Należy przeczytać uważnie całą ulotkę,
ponieważ zawiera ona ważne informacje dla czytelnika oraz dla
osób mu towarzyszących!
Książka
ta jest dostępna bez recepty, aby można było wpoić dzieciom pewne rzeczy do
głów bez udziału szkoły. Aby jednak uzyskać dobry wynik wpajania, należy
stosować „MAPY” ostrożnie i zgodnie z informacją w ulotce.
-
Należy zachować tę ulotkę, aby można ją było przeczytać ponownie w razie
potrzeby.
-
Należy zwrócić się do Wujka Gugla, gdy potrzebna jest rada lub dodatkowa
informacja.
-
Jeśli objawy nasilają się lub nie ustępują, należy skontaktować się z lekarzem,
ale niestety oznacza to, że przypadek jest beznadziejny i nie istnieje inny
sposób jego leczenia.
„MAPY”®
Książkus ilustrowanus informationus
plenum.
Jedna książka zawiera:
SUBSTANCJE CZYNNE:
51 map
42 kraje
6 kontynentów
oraz SUBSTANCJE POMOCNICZE:
niezliczone ilustracje
szczegóły
ciekawostki
Dostępne opakowania:
Wyłącznie duże opakowania
105-stronicowe.
Podmiot odpowiedzialny:
Aleksandra i Daniel Mizielińscy
1. Co to są „MAPY” i w jakim celu się
je stosuje?
„MAPY”
są książką złożoną o skojarzonym działaniu, skutecznym także w przypadku osób
rozkojarzonych.
51
map działa edukacyjnie, szkoleniowo i łopatologicznie. Wiadomości o 42 krajach
na 6 kontynentach wchłaniają się błyskawicznie. Sposób ich przetworzenia
powoduje, że wiedza nie ulega utlenieniu, co odróżnia tę książkę od zwykłych
atlasów geograficznych. Informacje w niej zawarte pozwalają zarówno (w fazie
początkowej) na zdobycie uprzywilejowanej pozycji w klasie, co pozwala na
swobodne tzw. „jechanie na opinii” (w fazie późniejszej). Starsi czytelnicy
zyskują dzięki niej dostęp do podstawowej wiedzy, pozwalającej niegdyś (w epoce
przedpudelkowej) na uzyskanie miana „inteligenta”.
Wskazania
do stosowania książki „MAPY”:
-
w stanach niedoboru wiedzy ogólnej,
-
w stanach zwiększonego zapotrzebowania na super ciekawostki, pozwalające na
zaimponowanie narzeczonym (bez względu na ich płeć oraz liczbę),
-
pomocniczo: tak po prostu.
Nie
należy zażywać książki, jeśli czytelnik nie dysponuje silnym intelektualnie i
odpornym psychicznie rodzicem; w najgorszym zaś razie – gdy nie ma dostępu do
internetu.
Zachować szczególną ostrożność
stosując „MAPY”:
-
wieczorem, u dzieci wstających nazajutrz rano do szkoły;
-
tylko w jednym egzemplarzu w sytuacji posiadania większej ilości dzieci,
tudzież w przypadku występowania u rodziców braków w wiedzy.
Jeśli
stwierdzono wcześniej u pacjenta nietolerancję geografii, nie należy się z
nikim kontaktować, tylko bez obaw sięgnąć po „MAPY”.
Ciąża:
Zalecane.
Kładzenie „MAP” na brzuchu powoduje przeniknięcie zawartych tam informacji do
wód płodowych i urodzenie genialnego dziecka.
Karmienie piersią:
Przeciwwskazane.
Zaczytana matka może zapomnieć o dziecku. W razie absolutnej konieczności,
poradzić się lekarza.
Prowadzenie pojazdów i obsługa maszyn:
Książka
wyraźnie poprawia sprawność psychofizyczną, jednak z uwagi na swój duży format
upośledza zdolność prowadzenia pojazdów i obsługę maszyn będących w ruchu.
Absolutnie wykluczone używanie przy włączonej sokowirówce!
Dopuszczalne
stosowanie razem z pralką (na niej).
Stosowanie innych książek:
Nie zbadano. W fazie badań klinicznych (1000 przypadków, w tym z użyciem metody in vitro) pacjenci nie chcieli sięgać po inne książki.
3. Jak stosować „MAPY”
Książkę
stosuje się przezocznie.
Profilaktycznie:
1-2 kraje dziennie.
W
stanach niedoboru wiedzy: 1 kontynent na dobę, w dawkach podzielonych.
W
przypadku wrażenia, że działanie książki jest za słabe, podwoić dawkę.
W przypadku zażycia większej dawki
książki „MAPY” niż zalecana:
Objawy
przedawkowania opisane są w punkcie 4.
W
razie przeczytania większej niż zalecana dawki książki, należy niezwłocznie
umieścić posiadany egzemplarz na szafie, a drabinę wynieść do piwnicy.
W przypadku pominięcia dawki książki
„MAPY”
Pominięcie
dawki nie jest możliwe z uwagi na silnie uzależniające działanie książki.
Jak
każda książka, „MAPY” mogą powodować działania niepożądane. UWAGA! Występują u
każdego!
Książka
„MAPY” jest zwykle dobrze tolerowana w zalecanych dawkach, jednak podczas
stosowania dawki zwiększonej mogą wystąpić:
-
nadpobudliwość,
-
przemądrzałość,
-
rosnąca wzgarda wobec rodziców (opiekunów) nieumiejących odpowiedzieć na podstawowe
pytania (np. jakie miasto jest stolicą Tanzanii albo w jakim oceanie żyje orleń
cętkowany),
-
przerażenie przechodzące w panikę (wśród rodziców/opiekunów, najczęściej
spowodowane dowiedzeniem się, że wiedza nabyta w szkole 20 lat wcześniej jest już
nieaktualna i to nie tylko w zakresie braku Związku Socjalistycznych Republik
Radzieckich),
-
podwyższenie tętna i liczby zadawanych pytań na minutę.
Zażywający
„MAPY” w zasadzie nie powinien stykać się z niczym więcej (zwłaszcza zaś z
podręcznikami szkolnymi), bowiem taki kontakt może prowadzić do silnych reakcji
alergicznych, ewentualnie silnego ataku prychokaszlu.
Przykładowo,
u siedmioletniego pacjenta zaobserwowano zdecydowane odrzucenie podręcznika szkolnego
połączone z odmową uczestnictwa w lekcjach, po tym jak odkrył że według autorów
podręcznika liczba krajów w Europie wynosi 45, podczas gdy w rzeczywistości
(opisanej rzetelnie wyłącznie w „MAPACH”) jest ich 47.
Ponieważ
zażywanie „MAP” znacznie osłabia otoczenie zażywającego, obserwowano przypadki
podsuwania zażywającym podobnych tematycznie, choć innych gatunkowo produktów.
Każdorazowo odradza
się jednak stosowanie gier planszowych, w szczególności zaś gry „Dookoła świata”. Jej
zastosowanie bezpośrednio po zażyciu „MAP” skutkuje w każdym przypadku wzrostem
pogardy dla rodziców/opiekunów (patrz: punkt 4), bęckami spuszczanymi tymże w
trakcie gry oraz – ostatecznie – odrzuceniem gry, po odkryciu występowania w
niej haniebnych i elementarnych błędów (polegających np. na wskazaniu, że
Kazachstan nie leży nad morzem).
6. Przechowywanie książki „MAPY”
Książkę
należy przechowywać w miejscu dostępnym i widocznym dla dzieci.
Chronić
od wilgoci.
Można
stosować po upływie 3 lat od daty zakupu.
7. Inne informacje.
W
celu uzyskania normalnej recenzji, należy kliknąć w jeden z pięciu tysięcy
blogów, na których już dawno temu zamieszczono informacje na temat tej książki. Najlepiej
jednak zajrzeć do Bazyla:)
Aleksandra
i Daniel Mizielińscy „MAPY. Obrazkowa podróż po lądach, morzach i kulturach
świata”. Wydawnictwo Dwie Siostry, Warszawa 2012.
Do żadnego Bazyla! Tu przychodzić, tu czytać, bo fajne, bo pomysł, bo... No dobra, zabij, ale poszło na fejsa (ale tylko do znajomych, a tych kilkunastu), bo takim fajnym tekstem należy się jednak dzielić :D
OdpowiedzUsuńPS. A propos "Stosowania innych książek", to ja bym do kompletu polecił TO :)
Bazyl i "na fejsa"? Ten Bazyl???
UsuńCzy to się nazywa dwulicowość, czy jakoś inaczej?:P
A TO polecasz, bo już się zapoznałeś, czy bo inni polecają i myślisz, że będzie ok? Ja mam tę książkę na oku, odkąd pierwszy raz napisała o niej Ania z Poza Rozkładem, ale na razie czeka w kolejce. Cena w wydawnictwie jest jednak zachęcająca (nie wiem jak koszty wysyłki, zwłaszcza po uwzględnieniu nowego cennika Poczty Polskiej).
Tak, on ci to :) A na FB jestem, bo wszystkie konkursy się tam przeniosły. No i wydawnictwa chwalą się nowościami :)
UsuńA TO polecam, bo czytaliśmy wczoraj wieczorem z Bartkiem i fajne :)
W takim razie TO przesuwam wyżej w kolejce:)
UsuńCo do FB, trudno, będę ostatnim Mohikaninem i zakurzonym ramolem. W konkursach niekoniecznie powinnam brać udział, a do nowości dotrę w inny sposób (np. mający konto na FB Bazyl mi o nich doniesie:))
Narzędzie jak narzędzie. Nie farmię, nie trawię zbytnio czasu, dwa rzuty oka dziennie i tyle :) Nawet fanpejdża nie mam, to ze mnie dupa, a nie fejsbukowiec :P
UsuńCo do tych drugich "Map", to zaznaczam, że też trzeba wspólnie, bo przejrzane dwa razy przez obdarowanego, przeleżały od świąt aż do teraz.
A ulotkę do drugich "Map" czytałeś? Może jest na nie jakaś odtrutka, bo ja już przy pierwszych nie wyrabiam:(
UsuńDrugie jakby nieco mniej absorbujące, acz równie niebanalne graficznie :) U nas odtrutką okazała się "Wyprawa w Mordęgi", przy której Młodszy dostał czkawki ze śmiechu, a i reszta chłopstwa (w tej roli my z Bartkiem), bawiła się dobrze :)
UsuńPS. Ale ja wiem, że Starszy się podpalił i książka wraz nim już na mnie czekają :)
Odnoszę wrażenie, że albo: a) jesteś moim ukrywanym dotąd bratem bliźniakiem; b) inwigilujesz moje zakupy internetowe. Skąd wiesz o "Wyprawie w Mordęgi"?:P (jeszcze nie czytaliśmy)
UsuńW drugich "Mapach" to nie tylko o geografii, zdaje się. Mam nadzieję, że będzie o czymkolwiek, w czym będę mogła się wykazać i odzyskać w oczach dziecka należny mi z urzędu szacunek i godność, tak brutalnie zszargane przez "Mapy" Mizielińskich!
Bazylu, mimo całej bratersko-siostrzanej miłości, ubiję!
UsuńWłaśnie rozpętało się piekło:(((
Satelyty latają i momarty badają, a potem Bazylowi relacyje zdają :P A tak poważnie, to o "Wyprawie ..." przeczytałem, na którymś z blogów, a jako że jestem zwolennikiem słów cięcia - gięcia, to pozwoliłem sobie dołożyć do koszyczka zakupów bibliotecznych. No i wczoraj, w ramach akcji "Przerwijmy czymś głośne czytanie Hobbita", trafiła pod naszą strzechę.
UsuńSzacunek? Nie sądzę żebyś bez zaglądania w czeluście netu błysnęła znajomością starożytnych, "patyczkowych" map z Wysp Marshalla. Ba, jak się okazuje, nawet net niewiele w temacie pomaga :(
A co tam za piekło? A szatani? :P
UsuńSzatani na razie nieczynni:P
UsuńA jak Wam idzie czytanie "Hobbita"? Ja wczoraj skończyłam lekturę samodzielną (po raz któryś) i cały czas się zastanawiam, czy jest sens powtarzać ją ze Starszym. Klimaty krasnoludowo-orkowe to on jak najbardziej, ale cała reszta? Zwłaszcza początek może go zabić nudą.
Jeśli tam jest o Wyspach Marshalla, to ja chyba jeszcze pomyślę, czy aby na pewno chcę się jeszcze bardziej pogrążać...
Starszy nakręcony i nawet sam zaczął czytać, ale ojciec niebacznie zaproponował rozdzialik na głos i "samo" się przestało. Poza tym w krainie zabaw braterskich pojawiły się gobliny, Gandalfy, krasnoludy i takie tam. Oraz rzewne łkanie o odpowiednio zestawy z lego, które kosztują tyle, że mus byłoby sprzedać auto. Sam ojciec nie może uwierzyć jakie to jest nudne :(
UsuńPS. Napisz coś o tym piekle bo się martwię. Może być na priv :)
U nas gobliny, hobgobliny, krasnoludy, orkowie, magowie występują od dawna, tj. od czasu zaznajomienia Starszego z Heroesami część III (tu przynajmniej jeszcze ciągle trzymam się na powierzchni, bo jak dostaje łupnia, to Matkę wzywa na pomoc, nie Ojca:P), więc gorzej być nie może. Mój na razie bardzo się nakręcił na obejrzenie filmu, ale chyba nie będzie mu to dane (najpierw rodzice obadają sprawę).
UsuńZ piekłem trochę dramatyzuję:) Obawiam się tylko utraty intymności, a co za tym idzie - ujawnienia się szatanów... W każdym razie, liczba wejść w ciągu ostatnich dwóch godzin przekroczyła już liczbę wejść w ciągu ostatniego tygodnia.
Z Herosów tylko trójka, bo te wypacykowane gówienka w 3D to już nie to :P U mnie na razie konsola górą, a i ojciec w przypadku klinczu fabularnego ("Tato, no musisz ty, bo nie wiemy co dalej zrobić!") wzywany. Filmu swojemu Starszemu nie proponowałem, bo pamiętam akcję z Meridą, która przy "Hobbicie" jest jako Krecik przy Burtonie.
UsuńPS. Przepraszam za zamieszanie :( Po prostu porwany entuzjazmem, postanowiłem się nim podzielić. Szkoda, że bez zgody najbardziej zainteresowanej. Kieliszeczek na zgodę? :D
Meridy nie widzieliśmy, ale myślę że jeśli chodzi o Hobbita, największą przeszkodą w zaproponowaniu go siedmiolatkowi jest sposób montażu (nie ma to, jak pomądrzyć się trochę przed obejrzeniem filmu:P)
UsuńP.S. Jeśli pigwówka, to z przyjemnością i wybaczam wszystko!:PP
Moje dziecko jest płoche, a może raczej usilnie wmawia sobie, że takie jest, więc sceny z potwornymi potworami mogłyby się skończyć rejteradą z kina.
UsuńPigwówka swoje musi odstać. Finlandia żurawinowa?
Mój też był płochy (wizyta w kinie na Muminkach zakończyła się półgodzinnym szlochaniem w kinowej toalecie), ale teraz jakby mu minęło. Trening przy użyciu Cartoon Network (wiem, wiem, na szczęście nigdy nie twierdziłam że jestem rodzicem idealnym) czyni mistrza!
UsuńZapomniałam o meritum: pigwówki żałujesz??? Finlandii nie tykam! Wyczuwasz chłód w mej klawiaturze?:P
UsuńCN? To już master level oswajania z potwornościami. U nas postacie z Cartoona są w domu gośćmi jedynie na skutek kompulsywnych zakupów odpowiednich gazetek za pomocą babci :)
UsuńPigwówki nie żałuję, ale nieprzeżarta z owocem nie jest wystarczająco smaczną. I co chcesz od Fina? A może masz wstręt do żurawiny. :P
Niestety, Twoja ocena tego kanału jest trafna. Ograniczam jak mogę, ale i tak zostaje średnio jakieś 20-30 minut dziennie. O 20-30 za dużo:(
UsuńŻurawinę lubię bardzo, a właśnie po Finlandii zdarzyło mi się czuć najgorzej jak tylko można sobie wyobrazić, więc postanowiłam zwalić to na jakość, a nie na ilość i od tej pory czuję wstręt:P
Bo to jest kanał dla skrzywionych dwudziestolatków, a nie dla dzieci. Sam byłem wiernym fanem "Krowy i kurczaka" :P
UsuńNo to jak fin nie, to może Хортиця, albo góralska kurwica :D
Epizod z "Krową i kurczakiem" też przeżyłam, choć chyba wolałam "Chojraka, tchórzliwego psa" (na szczęście akurat tego Starszy nie chce oglądać)
UsuńZ racji znacznego oddalenia przestrzennego od miejsc, w których ludzie posługują się cyrylicą, względnie kurwicą, a co za tym idzie - nieznajomości towaru, wybór pozostawiam Tobie, choć najlepiej byłoby po kieliszeczku jednego i drugiego...
11 - nie mieszaj :) Ale kobieta sobie życzy, kobieta ma :P
UsuńW moim przypadku to przykazanie nie obowiązuje. Jestem nieznanym naturze przypadkiem, któremu mieszanie nie szkodzi (zakładam przy tym, że żaden z proponowanych trunków nie jest likierem, bo tylko w tym zakresie występowały w przeszłości problemy). Tak więc, lej śmiało!
UsuńMatko kochana! Nic inteligentniejszego nie umiem wykrzesać z siebie, ale przed chwilą odśnieżałem, więc mam nadwątlone siły fizycznej i intelektualne.
OdpowiedzUsuńUsprawiedliwienie przyjęte, choć gdy patrzę za okno mam wątpliwości czy gdziekolwiek w tym kraju jest miejsce, w którym można cokolwiek odśnieżać. Oddeszczawiać to i owszem, ale odśnieżać?
UsuńJak już dojdziesz do siebie, to może się rozwiń, bo nie dosłyszałam intonacji, z jaką "matka" została wypowiedziana i nie wiem, czy nie powinnam przypadkiem pobiec czym prędzej do apteki celem nabycia (i zażycia) pigułki na porost rozumu.
To był ton pełen zawiści, bezinteresownej rzecz jasna:) Chcesz zdjęcie na dowód zaśnieżenia? Co najmniej centymetr śniegu leży.
UsuńCentymetr śniegu wywołuje takie osłabnięcie? Oj, niedobrze, niedobrze...
UsuńU nas upały. Wyszłam dziś rano bez czapki, bez rękawiczek, w rajstopach z dziurami (tzw. duży ażur, nie niechlujstwo) i rozważałam, czy nie cofnąć się do domu celem porzucenia kozaków. W styczniu wolę jednak śnieg, choćby centymetrowy.
Taki słaby śnieg kiepsko się szufluje, bo łopata zaczepia o zielsko:P Męczące szalenie:)) U nas klimat bardziej kontynentalny, Ukraina bliżej:)
UsuńTeoretycznie my jesteśmy bliżej Szwecji, ale ten wiatr od morza wszystko psuje:)
UsuńWiatr od morza to straszna rzecz:P
UsuńGorszy jest tylko ten od wybiegu słoni. Szczególnie po sutym obiedzie :P
UsuńNajbliższe zoo w Ueckermunde i bez słoni, dzięki temu Szczecin jakoś dycha. Nawarstwienie wiatrów mogłoby okazać się dla nas zabójcze:P
Usuńsię uśmiałam! :-)a w dodatku zazdroszczę bo nie mamy jeszcze MAP... Mikołaj nie doniósł! hmmm Trzeba coś wymyślić. MAPY musimy mieć!
OdpowiedzUsuńMAPY rzeczą niezbędną w każdym domu! (razem z ulotką informacyjną, rzecz jasna!)
UsuńJa sama zakupiłam już cztery egzemplarze (a nie wydaje mi się, aby był to koniec); reakcja każdego obdarowanego była identycznie entuzjastyczna, więc pewnie i u Was będzie podobnie.
Mapy zakupiłam w prezencie siostrzenicom (l. 5 i 7), ale w natłoku miliona innych gwiazdkowych prezentów zostały odłożone na bok. Książka świetna, ale w przypadku młodszych dzieci wymaga lektury rodzinnej, a przynajmniej wprowadzenia. Ale myślę, że nadejdzie na nią szał.;)
OdpowiedzUsuńCiociu, do dzieła więc!:P
UsuńJa przezornie nie czekałam do świąt, bo myślę że entuzjazm faktycznie byłby mniejszy. Młodszy na razie niespecjalnie się interesuje, ale wytłumaczenie jest proste: a) Starszy go nie dopuszcza; b) Rodzice nie stają na wysokości zadania:)
Ciocia wie, że bez niej (lub dziadków) los "Map" marny.;( W naszym przypadku chyba młodsza będzie bardziej zainteresowana, jej poziom wiedzy czasem mnie wprawia w osłupienie.
UsuńPo lekturze "MAP" zagraj z nią w partyjkę "Dookoła świata", a czeka Cię już na stałe los słupa:(
UsuńTak się tylko czasem zastanawiam, co to z tymi dziećmi będzie za 10 lat... (myślenie o nich za lat 20 przerasta możliwości mojej wyobraźni)
Mam nadzieję, że za 20 lat już mnie nie będzie na tym świecie.;)
UsuńDzieci będą miały coraz lepsze rozeznanie w świecie, ale czy my będziemy za nimi nadążać?
No już nie przesadzaj! Ja tam za 20 lat zamierzam jeszcze całkiem nieźle się bawić!:)
UsuńW to jednak, że nie będziemy nadążać, nie wątpię. Będziemy jednak nadrabiać czym innym, coś na pewno się znajdzie.
Świetny tekst! "Mapy" już nabyłam, ale mój szkrab musi dorosnąć i na razie tylko Rodzice pogrążają się w nałogu przeglądania tej książki ;)
OdpowiedzUsuńTakie podejście wydaje mi się właściwą taktyką: zanim dziecię zacznie zadawać kłopotliwe i podchwytliwe pytania (przykład z dziś: nad iloma morzami leżą Chiny, mamooo?), Wy będziecie mieli już wszystko wykute na blachę!:P
Usuń:) Trafiłam tu przez fanpage wydawnictwa, sama szykuję wpis, o "Mapach" między innymi. Zaordynowane niespełna trzylatce powodują zawroty głowy, dumę z rozpoznania Pałacu Kultury (nie jesteśmy z Warszawy), kilku flag, liter, cyfr oraz zwierzątek. U ponad pięćdziesięcioletnich dziadków - wytrzeszcz oczu :) Książka jest rewelacyjna, wpis także. Dodaję bloga "na do poczytania" w wolnej chwili! (Chwilo, nadejdź!) Serdecznie pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńGratuluję dzielnej trzylatce; łączę się w bólu z dziadkami (lat mam znacznie mniej, ale znam ból wytrzeszczu).
UsuńZapraszam i także pozdrawiam, życząc rychłego nadejścia poprawy koniunktury na rynku wolnych chwil!:)
Momarto, gratuluję znakomitego pomysłu na tekst i takiegoż (tradycyjnie) wykonania!
OdpowiedzUsuńNa fali entuzjastycznych recenzji podarowaliśmy "Mapy" dwojgu dzieciom z najbliższej rodziny (drugoklasista i pięciolatka) i... szczerze mówiąc spodziewałam się bardziej entuzjastycznej reakcji. Zaznaczam, że obydwoje to niezblazowane bystrzaki o dość szerokich zainteresowaniach. Mam nadzieję, że to wina zalewu prezentów świątecznych, o którym pisze Ania, i "Mapy" doczekają się swoich pięciu minut, ale miałam nadzieję, że to będzie pewniak od pierwszego wejrzenia. My z mężem byliśmy zachwyceni, bo oczywiście dokładnie obejrzeliśmy książkę zanim trafiła pod choinkę. :)
Gratulacje przyjmuję, oblewając się rumieńcem:)
UsuńMoje dzieci są przyzwyczajone do tego, że zawsze pod choinkę dostają książki, bardzo na to czekają, ale i tak zawsze większy zachwyt wywołują prezenty innego rodzaju. Myślę, że na "MAPY" przyjdzie pora, u mnie też fala entuzjazmu rozlewała się powoli i niespiesznie, choć od razu było widać, że nie ma sensu szukać dla tej książki miejsca na półce, bo - jako przedmiot codziennego użytku - nigdy tam nie trafi.
Przeczytawszy z uwagą ulotkę śmiało mogę łykać.Swoją drogą w szkole nie znosiłam geografii jak zarazy jakiej, ale czytałam książki podróżnicze i wszelkiej maści czasopisma traktujące o podróżach. Dziwność to wielka, ale tak było.
OdpowiedzUsuńW takim razie proponuję zacząć od razu od podwójnej dawki, bo pojedyncza może okazać się dla Ciebie za słaba:)
UsuńOczywiście, póki co po pustyni błądzę, piasek w zębach i butach. Śni mi się jedno oko niebieskie, drugie brązowe i zeschnięte psysie.
UsuńNie ustawaj, choć warunki faktycznie uciążliwe, ale Twój trud wkrótce będzie wynagrodzony! I może nawet świeży i rumiany psyś się trafi?:)
UsuńTy to masz talent do ciekawych postów. powtórzę za Zwl- ZAZDROŚĆ mnie po prostu zżera po przeczytaniu.
OdpowiedzUsuńTo może pocieszy Cię informacja, iż aktualnie czuję się tak wyzuta z inwencji twórczej, że na następny post tego rodzaju trzeba będzie dłuuugo poczekać...
UsuńAleż na takie posty warto czekać :) Ja się czuję wyzuta od miesiąca. Przez chorowanie nawet czytanie mi nie szło :(
UsuńJak od miesiąca, to statystycznie rzecz ujmując, bliżej Ci do końca wyzucia niż mnie:)
UsuńJa nie pamiętam kiedy ostatnio chorowałam tak na poważnie i szczególnie z tego powodu nie narzekam, więc bardzo Ci współczuję. Mam jednak nadzieję, że idzie ku lepszemu!
cudowna recenzja, arcydzieło :)
OdpowiedzUsuń(moje MAPY już w drodze, ktoś inny polecił ale szperałam i doszperałam się "ulotki")
Pozdrawiam!
Cieszę się, że się podobało.
UsuńZażywanie produktów leczniczych zawsze powinno być poprzedzone lekturą ulotki, więc gratuluję roztropności:))
a co do pkt 6... szczerze wątpię czy w ciągu 3 lat "zażywania" wszystko nie zostanie "wyczytane" albo inaczej "przetestowane"
OdpowiedzUsuńPrzekonacie się sami (my zresztą też), ale na razie mam wrażenie, że detali do odkrywania starczy nawet na trzy lata!
Usuńnie, nie, chodziło mi o to, czy strony długo wytrzymają dotyk małych, niecierpliwych, brudnych, mokrych rączek...
UsuńHm. Naszły mię wątpliwości. Chyba trzeba dopisać do ulotki: przed zażyciem umyć i wytrzeć ręce!:)
Usuń