wtorek, 2 grudnia 2014

P.Wakuła "O czym szumi las" i M. Fajak-Słomińska "Król naszego lasu", czyli z dreszczykiem lub słitaśnie, wybór należy do Ciebie

O zwierzątkach i lesie można pisać na dwa sposoby.


Wybierając tradycyjny, można zacząć na przykład tak:

Pani Wiewiórka i pani Zającowa są najbliższymi sąsiadkami. Pierwsza z nich mieszka w obszernej, wygodnej dziupli starego klonu z mężem i czwórką dzieci. Pani Zającowa z czterema małymi zajączkami i mężem zajmuje dużą, pięknie urządzoną norę w korzeniach tego samego klonu. Obie panie żyją w zgodzie i wielkiej przyjaźni. Czasem pożyczają sobie szklankę soli albo zapraszają się nawzajem na herbatkę i ciasto.”




W takim przypadku trzeba jednak być konsekwentnym aż do końca. Skoro to książka dla dzieci, nie obejdzie się bez odpowiedniego zilustrowana. Obrazki muszą być więc śliczne i odpowiednio rozkoszne.

Gwarantuje to sukces wśród niewyrobionych czytelniczo trzylatków. Zasną nie później niż w połowie pierwszego rozdziału.



Metoda nowoczesna zakłada natomiast znajomość podstawowych hitchcockowskich zasad. Rozpocząć trzeba więc koniecznie od czegoś w rodzaju trzęsienia ziemi:

Leśniczy Piątek spojrzał niebezpieczeństwu prosto w oczy.
Głodny tygrys, waląc ogonem po zapadniętych bokach, sprężył się do skoku. Z ogłuszającym rykiem odbił się od ziemi…
Za późno! Piątek złapał pierwszą z brzegu lianę i cudem unikając ostrych jak brzytwa pazurów, skoczył w przepaść.


Potem będzie już z górki. Wystarczy osadzić akcję w pozornie zwykłym lesie, zaludniając go jednak szeregiem dziwolągów.
Weźmy takiego niedźwiedzia. W polskich lasach zdarzają się, owszem, ostoje niedźwiedzia brunatnego. O jąkających się niedźwiedziach brutalnych chyba nikt jednak do tej pory nie słyszał. Nie trzeba też dodawać, że mało kto uwierzy w to, że w lesie można spotkać wilkołaki, leśne licha, skrzaty, błędne ogniki, dziwożony, bagienniki i żabony. Całą masę żabonów.

Niedowiarków odsyłam do pierwszej książeczki, życząc im dobrej nocy.
Ciekawskich, otwartych i obdarzonych poczuciem humoru zachęcam natomiast do lektury opowieści o perypetiach leśniczego Piątka. Nie powinni się rozczarować.

Gdybym musiała umieścić Pawła Wakułę w jakiejś przegródce, byłaby to ta sama, w której znalazłby się Tomasz Samojlik.
Obu sporo łączy: obaj i piszą, i rysują, obaj mają specyficzne (mi bardzo odpowiadające) poczucie humoru, obaj odwalają kawał dobrej roboty na trudnym ekologicznym ugorze.
Obaj też umiejętnie żonglują wątkami i skojarzeniami. O ile jednak Samojlikowi bliżej do popkultury (dysząca niczym Darth Vader Norka Zagłady już na zawsze pozostanie w mojej głowie), o tyle Wakuła sięga raczej do klasyki, naginając ją zgrabnie do współczesnych realiów.
Jeśli pojawi się więc płanetnik z problemem miłosnym, to będzie snuł swoją opowieść na poligonie, wśród świstu pocisków.
Kiedy leśniczy Piątek sięgnie po książkę, będzie to ulubiona lektura jego dzieciństwa - „Winnetou” Karola Maya, która naprowadzi go na trop oszusta Dzikiego Billa alias Rączego Mustanga, także – jak Old Shatterhand – z pochodzenia Niemca.
Nawet Baba Jaga (trzystuletnia, a więc w sile wieku) okaże się być na bieżąco z technologicznymi nowinkami:

         „Wyciągnęła z szafy opalizującą szklaną kulę. Przez chwilę wpatrywała się w nią ze zmarszczonymi brwiami. Brodawki na jej nosie ustawiły się w znak zapytania.
         - I jak? Widzi pani coś? – szepnął z przejęciem Piątek.
         - No właśnie, że nic nie widzę! – odparła zdegustowana. – Chyba mi kula nawaliła!
         Grzmotnęła w nią pięścią jak w telewizor.
         - Co za szmelc teraz robią!
         - Szkoda – westchnął rozczarowany leśniczy. – Prawie się przekonałem do tego wróżenia.
         - Czekaj! Mam coś jeszcze!
         Baba-Jaga wyszła z pokoju, a gdy wróciła, Piątek aż otworzył usta ze zdumienia. W rękach niosła ni mniej, ni więcej tylko najprawdziwszy laptop. 
         - Trzeba iść z duchem czasu! – mrugnęła do niego wesoło.”
        
Przy okazji nie zabraknie też wątków pedagogiczno-edukacyjnych, zaserwowanych bez jakiejkolwiek dydaktycznego smrodu. Dzieciom przyda się przypomnienie o tym, że w lesie nie wolno niszczyć żadnych grzybów, nawet trujących, zaś dorosłym o tym, że naturalnym środowiskiem motorów crossowych nie jest ekosystem leśny oraz, że da się przeklinać inaczej niż wulgarnie.

Mi niestety ciągle nie udaje się w chwilach zdenerwowania wykrzyknąć w ślad za Piątkiem: „A niech to cetyniec mniejszy do spółki z większym!”. Za to moi synowie do lasu najchętniej chodziliby teraz codziennie. I już nie mogą się doczekać momentu, w którym staną się dorośli.
Dlaczego?
To przecież jasne. Bo wtedy wreszcie będą mogli zostać leśniczymi.

Paweł Wakuła „O czym szumi las”, „Na tropie sześcioptaka”. Wydawnictwo Literatura, Łódź 2012 i 2013. 
Pierwsza przywołana w poście książka to zaś:
Mariola Fajak-Słomińska "Król naszego lasu", ilustrowała Eliza Gruszczyńska. "Novae Res" Wydawnictwo Innowacyjne, Gdynia 2012.

12 komentarzy:

  1. Te książeczki powinny spodobać się mojemu młodszemu synkowi:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zależy jak bardzo młodszemu. U nas z zaciekawieniem słuchał prawie sześciolatek, ale z młodszymi dziećmi może być różnie.

      Usuń
  2. A mnie udało się ostatnio kupić trzecią (chociaż chronologicznie pierwszą) z książeczek Pawła Wakuły o leśnictwie Klechdy, a mianowicie "Co w trawie piszczy", której głównymi bohaterami są Maurycy i Ogryzek.
    Mój syn od zawsze jest "skażony" lasem - mąż pracuje w Zakładzie Usług Leśnych, Piotrek jest sprzyjaźniony ze wszystkimi okolicznymi leśniczymi i oczywiście w przyszłości będzie również pracował w lesie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U nas zamówienie na trzecią (a w zasadzie pierwszą:P) część otrzymał święty Mikołaj!:) Krążymy natomiast wokół Kajtka i Yetika tego samego autora i sami nie wiemy, czy chcemy się za to zabierać, czy nie. Piątek jest nie do podrobienia!
      Nie będę wspominać moim synom o szczęściu Twojego syna. Umarliby z zazdrości:P

      Usuń
    2. Kajtek wydaje mi się jednak ciut mniej nośny, ale tylko ciut. Natomiast postuluję o przerobienie tytułu wpisu, bo robisz krzywdę Piątkowi, kolejnością epitetów sugerując jego słitaśność :P No i podobnie jak ja zapomniałaś wspomnieć o ilustracjach ręki samego autora :)

      Usuń
    3. Masz rację z tytułem. Poprawiłam:)
      A o ilustracjach nie zapomniałam wspomnieć. Zamieszczone w poście zdanie "Obu sporo łączy: obaj i piszą, i rysują", to absolutnie wszystko, co chciałabym napisać na ich temat:P

      Usuń
  3. No pacz Pani! A ja się zatrzymałam na części pierwszej! A kto nie idzie naprzód, ten się cofa! Za ostatni groooooosz kupię ciiiiiiiii lalala Wakułęęęęęę!!
    (I poleciała na zakupy).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bym Cię powstrzymała przed wydaniem ostatniego grosza, ale drugą część sama miałam z biblioteki:( W każdym razie, mam nadzieję, że będzie Pani, Pani kochana, zadowolona z zakupu (druga część, moim zdaniem, lepsza od pierwszej)

      Usuń
    2. Kupiłam, Momarto właśnie, 25 stycznia Mim ma imieniny i go obsypię :) Ja muszę mieć swoje egzemplarze! To jakaś choroba!

      Usuń
    3. Mam nadzieję, że ani obdarowująca, ani obdarowany nie prześlą mi reklamacji:)
      A z tymi własnymi egzemplarzami dobrze Cię rozumiem. Mnie powstrzymuje niekiedy wyłącznie brak miejsca na półkach.

      Usuń
  4. To my z dreszczykiem poprosimy :-)

    OdpowiedzUsuń