W
dniu, w którym wszystkie oczy zwrócone są ku niebu, a czai się w nich lęk o to,
kto wyjdzie zwycięsko ze śmiertelnego pojedynku: Mikołaj (święty) czy Ksawery
(orkan), warto pomyśleć o kimś innym niż tylko o sobie.
Bo
nawet jeśli rano okaże się, że wygrał Ksawery, wskutek czego nietknięte ciasteczka nadal tkwią na
talerzykach, na których dziecięce rączki położyły je wieczorem, a pod
poduszkami tylko pustka, nie musi być to powodem do smutku.
Wystarczy
nie zapomnieć o tym, że grudzień to dopiero od niedawna czas zaciągania
świątecznych pożyczek i wydawania bajońskich sum na coraz to bardziej wymyślne
i drogie prezenty, natomiast znacznie dłuższą tradycję ma wykorzystywanie
długich grudniowych wieczorów na robienie czegoś przyjemnego. Dla siebie i dla
innych.
Można
wspólnie upiec ciasteczka i poczęstować nimi Mikołaja, Ksawerego lub sąsiada.
Można
posiedzieć z dziećmi lub znajomymi przy stole w kuchni lub gdziekolwiek bądź i porozmawiać, chrupiąc orzechy albo klejąc
świąteczne łańcuchy.
Można też zastanowić się nad tym, czy możemy sprawić komuś w jakiś sposób radość.
W
razie braku pomysłów na to jak to zrobić, podsuwam ten oto:
Wystarczy
kliknąć TUTAJ, przeczytać w czym rzecz, a potem czym prędzej kupić lub zrobić kartkę
świąteczną, wypisać na niej serdeczne życzenia i wysłać.
Tylko
tyle. Radości będzie znacznie więcej.
Dziewczyny
– Kaczka i Bebeluszek – od czterech lat wykonują naprawdę fantastyczną robotę,
czy raczej Robótkę. Ciągle potrzebne są jednak nowe ręce do pracy.
Dla
zachęty mogę jedynie dodać, że właśnie dziś święty Mikołaj w przebraniu
listonosza nieoczekiwanie dostarczył nam wspaniały prezent prosto z Niegowa.
Nie
wiem, czy bardziej podoba nam się przepiękny kalendarz, czy kartka z życzeniami.
Pozornie zwykła, wydrukowana na drukarce, jednak gdy się jej przyjrzeć, okaże
się, że ktoś – specjalnie dla nas – własnoręcznie pokolorował obrazek.
I
te pięć minut, które ktoś znalazł i przeznaczył tylko dla nas, jest
niespodziewanym i bardzo wzruszającym prezentem.
Wypisanie
i wysłanie kartki do Niegowa też nie zajmie więcej niż pięć minut. Radość
będzie jednak trwała znacznie dłużej.
Zawsze wierzyłem, że gdzieś tam jest jeszcze duch prawdziwych świąt. Niestety z roku na rok jestem coraz bliżej świątecznych pożyczek :(
OdpowiedzUsuńNapisz do Niegowa, to przybliżysz się do ducha, serio!
UsuńA poza tym, to u nas pojedynek wygrał Mikołaj, choć okazał się być bardzo jakoś osłabiony. I mimo że było to planowane, to jednakowoż od rana Śnieżynka, widząc miny dzieci, martwi się i dręczy, i zapytuje samą siebie, czy nie lepiej to było wziąć tę pożyczkę? Coś nam się w głowach porobiło, panie dziejku:(
Może umówmy się, że w tym roku wyślę kartki do bliższej i dalszej rodziny, a za rok przyłączę się do robótki (z prezentem). A co do dzieci, to wyobraź sobie miny moich, jak się okazało, że kur... erm, Mikołaj nie dotarł na czas i nie ma nic (swoją drogą, zamówić 2 tygodnie przed i nie być pewnym dostawy, to przegięcie). Ale właśnie dojeżdża, więc feta będzie po szkole. Albo i nie będzie, bo chudo i nie po linii listowej (nie ma Sony XPerii Z na ten przykład :P).
UsuńMi jakoś łatwiej i radośniej wysyłać kartki do Niegowa niż do rodziny:(
UsuńMin dzieci nie chcę sobie wyobrażać - takich rzeczy się nie robi, drogi Mikołaju! Faktem jest jednak, że z dostawami w tym roku jakby jakoś gorzej; ja część prezentów odbierałam wczoraj, a i to z trudem, bowiem najwyraźniej szalejący wiatr wywiał paczkomatom ze styków całą ich mądrość, wskutek czego odmawiały współpracy.
Dodaj jeszcze coś z Waszej listy niespełnionych życzeń, może zrobi mi się jeszcze lepiej. Zaczęłam się już bowiem zastanawiać, co tu zrobić, aby przywrócić własnym dzieciom właściwe proporcje gdy chodzi o postrzeganie świata i tego, o co chodzi w prezentach (a w ich listach nie było żadnej elektroniki, nie, nie; "jedynie" najbardziej wypasione zestawy Lego). Widzę jednak, że nie jestem osamotniona:P
Nie powinienem, ale w drodze wyjątku i oczywiście tylko i wyłącznie w celach leczniczych i terapeutycznych: "Drogi Mikołaju poczestuj sie ciasteczkami i weź też trochę marchewki dla reniferów proszę cię o:
Usuń- tor hot Wheels na ścianę
- The Sims 3
- strój ninj z nunczaku i kataną
- Sony Xperia Z1
- wszystkie dostępne książki ze skrżynki potworów z skrżynką
Mikołaju jak u ciebie zdrowie?"
Jak widać nadzieja jest (książki), kultura jest (poczęstunek i troska o stan Mikołaja), ale i gadżeciarstwo i zaczadzenie multimediami też :D
Kredyt to zuo :( U nas na szczęście niedobory ilościowe i jakościowe wyrównują dwie paczki żelków, bo potwory są na diecie w zasadzie bezżelkowej i widok gumowych miśków wywołuje chóralne ekstazy. A Młodsza w ogóle poszła do przedszkola z lizakiem w garści, bo takiego rzadkiego dobra z ręki się nie wypuszcza.
UsuńBazylu, dziękuję Ci z całego serca! Odkąd wróciłam dziś do domu, Starszy ciągle nagabuje mnie "a może sprawdzimy jeszcze tam? to przecież niemożliwe, żebym dostał od Mikołaja taki mały prezent!". Gdyby nie Twoja lista, z pewnością już by nie żył, a tak na razie tylko zeszlifowałam sobie zęby od intensywnego zgrzytania!
UsuńZWL: Starszy na widok słodyczy wykrzyknął "Co ten Mikołaj sobie myśli? Chce, żebym był gruby?!" Znikąd nadziei:(
No ładnie, ładnie :P Czyżbyś przesadziła z pogadankami prozdrowotnymi? :D
UsuńNiestety, wiele na to wskazuje. Trzeba było włożyć mu pod poduszkę surową marchewkę:(
UsuńAle pomyśl, że w razie konieczności ukarania wystarczy dziecku kupić torebkę żelków :P
UsuńTaak. Pytanie tylko, kogo ukarzę bardziej - dziecko czy siebie, bowiem zasadniczo żelków unikam, ale jeśli się już pojawią w zasięgu ręki, umiem pożreć całkiem sporo. I nawet wizja tego, że będę później świecić w nocy, nie zawsze mnie wystraszy.
UsuńTak od razu świecić nie zaczniesz, a jeśli nawet, to w tych ciężkich czasach jest to zaletą, nie wadą :)
UsuńPowiedz to mojemu mężowi, może przestanie nakrywać głowę poduszką!:P
UsuńNo bo to nie powinnaś świecić mężowi w oczy, ale wychodzić na klatkę schodową, by przyświecać spóźnionym lokatorom, albo i przed dom, by lśnić zamiast latarni :P
UsuńSpóźnieni lokatorzy w mojej klatce zazwyczaj nie zwracają uwagi na takie drobiazgi jak brak światła, toteż naprawdę szkoda zachodu. A przed dom mogę wychodzić latem, a nie teraz, gdy mróz, ziąb, zawierucha, a i Ksawery robi wrażenie mężczyzny, który wpada tylko przelotnie:P
UsuńTym bardziej, skoro Ksawery bywa tylko przelotnie, należy wyjść mu naprzeciw :)
UsuńTeorię to masz obcykaną, gorzej z praktyką:P
UsuńW praktyce to Ksawery właśnie usiłuje podnieść mi dach, więc przyświecał mu nie będę :P
UsuńMy przetrwaliśmy, więc i wy przetrwacie. A Ksawery wydaje się być na tyle niezależny i awangardowy, że może nie połaszczy się na marny dach jednorodzinnego budynku i poprzestanie na postraszeniu.
UsuńMajster dekarski twierdził, że nie takich Ksawerych jego dach przetrwa, więc jestem dziwnie spokojny. O dach. Bo wewnętrznie odczuwam niepokój wywołany niestabilnym ciśnieniem.
UsuńZnieczul się, zacznij leczyć albo polub, innego wyjścia nie ma.
UsuńMogę jeszcze przeczekać. Jutro w południe powinno być już ok.
UsuńTak czy siak, jeśli już musisz być jakimś "-patą", to i tak meteopata jest jedną z lepszych opcji:P
UsuńMeteopata brzmi nudnie :( Ostatnio jestem w takim nastroju, że zadowoliłoby mnie wyłącznie bycie psychopatycznym mordercą :P
UsuńZnam to uczucie i zdecydowanie doradzam przeczekanie. No, chyba że nie możesz się doczekać świątecznych porządków i bezwzględnie musisz wcześniej zorganizować sobie jakąś brudną robótkę:P
UsuńA nie nie, żadnych porządków. Chyba że na świecie, za pomocą pepeszy z pełnym magazynkiem :P Ale faktycznie przeczekam :D
UsuńMając wybór pomiędzy robieniem świątecznych porządków w szafkach a porządkowaniem świata, nie wahałabym się ani chwili. Faktycznie trzeba by jednak przemyśleć metody działania, bowiem niewykluczone, że później do końca życia trzeba byłoby się ograniczać do pucowania ciągle tych samych trzech metrów kwadratowych na głowę:P
UsuńSkrytobójstwo nie wchodzi w grę, a bardziej satysfakcjonujące, bo spektakularne, wyczyny na pewno doprowadziłyby do celi 3 na 3. Szkoda :P
Usuń3 na 3 to wariant de luxe, u nas raczej nieosiągalny. Ale jeśli trochę poczekasz, może dostosujemy się do nowej europejskiej średniej, tj. cztery metry na głowę - zawsze to więcej do pucowania:P
UsuńW celi 3 na 3 pewnie 9 chłopa:P To ja sobie poczekam, w kwestii sprzątania małżonka coś wymyśli.
UsuńU nas tak, ale gdybyś rozpoczął czyszczenie od terenów naszego zachodniego sąsiada, mógłbyś liczyć na znacznie więcej przestrzeni życiowej:P
UsuńA jeśli małżonka wymyśli coś twórczego w rodzaju "jak zrobić żeby było czysto, bez konieczności sprzątania", daj cynk, dobrze?
Wymyśli bez trudu, posprząta moimi rękami :P
UsuńE, nie, tak to ja też umiem, ale język strasznie się przy tym strzępi. Na pewno stać ją na coś lepszego!:P
UsuńTo tradycyjna metoda, uświęcona doświadczeniem damskich pokoleń :P
UsuńZ tymi pokoleniami to bym nie przesadzała; przecież dopiero od niedawna panie domu nie posiadają dziewek czeladnych tudzież łaziebnych:P
UsuńOd końca wojny minęły akurat prawie trzy pokolenia. A moja babcia i za Piłsudskiego dziewki czeladnej nie miała:P
UsuńMoja też nie, ale doprawdy, czy musimy zagłębiać się w takie szczegóły?:P
UsuńJa tylko obalam Twoje historyczno-chronologiczne herezje :P
UsuńNieopatrznie dałam się wepchnąć na cudze pole, to teraz mam. Może wrócimy do dyskusji o więziennictwie, co?:P
UsuńW sensie: czy lepiej siedzieć, czy robić świąteczne porządki? A tak w ogóle, to za zabójstwa w szale przedświątecznych przygotowań powinny być jakoś ulgowo traktowane.
UsuńOstatnio szały przedświątecznych przygotowań jakoś mnie omijają, więc nie mam własnych przemyśleń, ale stosowną inicjatywę ustawodawczą mogę poprzeć, proszę bardzo. Pod warunkiem, że nie będzie chodziło nadzwyczajne złagodzenie kary dla mężów dopuszczających się zabójstwa żon, zmuszających ich do sprzątania:P
UsuńA czemuż to takie wyłączenie? Mnie chodziło o wszystkie rodzinnobójstwa na tle świątecznym.
UsuńNiestety, muszę Cię zmartwić. Działanie żon jest zawsze usprawiedliwione stanem wyższej konieczności.
UsuńMam nadzieję, że ideologia gender i równości płci w obliczu świątecznych mordów trafi wreszcie pod ustawodawcze strzechy i mężowie również uzyskają przywileje.
UsuńPewnie. Zadekretuje się zniżki na samoodkurzające odkurzacze oraz karpia w postaci gotowych filetów. I pierwszeństwo przy zakupów pierścionków z brylantami:P
UsuńMyślisz, że po brylanty są takie kolejki, że aż trzeba pierwszeństwo dekretować?
UsuńTeraz nie ma, ale jak się zadekretuje, to na pewno od razu się ustawią.
UsuńKartki na brylanty wprowadź :P
UsuńPrzeceniasz mój wpływ na władzę ustawodawczą, ja dokonuję wyłącznie wykładni. Póki co, niestety, z próżnego i momarta nie naleje:(
UsuńNasze prawo jest tak konstruowane, że możliwe są dowolne wykładnie, wszystko więc przed Tobą :D
UsuńNiestety, ze słów twych bije smutna prawda. Obawiam się jednak, że w najczęściej czytanej przeze mnie ostatnio ustawie o systemie ubezpieczeń społecznych nic o brylantach nie znajdę. Jak nic, trzeba się przebranżowić lub przejść na prawo unijne:P
UsuńPrędzej znajdziesz brylant w kaszance niż w jakiejkolwiek polskiej ustawie, ot co :P Myślisz, że prawo unijne bardziej łaskawe dla kamieni szlachetnych?
UsuńWidzę, że kolega w nastroju sentencjonalnym:P Jeśli chodzi o prawo unijne, mam liczne dowody na jego omnipotencję (patrz: kąt zakrzywienia ogórków), więc przypuszczam że musi się w nim znaleźć (być może w dziale dotyczącym kwestii równościowych) i coś na temat brylantów dla każdej małżonki.
UsuńTakie rzeczy jak równość wobec brylantów to prędzej w Manifeście komunistycznym chyba :P
UsuńW Manifeście komunistycznym raczej będzie o tym, że należy rzucać te brylanty na jedną wielką kupę celem zużycia ich dla dobra wspólnego, a tu chodziłoby raczej o zagwarantowanie każdej jednostce prawa do brylantowego szczęścia:)
UsuńMyślę, że dałoby się Marksa tak zinterpretować, żeby wyszło po jednym brylancie dla każdego :P
UsuńNo tak, ale póki co dzieła klasyków nie są jeszcze obowiązującym u nas prawem, a unijne dyrektywy i rozporządzenia owszem.
UsuńPiękna akcja z tą robótką, niestety przy kondycji naszej poczty obawiam się, że wysłanie w poniedziałek drobiazgów może nie dotrzeć do świąt (vide Bazylowy Mikołaj). Moja paczuszka priorytetowa do Włoch szła trzy tygodnie, a ile szłaby zwykła poczta wolę nie myśleć. Choć może to jedynie wyjątki, bowiem ostatnio, kiedy ludzie mniej piszą i rzadziej z usług poczty korzystają jest nikła nadzieja. Ja w Mikołajkowym prezencie zaplanowałam wspólne spędzenie czasu z bliźniakami (gry planszowe) i wyjście do kina, czy będą zadowoleni- to się okaże:) wszak to nie to samo co adwentowy kalendarz Lego czy najnowsza gra komputerowa. :( A Ksawery nie narozrabiał zbytnio przynajmniej nad moim blokiem.
OdpowiedzUsuńNie jestem w żaden sposób związana z Pocztą Polską, ale gotowa jestem bronić jakości jej usług - do mnie wszystko dociera szybko i sprawnie, a ewentualne problemy dotyczą innych podmiotów (w tym osób wysyłających, podejrzewam że tu tkwiło źródło problemów Bazyla). A poza tym, nawet jeśli kartki nie dotrą przed Świętami, to po nich będą równie mile widziane!:)
UsuńMam nadzieję, że siostrzeńcy docenią ciotczano-mikołajową inicjatywę i okażą się tymi chlubnymi wyjątkami, które nie są jeszcze - jak inne dzieci, z moimi na czele - skażone komercją i chciejstwem.
Cieszę się, że Ksawery ominął Cię bokiem, zwłaszcza że dziś rano otrzymałam dużo bardziej dramatyczny meldunek z Trójmiasta (fakt, że z zupełnie drugiego jego końca).
Potwierdzam, tak było jako rzecze momarta. Swoją drogą nic mnie tak nie wkurza w e-handlu jak ludzie handlujący towarem, którego nie posiadają na stanie :(
UsuńI żeby mi jeszcze Poczta Polska dawała jakieś zniżki za te bezinteresowne próby ratowania jej dobrego imienia!:P
UsuńSzczytny cel aczkolwiek już widzę jak rzucam hasło moim dzieciom a potem zostaję sama na polu bitwy...Ja która nie lubię prac plastycznych...
OdpowiedzUsuńMoje chłopaki na szczęście nie miały długiej listy zamówień do Mikołaja. Młodszy zadowolił się jakimś dziwnym potworem LEGO z HERO FACTORY a Starszy kursem samoobrony na XBOX:-)
Ja też nie gustuję, ale gotowe (czytaj: kupne) kartki pocztowe też się sprawdzają. W ubiegłym roku zagoniłam Starszego do wypisywania, a Młodszy lizał znaczki, więc było jak najbardziej kolektywnie:)
UsuńProponowałabym zakończenie dyskusji na temat prezentów mikołajkowych. Dziś wizytowaliśmy sklepy w celu nabycia prezentu dla kolegi Starszego (szedł na imprezę urodzinową) - ilość wysłuchanych przeze mnie westchnień i utyskiwań na jakość mikołajowej obsługi gwałtownie przy tej okazji wzrosła ("a przecież mógł mi przynieść to, o!")