wtorek, 2 sierpnia 2016

M. Ziomecki "Umierasz i cię nie ma", czyli prośba o usprawiedliwienie

Ja, niżej podpisana, zwracam się z uprzejmą prośbą o usprawiedliwienie mojej nieobecności na zajęciach Klubu Czytelników Zachwyconych Nowym Kryminałem Mariusza Ziomeckiego.


Na wstępie podkreślam, że bardzo chciałam wziąć w nich udział, zwłaszcza że dotychczasowym ich uczestnikom dobrze z oczu patrzy (o, tu patrzą, tam patrzą i jeszcze tutaj). Nastawiłam się odpowiednio, odświeżyłam w pamięci dobre wrażenia z lektury „Mr Pebble i Grudy”, co chwilę rzucałam okiem na blurba na okładce głoszącego, że oto mam w ręku „początek rewelacyjnego cyklu kryminałów”. Naprawdę bardzo przepraszam, nie wiem czemu nie wyszło.

Kiedy na początku dałam się zaciekawić, myślałam że będzie dobrze. Polskie realia, bohaterowie z krwi i kości, tematyka poniekąd mi bliska. Ba, był nawet seks małżeński, opisany w sposób, powiedziałabym, zaraźliwy. Tym bardziej nie wiem, nie rozumiem, tak bardzo mi przykro.

Elektrownia Wodna Dębe
źródło zdjęcia
Ja wiem, to żadne usprawiedliwienie, ale bardzo nie lubię książek, w których autor mruga do czytelnika okiem tak, że pod koniec dostaje od tego nerwowego tiku. Gdyby chodziło tylko o to, że akcja dzieje się w Rocku nad Zalewem Zegrzyńskim, z pewnością dałabym radę. I to nawet mimo tego, że wszystko dzieje się niedaleko zapory w Dębem, którą ostatnio widuję całkiem regularnie i bardzo nie lubię. Zniosłabym może też i niezweryfikowanego w roku 1990 Brunera, właściciela dobrze prosperującej firmy ochroniarskiej Smerf Security. Senator Złotokłos, paskudny typ, okazał się jednak ponad moje siły. Wiem, powinnam wytrzymać, wystarczyło tylko chcieć. Przepraszam.

Sędzia Dredd
źródło zdjęcia
W tym miejscu pragnęłabym jednak nadmienić, że próbowałam skupić się na postaci głównego bohatera. Wprawdzie Roman Medyna brzmi znacznie gorzej niż James Bond, ale nie zwykłam zniechęcać się na początku, zwłaszcza gdy chodzi o szczupłego faceta w wieku zbliżonym do mojego – takich bowiem ze świecą teraz szukać. Ze zrozumieniem przyjęłam więc, że jest to mężczyzna po przejściach, na wskroś uczciwy, nie konformistyczny, o złotym sercu (uratuje każdą niewiastę w potrzebie), wierny ukochanej żonie niczym pies, pełen pomysłów, a do tego wysportowany, zwinny i sprytny (wywinie się z każdej, no, prawie każdej, opresji) i do tego prezentujący się „w czarnym skórzanym motocyklowym kombinezonie i pełnym kasku z wizjerem jak filmowy Sędzia Dredd”. Niestety, zupełnie nie wiem dlaczego, ale przy Dredzie mnie zemdliło. Jeszcze raz przepraszam.

Wiem, że to głupio zabrzmi, ale naprawdę bardzo próbowałam znaleźć światełko w tym tunelu. Pomyślałam sobie: może zbrodnia? Skup się na zbrodni, a będzie dobrze. Ja nie wiem, może to ze mną jest coś nie tak, ale oczy mi tak latały z wątku na wątek, że ledwo dawałam radę czytać. Nie wiedziałam czy skupiać się na płatnych zabójcach ze Wschodu, femme fatale, szajce pedofilów, czy okrutnym, niezwykle krwawym morderstwie. Gdy już się prawie zdecydowałam, okazało się, że powinnam dostrzec także lokalne sitwy, zaginione dzieci, krzywdzone dzieci, hipokryzję, wykorzystywanie seksualne, przekupnych gliniarzy, korupcję i kumoterstwo na najwyższym szczeblu, a do tego wizję ekologicznej katastrofy. Ja rozumiem, świat jest zły, ludzie podli a życie brutalne, ale żeby aż tak?

Wreszcie, pomyślałam sobie, że to może pastisz, tylko nie zauważyłam, głupia. Bo okładka jak z westernu, ten Roman niczym miłości omam i w ogóle to wszystko nie może przecież być na serio. Potem jednak pomyślałam, że chyba jednak jest. Bo te dzieci, to absolutnie nie jest coś, z czego można żartować. A jeśli można, to tym bardziej nie chcę brać udziału w tych zajęciach.

Mając więc powyższe na uwadze, jeszcze raz zwracam się z prośbą jak na wstępie.
W razie pozytywnego jej rozpatrzenia, obiecuję, że kolejnej części tego cyklu nie wezmę do ręki. 

Mariusz Ziomecki „Umierasz i cię nie ma”. Wydawnictwo Akurat, Warszawa 2015.

51 komentarzy:

  1. Ja co prawda nie z komisji rewizyjnej, ale jak tylko przeczytam (tylko czy chcę?), to się ustosunkuję :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Taki wniosek to musi chyba rozpoznać walne zgromadzenie...
      Ja tam bym na Twoim miejscu spróbowała przeczytać. W końcu tyle osób nie może się mylić!:P

      Usuń
    2. Pozwolę sobie nie przytoczyć muszego klasyka :P Zresztą, póki co mam blokadę czytelniczą, która ładnie dołączyła do pisaninowej. W nielicznych wolnych chwilach, zalegam z tabletem i łykam kolejne odcinki, bzdurnego, szowinistycznego, jadącego po bandzie, świńskiego serialu "Archer", który jest niezłym, animowanym pastiszem filmów szpiegowskich. Choć konwencja już mnie trochę nuży, więc wątpię żebym wytrwał dłużej niż pierwszy sezon :)

      Usuń
    3. "Archera" nie znam i chyba nie chcę poznać. Ja mam z kolei blokadę na seriale (jakiekolwiek, nawet kolejny sezon GoT mnie nie rusza), z czytaniem idzie mi całkiem nieźle. Z blogowstrętem ciągle walczę (ale straciłam nadzieję, że napiszę o wszystkich książkach, które przeczytałam). Dla niektórych autorów to może nawet i lepiej?:P

      Usuń
    4. Zapomniałem dodać, że jest też rasistowski :P
      Ja nie piszę, bo ciągle mam wątpliwość, czy powinienem dodatkowo śmiecić Sieć. Mam trochę notatek, dużo grałem w planszówki, obejrzałem kilka filmów, więc materiał jest, ale ... Jak siadam i zaczynam układać tekst w głowie, to żarty wydają mi się płaskie i na siłę, a wnioski z lektury na poziomie zerówki (nie to, żeby zerówkowicze nie mieli nic ciekawego do powiedzenia o książkach). Chyba czytam za dużo naprawdę świetnych blogów i tekstów :D

      Usuń
    5. Jak możesz oglądać taki film, ach, ach?!:P
      Notatek zazdroszczę. Parę razy próbowałam, ale nie umiem i tyle. Jak czytam, to nie piszę, mogę ewentualnie przykleić karteczkę, co oznacza, że jeśli nie napiszę od razu, to koniec.
      Jak dla mnie Śmieciuszek jest wprost stworzony do śmiecenia w sieci, więc jeśli naprawdę tylko o to chodzi, wyluzuj. Bardziej rozumiem niemoc twórczą. Od pewnego czasu mam blokadę przy każdym poście. Napisać cokolwiek jest bardzo prosto, gorzej napisać coś z sensem.

      Usuń
    6. Jest taka scena w "Rysiu" jak Zofia Merle wypija duszkiem szklankę whisky, a Stanisław Tym pyta: "Jak pani tak może?", na co pani Zofia nalewa na drugą nóżkę, wychyla i mówi: "O tak". Więc jak ten film, o tak :)
      Moje notatki mają tę dziwną właściwość, że wiem o co w nich chodzi przez jakiś, krótki zazwyczaj, czas. Potem są tylko w ogóle nie pomagającą w pisaniu garstką słów i zaznaczeń fajnych cytatów. Więc, jeśli nie napiszę od razu ... i kółko się zamyka :P A do wyluzowania potrzebuję ciszy i spokoju. Przez dwa tygodnie. Buahahaha!! :D

      Usuń
    7. Nie lubię whisky, pewnie dlatego nie rozumiem:P
      Doszłam ostatnio do wniosku, że potrzebuję co najmniej tygodnia w pustelni. Jakżeż Cię rozumiem!

      Usuń
  2. Kolejna część miała być w maju, ale chyba chwilowo Ci nie grozi, bo autor nawala. Albo wydawnictwo rozwiązało umowę po sprawdzeniu wyników sprzedaży tomu pierwszego. Osobiście żałuję. Stawiam plus za Janusza Radka, nieobecność na zajęciach usprawiedliwiam, acz niechętnie.
    PS Co masz do sędziego Dredda? Ledwo wiem, kto zacz, o maniu osobistego stosunku doń nie wspominając.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Autor chyba nie nawala, skoro miał już tytuły do wszystkich czterech zaplanowanych części? A po fali zachwytów jaka przelała się pod koniec ubiegłego roku przez blogosferę wydawnictwo powinno być chyba zachwycone? Ale co ja się tam znam:P
      Skojarzenie z "tym Romanem" nasuwało się samo. Fragment "ja to wszystko robię sam,spoglądam potem w dal i już po bólu" pasuje idealnie:P I jak ja miałam tego faceta traktować poważnie?
      PS. Sędzia Dredd jest fajny, jak każdy sędzia, wiadomo:P Chodziło mi raczej o nadmiar pozytywnych wibracji.

      Usuń
    2. Tytuły mógł mieć, kto autorowi zabroni? A fala zachwytów blogosfery nijak nie ma przełożenia na klientów księgarni, więc doprawdy wydawca niekoniecznie musi być zachwycony.
      Strasznie serio traktujesz kryminały. No i wiadomo, że wszystkie sędzie to fajne chłopaki. I dziewczyny.

      Usuń
    3. Jak tytuł, to przecież chyba i z grubsza koncepcję jakąś autor też miał? Ale doprawdy, w tym przypadku wyjątkowo nie będę naciskać:P
      Kryminały traktuję jak każdą książkę w miarę rozrywkową. Jeśli ma być przegięcie (jak u Grzegorzewskiej), to pewnych tematów nie powinno się ruszać, bo z nich się moim zdaniem nie żartuje. Jeśli ma być na poważnie, to - na litość boską! - zachowajmy jakąś dozę prawdopodobieństwa! Wiem, w Super Ekspresie na każdej stronie było a to cielę o dwóch głowach, a to kobieta z największym biustem świata, a to trzy trupy w jednej szafie, ale tak świat nie wygląda. A zbrodnia, której się trochę w życiu naoglądałam, zazwyczaj jest dużo bardziej pospolita, przykro mi bardzo.

      Usuń
    4. Nie wiem, czy miał same tytuły, czy tytuły z koncepcjami. Ale w każdym przypadku i tak cisza.
      No owszem, pod koniec dużo tych przestępstw, ale ja mam wysoką tolerancję i zero (na szczęście) pojęcia o rzeczywistej przestępczości.

      Usuń
    5. Chyba nie tylko pod koniec. Ilość wątków przytłoczyła mnie już od początku i to do tego stopnia, że pod koniec było mi już wszystko jedno komu o co chodziło i dlaczego w ogóle.
      A żeby nie było, że jestem taka kręcąca nosem, to kończę właśnie Nessera "Człowieka bez psa" i bardzo mi się podoba, o!

      Usuń
    6. Do Nessera nie mam osobistego stosunku, bo nie czytałem. To mi obojętne, ile tam wątków :P

      Usuń
    7. Ja też nie czytałam, ale skoro wytknąłeś mi kręcenie nosem, postanowiłam wziąć się za kryminał z gatunku, które mnie odrzucają najbardziej, czyli skandynawska "czarna seria". I proszę, jaka niespodzianka!

      Usuń
    8. No prosz, czyli nawet kolega bloger może się na coś przydać :D

      Usuń
    9. Tak, tak, koledzy, a nawet - uogólniając - mężczyźni, bywają pożyteczni:P

      Usuń
    10. Szczególnie jak szafę trzeba na piąte piętro wnieść, tak tak :)

      Usuń
    11. A Ty tak wszystko od razu sprowadzasz do tępej siły...

      Usuń
    12. No bo co będziemy się czarować, że chodzi o coś innego :P

      Usuń
    13. Ja tam cenię sobie na przykład jeszcze możliwość inteligentnej konwersacji...

      Usuń
    14. Z facetem? Ma koleżanka wymagania :D

      Usuń
    15. Jak się odpowiednio ustawi poprzeczkę, a jest motywacja, to nawet facet doskoczy:P

      Usuń
    16. A, no przy manipulacjach poprzeczką faktycznie jest szansa, że i facet doskoczy :P

      Usuń
    17. Węszę podstęp. Czemu się tak ze mną zgadzasz?

      Usuń
    18. Jakiś taki mam zgodliwy nastrój :P

      Usuń
    19. Ojej? Potrzebujesz, żeby Cię przytulić?:P

      Usuń
    20. Niestety, nie ma na stanie. Mam pół kilo cukru, może być?

      Usuń
    21. A chociaż w kostkach? Zamiennie na suchy chleb.

      Usuń
    22. Mam złe wiadomości. Nie dość, że nie w kostkach, to jeszcze brązowy. A suchy chleb koń wyżarł:(

      Usuń
    23. Znikąd pociechy. No dobra, to możesz mnie przytulić :P

      Usuń
    24. Oj, zaspałam. A dziś to już pewnie za późno:(

      Usuń
    25. Ech, na nikogo nie można liczyć. Dzisiaj pomógłby mi wyłączne proszek od bólu głowy w końskiej dawce albo jakaś łagodna śmierć.

      Usuń
    26. Aż tak źle? A ja biały cukier w kostkach kupiłam...

      Usuń
    27. Po cukier zgłoszę się jutro. Jeśli dożyję :D

      Usuń
    28. Oj. Pędzę zanieść stosowne modły.

      Usuń
    29. Zanieś też cukier w jakieś miejsce, z którego będę go mógł bez trudu zabrać przy okazji.

      Usuń
    30. Zaniosłam. Ktoś w nocy gwizdnął:(

      Usuń
    31. Wybaczam tej świni, która świsnęła mój cukier. Niech dostanie hiperglikemii.

      Usuń
    32. A może miała właśnie hipoglikemię i była w stanie wyższej konieczności, hę?

      Usuń
    33. Może. W takim razie niech nie dostaje.

      Usuń
  3. Jakoś ominęła mnie fala zachwytów, więc nie czaję bazy. Ale wierzę na słowo, że takowa się przelała. Wydaje mi się, że jestem zupełnie uodporniona na takowe fale i zachwyty, a nawet działają na mnie raczej odstręczająco. Zresztą współczesny i kryminał to dla mnie słowa nieprzystające do siebie- ale to już taka moja skaza, bo generalnie kryminał i ja raczej do siebie nie pasujemy, skoro nie wyszłam daleko poza Agatę. Natomiast zmartwiła mnie wypowiedź Bazyla o zaśmiecaniu sieci. W czasach, kiedy tyle w sieci jadu, złości, agresji nasza pisanina o książkach i nie tylko jest dla mnie odskocznią w normalność. I co z tego, że czasami zdarza się tekst który nas nie zadowala, choć o szczerość przekazu, a jak dla mnie to też bywa taki zapasowy dysk pamięci. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja tam czasem lubię dać się ponieść takim falom. Zdarzyło się parę razy, że w ten sposób sięgnęłam po książkę, której bym nie przeczytała. A że trafiają się i próby nieudane? Cóż, jeszcze się taki nie urodził, który by wszystkim dogodził...
      O współczesnych kryminałach nie będę się wypowiadać, bo zbyt wiele ich ostatnio nie czytałam, a od pewnego czasu wręcz omijałam ze wstrętem. Czasem jednak trafiają się i wśród nich perełki. O jednej z nich właśnie piszę (ale nie wiem czy dziś skończę, bo każde zdanie mnie boli. Ech, gdzież ta niegdysiejsza lekkość pisania!)
      Fajnie, że przypomniałaś o tej wartości dodanej blogów. Masz rację, udało się wykreować całkiem fajną alternatywną rzeczywistość, często nie tylko wirtualną. Szkoda byłoby z niej rezygnować (Bazylu, czytasz?) Uściski!

      Usuń
  4. Czytam, czytam. Ale póki co naprawdę ciężko mi się do czegokolwiek zebrać. Nie tylko do pisania :( Z braku prawdziwego urlopu próbuję chłopakom zorganizować jakiekolwiek rozrywki w pobliżu domu. W związku z czym wracam do domu późną porą i jedyne na co mam siłę, to dowleczenie się do łóżka. Reszta musi poczekać :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Doskonale Cię rozumiem. Moje dzieci wprawdzie miały rodzinne wakacje, a mimo to mam teraz podobnie jak Ty. Cóż, szczęście rodziny nad szczęściem blogosfery - bez dwóch zdań:) Pozostaje mieć nadzieję, że to stan przejściowy.

      Usuń
  5. A my czekamy, czekamy, sami zmagając się i z brakiem czasu i brakiem weny/ chęci do pisania/ wykrzesania z siebie czegoś co jako tako nas zadowoli. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podobno co nas nie zabije, to nas wzmocni. Jeszcze wrócimy i pokażemy światu co to są porządne blogi!:D

      Usuń
  6. Bardzo ciekawie napisane. Fajny artykuł.

    OdpowiedzUsuń