poniedziałek, 2 września 2013

Witaj szkoło, czyli o czym nie wiedzą przyszli rodzice

Kiedy dawno temu ostatecznie opuściłam progi liceum, naiwnie myślałam, że od tej pory data 1 września nie będzie wywoływać u mnie żadnych gwałtownych uczuć (skojarzenia z 1 października mimo wszystko są zupełnie inne).
A jednak.

Nienawidzę pierwszego września, nawet jeśli – jak w tym roku – wypada drugiego.
Robi mi się słabo na myśl, że to już i że znów zacznie się trwający dziesięć miesięcy koszmar.
Nie, nie pracuję w szkole.
Tak, mam dzieci.

A przez dwa miesiące było tak pięknie.
Wstawałam rano i miałam całą łazienkę tylko dla siebie (mąż wstaje później, dzieci w wakacje też).
Z domu wychodziłam i jechałam prosto do pracy. Z pracy wracałam do domu, w normalnym tempie, jak każdy człowiek.
Popołudniami robiłam, co chciałam.
Wieczorami też.

Od jutra będę wstawać o pół godziny wcześniej, żeby mieć choć trochę łazienki tylko dla siebie, ale codziennie gdy tylko usłyszę dźwięk budzika, będę robić tak:


Zamiast jednego śniadania, przyjdzie mi robić trzy, w tym jedno do śniadaniówki. Nie wykluczam, że górę wezmą złe cechy mojego charakteru i co jakiś czas zrobię takie, o:



Z domu nie będę wychodzić, tylko wypadać w dzikim tempie, ciągnąc za sobą ośmioletniego osobnika płci męskiej, mniej więcej tak:



W identyczny sposób będę wypadać z pracy, pędząc co sił w przyciskającej pedał gazu nodze, by zdążyć odebrać potomstwo z placówek.
Koniec z ułożoną fryzurą, od jutra będę wyglądać tak:


Popołudniami będę uczestniczyć w Wielkim Wyścigu Rodziców, zawożących dzieci na liczne zajęcia pozalekcyjne. I co z tego, że swoje wożę tylko na sportowe? I tak będę wyglądać tak, o:


Wieczorami natomiast będę nadzorować proces odrabiania lekcji.
O ile sięgam pamięcią, moje lekcje w podstawówce odrabiały się same i nie zwykłam angażować rodziców w ten proces.
Naiwnie myślałam, że i ja jako matka przynajmniej do szóstej klasy będę miała spokój.
Błąd.
W moim domu teraz będzie to wyglądało mniej więcej tak:



Ale nic to. To tylko dziesięć miesięcy.
Dam radę.
Witaj szkoło!

Wszystkie zamieszczone wyżej zdjęcia stanowią ilustracje Roba Scottona do jego własnej książki „Kotek Splotek”, przetłumaczonej przez Jędrzeja Polaka, a wydanej przez poznańskie wydawnictwo Vesper w 2010 roku. 

97 komentarzy:

  1. Jakże doskonale Cię rozumiem i łączę się w bólu:( U nas dochodzi dodatkowy stres, bo oswojona przez dwa lata pani wychowawczyni zaszła i pojawiła się nowa, więc Starsza znowu będzie się musiała wykazywać, przyzwyczajać i przełamywać:(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nasza pani na szczęście w wieku poprodukcyjnym, więc stresy możemy w całości zostawić na przyszły rok, gdy wychuchane dzieciaczki, edukowane wczesnoszkolnie, zostaną brutalnie wrzucone prosto w paszcze Prawdziwej Szkoły.
      Nie wiem, co zrobię pierwszego września za rok. Może już wpiszę się w kolejkę do sanatorium?

      Usuń
    2. Za rok, miejmy nadzieję, Starsza sama żwawo poleci, a my co najwyżej potem będziemy koić stresy lodami i czekoladą:) Jako pewnie i dziś będziemy czynić.

      Usuń
    3. Co Ty, ja od wczoraj na diecie:( A zajadanie stresa ogórkiem to zdecydowanie inna, gorsza jakość...

      Usuń
    4. Nie mówię o naszych stresach, tylko dziecięcych:P Tym bardziej, że zmieniła się też pani od angielskiego (to już czwarta!) i pani od religii. Taki hardkorek.

      Usuń
    5. A to przepraszam. U mnie dzieci ostatnio zajadają stresy boczkiem i skwarkami - taki skutek uboczny pobytu na Węgrzech, dlatego się nie domyśliłam:P
      Zmiana pani od religii chyba - o ile nie pamiętam - nie powinna Was napawać smutkiem. Zgadzam się jednak, że trzy nowe panie w jednym roku to sporo, jak na wytrzymałość jednego ośmioletniego dziecka.

      Usuń
    6. Boczkiem to ja bym zajadał, gdybym miał boczek:P Pani od religii mnie nie martwi zupełnie, tyle że nowa wygląda wrednie.

      Usuń
    7. Czyżby w Twoim wiejskim sklepiku na półkach królowało masło dietetyczne i nektar "Świeżość"?
      Pani zaś nie oceniaj po wyglądzie, tylko po owocach (ha! jak to dobrze mieć w zanadrzu parę cytacików natury religijnej!:P)

      Usuń
    8. Po owocach? Córka ma zostać zakonnicą, czy wręcz przeciwnie - pastafarianką? :P

      Usuń
    9. Nie popadajcie w skrajności, bracie!:P Patrząc na to, co dzieje się wokół, za pełen sukces katechetyczny należy uznać to, że dziecko nie wypisuje się z lekcji religii w pierwszym momencie, gdy tylko pojawia się przed nią taka możliwość...

      Usuń
    10. przed nią dziecką...
      przed nim, miało być!

      Usuń
    11. No owszem, dziecię trwa, niezbyt entuzjastycznie, ale trwa. Przynajmniej nie muszę afer o zajęcia z etyki robić. Na razie.

      Usuń
    12. Teraz trwa, bo nie wie, że może nie trwać. Powinieneś liczyć na to, że nowa pani wzbudzi w niej większy entuzjazm i w przyszłości będzie trwać, mimo że będzie wiedzieć, iż trwać nie musi. A w liceum osobiście chodziłam i na religię, i na etykę, i bardzo sobie obie chwaliłam:)

      Usuń
    13. Wiesz, niekoniecznie mi zależy, żeby trwało, ale nie będę dziecka w żadną stronę ciągnął.

      Usuń
    14. Wiesz, moglibyśmy teraz porozmawiać o sensie posyłania dziecka na religię, gdy nie ma się do tego przekonania, ale po co, nie?:P

      Usuń
    15. nie tylko moje przekonania się tu liczyły, ale faktycznie nie ma co tego ciągnąć.

      Usuń
    16. Problem jest mi znany do głębi trzewi lub na wskroś duszy (zależnie od światopoglądu niepotrzebne skreślić), więc jestem przekonana, że możemy, a wręcz powinniśmy sobie tego oszczędzić:)

      Usuń
    17. O widzisz. Za to możemy o jesiennej pogodzie wymienić uwagi, bo u nas właśnie ulewa się skończyła:)

      Usuń
    18. U nas też:) Ale to nie jesień, tylko taka zmyła, żeby dzieciom było choć trochę mniej żal wakacji. Poza tym jeszcze nie zrobiłam pomidorów, więc potrzebuję słońca!:P

      Usuń
    19. A my odpuściliśmy, będziemy żerować na teściowej:)

      Usuń
    20. Jakbym miała na kim, też bym żerowała. W okolicach 1 września aż tak ambitna nie jestem!:)

      Usuń
    21. Myślisz, że święty Mikołaj przyniesie mi pod choinkę słoiki z przecierem???

      Usuń
    22. A myślisz, że będziesz AŻ TAK grzeczna?

      Usuń
    23. Cały czas jestem grzeczna, wątpisz?:P

      Usuń
    24. Ja nie, ale święty Mikołaj może:P

      Usuń
    25. Święty Mikołaj wie wszystko, a to że jestem bardzo grzeczna wyświetla mu się na czerwono i z wykrzyknikami:)

      Usuń
    26. Na czerwono i z wykrzyknikami to chyba nie jest dobrze:P

      Usuń
    27. A jaki kubraczek niby Mikołaj nosi? Czerwony to jego ulubiony kolor!
      A jak nie pomoże, to wyślę do niego list, w którym wyrażę swe życzenia, kończąc tradycyjnie, jak to mam w zwyczaju: "pod rygorem grzywny":P

      Usuń
    28. Że nosi czerwony, nie oznacza, że lubi:P Ot, kufajka służbowa. Za groźby to co najwyżej badyl od pomidora, a nie przecier dostaniesz.

      Usuń
    29. W sumie czemu nie? Jestem już dużą dziewczynką i z rózgi też się ucieszę:)

      Usuń
    30. Do rózgi instrukcja obsługi pt. 50 twarzy Greya?

      Usuń
    31. No wiesz?! Doprawdy, stać mnie na więcej!

      Usuń
    32. Skoro nie chcesz inspiracji, to niech będzie sama rózga:P

      Usuń
    33. Inspiracja nie jest zła, ale nie zwykłam inspirować się byle czym:P

      Usuń
    34. No wiesz? Miliony much nie mogą się mylić...

      Usuń
    35. Muchom niewiele trzeba, by bzykały...

      Usuń
  2. W Bawarii pierwszy września wypada dwunastego, więc moi mają jeszcze prawie dwutygodniowe odroczenie;-) Ale ból rozumiem. Też tak mam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rodzice dzieci szkolnych ze wszystkich krajów łączcie się!:P
      Najgorzej się znów wdrożyć w ten kierat, ale za dwa tygodnie - kiedy Ty będziesz dopiero zaczynać - będę już chodzić jak w zegareczku...

      Usuń
  3. U nas 1 września już był, jest kieracik i logistyczna akrobatyka, zadań domowych za to nie mamy;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. My niestety mamy w pakiecie upiorny "domowniczek" - czyli praca w domu w każdym dniu tygodnia. Jeszcze nie odważyłam się zajrzeć do tegorocznych, żeby sprawdzić rodzaj zadań i ich objętość, ale w ubiegłym roku nastąpił znaczący wzrost ich liczby w porównaniu z rokiem poprzednim, więc boję się, że ta tendencja się utrzyma:(

      Usuń
  4. A ja myślałem, że zrobisz tak. Ale to może działa dopiero przy czwórce :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przy czwórce może tak być, że plusy szkoły przeważają nad jej minusami; nie zamierzam jednak tego sprawdzać empirycznie:) U mnie radość wywołuje wyłącznie fakt korzystania przez dzieci ze szkolno-przedszkolnych obiadków, a to trochę za mało.

      Usuń
    2. ~ Bazyl
      Padłam! :D Szczególnie mina Violet bezcenna.

      Usuń
  5. Pięknie! Łączę się z Tobą bólu:) Mam w domu dwa osobniki: jeden dziesięcioletni (wczesnoszkolne czasy minęły) i drugi trzyletni, więc szkoła i przedszkole, i praca, i... Mimo wszystko pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mój czterolatek na szczęście dziś bez problemów poszedł do przedszkola, ale zobaczymy co będzie jutro. Nie chciałabym jednak być w skórze rodziców, którzy zafundowali sobie kumulację: dziś i pierwszy dzień w przedszkolu, i w szkole. To dopiero szkoła przetrwania!:)

      Usuń
  6. Momarto nie wiem, jak to możliwe, że siedzę przed komputerem zamiast pędzić do najbliższej księgarni po Splotka. Tym bardziej, że mój bratanek (prawie pięciolatek) jest zdeklarowanym miłośnikiem kotków. Wybrane przez Ciebie ilustracje są po prostu boskie, a z Twoimi komentarzami to już w ogóle. :D
    Czy macie i lubicie też "Baranka Bronka" Scottona?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że jest to możliwe, o ile skorzystałaś z opcji zakupu przez internet:))
      Kotek Splotek rządzi! Ja nabyłam go natychmiast po tym, jak swego czasu przeczytałam entuzjastyczny wpis u Bazyla i od tamtej pory nieustannie się zachwycam. Baranka Bronka mamy także, ale - choć również uroczy - to już nie to samo.

      Usuń
    2. Opcja internetowa wiąże się z czekaniem, a ja nie wiem, czy wytrzymam. :) Widzę, że to już całkiem okazała seria.

      Usuń
    3. Okazała, owszem, niestety dostępna tylko w języku obcym:(
      Z tego co pamiętam, wysyłka była błyskawiczna - zresztą nadal można nabyć w okazyjnej cenie i kotka, i baranka, o tutaj!

      Usuń
    4. Kupuj i dręcz Vespera o dalsze części, bo z niewiadomych powodów rozgrzali tłumy, a dalszych części brak :(

      Usuń
    5. Trzeba rozważyć przypuszczenie zmasowanego ataku, bo to skandal i jawna hucpa!:P

      Usuń
    6. Dzięki, rzeczywiście ciekawa oferta. Będę musiała skonsultować, czy nie będzie dubletu, bo Bronka chyba mają. Swoją drogą ciekawy pomysł spolszczyć Russella na poczciwego Bronka. :)

      Usuń
    7. Pojedynczo chyba też dostępne:)) Russell nie ma chyba polskiego odpowiednika (w każdym razie ja go nie znam), a Bronek idealnie pasuje akurat do tego baranka.

      Usuń
    8. Dzięki Twojemu wpisowi wyciągnęliśmy wczoraj Splotka :D To co, huzia ma Józ... znaczy, na Vespera?

      Usuń
    9. Możemy atakować, choć we dwójkę ciężko nam będzie zyskać przewagę liczebną:(

      Usuń
    10. We trójkę. Agnieszka z Dowolnika już poparła mój fejsbukowy apel do wydawcy :D

      Usuń
    11. fejsbukowe apele mnie nie interesują z racji niemożności ich poparcia, ale spróbuję wykorzystać kanały tradycyjne:)

      Usuń
    12. Nacieraj z flanki i wykorzystaj efekt zaskoczenia :P

      Usuń
    13. Jak efekt zaskoczenia, to trzeba by najpierw poudawać, że nam się nie podoba, a to raczej się nie uda. Jeśli chodzi o skuteczność, stawiałabym raczej na długotrwałe oblężenie:P

      Usuń
    14. Uprzejmie, acz z bólem informuję, że z uzyskanej z pierwszej ręki informacji wynika, że Vesper nie zamierza niestety kontynuować wydawania serii o Splotku. Przyjdzie nam założyć własne wydawnictwo, jak nic:(

      Usuń
    15. Niestety:( Do tego robią wrażenie przekonanych o nieodwołalności swojej decyzji.
      To co? Zajmujesz się tłumaczeniem, marketingiem, czy nadzorujesz produkcję od strony technicznej?:P

      Usuń
    16. Yyy, mogę kolorować ilustracje. :)

      Usuń
    17. No, z takim zaangażowaniem to doprawdy daleko nie ujedziemy! O ile wiem, autor rysuje w kolorze. Ale jeśli chcesz, możesz na każdym egzemplarzu dorysowywać Splotowi ubranko!:P

      Usuń
    18. Mogę :) Dziękuję :)

      Usuń
    19. Skoro jesteś zadowolona, to w pakiecie z tą fuchą dostaniesz jeszcze stanowisko odpowiedzialnej za promocję w środowiskach konserwatywnych:P

      Usuń
  7. Splotek cudny!
    U mnie 15+11+6 i uczucia ambiwalentne - trochę tak jak na "zacytowanym" przez Bazyla zdjęciu, czyli przy trójce zaczyna działać ;)i od ubiegłego roku, od kiedy obie starsze sztuki same wracają do domu jest łatwiej. Z drugiej strony jakoś lekcje gimnazjalne odrabiają się same, a te podstawówkowe trochę gorzej... Sześciolatek do ukochanego przedszkola jeszcze, więc stres dopiero za rok.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja zafundowałam sobie atrakcję w postaci nie rejonowej szkoły, do której trzeba dziecko dowieźć. Teoretycznie są jakieś autobusy, ale jeszcze do nich nie dojrzałam. Cierpię więc, choć niekoniecznie w milczeniu:)
      Wracając zaś do zdjęcia, mam niejasne przeczucia, że sfotografowana na nim matka jest matką niepracującą zawodowo (albo pracującą zawodowo w domu) - gdybym siedziała z dziećmi w domu cały rok, początek roku szkolnego z pewnością witałabym z niekłamaną ulgą!

      Usuń
    2. Moje też nie w rejonowej, ale rejonowa 4 km w prawo, a wybrana 6 km z hakiem w lewo, za to po drodze do pracy. A do powrotów autobusem przy Średnim dojrzałam w 4 klasie, podczas gdy Najstarsza w zasadzie całą SP czekała w świetlicy/czytelni na mnie.
      Ja pracująca zawodowo nie w domu, ale w roku szkolnym idą wcześniej spać ;)

      Usuń
    3. Moje dzieci niestety po mamusi mają brak potrzeby długiego snu, więc czy wakacje, czy nie, i tak przed 21.30 nie zasypiają:(
      Co do samodzielnych powrotów - 4 klasa? Hm. Kto wie? I od razu zaświeciło się jakby światełko w tunelu; nikłe, bo nikłe, ale zawsze...

      Usuń
  8. Witaj w Klubie Wystraszonych Mam :-)Dla mnie początek roku też nie należy do najmilszych chwil. Właśnie kombinujemy ze Starszym co ma ze sobą począć jak skończy lekcje o 12:25 (w naszej szkole od IV kl. nie przysługuje świetlica - 10 latek ma sobie już radzić sam, a za parę lat dzięki reformie przed tym problemem staną rodzice już 9 latków!). Zatem rozważamy opcje "przetrwania" do 15-16, kiedy to ktoś z nas po niego przyjedzie. Do tego dochodzą jeszcze oczywiście zajęcia dodatkowe (te wymarzone - modelarstwo, które kończą się o 19)i drugi syn... Osobiście uważam, że rodzicom powinna z urzędu przysługiwać Instytucja Super Niani (nie mylić z nianią z TV).

    Aleś mnie tym Kotkiem Splotkiem ubawiła i... zdenerwowała! Tyle wydatków mamy w tym miesiącu... a Kotka poznać bliżej zapragnęłam!Nie wspominając o Bronku...wrrr!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U nas też świetlica w 4 klasie nie przysługuje, tak naprawdę to wcale się nie dziwię, bo i tak jest przepełniona. Z córką sprawdzała się czytelnia szkolna - mogła tam odrabiać lekcje, czytać. Syn wywalczył samodzielny powrót do domu - z duszą na ramieniu się zgodziliśmy i było ok.
      Nie da się ukryć, że czasem logistyczne rozwiązania rodzicielskie są karkołomne :)

      Usuń
    2. Zdaje się, że trafiła mi się jakaś cudowna szkoła, bo świetlica jest i do szóstej klasy, jak kto potrzebuje! Ale przepełniona, owszem (z próżnego i Salomon nie naleje).
      Jako matka zreformowanego trzecioklasisty nie jestem w stanie wyobrazić go sobie za rok samodzielnie maszerującego do domu (bądź gdzie indziej, bo kto go tam wie, gdzie pójdzie?), ale nie wykluczam, że to syndrom nadopiekuńczej matki:(
      W każdym razie pozwolę sobie wznieść teraz okrzyk: Wiwat dziadkowie!:P

      Jeśli zaś o Splotka i Bronka idzie, to wiesz, mamo Adama, co ja mogę z nimi zrobić, nie? Jak obłożysz w papier i położysz na najwyższej półce, żeby dzieci nie dotykały, to może zniesiesz to psychicznie?:P

      Usuń
    3. Mój piątoklasista nie jest zreformowany, więc rok temu był o rok starszy niż Twój będzie za rok :)
      Babcie i Dziadkowie - bezcenni.

      Usuń
    4. Tak brutalne gaszenie dopiero co zapalonego światełka jest niehumanitarne! Nie mogłaś odczekać chociaż ze dwóch tygodni?:P

      Usuń
    5. Ale ja wracałam sama autobusem w trzeciej klasie, a poszłam do szkoły o rok wcześniej, czyli jako sześciolatka. Tli się jeszcze? :)

      Usuń
    6. A, i nie chciałam gasić, tylko dać wyraz zrozumieniu rozterek i że to nie musi syndrom nadopiekuńczej matki.. :)

      Usuń
    7. Nieźle Ci idzie czytanie w myślach:) Właśnie zamierzałam dać wyraz oburzeniu, że nie dość że gasisz, to jeszcze podstępnie wytykasz nadopiekuńczość, a tu proszę. No patrzę, patrzę - coś tam się niby tli, ale nie wiem jak to będzie, bo Młodszy właśnie włączył syrenę na melodię: "ja nie chcę iść do przedszkola!" i obawiam się, że jak poleje z węża, to przyjdzie mi co najwyżej przegrzebywać zgliszcza!

      Usuń
    8. Staram się! ;)
      Nie martw się, pochuchamy, podmuchamy i na nowo zacznie się tlić. Damy radę, bo po prostu innej opcji nie ma!

      Usuń
    9. Doceniam!
      Owszem, z braku innej opcji zdaję sobie sprawę aż za bardzo;) To idę dmuchać, bo słyszę że węże w pełnej gotowości!

      Usuń
  9. Wersja z gazetą? Eee może zaproponuję przeczytanie na miejscu w trakcie a potem pewnie zakupię. To w takim razie wpisz na listę. Kto wie ile się uzbiera na niej pozycji do następnego, wiesz ;-) dobrej nocy i poranka! pa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak dla mnie, to mogłoby być i bez gazety, ale chciałam wyjść naprzeciw Twoim oczekiwaniom:) W każdym razie dopisuję do listy!

      Usuń
  10. Powiało optymizmem :D A ja myślałam, że jak dzieci idą do szkoły, to łatwiej, bo przynajmniej przez 5 godzin dziennie nie trzeba im wymyślać atrakcji :P No i, hmm, ja też wierzę, że moje dzieci będą lekcje odrabiać SAME...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie, no oczywiście, jest łatwiej, bo nie trzeba im wymyślać atrakcji, owszem (ale na te pięć godzin dziennie na Twoim miejscu bym się nie nastawiała, przynajmniej nie w szkołach publicznych, w których w pierwszej klasie często gęsto zdarza się, że dziecko odstawia się ledwie na trzy lekcje). Parę innych optymistycznych rzeczy też by się znalazło. Może...
      A pierwsze tegoroczne odrabianie lekcji mamy już za sobą: cztery polecenia i tylko osiem pytań, luzik!:P

      Usuń
    2. Za te cztery lata, których nam brakuje, w ogóle nie wiadomo co ze szkół publicznych zostanie...

      Usuń
    3. Nie dramatyzowałabym, moim zdaniem parcie na prywatne pomału spada. A katastrofalny obraz publicznych szkół, jaki roztaczali onegdaj tamci i owamci, a zwłaszcza ci na literkę E, na pewno nie przekłada się na całość - część szkół publicznych (niestety, ciągle zbyt duża) istotnie pozostawia sporo do życzenia, ale znaczna część naprawdę się zmieniła, i to na dobre, i zamierza zmieniać się dalej.

      Usuń
    4. Oby... bo jak patrzę na moje siostry, które chodzą do tych samych szkół, do których ja chodziłam 10 lat temu, to pożal się Boże... Tak że na pewno nie jest to czysta propaganda (niestety).

      Usuń
    5. Oczywiście, że nie czysta propaganda i dobrze, że ktoś zwraca uwagę (głośno) na istniejące problemy. Szkoda tylko, że jest to robione w tak demagogiczny sposób.
      Nie można też zapominać o tym, że zupełnie czym innym jest posyłanie dziecka do szkoły, gdy mieszka się w dużej lub choć tylko średniej miejscowości, gdzie ma się jakąkolwiek możliwość wyboru, a całkiem czym innym, gdy ma się w zasięgu kilku, kilkunastu kilometrów tylko jedną placówkę, nie zawsze najwyższej jakości.

      Usuń
  11. Czyście powariowali, setki komentarzy, no ok, ja tylko napiszę, że Kotek Splotek jest boski i w ogóle.
    Chociaż goły.
    Hm, to zastanawiające, wszystkie kotki ubrane, a on goły.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niewykluczone, że oto właśnie naprowadziłaś nas na trop rozwiązania tajemnicy zaprzestania wydawania polskiej wersji historyjek o Splotku: po licznych protestach tych, którzy od razu dostrzegli nagą prawdę, uznano prawdopodobnie, że goły Splotek może wypaczyć psychikę polskich dzieci!
      (ale istotnie, to naprawdę zastanawiające dlaczego tylko Splotek jest goły!:P)

      Usuń
  12. Jestem w tym pięknym etapie życia, że studiuję, dzieci nie posiadam i szkoła mi nie straszna :) Do czasu, kiedyś podzielę Twój los :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciesz się więc i raduj, dostrzegając we wrześniu wyłącznie piękne strony (jakżeż Ci zazdroszczę!). Czuj się jednak ostrzeżona na przyszłość!:)

      Usuń
  13. Wspaniałe ilustracje i jak pięknie ujęłaś "radość" z powodu niedawno rozpoczętego nowego roku szkolnego 2013/2014.Również nie mogę uwierzyć w to, że to już, i że te wakacje podejrzanie za szybko przeminęły.
    Łączy nas wiek potomstwa,mój syn również ma osiem lat i jest w 3 klasie.
    Staram się maskować przed nim mój brak entuzjazmu z powodu kolejnego 10-miesiecznego "cyrku".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W odróżnieniu od zwykłej radości, ta podejrzanie wolno przemija:(
      Maskowanie to podstawa, jednak czasem przychodzi z ogromnym trudem. Pochwalę się jednak, że u mnie jak dotąd nie było ani jednej myszy w śniadaniówce!:P

      Usuń