czwartek, 16 sierpnia 2012

Cytaty dla prawników, czyli jeszcze o "Ryszardzie III"


Każdy, bez wyjątku, ma swojego Hyde’a. U Ryszarda III był on wyjątkowo silny, zdominował biednego Jekylla. U mnie nie jest aż tak źle, ale Hyde istnieje, i owszem.
Aby więc nie ukrywać całokształtu swej natury, pozwoliłam mu dojść do głosu.
Proszę zapamiętać, jeśli wpisy na blogu będą opatrzone etykietą „cytaty dla prawników”, strzeżcie się!

§


Ostatnio przeczytałam tu (do artykułu źródłowego nie odsyłam, bo w sieci za darmo jest już dostępny tylko w wersji okrojonej), że powstał pomysł, aby do polskich sądów wprowadzić przysięgę na Biblię. Że niby wszyscy tak strasznie w sądach kłamią, niczego się nie boją, a stosowane obecnie przyrzeczenie jest „be”, a poza tym było wprowadzone w poprzednim ustroju i przecież Polska katolicka, więc będzie super.
Na ten temat merytorycznie mogłabym mówić godzinami. Materiału poglądowego zgromadziłam dostatecznie dużo – gdybym chciała kiedyś doktorat z psychosocjologii, względnie psychologii, to dostałabym go awansem, z habilitacją na dokładkę.
Ale nie chcę żadnego doktoratu. Nie będę też o tym merytorycznie pisać tutaj, bo ciągle jeszcze panuję nad Hyde’m. A poza tym nie jest to jeden z licznych blogów prawniczych (czy ktoś zaglądał? Kto w ogóle czyta takie nudziarstwo?).

Łatwiej byłoby mi, gdyby ten pomysł powstał w głowach jakiegoś laika lub choćby młodego naukowca. Wtedy mogłabym skwitować temat prostym: „naoglądali się amerykańskich filmów” lub też „phi, odezwali się, teoretycy z mlekiem pod nosem” (z pogardliwym przeciągnięciem na słowie „teoretycy”).
Ale tu się nie da, bo państwo Zarychta (ojciec i córka, jak sądzę) mocno utytułowani i czynni zawodowo.

I byłabym uwiędła, gdyby nie Szekspir.
Wszystkim szukającym cudownych receptur na uzdrowienie ludzkości w przysięgach, Bibliach i groźnych minach, polecam lekturę „Ryszarda III”, akt pierwszy, scena czwarta. To dialog dwóch morderców, tuż przez realizacją zleconego im zadania ukatrupienia brata tytułowego Ryśka.
Oddajmy głos Drugiemu Mordercy.
„(…) sumienie robi z człowieka tchórza. Człowiek nie może spokojnie ukraść, żeby nie zaczęło go oskarżać; człowiek nie może zakląć, żeby go nie zrugało; człowiek nie może pójść do łóżka z żoną bliźniego swego, żeby sumienie tego nie wykryło. Tu duch wiecznie czerwony ze wstydu i wiecznie wykrzykujący nam w środku jakieś protesty albo ustawiający przeszkody. Zdarzyło mi się raz pod jego wpływem oddać sakiewkę ze złotem, którą przypadkiem znalazłem. Sumienie doprowadzi do nędzy każdego, kto je zachowa; ludzie wykurzają je z miast i osad jak najgorszą zarazę; kto chce żyć wygodnie i dostatnio, stara się ufać tylko sobie samemu i żyć bez niego.”

I jeszcze, choć niechronologicznie:
Drugi Morderca: Powiedziałeś „Sąd” i zaraz poczułem coś jakby wyrzuty sumienia”
Pierwszy Morderca: Co, strach cię obleciał?
Drugi Morderca: Nie strach przed samym zabiciem gościa – bo mamy nakaz – ale strach przed potępieniem za zabójstwo. Przed tym żaden nakaz nie obroni.
Pierwszy Morderca: Myślałem, że wiesz, czego chcesz.
Drugi Morderca: Wiem, czego chcę – zostawić go przy życiu. (…) Mam nadzieję, że mi ten napad świątobliwej litości zaraz przejdzie. Takie rzeczy zwykle mijają, zanim doliczę do dwudziestu.
Pierwszy Morderca: No i co? Już lepiej?
Drugi Morderca: Jakieś resztki sumienia wciąż się we mnie odzywają.
Pierwszy Morderca: Pamiętaj: po robocie odbieramy wypłatę.
Drugi Morderca: Tam do licha, gość ginie! Zapomniałem, że nam płacą.”

Czytajcie Szekspira, drodzy prawnicy, to więcej zrozumiecie. I od Biblii się odpimpajcie. Nawet jak będzie miała złote litery na okładce.

12 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. Na pewno nie za dużo. Wiem, że potrafią. Jak się mocno skupią.

      Usuń
  2. Myślę, że to złudne nadzieje, iż przeczytawszy nawet najpiękniejszą literaturę ludzie o ciasnych horyzontach cokolwiek zrozumieją (i nie dotyczy to tylko prawników), a czy zrozumieli cokolwiek z Bibli, jeśli szafują nią tak niemądrze.
    I jeszcze skojarzenie z przedstawienia Ryszard III - nie wiem dlaczego, ale właśnie podczas tej sceny widownia teatralna niemal pękała ze śmiechu. Fakt, że grano ją w sposób -powiedziałabym -nie smiertelnie poważny, ale cisnęło się zapytanie - z czego się śmiejecie- z samych siebie?
    A może to byli prawnicy? No jeden z pewnością.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja nie wiem, czy to ciasne horyzonty. Ja w ogóle już nic nie wiem. Przerażenie i zgroza ogarniają mnie coraz większe. Jak nie literatura, to co? Znikąd pomocy?
      (tak, tak, ja już naprawdę MUSZĘ na drugą część urlopu. Pierwsza za szybko minęła)
      A co do inscenizacji: ta scena z zamierzenia chyba miała być humorystyczna; zdecydowanie najbardziej ze wszystkich w całej sztuce. I, żeby nie rzucać kamieniami, kiedy ją czytałam, to też się lekko pochichotałam. Ale zaraz potem przeczytałam ten artykuł i mi przeszło.
      Może do biletów lub do egzemplarza sztuki powinni dodawać archiwalny numer "Rzeczpospolitej"?

      Usuń
    2. Jak nie ciasne horyzonty, to może wybujałe ambicje?
      Urlopie kochany, jeszcze tylko - zerknęłam na urlopowy kalendarz- 15 i 1/2 dnia roboczego :)
      Scenka miała być humorystyczna, ale odczytałam ją bardziej, jako obliczoną na uśmieszek (politowania?, zgrozy?, czy sama już nie wiem czego) niż gromkie ryki śmiechu zagłuszające aktorów :( No, ale ja się nie znam ani na literaturze, ani na teatrze, więc tak sobie plotę trzy po trzy w oczekiwaniu na zasłużony, wytęskniony, niezbędny urlop :)

      Usuń
    3. Ja już od poniedziałku, więc nie wiem jak Ty wytrwasz; ja bym do września padła...

      Usuń
    4. Twarda jestem, dam radę, choć łatwo nie będzie, ale za to jak przyjemnie, jak już se polete.

      Usuń
  3. Rzeczywiście, dobry prawnik musi kierować się jedynie zdobytą wiedzą i paragrafami zawartymi w Kodeksach. Nie może pozwolić sobie na myślenie "co by było gdyby" czy "a jeśli". Zdecydowanie jest to zawód dla osób silnych psychicznie, którzy umieją oddzielić życie zawodowe od życia osobistego.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z dwoma pierwszymi zdaniami się nie zgadzam, a przynajmniej nie z takim ich sensem, jaki odczytuję. Trzecie zdanie jak najbardziej trafne. Niestety, wydaje mi się, że spora część prawników (niezależnie od specjalizacji i konkretnego zawodu) silna psychicznie nie jest, co widać także w stale rosnącej liczbie rozwodów w tej grupie zawodowej. A i alkoholizm też nie jest temu środowisku obcy...

      Usuń
  4. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  5. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  6. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń