środa, 25 września 2013

J. Irving "Świat według Garpa", czyli o czytaniu, które boli

Zdarzają się książki, które uważam za dobre, ale do których nie chcę wracać.
Niektóre są grube, inne cienkie; część z nich czyta się szybko, pozostałe zaś w pocie i znoju.

Są też dobre filmy, których nie byłam w stanie obejrzeć w całości, gdy oglądałam je po raz pierwszy i stanowczo wykluczam możliwość jakiejkolwiek powtórki.

Mimo takiego podobieństwa sytuacji, okazuje się, że o ile nie mam problemu z tym, by wyjść z kina w trakcie źle na mnie działającego seansu, o tyle wpływające na mnie w taki sam sposób książki zawsze czytam do końca. Dlaczego?

Pewnie z tego samego powodu, dla którego książki czytała Jill Sloper, formalnie zatrudniona przez wydawcę Garpa, Johna Wolfa, jako sprzątaczka, faktycznie jednak pełniąca rolę najważniejszego w całym wydawnictwie krytyka literackiego.

Dlaczego przeczytałaś tę książkę? – pyta Jill zdumiony John Wolf, ta zaś odpowiada:
„- Rany – Jillsy jakby się litowała nad Johnem Wolfem, że jest tak beznadziejnie głupi. – Czasami to się zastanawiam, czy pan zna te książki, które pan wydaje – potrząsnęła głową. – A czasami myślę sobie, dlaczego to pan wydaje książki, a ja myję klozety. Tyle, że już wolę szorować klozety, niż czytać te pana książki. Rany, rany.
- Ale skoro ci się ta książka tak nie podobała, to po co ją w ogóle czytałaś, Jillsy?
- Po co – po to, po co czytam inne: żeby się dowiedzieć, co dalej.
     John Wolf patrzył na nią w osłupieniu.
- Prawie we wszystkich książkach nic się nie dzieje – powiedziała Jillsy. Rany, panu mam to mówić? A w innych to się po prostu wie, co będzie dalej, więc też ich nie trzeba czytać. Ale ta książka, ta książka jest taka stuknięta, że człowiek wie, że coś się stanie, ale ni diabła nie może zgadnąć co. Człowiek sam musi być stuknięty, żeby się domyślił, co dalej – zakończyła Jillsy.
- Aha, to znaczy, że ją przeczytałaś, żeby się tego dowiedzieć, tak? – zapytał Wolf.
- No, a jaki może być inny powód do przeczytania książki?


Chylę czoła przed mądrością Jill Sloper, gdyż nie potrafiłabym lepiej niż ona wytłumaczyć, dlaczego dobrnęłam do końca „Świata według Garpa”.
Książki, która początkowo ciekawiła mnie jako historia o – wydawało mi się – mocno ekscentrycznej kobiecie, która przez całe życie dobrze wie, czego chce i tego się trzyma. W miarę lektury zaczęło mi się jednak wydawać, że nacisk został położony raczej na problemy, jakie rodzą się w relacji matki z synem. Wkrótce po raz kolejny zmieniłam zdanie i doszłam do wniosku, że jest to przede wszystkim opowieść o pisarzu i o tym, czym jest pisanie, zwłaszcza we współczesnym świecie.
Potem zaś zaczęły rodzić się demony i mniej więcej w połowie okazało się, że przeczytanie każdej kolejnej strony przychodzi mi z coraz większym trudem.

[Garp] „poszedł do pokoju Walta i z kolei przyglądał się małemu. Napawał się tak bliskim widokiem dziecka. Położył się koło niego czując jego świeży oddech; przypomniał sobie moment, w którym oddech śpiącego Duncana stał się po dorosłemu nieświeży. Było to dla Garpa nieprzyjemne przeżycie, kiedy wkrótce potem, jak Duncan skończył pięć lat, stwierdził, że jego oddech podczas snu jest jakiś zakisły, a nawet z lekka cuchnący. Jak gdyby już się w nim rozpoczął proces rozkładu, powolnego umierania. Wtedy po raz pierwszy zdał sobie sprawę ze śmiertelności swojego syna.

Kompletnie nie pamiętam, co sobie myślałam, kiedy czytałam tę książkę po raz pierwszy. Było to lata świetlne temu, miałam wtedy kilkanaście lat i – jak sądzę teraz – nie miałam pojęcia o co chodzi w tym życiu. Teraz pewnie też ze stanem mojej życiowej świadomości mogłoby być lepiej, ale przynajmniej znacznie się podszkoliłam. Jestem też aktualnie o parę lat starsza niż Garp, a jego życiorysem i przeżyciami można by wszak obdzielić co najmniej kilku ludzi.

Historia życia Garpa jest bardzo prawdziwa, choć też i przerysowana. Jest w niej miejsce na różnoraką miłość, sporo seksu, jeszcze więcej książek, szereg namiętności i pasji, zaś najwięcej chyba śmierci.
Przeczytałam ją do końca, bo chciałam dowiedzieć się, co będzie dalej. Mam nadzieję, że długo tego nie zapomnę i nie przyjdzie mi do głowy, by przeczytać ją ponownie. 

John Irving „Świat według Garpa”, przełożyła Zofia Uhrynowska-Hanasz. Czytelnik, Warszawa 1994.

82 komentarze:

  1. Miałem taki okres w życiu, późnolicealny, gdy mówiliśmy Garpem i pisaliśmy Garpem. Cytatami jak z rękawa. Bo to przede wszystkim była książka zabawna, chociaż o trudnych sprawach, ale to nam do głowy przyszło później. Mnie na pewno. Co prawda daleko mi do paranoi Garpa w kwestii dzieci, ale doskonale go rozumiem. Z demonami bym nie przesadzał, ale nie czytałem tego od dawna, może by się jakieś pojawiły.
    W każdym razie to jedna z moich ulubionych książek i jedna z najlepszych książek Irvinga.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To już kolejny raz, gdy wydaje mi się, że chodziłeś do liceum w jakimś dziwnym, nieznanym mi świecie. Choć może to tylko dlatego, że w mojej klasie była przewaga umysłów ścisłych, a rozprawiano niemal wyłącznie o komputerach i prawach fizyki:P
      Też uważam, że to jedna z najlepszych książek Irvinga, który - moim zdaniem - w miarę upływu lat psuje się coraz bardziej. Ale żeby ulubiona? Brr!
      Moje demony grasowały nie tylko wokół dzieci, choć faktycznie, przede wszystkim tam. Cóż, każdy ma takie demony, na jakie sobie zasłużył; Ty widocznie byłeś bardziej grzeczny niż ja:P

      Usuń
    2. W dziwny świecie? Bo czytaliśmy książki? Human do czegoś zobowiązywał, a poza wszystkim, to Irving był niewyczerpanym źródłem powiedzonek na każdą okazję :D
      Irving się zepsuł wcześnie, do pięciu jego książek mogę wracać, reszta jest jednorazowego użytku. Co mi przypomina, że mam dwie nieprzeczytane:)
      Teraz zacznę się zastanawiać, jakie to Furie Cię ścigają, skoro niewinny Garp je obudził:P

      Usuń
    3. No tak, ja nie chodziłam do klasy humanistycznej, to pewnie dlatego:) I choć część osób z mojej klasy na pewno czytała inne książki niż podręczniki do fizyki, to jednak nie przypominam sobie jakichkolwiek dyskusji na ich temat.
      Nie pamiętam ile książek Irvinga przeczytałam, ale jeśli chodzi o późniejsze, to określenie "jednorazowego użytku" pasuje do nich idealnie. Trochę szkoda, choć z drugiej strony, może i dobrze, zważywszy na ich grubość i to, ile czasu traci się na lekturę takich opasłych dzieł:P
      Niewinny Garp? Czy na pewno pamiętasz kim był główny bohater?:P

      Usuń
    4. A to nie jest tak, że on pisze jedną, coraz gorszą książkę? Seks, niedźwiedzie, zapasy i co tam jeszcze było? :P

      Usuń
    5. Zdaje się, że tak właśnie jest:) Ja na szczęście z tego, co czytałam, pamiętam tylko "Regulamin tłoczni win", a tam wyjątkowo jest o czym innym oraz częściowo "Zanim Cię znajdę", a z tej książki utkwiły mi w pamięci głównie tatuaże:))

      Usuń
    6. Momarto: no kim był, poza tym, że histerykiem i świetnie gotował. No pocudzołożył sobie czasem, akurat tego w nim nie lubiłem:P

      Bazyl: najpierw napisał (czy raczej, najpierw wydali w Polsce) pięć lepszych, gdzie się tak koszmarnie nie powtarzał, i to są te, któe lubię. A reszta faktycznie, seks, zapasy, niedźwiedzie i wiedeńskie prostytutki:P I fabuły coraz bardziej pogięte.

      Usuń
    7. Ale mimo wszystko raz na jakiś czas lubię. Pewnie dla zapasów :P

      Usuń
    8. Myślałem, że prędzej dla niedźwiedzi:P

      Usuń
    9. ZWL: przyznaj, że cudzołożący (trochę? Hm.) Garp nie jest taki znów niewinny, prawda? Do tego jest obsesyjny i osłowato uparty. Parę innych negatywnych cech też jeszcze dałoby mu się wyciągnąć.

      Bazyl: pot, smród i baaardzo bliski kontakt z drugim człowiekiem płci nieodmiennej? No, no. Ja chyba wolałabym niedźwiedzie:P

      Usuń
    10. Momarto, no nie przesadzaj z tymi Garpowymi grzeszkami doprawdy:P

      Usuń
    11. Toteż poprzestałam na podaniu tylko kilku przykładów, choć mogłam wyliczyć ich jeszcze dużo więcej:P

      Usuń
    12. Ale ogólnie fajny chłop był z niego.

      Usuń
    13. Fajny to chyba nie najwłaściwsze słowo (właśnie się zacukałam, zastanawiając się, czy pisze się to razem, czy osobno, zgroza! A jeszcze większą zgrozą jest to, że nie jestem pewna prawidłowej odpowiedzi). Na pewno jednak był niezwykle interesującym człowiekiem, o skomplikowanej osobowości. I dobrze gotował, faktycznie, co znacznie poprawia jego notowania w moich oczach:)

      Usuń
    14. O widzisz:) A mógł być takim marudnym Ryśkiem z Moravii:D

      Usuń
    15. A wiesz, że dzięki temu porównaniu od razu zyskał w moich oczach? Cudowny ten Garp, doprawdy!:D

      Usuń
    16. No proszę, wszystko jest więc względne, grunt, żeby znaleźć dobry punkt odniesienia :P

      Usuń
    17. Aż dziwne, że do tej pory żaden mężczyzna, który nie zyskuje wystarczającego uznania w oczach kobiety, na której mu zależy, nie wpadł na to, aby obdarowywać ją egzemplarzem "Pogardy"!

      Usuń
    18. W charakterze podręcznika postępowania czy w charakterze zanudzacza?

      Usuń
    19. W charakterze tła, na którym zalety mężczyzny rozbłysną wreszcie z całą ich prawdziwą siłą.

      Usuń
    20. Myślisz, że to podziała? Prędzej rzucą w absztyfikanta egzemplarzem ze złości, że je obdarza wątpliwymi dziełami literackimi, a biedak straci resztki szans.

      Usuń
    21. No ja nie sprawdzę czy to zadziała, ale wszystko przed Tobą!:P

      Usuń
    22. Oddałem książkę do biblioteki, więc na szczęście nie mogę jej podsunąć doświadczalnie żonie:P

      Usuń
    23. Zona to chyba docenia ten diament i złoto, które ma na co dzień, czyż nie?:P

      Usuń
    24. Oczywiście, ale mimo to nie zamierzam zmieniać jej opinii za pomocą kiepskich lektur :)

      Usuń
    25. @momarta /Ze zwieszoną głową/ No dobra, masz mnie, dla seksu :P

      Usuń
    26. ZWL: naszym zdaniem lektura kiepska, ale z tego co podglądałam jednym okiem u Ani, jesteśmy w zdecydowanej mniejszości.

      Bazyl: uprasza się o używanie mniej dwuznacznych zdań, albowiem już docierają do mnie krytyczne uwagi na temat mojego internetowego prowadzania się, a w taki sposób sprowadzasz mnie wręcz na dno rynsztoka:PP

      Usuń
    27. Momarto, a od kiedy to przejmujemy się zdaniem większości?

      Usuń
    28. Ja się nie przejmuję, ale pamiętam też, jeśli piąta kolejna napotkana osoba mówi, że jesteś brudny, to zamiast się obrażać, warto zerknąć w lusterko:P

      Usuń
    29. I dlatego wytłukłeś wszystkie lusterka?:P

      Usuń
    30. Żeby mieć siedem lat nieszczęścia? :P

      Usuń
    31. Ale dlaczego Ciebie?? Sam sobie daję świadectwo. I w ogóle zamiast się cieszyć, że nie rozwinąłem wątku o seks zapaśnika z niedźwiedziem ... :P

      Usuń
    32. ZWL: choć takiemu argumentowi pozornie nie można odmówić słuszności, to jednak nie mogę oprzeć się wrażeniu, że w takim sposobie rozumowania coś szwankuje:P

      Bazyl: pewnie, wy wszyscy jesteście tacy sami. U siebie grzeczni, poważni i Kitkochwalący (przynajmniej niektórzy), a jak trafiają na cudzy teren, to szerzą spustoszenie:P Ale oczywiście się cieszę, nawet nie wiesz jak bardzo!:PP

      Usuń
    33. Momarto, Ty to we wszystkim byś chciała logikę widzieć :)

      Usuń
    34. Tylko dlatego, że kiedy życie jest logiczne, znacznie łatwiej jest je znosić:)

      Usuń
    35. To ja się cieszę, bo w niektórych miejscach za takie dwuznaczności co to Ty wiesz, a ja nagminnie produkuję, to zaraz organizują akcję w stylu: "Jontek, łap za widły ..." :D

      Usuń
    36. U Momarty może świadomość feministyczna bardziej tolerancyjna jest :D

      Usuń
    37. ZWL: dzisiaj nie. Dzisiaj jestem bardzo wku.. feministką, więc od tego momentu zacznę jedynie znacząco pochrząkiwać, usuwając w ten bezpieczny sposób nadmiar emocji i nie kierując ich w Waszą stronę.
      Bazyl: patrz wyżej. Dziś nie wykluczam wszczęcia poszukiwań wideł. Ale z całą pewnością poradzę sobie bez Jontka!

      Usuń
    38. To ja idę sobie uprawiać szowinizm w inne miejsce :)

      Usuń
    39. Jeśli koniecznie musisz uprawiać akurat szowinizm, to faktycznie tak będzie lepiej dla nas wszystkich.

      Usuń
    40. Nie muszę koniecznie szowinizmu, ale doświadczenie mnie uczy, że wku... kobiecie lepiej zejść z drogi, bo nawet najniewinniejsza uwaga może doprowadzić do jatki :D

      Usuń
    41. Wiesz, gdybyś na przykład miał jakieś przemyślenia na temat faktycznej przydatności oceny stanu zdrowia wg skali EDSS u chorych z SM dla potrzeb orzekania o niezdolności do pracy, to chętnie bym się z nimi zapoznała i zamiast jatki zyskałbyś moją wdzięczność:PP

      Usuń
    42. Chyba mnie przeceniasz, ale dzięki że spytałaś:)

      Usuń
    43. Tonący brzytwy się chwyta, ale jak widać - czasem nadaremnie:(

      Usuń
    44. O rety, taki będziesz już na zawsze?:P

      Usuń
    45. Nie, tylko do czasu, aż Ci przejdzie :P

      Usuń
    46. To teraz ja muszę przemyśleć, czy utrzymywanie wizerunku feministycznej Furii będzie mi się bardziej opłacało, czy może niekoniecznie:P

      Usuń
    47. Nie będę nic sugerował, żeby nie wpływać na Twoją decyzję :P

      Usuń
  2. Jil i wydawca - boski dialog. Chyba się go nauczę na pamięć:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Prawda? Też mnie zachwycił od pierwszego wejrzenia:) Zaczęłam też z większym zainteresowaniem niż wcześniej przyglądać się naszym biurowym paniom sprzątaczkom, ale jak na razie u żadnej w kieszeni fartucha nie dostrzegłam książki:(

      Usuń
  3. Pierwszy Irving w życiu i zdecydowanie najlepszy. Niby zabawny, ale mówi o ciekawych sprawach. Najciekawsze dla mnie wątki to relacja matka - syn oraz przemiany społeczne. Tak jak piszesz, powieść jest przerysowana, ale uważam, że jej niegdysiejsza sława była zasłużona.;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie, trzeba pamiętać o tym, że to, co wydaje nam się oczywiste dzisiaj, nie było wcale oczywiste trzydzieści pięć lat temu, kiedy ta książka została wydana. Mimo przerysowania większość rzeczy, które Irving wówczas obśmiał, nadal - niestety - kwalifikuje się do tego, by zrobić z nimi to samo.
      A zabawność tej książki dostrzegałam tylko do połowy; potem śmiech wiązł mi w gardle.

      Usuń
    2. O matko. Nie chcę tego powtarzać. Ani żadnego z Iringów, które zdarzyło mi się zaliczyć przed 20-stką. a co Cię w ogóþle skłoniło do powrotu? nie mów, że niemogłaś sobie przypomnieć początku:)?

      Usuń
    3. No widzisz jaka jesteś mądra, w odróżnieniu ode mnie! Ja to teraz też wiem, a ponieważ zapisałam, mam nadzieję, że nie zapomnę.
      Początek pamiętałam, owszem (jest raczej z gatunku niezapomnianych), ale potem zeżarło mi całą istotę.
      A do powrotu skłonił mnie nasz kolega ZWL, zapewniający że warto powtórzyć tę lekturę (było to bodajże w kontekście relacji rodzicielsko-dziecięcych). Ech, niby wiem że wrażliwość męska i kobieca różnią się, ale zdarza mi się o tym zapominać:(

      Usuń
    4. Widzę, że zwalanie na mnie nieudanych lektur wchodzi w modę? :PP

      Usuń
    5. Po pierwsze, nie napisałam że jest to nieudana lektura. Po drugie, nie wiem, kto jeszcze na Ciebie i co zwalił, ale proszę mnie z nimi nie łaczyć:P

      Usuń
    6. Garp jako pierwsza książka Irvinga był niesamowitą przygodą. Natomiast potem bałam się go już czytać. I to i śmo i owo, niestrawnie duża ilość grzybów w barszczu.
      Pytanie czy bez tych grzybów ten barszcz nie byłby za cienki. Oraz pytanie gdzie Zacofany chodził do liceum, ale to już insza kwestia ;)

      Usuń
    7. Chyba zacznę pobierać opłaty za pośrednictwo w ustalaniu istotnych faktów z życia ZWL!:P
      Do Garpa te grzyby nawet pasują, i to mimo tego że część to trujaki. Potem jednak faktycznie, bez z góry upatrzonego dawcy wątroby ani rusz:)

      Usuń
    8. To był wabik. Dalsze szczegóły po wysłaniu SMS-a za 7,38 pln :P

      Usuń
    9. Aż strach pomyśleć ile będzie kosztował sms w sprawie numeru buta!:P

      Usuń
    10. Stawka bez zmian. Ewentualnie w razie zwiększonego zainteresowania otworzę jakąś infolinię 7,38 pln/min.

      Usuń
    11. Daj spokój, ale zdzierasz! A procent dla mnie uwzględniłeś?

      Usuń
    12. Procent? No wiesz?! Ostatecznie w ramach promocji zdradzę Ci gratis numer buta :D

      Usuń
    13. Czy Ty mnie aby nie obrażasz?

      Usuń
    14. Obrażać? No skąd, myślałem po prostu, że chcesz mnie obdarować paputkami własnoręcznie wydzierganymi na szydełku albo co :P

      Usuń
    15. Proszę mnie nie łączyć również z grupą składającą Ci bałwochwalcze hołdy i gotową do dziergania paputków:P

      Usuń
    16. Niestety, dotąd nie dostałem ani jednej pary paputków, widać jakaś rachityczna ta grupa:P

      Usuń
    17. Ogłoś u siebie na blogu, że potrzebujesz paputków, na pewno zostaniesz nimi zasypany. Tu docierają tylko najbardziej wytrwałe fanki:PP

      Usuń
    18. Kiedy właśnie paputków nie potrzebuję, potrzebuję lajków w konkursie :P Co zresztą ogłosiłem na blogu :D

      Usuń
    19. Z lajkami też proszę mnie nie łączyć!:D

      Usuń
  4. Zawsze się się zastanawiałam, dlaczego przeczytałam tę książkę, a w zasadzie dlaczego jej nie skończyłam. Parę akapitów z Twojej recenzji mogłabym zacytować jako swoje, ale kto chce wiedzieć, co o książce myślę, niech jeszcze raz przeczyta "nieperfekcyjną notkę". Nie zrezygnowałam jednak z przeczytania książki. Zdobyłam swego czasu nowy egzemplarz, którego złote litery na czerwonej "skurkowanej" okładce złośliwie szczerzą kły. Kiedyś przeczytam raz jeszcze. Zrobię to dla Jill Sloper ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O tyle, na ile zdążyłam poznać Jill Sloper, wydaje mi się, że nasze poświęcenia i hołdy nie robiłyby na niej większego wrażenia. Co najwyżej ciaśniej owinęłaby się rurą od odkurzacza:)
      Kiedy już dojrzejesz do ponownej lektury, daj znać - będę Cię zdalnie wspierać moralnie!:P

      Usuń
  5. Pamietam szum wokól tej ksiazki, i zachwyty. Przeczytałam, ale w zbyt mlodym wieku i jak dla mnie, wtedy ten szum byl troche na wyrost.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pytanie co rozumiesz przez "zbyt młody wiek"? Sam Irving dał podobno tę książkę najpierw do przeczytania swojemu dwunastoletniemu synowi, uznając najwyraźniej że niemal żaden wiek nie jest zbyt młody na taką lekturę. Jak dla mnie, było to dość odważne posunięcie:)
      A szumu wokół książki nie pamiętam; może do mojej części kraju nie dotarły?:P

      Usuń