Zamiast na niedzielny spacer
ulicami miasta (ze szczególnym uwzględnieniem co najmniej 2-3 placów zabaw),
zabraliśmy dzieci do pobliskiego lasu (a dokładniej rzecz biorąc, puszczy).
„Mamo, a co to te kulki na tych
krzaczkach?” „To jagody, synu.” „Jagody????? To one rosną na takich
krzaczkach????”
I to mówi dziecko lat 7, które
przez ostatni rok uczestniczyło w szkole w dodatkowych zajęciach
matematyczno-przyrodniczych, gdyż – jak stwierdziła jego wychowawczyni – „on
jest taki szczególnie zainteresowany przyrodą!”
Chyba muszę zająć się edukacją u
podstaw.
Bogu dzięki, kurę już w życiu
widzieli na żywo. Krowę też.
***
„Mamo, czy jest w domu jakieś
ciasto, bo bym zjadł?” - pyta Starszy w sobotni poranek.
Niestety, ciasta brak.
Matka, tknięta wyrzutami
sumienia, czym prędzej przyodziewa się w fartuch kuchenny, zagniatając naprędce
szarlotkę z papierówek.
Popołudniu, gdy ciasto prawie
ostygło, matka mówi do Starszego: „synku, ukroję ci ciasta, które dla Ciebie
upiekłam, chcesz?”
Starszy (niespiesznie): „Ale
najpierw pokaż mi, jak to ciasto wygląda”
Matka (czując już nadciągającą
katastrofę): pokazuje. (Nie jest to może cud sztuki cukierniczej, ale jest
kształtne, złociste i pięknie pachnące).
Starszy (zdecydowanie): „eeee,
nie, takiego to nie chcę”
Młodszy, odwracając od
szarlotki głowę z wyraźnym wstrętem: „A masz murzynka?”
Burze, gromy, pioruny, płacz i
zgrzytanie zębów.
PS. Po zakończeniu wyładowań
Starszy ostatecznie zdecydował, że „no dobra, to zjem”.
PS.PS. Ciasto naprawdę pyszne.
Szczerze polecam (po uprzednim rozważeniu, czy aby na pewno w danym momencie murzynek
nie sprawdzi się lepiej …)
Trzeba piec dwa różne ciasta, podobnie jak sporządzać dwa odmienne zestawy śniadaniowe, obiadowe i kolacyjne:P Tylko lizaki mus kupować takie same, bo sobie oczy wydrapią...
OdpowiedzUsuńCo prawda, to prawda. U mnie w grę wchodzi jeszcze kupowanie picia (w trasie) w dwóch różnych butelkach, bo Starszy jest obrzydliwy i choćby cień podejrzenia, że Młodszy upił nie z tej butelki co trzeba powoduje, że woli uschnąć z pragnienia niż wziąć jeszcze choćby łyka...
UsuńBardzo się cieszę, że ciacho podpasowało :)
OdpowiedzUsuńJak większość rzeczy z Twojego bloga:) Myślę, że "linkowo" spotkamy się jeszcze nie raz!
Usuń