sobota, 19 września 2015

"Przekrój" nr 1067/1965, czyli 50 lat temu (cz. 4)

19 września 1965r. redakcja „Przekroju” przypominała, że imieniny tego dnia (a była to niedziela) obchodzą Frydeswinda, Maria-Emilia oraz Wilma razem z Krzepimirem, Miletem, Milonem i Trofimem.

Jeśli ktoś uważa, że nadawane dzieciom współcześnie imiona typu Kewin, Laila czy Samanta są udziwnione, niech wspomni na wszystkie nieszczęsne Frydeswindy i zamilknie.

Poza tym, jak zwykle, redakcja sporządziła przegląd nowości wydawniczych. Tym razem kilka pozycji dobrze znanych:




„Udręka i ekstaza” Irvinga Stone’a – wydana w roku 1965 przez Czytelnika, w tym samym co w posiadanym przeze mnie wydaniu z roku 1990 (wydawcą także był "Czytelnik") przekładzie Aldony Szpakowskiej i z taką samą (32) liczbą ilustracji. To się czyta! – zachwalała redakcja „Przekroju”, a ja mogę tylko potwierdzić.






„Polska Jagiellonów” Pawła Jasienicy – w roku 1965 ukazało się drugie wydanie tej książki, wzmiankowanej w „Przekroju” jako „głośny cykl esejów historycznych”. Dawno nie czytałam – kiedyś dla mnie baza wyjściowa do nauki historii; kiedy wzięłam ją do ręki dzisiaj (mam wydanie z roku 1967), odczuwam pewne obawy.









James G. Frazer „Złota gałąź” – „klasyczne (pierwszy raz publikowane w 1890), znane studium, poświęcone pierwotnym wierzeniom, mitom, totemizmowi, kultowi zmarłych, magii. (…) Fascynująca skarbnica faktów, anegdot, ciekawostek.” Nigdy nie czytałam, sporo słyszałam. Czy 125 lat później da się to jeszcze czytać?






Poza tym kilka książek dotąd mi nieznanych, z czego jedna zaintrygowała mnie na tyle, że właśnie zakończyłam jej lekturę (post, miejmy nadzieję, wkrótce).





Zofia Posmysz „Przystanek w lesie”;  pozycja opisana przez „Przekrój” jako 4 dłuższe opowiadania, powstałe „w oparciu o fakty, obserwacje zebrane w czasie dziennikarskich podróży, które jednak nie mieściły się w konwencji gazetowych reportaży. Współczesne. Z wartką akcją.
Na razie skomentuję to tylko tak, że najwyraźniej wartka akcja w roku 1965 to nie to samo co wartka akcja w roku 2015…




W innej „Przekrojowej” rubryce fragment kolejnej wydanej w roku 1965 książki - „Prosto od krowy” Melchiora Wańkowicza.
Patrząc na okładkę mojego, mocno sfatygowanego, egzemplarza, pozostaje żałować, że wydawnictwo „Iskry” nie poprosiło, by oprawą graficzną książki zajął się Daniel Mróz. Tekst Wańkowicza w połączeniu z taką krową, to dopiero byłoby coś!


W zamieszczonym przez „Przekrój” fragmencie najciekawsze wydało mi się wańkowiczowskie spostrzeżenie na temat znaczenia słów. Pisze Wańkowicz:
Dla wszystkich to samo znaczenie ma tylko kilkaset podstawowych rzeczowników, oznaczających przedmioty powszechnego użytku, np. „chleb” i czasowniki najbardziej używane np. „brać”, bo już przymiotniki połyskują bardzo rozmaicie. (…) Każdy dorosły czytelnik ma rozlokowane pojęcia słów po zakątkach emocjonalnych podświadomości. Nie strzela się więc w niego kulą, bo można spudłować, ale śrutem synonimów i przymiotników; zmniejsza to siłę uderzenia, ale rozprysk daje większą pewność trafienia.
Nie pisze się więc, po prostu, że bohater był dzielny, tylko pojęcie o nim się daje w takim np. passusie: „Człowiek prawy, działacz niezłomny, nieustępliwy dla bezeceństw, bicz Boży dla kłamców, charakter kryształowy” itd.
Czytelnik czyta i… bęc! – coś jednego trafiło:
U pierwszego – „prawy”. Tak mówili sąsiedzi o jego wcześnie zmarłym ojcu; wzrastał w świetle tego słowa.
U drugiego – „niezłomny”; to słowo miał z opowiadań robotników, kolegów ojca, kiedy mówili o Okrzei.
U trzeciego – „nieustępliwy”; takie określenie przyrosło do Szymona Konarskiego, bohatera jego młodości, który łaskę cesarską odrzucił.
U czwartego – „bicz Boży” – to był tytuł powieści o Atylli, którą pochłonął kosztem dwójki z matematyki.
U piątego „kryształowy”; widział dziecinnym zachwytem w domu ciotki kryształowy puchar, w jego niepokalanej twardziźnie rozszczepiało się słońce.
No i każdy czytelnik jakimś kanałem odczuwania połączył się z osobą bohatera.

Trafność spostrzeżeń Wańkowicza jest, jak dla mnie, niewątpliwa. Tyle że w roku 2015 ich aktualność nieco zmalała. Czyż nie prościej byłoby bowiem, zamiast marnować papier na tyle przymiotników, posłużyć się jednym, wszystkomającym? Jak twierdzi mój starszy syn, wystarczyłoby napisać, że nasz bohater był człowiekiem epickim...




Na stronie 12 coś dla pań – najmodniejsza fryzura. Jak twierdzi redakcja, „jest opinia, że fryzura ta szczególnie nadaje się dla blondynek, ale nie ma na to dowodów, brunetki również wyglądają w niej efektownie.
Jako blondynka, puszczę brunetki przodem. Podrzucę nawet parę porad jak osiągnąć tak wstrząsający wygląd: wystarczy, „jeśli nakręcimy włosy na średnie wałki i potem lekko rozczeszemy, czesząc każde pasemko z osobna, jak były nakręcone.” Chętnym mogę nawet pożyczyć wałki!




A na deser krzyżówka „z kociakiem”. Rozwiązana przez moją babcię tylko częściowo, a szkoda, bo za nadesłanie prawidłowych rozwiązań redakcja obiecywała 5 paczek (po 100 złotych każda!) Fabryki Kosmetyków „Lechia” oraz 10 nagród książkowych.

Jeśli kto chętny, to na początek hasło z 19. pionowo: „Zamienię jedną starą żonę na dwie młode. Zgłoszenia pod „Amator”. Podpowiedź: na pięć liter.

82 komentarze:

  1. Ten, co zamieni jedną żonę na dwie to masochista, ani chybi:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Po pierwsze, na pięć liter to musiałby być "masoh", a zęby od tego bolą. Po drugie, nie wiem co Ci napisać, bo z feministycznego punktu widzenia sytuacja jest patowa. Twoja wypowiedź jest zarazem dobra (precz z poligamią!), jak i zła:P

      Usuń
    2. Dobrze, że ugryzłem się w klawiaturę, zanim wystukałem, że dwie żony to dwie teściowe :)

      Usuń
    3. A widzisz, tu wykazałabym więcej zrozumienia. O teściowych - mamusiach mężów mogłabym wiele napisać.

      Usuń
    4. Mamusia męża to akurat świekra, żeby być precyzyjnym :D

      Usuń
    5. Mam defekt uniemożliwiający mi nie tylko zapamiętanie tych wszystkich nazw, ale i zrozumienie pojęć, więc dla mnie to jedno i to samo. Nie dalej jak tydzień temu musiałam na cito zastanawiać się nad tym czy mąż siostry żony to powinowaty w tej samej linii lub stopniu w stosunku do męża tejże żony, uważam więc, że wykonałam limit pracy umysłowej co najmniej na kolejne pięć lat:P

      Usuń
    6. Czyli nie odnalazłabyś się w staropolskim społeczeństwie, gdzie świadomość więzów krwi i powinowactwa była bardzo rozbudowana :)

      Usuń
    7. Niestety, obawiam się wówczas mogłaby przypaść mi co najwyżej rola pańszczyźnianej chłopki - orientację w terenie mam przyzwoitą, więc wiedziałabym, który kawałek roli mam obrabiać:P

      Usuń
    8. Chłopka pańszczyźniana też musiała znać rodzinne parantele:P I na dodatek obrabiać pańskie pole. Przesmarkane.

      Usuń
    9. A po cóż niby była tej chłopce znajomość paranteli? Miała obrabiać, najlepiej przy tym nie smarcząc.

      Usuń
    10. No jak to do czego? Do badania, czy swój, czy obcy. Bo wiadomo, że jak to Kryśki teściowej szwagra wnuczek, to swój. A jak nieznany, to podejrzany, musi jakiś imigrant ekonomiczny na ten przykład. Albo ruski szpieg.

      Usuń
    11. I że niby jak ruski szpieg to mogła mu nie obrabiać? Doprawdy, mię inaczej na historii uczyli. Poza tym pamiętaj, że ta chłopka pańszczyźniana to na pewno już rozpita była (dziedzic ją wódką rozpił), a po pijaku nijak się w parantelach nie wyznasz:P

      Usuń
    12. Po pijaku szczególnie się musisz wyznawać, żeby właśnie szpiegowi w alkoholowym widzie nie wygadać, gdzie pańszczyznę obrabiasz!

      Usuń
    13. Ależ czemu miałabym się mu nie wygadywać? A nuż, w ramach próby zwerbowania, zaoferowałby że obrobi ją za mnie!

      Usuń
    14. Myślisz, że byłby taki wyrywny do roboty? Prędzej by cię do jakiegoś kołchozu wywiózł.

      Usuń
    15. Ja to próbuję trzymać się pańszczyźnianej epoki, ale kolega, jak widzę, żegluje po czasoprzestrzeni. To pewnie dlatego, że zaśmieciłeś sobie umysł wiedzą o tym kim jest świekra, o!

      Usuń
    16. To z powodu tych alkoholowych oparów, które roztaczasz jako chłopka pańszczyźniana, kompletny odlot :D

      Usuń
    17. Tak, jak wszyscy wiemy, to Ewa jest wszystkiemu winna. A pijana Ewa to już w ogóle, tfu, panie!::P

      Usuń
    18. A tu już poleciałeś do czasów bardzo prehistorycznych. A może popłynąłeś? Arką:P

      Usuń
    19. Na szczęście nie jest to post poświęcony którejś z lektur szkolnych. Gdyby był, niewątpliwie powinnam wkrótce spodziewać się pozwów od wchodzącej tu hurtowo spragnionej wiedzy dziatwy. Jak nic należałyby im się zadośćuczynienia za straty moralne z powodu ocen niedostatecznych, otrzymanych na skutek użycia w szkole zdobytej po lekturze tych komentarzy wiedzy historycznej...

      Usuń
    20. Omówienia lektur szkolnych powinnaś mieć za paywallem i kosić kasiorę za dostęp :)

      Usuń
    21. Jak na Matuzalema, całkiem nieźle kombinujesz. Ale ja z założenia roztaczam i udostępniam wyłącznie altruistycznie.

      Usuń
    22. Nie zamierzam. Natychmiast złożę wniosek o przypozwanie Ciebie, mając na uwadze potencjalną możliwość wystąpienia z roszczeniem regresowym. A Ty się zastanawiaj: zgłaszać interwencję uboczną czy nie?:P

      Usuń
    23. Nie sztuka zarzucić laika nieznanymi mu terminami, sztuka napisać tak, żeby i Matuzalem zrozumiał :P

      Usuń
    24. A świekra Twojej żony nie podpowie co to znaczy?:P

      Usuń
    25. Świekra mojej żony nie jest jakąś kazuistką ani kauzyperdą i nie mydli innym oczu fachową terminologią, żeby się wymigać od jasnych odpowiedzi :D

      Usuń
    26. Odpowiem wyłącznie, jeśli wytłumaczysz się z użycia słowa "kauzyperda". Jeśli nie, żegnaj na wieki!

      Usuń
    27. Ale czemu razi cię zestawienie kauzyperdy ze świekrą mojej żony? Świekra się nie obraża o to :)

      Usuń
    28. Już ja wiem z kim ją zestawiłeś, tę kauzyperdę. A do świekry Twojej żony w życiu byś tak nie powiedział, o!

      Usuń
    29. No z kim zestawiłem, z kim? Znasz jakiegoś kauzyperdę?

      Usuń
    30. Znam, niestety. A jest ich legion.

      Usuń
    31. Przeceniasz skalę moich kontaktów. Poza tym wyobraź sobie jakim krajem stałaby się Polska, gdyby żyło w niej milion prawników, do tego marnych!

      Usuń
    32. Sądząc po prawodawstwie w kraju mamy aż nadmiar marnych prawników :D

      Usuń
    33. Nasz ustawodawca chromoli opinie jakichkolwiek prawników, tak marnych, jak i znakomitych. Akurat wczoraj musiałam prześledzić od początku do końca pewien proces legislacyjny i od wniosków, które wyciągnęłam mnie mdli. I prawnicy nie mają z tym nic wspólnego.

      Usuń
    34. Mi tam w zasadzie wszystko jedno, gdyż niekoniecznie odczuwam łączność z prawnikami jako grupą zawodową. Możesz więc szkalować, bylebyś mnie nie tykał:P

      Usuń
    35. No. Grunt to spowodować, by inni wyrobili sobie odpowiednią osobę na Twój temat. Iwan Groźny z pewnością też tak działał:P

      Usuń
    36. Iwan Groźny miał do utrzymywania posłuchu bandy opryczników, a Ty wystarczy, że powiedziesz chłodnym wzrokiem po komentujących i od razu spokój zapada :D

      Usuń
    37. Lata praktyki w trudnych warunkach robią swoje:P

      Usuń
    38. Się domyślam :) I zawsze możesz się przekwalifikować na tresera dzikich zwierząt.

      Usuń
    39. O nie, nie. W aktualnej pracy tylko urabiam się po łokcie, ale poza tym mam się nieźle; jako treserka mogłabym nie mieć po co się urabiać, gdyż jak donoszą w ostatnich dniach media, dzikie zwierzęta lubią odgryzać różne rzeczy. W najlepszym wypadku łokcie, w najgorszym głowę.

      Usuń
    40. Gdybyś miała odgryzioną głowę, nikt by ci jej nie zawracał :P

      Usuń
    41. Może by i nie zawracał, za to mógłby ją turlać, a takiego braku szacunku bym nie zniosła.

      Usuń
    42. Turlać albo i kozłować :P Ale mniemam, że w tym stanie byłoby ci to obojętne :P

      Usuń
    43. Czy Ty naprawdę przypuszczasz, że jest możliwe abym - nawet w stanie dekapitacji - mogła puścić płazem coś takiego?:P

      Usuń
    44. Ja bym sobie odpuścił, to by wymagało straszenia po nocach, brzęczenia łańcuchami i wykrzykiwania "Przebacz mi, Brunhildo!"

      Usuń
    45. Wykrzykiwanie odpada; chyba że zostanę brzuchomówczynią. Reszta może być - ruch to zdrowie!

      Usuń
    46. A o tym to akurat nie słyszałam. Czy to informacja potwierdzona badaniami?

      Usuń
    47. Oczywiście, amerykańscy uczeni zbadali.

      Usuń
    48. A czy badania były przeprowadzone na reprezentatywnej trupie, tfu!, grupie?

      Usuń
    49. Oczywiście. Badani byli pan Drops i jego trupa, znaczy tfu!, grupa.

      Usuń
    50. Nie wierzę - Amerykanie w życiu nie zbadali nikogo, kto miał cokolwiek wspólnego z osobą o nazwisku Brzechwa. Widząc taką zbitkę głosek, uciekliby czym prędzej!

      Usuń
    51. Więcej wiary w amerykańskich naukowców! Przecież to brzmi zupełnie swojsko - Mr Drop and His Troupe :P

      Usuń
    52. Nie to żebym się czepiała, ale od amerykańskiego troupe do swojskiego trupa daleka jakby droga. Stawia to pod znakiem zapytania miarodajność badań:

      Usuń
    53. Skoro amerykański podatnik albo amerykański kapitalista zapłacił za te badania, to musiały być miarodajne.

      Usuń
    54. Sądząc po rodzaju użytego właśnie przez Ciebie argumentu, jak nic w ramach chałtury doradzasz któremuś z licznych sztabów wyborczych. Dobrze chociaż płacą?

      Usuń
    55. Jeszcze nie doradzam, ale polecam się. Tylko od razu mówię: nic nie robię w czynie społecznym :D

      Usuń
    56. Cóż, tak się składa, że takich jak Ty obnażam, demaskuję, ośmieszam, wywracam na nice. Hobbystycznie.

      Usuń
    57. Takich jak ja? Spokojnych, szanowanych obywateli?

      Usuń
  2. Stone'a i Frazera bym powtórzył. Jasienicę przeczytał (kiedyś zacząłem na głos, z chłopakami i nie wiem czy nie wrócę w ten sposób, zaczynając od Piastów). Wańkowicz kusi. Podły ten "Przekrój", tak szczuć :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wańkowicza od trzech miesięcy intensywnie wietrzę (trzy lata w piwnicy nie zrobiły mu dobrze) i też zerkam z ciekawością. Jasienicy moim chłopakom nawet nie próbuję zaproponować, bo kompletnie ich to nie interesuje, nad czym boleję. Starszemu podsunęłam ostatnio nowego Wakułę ("Jagiełło pod prysznicem") - zapytał się, z widoczną na twarzy odrazą, czy na pewno musi to czytać. Ugh!

      Usuń
    2. Bo daje się TO. U mnie dwa dni ciszy i spokoju. W obu przypadkach. A zaznaczam, że Szymek do tej pory tylko tatulem czytał :P A "Jagiełłę" mam w odwodzie, bo właśnie przyszedł do biblio z nowym zakupem :)

      Usuń
    3. "To" przeczytane już dawno - owszem, zapewnia ciszę i spokój, ale u nas najwyżej przez dwie godziny (tyle zajęła lektura). Nawet miałam coś napisać, ale książki dołączyły do rzeszy tych, o których "na pewno napiszę, ale później". Jagiełło zaś dalej nie ruszony...

      Usuń
    4. Widzę, że nie tylko Zacofany jest zacofany :) A widzisz, a u mnie były powroty, a ciszę przez dwa dni mąciła wtedy jedynie chęć pokazania czegoś w jednej z książek. Niestety w WBP brak innych pozycji Browna :(
      PS. A imię ich Legion. Tych nieopisanych :(

      Usuń
    5. Swego czasu w Empikach było Browna sporo i w promocyjnych cenach. Nie pamiętam co dokładnie mamy, ale chyba obie opisane przez Staśka i "Dartha Vadera i synka". I stanowczo chcemy więcej! (Ja chcę tak samo bardzo jak moje dzieci:))
      PS. Nie wiem jak Ciebie, ale mnie to nieopisanie trochę smuci, bo pal sześć ekshibisjonistyczną chęć podzielenia się własnymi przeżyciami ze światem, ale gdy nie opisuję to zapominam w tempie ekspresowym, a części książek nie chciałabym zapomnieć.

      Usuń
    6. Ja nie chcę, bo nawet do rąk nie dostałem, a szybko musiałem oddać, ale jeszcze się zapoznam. A z nieopisaniem ... Żałuję szczególnie pień (?) pochwalnych, choć i tych "objeżdżających" też, bo może kogoś bym przestrzegł przed bułą :P

      Usuń
    7. Nie wiem czy mamy aż tak dużą moc sprawczą. Poza tym gusta czytelnicze są różne, dlatego ja patrzę na sprawę wyłącznie z punktu widzenia własnego interesu. I smutno mi trochę.

      Usuń
    8. Z 50 osób przy nowym wpisie się pojawia. Dla mnie to cała masa ludzi :P No i przestałem się oszukiwać, że piszę tylko dla siebie, w momencie, kiedy we wpisach zacząłem się zwracać do potencjalnych czytelników :D

      Usuń
    9. Oczywistym jest, że nie piszemy dla siebie, skoro robimy to publicznie. Od początku września mam jednak nieodparte wrażenie, że czyta mnie głównie dziatwa szkolna poszukująca bryków i gotowców - stąd mój pesymizm.

      Usuń
    10. Wiem, że nie ma na to rady, ale pożalić się można...

      Usuń
  3. fryzura do mnie przemawia- zaraz poszukam wałków. Oraz przeszukam szafę mojej mamy z kieckami stosownymi do loków ;)
    "Złotą gałąź" nabyłam kiedyś, po dłuuuugich poszukiwaniach, w ulubionym antykwariacie (kiedy Kraków był jeszcze miastem kultury). I nigdy nie przeczytałam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Do tej fryzury koniecznie trzeba mieć też właściwy wyraz twarzy. Umiesz taki przybrać?:)
      I też mam sporo książek, o które walczyłam, szukałam, zdobywałam, po czym odłożyłam na półkę, gdzie kurzą się do tej pory. Człowiek to jednak dziwna istota.

      Usuń