kocha mnie strasznie, jak i brata mego.
Trochę ma pryszczy na twarzy, lecz
każdy skrywa w sobie mądrość.
Dobra jest i pracowita.
Czyta tyle książek, że jest
najmądrzejsza na świecie.
Mama jest niska, lecz mądrość i dobro w
niej są wielkie niczym wieżowce. (…)
Gdy już obetrzecie łzy z twarzy (będące
z pewnością łzami wzruszenia, bo jakimiż by innymi?), zapamiętajcie jedno:
nigdy, ale to przenigdy nie wyciskajcie żadnych pryszczy!
Pryszcze, zmarszczki i to wszystko na dodatek jeszcze otwartym tekstem, z takim podejściem, czeka go ciężkie go czeka życie z kobietami, ale jest szansa, że z wiekiem zrozumiem, że szczerość z płcią piękną nie popłaca :-)
OdpowiedzUsuńPS.
Ortografia faktycznie oryginalna, trzy lata temu czytywałem w domu podobną tfurczość - rozczulające :-)
Najgorsze w tym wszystkim jest to, że ani nie jestem niska, ani pryszczata. I zmarszczek też nie mam; w każdym razie nie na nosie!
UsuńA poza tym naprawdę nie wiem, czemu nie skupiłeś się na fragmencie o wieżowcach, hę?:P
Płaczę (ze wzruszenia oczywiście! :D )
OdpowiedzUsuń10005 lat powinno Ci wystarczyć, no nie?
Też płakałam.
UsuńI owszem, sądzę że 10005 lat będzie jak znalazł. Przez taki czas powinno mi się udać pozbyć pryszczy:P
Ale pomyśl ile książek zdążysz przeczytać!
UsuńAż strach pomyśleć. Będę po tym wielka niczym zmutowany King Kong!
UsuńKWIIIIIIIIIIIIIIIIIIIK :D
OdpowiedzUsuńTo z zazdrości, bo ja dostałam czekoladki...
Jak ochłonęłam i pozbierałam swoje siwe pukle z podłogi, które wypadły ze wzruszu, to zdobędę się na odwagę i zapytam - a co było po drugiej stronie, kiedy obrUciłaś kartkę?
UsuńTeż mnie ciekawość zżera!
UsuńCzekoladki też bym chętnie przygarnęła, ale najwyraźniej dzieci uznały, że te pryszcze to od ich nadmiaru:(
UsuńGdy wrócę do domu, zrobię zdjęcie odwrotnej strony i zaspokoję Waszą ciekawość:)
No to już: jest! Kliknijcie i przystańcie na chwilę w zadumie.
UsuńOniemiałam :P
UsuńZ podziwu czy ze wzruszenia?:P
UsuńZawsze uważałam, że małe jest piękne:) pisze to ja, niska kobietka
UsuńZ pewnością jest, ale u mnie w dowodzie zawsze stało "wzrost średni"...
UsuńSłonko, które wygenerowało kroplę miłości, a którą z kolei pożera zębata mięsożerna roślina! Ha! Obieg miłości w przyrodzie!
UsuńRzeczywiście, jak się dobrze przyjrzeć, to ta roślina nie wygląda przyjaźnie... Ciekawe co ona z tą kroplą potem zrobi?
UsuńPS. Już wiem skąd się biorą grube książki o sztuce!:P
A co się ukazuje po "obruceniu" strony? Bo może synowie mają też talent plastyczny?
OdpowiedzUsuńCoś tam pisałam na wstępie o padaniu niedaleko od jabłoni, nie?:P Na tej jabłoni talenta plastyczne nie rosną...
UsuńBo ja wiem? Mnie to Butenką podchodzi :)
UsuńMówiłam Ci już, że ilekroć otwierasz (komputerowe) usta, to płyną z nich słowa niczym perły?:P Jak się przyjrzałam, to faktycznie - wypisz, wymaluj Butenko!
UsuńTeraz Twoje matczyne serce powinno spłynąć łzami wdzięczności, że Ci otworzyłem oczy na prawdę.
UsuńToteż spływa! A jak sobie uświadomię, że on to wszystko lewą ręką... Ach! [spazm, szloch, trup]
UsuńLeonardo też lewą :) Wszystko przed nim.
UsuńBa! Nie ograniczajmy się! Bonaparte i Aleksander Wielki, Michał Anioł i Rafael, Einstein i Bruce Willis (Bruce Willis!). Mam nadzieję, że w piątym wersie od dołu na sześćdziesiątej ósmej stronie biografii znajdzie się miejsce na małą wzmiankę o mamusi, której tak wiele zawdzięcza!
UsuńAle czemu na 68 dopiero? W każdej biografii mamusia to się pojawia już gdzieś tak między 5 a 15 :)
Usuń68 strona to przez skromność, rzecz jasna.
UsuńOch, och. Chyba że na 68 stronie zaczynałby się rozdział "Moja matka i jej wpływ na mój sukces".
UsuńW sumie? Czemu nie:P Jak dobrze pomyśleć, ten tytuł wydaje się też być dobry dla całej książki...
UsuńNo w sumie. Może przygotuj w wolnej chwili konspekt, żeby syn mógł go w stosownym momencie znaleźć w szufladzie komódki.
UsuńJeśli w wolnej chwili, to czarno to widzę. No nic, zawsze będę mogła po wydaniu biografii pozbawionej stosownego rozdziału, ze zbolałą miną zapukać do redakcji "Faktu".
UsuńAlbo do Pudelka. Ja jednak bym codziennie przy porannej kawie dopisywał zdanie lub dwa do konspektu. Kwartał i będzie po sprawie.
UsuńNie pijam porannej kawy. Przerąbane po dwakroć:(
UsuńNie bądź drobiazgowa. Poranna herbatka, południowa kawa, popołudniowa drożdżówka...
UsuńPrzy porannej herbatce maluję rzęsy i czytam książkę, nie dam rady jeszcze pisać konspektów. Kawy nie piję prawie w ogóle. Drożdżówek unikam (patrz: pryszcze). Jak żyć?
UsuńAle na pewno coś przekąszasz, choćby seler naciowy. Poza tym możesz konspektować, gdy synowie opróżniają zmywarkę albo i zmywają po obiedzie.
UsuńAktualnie przekąszam głównie truskawki i kiełbasę polską (tę ostatnią całorocznie). Ale być może faktycznie, powinnam rozważyć. W końcu tu o zapisanie się w annałach idzie!
UsuńPod kiełbasę świetnie się pisze! I dobrze, że przyszły Ci do głowy annały, może Cię to zmobilizuje.
UsuńTłustymi palcyma? E, raczej nie.
UsuńAnnały dobrze rymuje się ze szpargały. Prędzej ktoś za 100 lat wygugla ten post w internecie niż przegrzebie się przez tony makulatury w taniej książce:P
Kiełbasę widelcem, doprawdy. Nie mnóż problemów.
UsuńPolską widelcem? Toż to kiełbasa stworzona dla atawistów!
UsuńNo to niech nie marudzi, że tłuste plamy zostawia na konspekcie. Coś za coś.
UsuńMając do wyboru polską i konspekt, wybieram polską!:)
UsuńCzyli płaski konsumpcjonizm przeważa nad chęcią uwiecznienia (się)?
UsuńAleż czemu od razu zakładasz, że nie zostanę uwieczniona przez współczesnego da Vinciego jako "Dama z kiełbasą"?
UsuńZ kiełbasą się mało twarzowo wychodzi, no ale może Leonardo jakoś podkoloruje.
UsuńDoprawdy, niespecjalnie widzę różnicę pomiędzy twarzowością gronostaja a kiełbasy. Że nie wspomnę już o tym, że na wejściu dysponuję urodą tysiąckroć bardziej powalającą niż dama, której - biedaczce - kazali ściskać gronostaja:P
UsuńSkoro tak, to czekam na wstrząsające arcydzieło :P
UsuńJeśli chcesz, dam Ci cynk, gdy się pojawi - będziesz miał prawo pierwokupu.
UsuńNie wiem, czy mógł kredytowy portfel to wytrzyma, ale może chociaż obejrzę jako pierwszy.
UsuńTak mi się teraz luźno skojarzyło: byłam ostatnio (przypadkiem) w filharmonii na koncercie, który okazał się być poświęcony głównie muzyce współczesnej. Jeden z utworów, napisany podobno już jakieś 30 lat temu, miał właśnie na tym koncercie "prapremierę światową". Po pierwszych dwóch minutach zrozumiałam dlaczego tak długo nie znalazł się żaden chętny.
UsuńMam nadzieję, że z tym obrazem nie będzie podobnie:P
A ja Wam powiem, przysłuchując się z apetytem waszej wymianie zdań, że popyt na dzieło zależy tylko i wyłącznie od tego, co Momarta będzie robiła z tą kiełbasą ;)
UsuńBędzie ją zachłannie pożerała, ręcami!
UsuńEch, czyli popyt mierny! Takie rzeczy z kiełbasą to każdy potrafi!
UsuńMoże zaproponuj Momarcie coś, co wywołałoby większy popyt :D
UsuńNo nie wiem, pandeMonia moim zdaniem się myli: większość Ziemian pożera otworem gębowym, nie ręcami.
UsuńWbiłam "damę z kiełbasą" do gugla i zdaje się, że popyt byłby, gdyby pójść w obscena. Oświadczam, że odmawiam!
Niee, obscenów nie kupię na pewno :) Ale np. scenkę rodzajową pt. Momarta układająca plasterki kiełbasy na półmisku dekorowanym sałatą to już prędzej.
UsuńScenka musiałaby mieć tytuł: Momarta starająca się nie zjeść wszystkich plasterków kiełbasy, co mogłoby w istocie sprowadzać się do dzieła pt. Momarta z pełną gębą i półmisek dekorowany sałatą:P
UsuńOd razu obscena. A gdzie miłość?!
UsuńMusiałabyś się jednak powstrzymać od wyżerania, bo obniżysz popyt :P
UsuńMiłość do kiełbasy polskiej będzie malowała się na moim obliczu
UsuńZWL: jeśli chodzi o popyt na kiełbasę polską, to nie jestem zainteresowana jego zwiększaniem. Będzie więcej dla mnie.
UsuńAle gdyby był popyt na dzieło sztuki, to miałabyś więcej środków na kiełbasę polską:)
UsuńMyślisz, że jestem aż tak żarłoczna, żeby przeżreć grube miliony dolarów?
UsuńSama chciałaś, żeby było więcej dla Ciebie :P
UsuńAle nie mam policzków jak chomik, to tylko pryszcze!:P
UsuńAch, nie ośmieliłbym się krytykować żadnych mankamentów Twojej urody, nawet gdyby istniały :)
UsuńBiorąc pod uwagę czysto wirtualny charakter naszej znajomości, trzeba uznać, że ta deklaracja nie kosztowała Cię zbyt wiele:P
UsuńA myślałem, że moja wirtualna dżentelmeneria wywrze większe wrażenie :P
UsuńAch, takich komplementów to ja mam na pęta, pardon, pęczki, więc aby wywrzeć na mnie wrażenie, musisz bardziej się postarać:P
UsuńNiemiła księdzu ofiara? :P
UsuńHm, no w sumie... Dobra, dawaj to cielę, będzie z czego zrobić kiełbasę:P
Usuńz cielęciny to raczej parówki :D
UsuńParówki to z cielęciną (te cielęce mają zazwyczaj 5% cielęciny), a cielę się podchowa na dorodną krowę i wtedy dopiero ciach i mlask!
UsuńZ wołowiny lepiej tatara i stek.
UsuńPełna zgoda, tatara też uwielbiam:D
UsuńNo to naści cielątko, synowie niech wypasają na okolicznych błoniach, świeże mleko piją, a jak przyjdzie pora, to zaproś na tego tatara.
UsuńBłoni ci u nas dostatek, chłopcy pszennowłosi do pasania jak znalazł, a po świeże mleko podskoczy się do Tesco. Pasuje! Tatar z jajeczkiem, ogóreczkiem i cebulką?
UsuńCebulka obowiązkowo, ogóreczek niekoniecznie. Tylko uważaj, żeby synkowie sobie jakiej sierotki Marysi nie przygruchali :)
UsuńA, to ja mam odwrotnie.
UsuńNa synków nie mam wpływu. Odziedziczywszy po matce wstrząsającą urodę i włosy (jak to szło?) "złote jak blask słońca w lato", łamią serca niewieście na lewo i prawo. Gdzie stąpną, tam słaniają się sierotki:P
Zrobisz tego tatara na dwóch półmiseczkach po prostu. A propos sierotek:
Usuń"przede wszystkim trzeba się zająć człowiekiem. A to jest człowiek głęboko nieszczęśliwy! Sierota! Wiem o niej wszystko. Straszne dzieciństwo, ojciec – spawacz na gorąco, ale niestety alkoholik. Bił mamusię, drobną inteligentkę, Wiśniewską. Na szczęście mamusia była tak drobną inteligentką, że przeważnie chybiał, trafiając w różne inne przedmioty. Raz trafił w początek ekspresu Warszawa–Budapeszt i to był koniec tatusia. Koszmarne dzieciństwo!"
Tatarek z dodateczkami na dwóch półmiseczkach, raz. I do tego zimniutka wódeczka, ach!:P
UsuńMyślisz, że za tymi wszystkimi sierotkami stoi aż tak koszmarne dzieciństwo? I czemuż, ach czemuż tak dawno nie czytałam Przybory?!
Liczę, że z upasionej krowy to nie będzie tatarek, tylko cała orda tatarska na sporych półmichach. Wódeczka niekoniecznie.
UsuńPojęcia nie mam o dzieciństwie sierotek, jeśli wierzyć literaturze, to i owszem.
A Przybory nie czytałaś, bo jadłaś kiełbasę?
No wiesz?! Tatarek bez wódeczki?! To co z tatarkiem?
UsuńMyślisz, że ze względu na "Balladę jarzynową" Przybora wyklucza się z kiełbasą?:P
Tatarek do jamy i przeżuwać :)
UsuńI nie szkaluj pana Jeremiego, on i dla kiełbasy znalazł poetyckie zastosowanie:
No i – żeby uzupełnić
wad mych masę –
na ostrygi uczulenie
i kiełbasę.
I budzenie się z wrzaśnięciem
po zaśnięciu,
i peszenie się najczęściej
przy dziewczęciu.
Hm. U mnie, w "Piosenkach prawie wszystkich", stoi:
UsuńNo i - żeby uzupełnić
jeszcze nieco -
na ostrygi uczulenie
i salceson.
Ale z kiełbasą tyż piknie:D I kompletnie nie wiem kto i kiedy to śpiewał, a taki ładny to tekst.
O popacz. Wygrzebałem z głębin internetu i taki zonk. Chociaż łudzę się, że pan Jeremi czasem poprawiał teksty, na przykład do Zimy żal. Tu performans z wersją o kiełbasie: https://www.youtube.com/watch?v=tlk2YnfRXrI
UsuńInternet bywa złudny i zdradliwy:) Wersja z kiełbasą brzmi jednak na tyle naturalnie, że może faktycznie to i ręka Mistrza?
UsuńA ta wersja mi się nie podoba. Mam nadzieję, że wykonywał ją kiedyś też ktoś inny, mniej emfatyczny.
To jakieś późne dzieło, więc niekoniecznie miało inne wykonanie.
UsuńSmutne byłoby to niezmiernie. Ci śpiewający nie wiedzą co to dobry tekst!
UsuńA niektórzy nie powinni śpiewać żadnych tekstów po prostu.
UsuńŻe niby murmurando?
UsuńMoże nawet i to nie.
UsuńMasz na myśli jakiegoś konkretnego wykonawcę?
UsuńCałe masy bym powiedział.
UsuńOj tam, oj tam. Bo ale przecież nie o to chodzi, jak co komu wychodzi:P
UsuńChyba za dużo osób używa tego argumentu.
UsuńNie zazdrość, tylko sam zacznij śpiewać. Ja tam lubię pasjami (śmiem twierdzić, że wychodzi mi trochę lepiej, o ile obracamy się w partiach dla altów:P).
UsuńŚpiewać mogę, bo lubię, chociaż moje własne córki (żmije przebrzydłe) twierdzą, że nie mam talentu za grosz.
UsuńA mówią Ci, że masz pryszcze?:P
UsuńPS. Możemy rozpocząć prace nad płytą "Blogowe duety", chcesz?
Pryszcze nie, ale ostatnio usłyszałem, że siwieję. Wziąłem to na klatę, szpakowaci panowie są pełni dystynkcji i klasy :)
UsuńPS. Jasne. Zacznijmy od Time to say goodbye!
Ja siwieję od 15 lat, na nikim nie robi to już wrażenia.
UsuńPees zrozumiałam. It's time.
Siwiejesz, ale pewnie to starannie farbujesz, a ja co? Muszę tak chodzić.
UsuńPees nie był aluzyjny, partia męska jest idealna dla mnie i słowa niezbyt skomplikowane.
Pewnie, że farbuję; nie bez powodu jestem platynową blondynką. Ty też możesz zostać "złotym chłopcem", nie chcesz?:P
UsuńZa mężczyznami się nie nadąży. Ok, nie aluzyjny, to nie aluzyjny. W sumie utwór się nada - ciągle trwa finał LM, a na wstępie wystąpił Bocelli we własnej osobie. Obawiam się jednak, że partii Brightman nie udźwignę - nie te rejestry:(
Coś tam niby w radiu reklamują, że szampon w srebrnej tubie i nie siwiejesz, ale sobie odpuszczę.
UsuńSkoro nie Brightman, to wybierz coś w swojej skali, ja się dostosuję, umiem fałszować w dowolnej tonacji.
Słusznie, że odpuszczasz. Te szampony to pic na wodę, w każdym razie moim zdaniem.
UsuńA nad wyborem utworów na płytę pomyślimy po tym, jak już uda nam się czysto zaśpiewać "Wlazł kotek..." na dwa głosy.
Chwilunia, nie było mowy o CZYSTYM śpiewaniu :P
UsuńJa do tego co wyżej - mogę wypić wódeczkę przeznaczoną dla ZwL w zamian oddając mu swoją porcję tatara :P
UsuńPS. A chłopaki do świętowania DM przystąpili z wielkim animuszem i talentem :D U mnie Babcia musiała wnuczęta napomnieć i wysłać do matki :P
Niech Ci idzie na zdrowie, chociaż w taki upał wódeczka?
UsuńNaprawdę w Twoich stronach to przeszkoda? :P
UsuńPrzy odrobinie wprawy żadna przeszkoda. Ale w upał to lepiej zimne piwo.
UsuńMożna zacząć od utrwalacza. Nie mówię nie. Mnie bardziej odstręcza myśl o jedzeniu w upał surowego mięsa z równie surowym jajem. Ale de gustibus etc. :P
UsuńPodany z lodówki, szybko znika :) Bez jajka
UsuńNie przesadzajcie z tymi upałami - u nas właśnie przeszedł front burzowy. Trup ściele się gęsto; ja padłam pierwsza, mimo że nie spożywałam tatara, ani nie piłam wódki. Mam wrażenie, że wraz z wiekiem stałam się meteopatką:(
UsuńPS. Bazylu, a ojciec Twoich dzieci nie mógł ich przypadkiem delikatnie popchnąć, miast liczyć na - wszak też matką będącą - inną kobietę?:P
Ojciec moich dzieci siedział w klo jak się dzieci wyroiły i nie miał szans z Babcią :P
UsuńJedno jest pewne: klo został wynaleziony przez faceta!:P
UsuńCo robić. Nawyk został mi jeszcze z czasów, kiedy mieliśmy jeden przybytek i kto rankiem wstawał ten lał jak z cebra, miast stać pod drzwiami :P
UsuńNawet nie próbuję sobie tego wyobrażać:P
UsuńChusteczkę, dajcie mi chusteczkę!
OdpowiedzUsuńNiestety, tu wszyscy szlochali i wszystkie zasmarkane:( Dawaj w rękaw!:P
UsuńJak śzczęsiće będzie i tak durze rzycie, to czegoż chcieć więcej?! :)
OdpowiedzUsuńJestem pod wrażeniem poetyckiego kunsztu Starszego.
(oby te pryszcze jeszcze się kiedyś na nim nie zemściły ;))
Agnieszka K.
Terz myślem, rze niczego wiencej nie poczeba:P
UsuńMyślisz, że Starszy po wejściu w wiek dojrzewania będzie z twarzy mądry niczym, nie przymierzając, Hawking? Z satysfakcją powiem mu wtedy: nie wyciskaj, nie wyciskaj!:D
Uśmiałam się do łez ;-D
OdpowiedzUsuńMiło sprawiać ludziom radość:))
Usuń