sobota, 8 lutego 2014

8 lutego, czyli urodziny Bohdana Butenki

źródło zdjęcia
Na jakich książkach pan się wychował?
Pożerałem książki głównie przygodowe i sensacyjne. Najważniejsza z nich to „Potop” Sienkiewicza, a najważniejszy autor – Karol May. „Potop” przeczytałem, kiedy miałem 9 lat! Poza tym „Emil i detektywi” Kastnera, książki Coopera, Curwooda, Twaina, Londona, wszystko o Indianach i piratach.

„(…) Jak pan wpadł na pomysł łączenia rysunku ze zdjęciem? W drugiej połowie lat 70. to była nowość.
Wydawnictwo „Nasza Księgarnia”, gdzie byłem redaktorem artystycznym, chciało przygotować serię krajoznawczą, popularyzatorską, przybliżającą Polskę małym czytelnikom. Rodzaj albumu. Pomyślałem, że dzieci chętniej będą oglądały coś takiego, gdy jednocześnie będą mogły śledzić intrygę kryminalną. Chodziło o to, żeby połączyć smrodek dydaktyczny z rozrywką, autentyczne krajobrazy z na poły fantastyczną historią rysunkową. Tak powstał pierwszy polski foto-komiks.

To był świetny pomysł. Każdemu się wydawało, że może pójść nad Wisłę i znaleźć tajemniczą szkatułkę.
Ale że dziewczynce to się spodobało… W „Naszej księgarni” rozróżnialiśmy, co wydajemy dla chłopców, a co dla dziewcząt. To było dla chłopców!

Nie lubię Sienkiewicza, w tym także „Potopu” (niewykluczone, że winić za to należy fakt, że przeczytałam go po raz pierwszy w wieku 9 lat, całkiem jak Butenko).
Nie lubię podziału książek na „dziewczyńskie” i „chłopięce”. Uważam taki podział za głupi. Tak jak dziewczynka może bowiem zaczytywać się w historiach i Indianach, i piratach, tak i chłopiec ma pełne prawo śledzić losy Ani z Zielonego Wzgórza czy innych egzaltowanych panienek.

Uwielbiam za to Bohdana Butenko. Bezkrytycznie.
Dlatego przymykam oczy na ujawnioną powyżej rozbieżność naszych poglądów.
Zwłaszcza dzisiaj, w dniu 83 urodzin pana Bohdana, kiedy to należą mu się wyłącznie hołdy i zachwyty.

A więc:
uwielbiam Bohdana Butenko za poczucie humoru,
za dystans do świata i samego siebie,
za rozpoznawalną kreskę,
za to, że jasno u niego widać, że sympatyczne wcale nie musi być ładne,
za Gucia i Cezara,
za to, że ciągle jest i ilustruje kolejne książki,
a także za to, że je pisze, przy okazji także ilustrując
oraz za poczucie humoru (o ile nie wspominałam).

Gdy jakiś czas temu postanowiłam zgromadzić jak najwięcej książek zilustrowanych lub napisanych przez Jubilata, nie miałam pojęcia, że jest ich aż tyyyyyle.


I mimo że mam już sporo książek autorskich,


całkiem dużo zilustrowanych wierszyków,


i innych historyjek dla młodszych dzieci,


a ponadto kilka komiksów,


nieco książek dla starszych dzieci


oraz parę dla młodzieży,


to przede mną ciągle długa (i niestety kosztowna) droga.
Wcale się jednak z tego powodu nie martwię i mam nadzieję, że jak najdłużej będę mogła dopisywać kolejne pozycje do listy życzeń.

Wszystkiego najlepszego, panie Bohdanie!!!


Cytaty zamieszczone na początku posta są fragmentem rozmowy Joanny Rolińskiej z Bohdanem Butenko, opublikowanej w książce J. Rolińskiej „Rozmowy o dzieciństwie”, wydanej przez Wydawnictwo G+J Gruner + Jahr Polska, Warszawa 2013. 

28 komentarzy:

  1. Ależ imponująca kolekcja! Trzymam kciuki za jej powiększanie :-) I zazdroszczę pasji i konsekwencji!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Po tym jak już zrobiłam zdjęcia, znalazłam jeszcze trzy książki, o których zapomniałam, z czego jedną wielce zabytkową:)
      Dzięki za trzymanie kciuków! Ukierunkowałabym je na jakąś szóstkę w totka, co najbardziej pomogłoby w sprawnym uzupełnieniu kolekcji:P
      A pasja jest naturalną konsekwencją miłości. Nic nie stoi na przeszkodzie, byś i Ty zakochała się w Panu BB!:))

      Usuń
    2. W takim razie posyłam pozytywne fluidy z ukierunkowaniem na szóstkę w totka! :-)
      Znam ten rodzaj miłości. To właśnie on pchnął mnie wczoraj do nabycia tomu opowiadań Seana O'Faolaina, fakt wydania którego odkryłam przedwczoraj ;-). Tylko po jaką cholerę było tłumaczyć ponownie cztery opowiadania, które już wyszły, zamiast wybrać coś innego z ogromnego dorobku pisarza tak znakomitego, a tak u nas niedocenianego? Chyba tylko po to, aby uzasadnić wydanie go w ramach tej konkretnej serii ;-(
      A w Panu BB być może zakochałabym się bezgranicznie, gdyby urodził się dzień później ;-)))

      Usuń
    3. Przyznać się, że dotąd nie słyszałam o panu O'Faolain, czy nie przyznać?:P Ale oczywiście podzielam Twoje oburzenie (mimo że nie mam pojęcia, że cokolwiek tego autora dotychczas u nas wydano)! I widzę, że muszę go przetestować!
      Dzień później, powiadasz? Zważ jednak, że było nie było, BB urodził się jako pierwszy, więc to ci młodsi winni byli się dostosować:)

      Usuń
    4. Przyznać - literatura irlandzka jest u nas fatalnie promowana, więc to żaden wstyd. O'Faolain nie dość, że ma fascynujący życiorys, córkę - również uznaną pisarkę (oczywiście w Polsce nie tłumaczoną...), to jeszcze jest mistrzem short story i bywa porównywany do Czechowa. Jeśli się zdecydujesz, to znajomość proponuję zacząć od zbioru "O świętości i whiskey" wydanego przez Świat Literacki (o dziwo w jednej z wrocławskich księgarni wciąż do nabycia! cud prawdziwy!).
      Młodsi się starali jak mogli, ale cóż, non omnia possumus omnes...

      Usuń
    5. Mimo że się mocno skupiłam, nie odnalazłam w zakamarkach pamięci żadnej przeczytanej przez siebie książki napisanej przez irlandzkiego autora (choć nie wykluczam też, że coś czytałam, tyle że się nie skupiałam na narodowości czy państwowości twórcy). W każdym razie "O świętości..." zapisuję na liście pozycji do "sprawdzenia":)
      Tłumaczenie co do daty urodzin przyjmuję:P

      Usuń
  2. Za Butenką nie przepadam ale przyznaję, że "Niewiarygodne przygody Marka Piegusa" znacznie lepiej czyta się w jego opracowaniu graficznym niż bez niego :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Choć nie rozumiem, jak można nie przepadać za Butenką, to jednak w pełni się zgadzam z częścią zdania po "ale"!:) Z tego typu książek na razie czytaliśmy ze Starszym tylko "Wakacje z duchami" i przypuszczam, że gdyby nie pojawiające się co kilka stron ilustracje Butenki, nie dałby rady!

      Usuń
    2. No to wpakowałaś syna! Sam byłem rozczarowany "Wakacjami" (książką) choć podwórko pustoszało gdy "leciały" w telewizji, nie dało się jednak tego już powiedzieć kiedy puszczali "Gucia i Cezara" :-).

      Usuń
    3. A widzisz, dzięki Butence chyba nie wpakowałam! Przez pierwsze pięćdziesiąt stron sama byłam lekko zdegustowana, ale on - dzięki metodzie "od obrazka do obrazka" - jakoś mniej. A potem się wkręcił! Vivat Butenko!:)
      "Gucio i Cezar" w wersji telewizyjnej są mi nieznani (z tego co rzuciłam okiem, specjalnej straty nie ma), za to w wersji papierowej wielbić ich będę po wieki wieków!:)

      Usuń
    4. Domyślam się, że są Ci nieznani - pamiętają ich tylko tacy seniorzy jak ja :-) ale "za moich czasów" przegrywali także w papierowej wersji z "Kajkiem i Kokoszem" Christy czy "Janosikiem" Skarżyńskiego.

      Usuń
    5. "Kajka i Kokosza" także wielbiłam, a "Janosika" w wersji rysunkowej nie znam, niestety (Skarżyński!). Myślę jednak, że inny jest krąg wiekowy odbiorców: Gucio i Cezar jest zdecydowanie dla najmłodszych, a KiK dla tych już ciut starszych.

      Usuń
  3. Na zdjęciach widzę kilka książek które mam, parę, które miałam i mnóstwo, które chciałabym mieć :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kochana, czy Ty wiesz, ile jest książek z ilustracjami BB, które kiedyś miałam, a teraz nie mam?! Że nie wspomnę o tych, których nigdy nie miałam, a które koniecznie muszę mieć!:)

      Usuń
    2. Podejrzewam, że dużo! :) Mnie skręcało, jak kupowałam swoim dzieciom tytuły, które miałam, a jako pi razy drzwi ósmoklasistka oddałam do biblioteki.. Jakaś mało przewidująca byłam.. ;)

      Usuń
    3. Gdyby to tylko ode mnie zależało, pewnie nie uchowałaby się żadna moja Butenkowa książka z dzieciństwa. Na szczęście - choć zazwyczaj uważam, że niestety - pochodzę z chomiczej rodziny, dzięki czemu mogę po latach ponownie cieszyć się z posiadania kilku unikatowych egzemplarzy:) Ale - rozsądnie do sprawy podchodząc - nie da się, i pewnie nawet nie powinno, przechować w kartonie całego swojego dzieciństwa:(

      Usuń
    4. No niestety masz rację - nie da się. Ani swojego, ani "dzieciowego".

      Usuń
    5. Nie, no z tym "dzieciowym" to nie przesadzaj, że się nie da! Ja dam radę, na pewno!:P

      Usuń
    6. A jak duży masz ten karton? ;)

      Usuń
    7. Poszukiwania kartonu idealnego wciąż trwają. Aby więcej w nim upchać (jak już go znajdę), rozważam możliwość wykorzystania worków do pakowania próżniowego, nie wiem jednak jak próżnię zniosą wspomnienia oraz pluszowe przytulanki:(

      Usuń
  4. No i zeżarło mi komentarz :( No to krócej. Panu Bohdanowi dużo zdrowia i kolejnych pomysłów na ilustracje. A ja nie łudząc się, że uda mi się zgromadzić jego dorobek (ilość i brak mamony) inwestuję w młodsze pokolenie i w kupuję wszystko z ilustracjami Emilii Dziubak. Paru pozycji jeszcze mi brakuje, ale jestem dobrej myśli :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie zastanawia ile tak naprawdę jest książek zilustrowanych przez pana Butenko? Tysiąc? Milion? Coś koło tego, na pewno:P Jak na razie jednak każda dostarcza mi mnóstwo radości:)
      Inwestycja w prace Emilii Dziubak faktycznie na razie bezpieczniejsza (chociażby ze względu na wiek autorka nie zdążyła jednak zbyt wiele zilustrować). Ja też mam całkiem sporo książek z jej rysunkami i bardzo się z tego powodu cieszę.
      Rozumiem, że udało się Wam dotrzeć do Tarnobrzega?

      Usuń
    2. Relacja z bytności już u mnie. A co do zbieractwa, to gdyby tak lotto, to i Szancer i Butenko, i wielu wielu innych :P

      Usuń
    3. Relację widziałam, ale mam problem z czasem na napisanie czegokolwiek u siebie, a co dopiero u kogoś. Nie mówiąc już o tym, że nijak nie udaje mi się ostatnio wyskrobać pięciu minut na czytanie ze zrozumieniem:(
      Szancera też bym pozbierała, ale uznaję że skoro i Butenko, i Stanny to jego uczniowie, mogę sobie odpuścić:P

      Usuń
    4. Jak widać po datach, mnie też czasem schodzi :P A pozbierać, to bym komiksy zbierał. O, takie na ten przykład. Albo Takie. Te drugie koniecznie przez duże T i wypowiadane z właściwą intonacją :P

      Usuń
    5. Komiksy to dopiero doprowadzają człowieka na skraj bankructwa!:( Staram się dzielnie bronić, ale co jakiś czas pękam. Takich jak te drugie jednak w swojej kolekcji nie mam:P

      Usuń
  5. Ja też jakiś czas temu zapragnęłam zgromadzić książki Pana Butenki. Zwłaszcza, że Starszy też go bardzo lubi i (co napawa mnie dumą) rozpoznaje jego kreskę z daleka! :-) Pocieszę Cię jednak, że przede mną (wspomniana wyżej) droga jest jeszcze dłuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuższa!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Marne to pocieszenie, gdy człowiek dowiaduje się, że nie dość, że ma straszne zaległości w tym, co już się ukazało, to jeszcze za chwilę pojawi się TO i TO:( Słyszałaś może o tym drugim Czymś?:P

      Usuń