Środek tygodnia, siódma rano, mała
ciasna łazienka.
W środku miotająca się Matka (wiadomo, zęby, rzęsy, te sprawy)
oraz wyluzowany Młodszy, rozświergolony jak szczygiełek, bo właśnie zapragnął
poczuć bliskość i w tym celu wygrzebał się z łóżka o pół godziny wcześniej niż
powinien.
Na scenę wkracza trzeci bohater: Wkurzony Starszy.
Starszy jest wkurzony, gdyż właśnie musiał wstać (ma do szkoły na
8.00), a wczoraj czytał do późna (sam!) emocjonującą i niezwykle edukacyjną
książkę z serii "Lego Ninjago".
Starszy (warcząc i gryząc): Nie lubię szkoły,
nie lubię! Ten, kto wymyślił szkołę jest idiotą! Nie będę mył zębów! Nie
wysikam się! Wracam do łóżka!
Młodszy (spoglądając na niego ze zdziwieniem, acz z
dużą dozą empatii): Mamo, chyba musisz go przytulić.
Starszy (gwałtownie): Nie, nie chcę
przytulania! Przytulanie jest głupie! Szkoła jest głupia! Wszystko jest głupie!
Młodszy (kiwając głową, z filozoficzną zadumą):
To może zrób kupę!
Matka: (nic nie mówi, bo umarła. Ze
śmiechu.)
No, ja na pewno bym umarła.;)
OdpowiedzUsuńCieszę, że mnie nie potępiasz za niepedagogiczne zachowanie:)
UsuńA najlepsze jest to, że obie złote rady Młodszy zaczerpnął od Mamusi, która jednak nigdy dotąd nie zalecała stosowania obu jednocześnie. Jak widać, błąd.
Ja cię nie potępię, też bym umarł:P
UsuńOd razu mi lepiej. Muszę przedstawić Was Starszemu, który jak na razie jest na mnie śmiertelnie obrażony za potraktowanie śmiechem jego egzystencjalnych problemów...
UsuńTrzeba było udać, że zakrztusiłaś się pastą do zębów, doprawdy:P
UsuńAle dlaczego miałabym Cię w ogóle potępiać?.;)
UsuńCzyżby Starszy nie miał poczucia humoru? Czy też lubi strzelać focha?;)
Teraz to ja też jestem taka mądra! A poza tym Młodszy czym prędzej zaczął się śmiać razem ze mną, co tylko pogorszyło sytuację...
UsuńCzytanki.anki: Starszy ma poczucie humoru, owszem. Ale nie o siódmej rano, gdy wstaje do szkoły...
UsuńPotrenuj to krztuszenie w wolnej chwili, wiele razy jeszcze ci się przyda:))
UsuńAkurat w to, że się przyda, nie wątpię:) Od dziś zaczynam!
UsuńO, to chyba baaaardzo był nie w humorze.;(
UsuńAle doprawdy aż dziw, że dotąd ci nie było potrzebne:)
Usuńczytanki.anki: myślałam, że użycie na wstępie miana "Wkurzony Starszy" wystarczająco oddaje humor postaci, ale skoro tak, to uściślam: "Bardzo Wkurzony i Bardzo Nie W Humorze Starszy":)
Usuńzacofany.w.lekturze: do tej pory moje umiejętności były wystarczające; od dziś jednak przeszliśmy na wyższy poziom:)
Doradzam w takim razie symulację krztuszenia się w innych okolicznościach przyrody oraz trening szybkiego wypadania z pokoju względnie błyskawicznego chowania się za kanapę/inny dowolny mebel:) Nie znasz dnia ani godziny.
UsuńJuż sprawdzam, czy w pobliskich fitnessklubach (jak się to pisze, do diaska?) mają odpowiednie zajęcia. Obawiam się jednak, że mogą mieć komplet:(
UsuńWystarczy trening w warunkach domowych przed lustrem w przedpokoju. Odpada konieczność zakupu sportowego outfitu ze znanym logo do szpanowania w fitness-clubie:)
UsuńO rany, wy mężczyźni to nic nie rozumiecie! A czym uzasadnię potrzebę pilnego zakupu takiego stroju, który - jak teraz poczułam - jest mi absolutnie i koniecznie niezbędny???
UsuńLustro w przedpokoju, też mi tam!
Ja bym zaoszczędzoną na outficie i karnecie kasę zainwestował w coś do czytania:) Ale rzecz jasna ja bym dziwnie wyglądał w lajkrowym body w kolorze róż z brokatem i cekinami:PP
UsuńMi pasuje idealnie... Oczywiście pod warunkiem, że cekiny układają się w napisy "Love" i "Sexy"! (istne 2 w 1: mam i strój, i coś do czytania:P)
UsuńCekiny rozsypane na stole układają się samoistnie w te dwa słowa, więc spoko:)
OdpowiedzUsuńDalsze ciągnięcie tego wątku przerasta moje - jako autorki bloga - możliwości. Dodam, bloga z zamierzenia bardzo poważnego i cieszącym się dużym poważaniem wśród czytelników:P
UsuńZdegustowanych czytelników niniejszym przepraszam za usterki!
ROTFL i to z przytupem :D
OdpowiedzUsuńJeżu, jak się cieszę, że są na świecie ludzie, którzy też mają dzieci używające słów "idiota" i "głupie/i/a/o". Mój starszy strzelił focha wczoraj wieczorem. Powód - ojciec odmówił dalszego czytania ze względu na późną porę i, właśnie, poranne perturbacje przy wstawaniu. A rano? Cud nad cudy. Starszy wylazł spod kołdry, ogarnął się w łazience, ubrał, poszedł na śniadanie i stawił karnie u wyjścia. Ja pierniczę, dziś czytamy do upadłego.
PS. Coraz lepszy jest w argumentacji. "To niesprawiedliwe! Szymkowi przeczytałeś dwie książki, a mnie parę stron!!!". Kurczę, tekst zebrany z tych dwóch zmieściłby się na 1/3 strony Bartkowej książki o Mieszku-piłkarzu :D
Tak sobie myślę, że wszyscy rodzice mają takie dzieci, tyle że nie wszyscy się do tego przyznają...
UsuńArgumentów o niesprawiedliwości bym nie lekceważyła - u mnie też padały. Dlatego od pewnego czasu czytamy ze Starszym jednocześnie po kilka książek, tyle że po jednym rozdziale. Kociokwik z tego powstaje masakryczny, ale dziecko szczęśliwe!
A ja czytając wpisy o dzieciach odniosłem inne wrażenie, ale też zrzucam to na konspirę odważnie ujawnionych przez Ciebie zachowań :P Nie lekceważę - tłomaczę :) A ja wprowadziłem jednak pewien rygor, bo czytanie wyrywkowe wymknęło nam się w pewnym momencie spod kontroli i zacząłem tracić kontakt z rzeczywistością na skutek wymieszania piłki ze zwierzyną płową, a tej z kolei z wierszami, bajkami, atlasem i Monstrualną Erudycją. Kilka - tak, kilkanaście, to prosta droga do wariatkowa :)
UsuńDążenie do Monstrualnej Erudycji - tak, to to na co choruje większość nadambitnych rodziców! My jesteśmy skromni, poprzestajemy na kociokwiku:P (a poza tym nie czytam więcej niż cztery książki na raz, luzik!)
UsuńA skoro pojawiła się wzmianka o atlasie - wczoraj przyszły do mnie "Mapy" - cudo!!! W związku z powyższym Starszy poszedł spać o 23.00, bo z wypiekami na twarzy oglądał (na szczęście dziś ma na 11.00 do szkoły, więc nie było powtórki z rozrywki).
U nas nastrój radosnego oczekiwania na wyjazd zepsuła awaria karty pamięci w aparacie. W najważniejszym momencie ślubowania Starszego!! Pan Bóg może i ma poczucie humoru, ale ja go ni cholery nie kleję :(
UsuńJeśli chodzi o ME to miałem na myśli TOTO, a nie przygotowywanie dziecka do wyścigu szczurów. U nas na tapecie "Pokopany mundial 2006" :D
PS. Kurczę, jak wpadnę na te Targi, jak kupię ... :D
Nie przejmuj się, mi w tym samym momencie wyczerpały się baterie:) U nas był jednak szkolny pan fotograf i na koniec roku dostałam na płycie zdjęcia, dużo piękniejsze niż te, które sama bym zrobiła. Liczę na równie pozytywne rozwiązanie u Ciebie!
UsuńME: w życiu nie widziałam nic z tej serii, jak to możliwe? Może kolportują to tylko w świętokrzyskim? Nieskromnie uważam jednak swoje nawiązanie do ME za równie trafne:P
PS. Wpadaj, wpadaj i kupuj, kupuj, bo warto!
Nawiązanie bardzo dobre, a mój wtręt miał charakter wyjaśniający, żebym nie zagnieździł Ci się w głowie jako ojciec goniący maleństwa i do tenisa, i do baletu, i do co najmniej pięciu języków :) Chociaż może nie słyszałbym wtedy ciągłego: "Nudzę się". I to bez względu na wysiłki :)
UsuńZalągło się we mnie właśnie podejrzenie, że jesteś moim własnym mężem, tyle że piszącym bloga w ukryciu i pod nieznanym mi pseudo. Zbieżność faktów zdumiewająca! "Nudzę się" doprowadza mnie do szewskiej pasji; wstępuje we mnie wtedy dzika furia i rozszarpuję na strzępy. Ja nie rozumiem, potępiam i w ogóle co to ma być? Młodszy na razie jeszcze się nie nudzi, ale jak pierwszy raz usłyszę to jeszcze i od niego, to wyprowadzam się, nie żartuję!
UsuńA naprawdę, nie organizujesz dzieciom każdego dnia w tygodniu? No, nie żartuj:PP
:D
UsuńNajgorsze jest w tym wszystkim to, że dzieci, jakby psim swędem wyczuwając, że swym wyborem podniosą starym ciśnienie o parę dyszek, swe uczucia lokują w hobby zupełnie niekompatybilnym z rodzicem. U mnie jest to obecnie piłka nożna, którą pasjonuję się na równi z wyplataniem wiklinowych koszy.
Z organizacją odpuściłem (zresztą, nigdy nie byłem przesadnie kreatywny, ale żeby od razu "nudzę się", to przepraszam). Odkąd mam tablet, zamykam się z nim w klo i udając, że mam zatwardzenie, buszuję po sieci albo czytam komiksy :D
Zważywszy na ostatnie zdanie, stwierdzenie "nudzę się" wypowiedziane przez dziecko w takiej sytuacji może być jednak uzasadnione:P
UsuńU mnie też jest faza na piłkę, jednak ograniczona wyłącznie do praktyki, a nie teorii. Dziecko nie oczekuje na szczęście oglądania wszelkich meczów, w tym zwłaszcza ligi polskiej. Ligę Mistrzów, względnie okazjonalne imprezy typu ME i MŚ dajemy radę obstawić:)
Podczas Euro dałem się wciągnąć w radosną atmosferę wspólnego kibicowania, ale na dłuższą metę nie daję rady. Starszy jest w fazie amoku totalnego. Gazetki, książki, transmisje. Kosmos. A w tym klo, to nie to że cały czas :)
UsuńU mnie amok piłkarski ogranicza się głównie do chęci a) zapuszczania włosów ("ale czemu synku?" "bo piłkarze takie mają"); b) chodzenia non stop w dresach, najlepiej z logo klubu, w którym trenuje ("ale do kościoła synku, to załóż co innego, dobrze?" "a mogą być te granatowe dresy?"). Tak teraz pomyślałam, że nie wiem co gorsze: konieczność oglądania polskiej ekstraklasy czy wstydzenie się za wygląd własnego dziecka?
UsuńZastanawiam się, czy jutro nie być mocno wkurzoną Starszą i nie wyrazić sobie w łazience przed lustrem tego co myślę, o tej pieprzonej robocie i na znak protestu wysikać się dwa razy, a do tego ubrać w niestosowny strój do roboty- pani urzędnik w getrach, albo leginsach, a co? piątek jutro
OdpowiedzUsuńZapomniałaś o kupie :P
UsuńBazyl, z ust mi to wyjąłeś!:))
UsuńGuciamal: a tak w ogóle bardzo się cieszę, że znów Cię tu widzę. Zdaje się, że ponownie zaliczyłyśmy zbieżność czasową - kiedy byłam u Ciebie, u mnie pojawił się Twój komentarz:)
UsuńCo do jutra: u mnie w pracy jutro protest - wszyscy na czarno. Rozważ może zamiast rzeczonej kupy (bo przytulić Cię z uwagi na odległość nie dam rady:))
1) Nie zapomniałam, to było celowe ominięcie, bo mi przez usta nie przeszło :)
Usuń2) Taki dzień wszyscy na czarno robiliśmy w liceum- jako protest przeciwko pomysłowi naszej psorki - chodzenia w mundurkach, kiedy cała szkoła chodziła "po cywilnemu". Mundurków nie wprowadzono. Ciekawe, czy Wasz protest coś "przyniesie" i czy nie znajdą się "łamistrajki".
3)Momarto, ja poproszę o wirtualne przytulenie :)
O, jaka cudna godzina dodania komentarza! Czyżby bezsenność poszpitalna? To na wszelki wypadek od razu wysyłam mocne wirtualne uściski:)))
UsuńU mnie w miejscu pracy jak na razie czerń głęboka i wszechogarniająca, czyli bez łamistrajków (ja w granacie i szarości, bo mnie protest z założenia nie obejmuje). Niestety, nie mam złudzeń - efekty będą tylko, gdy odpowiednie media zaczną o tym głośno mówić w odpowiednim tonie (a powinny, bo uważam że protestujący mają rację), a jak na razie nic nie wskazuje na to, że tak będzie. Ale może chociaż im ulży...
Obudziłam się o 3 w nocy i oczy szeroko otwarte i przegląd na blogach :) Czuję się wyściskana :)
Usuń:D
UsuńPS. U Ciebie internet to naprawdę uzależnienie:)
No, wiem, co mówię (piszę) :(
UsuńUmarłam ze śmiechu.
OdpowiedzUsuńCzytam te kawałki mężowi i córce. Oni jeszcze nie umarli, ale też się śmieją.
- Córko - powiedziałam do córki - zapamiętaj: jak będziesz zła, zwłaszcza na szkołę, to zrób kupę ;-)
Dodam, że córka 7-klasistka poszła do szkoły po raz pierwszy po 6 latach edukacji domowej.
A może Wy rozważycie ED? Wtedy żadna nauczycielka nie napisze Twojemu 7-klasiście "brak zadania".
Uprasza się, aby do przewin mych wszelakich nie dołączać jeszcze uśmiercania bliźnich.
UsuńEdukacja domowa u nas nie wchodzi w grę - nikt z nas się do tego nie nadaje, ze mną na czele.
A jak wrażenia córki? Nie mogę odgonić od siebie skojarzenia, że takie pytanie to jak zapytać E.T. jak mu się podoba na Ziemi...
Nie namawiam. Zgadzam się, że ED nie jest dla każdego ;-)
UsuńZe zdumieniem (i radością) obserwuję pozytywną metamorfozę córki.
Odnalazła się towarzysko, ale jej klasa nie jest zwykłą klasą rejonową.
Oczywiście dostrzega wady systemu (z każdym tygodniem więcej), ale wstaje rano,
sama dojeżdża, mobilizuje się i organizuje.
Korzysta (psychicznie i fizycznie) ze wszystkiego co wypracowała sama lub my jej daliśmy wcześniej (ED procentuje).
Publicznie nie chcę wchodzić w szczegóły.
Pozdrawiam :-)
Często edukację domową przedstawia się jako jedyny skuteczny lek na całe szkolne zło. Jeśli ktoś w to uwierzy, może przeżyć bolesne rozczarowanie. A to po prostu kolejny dowód na to, że nie ma jednej cudownej metody działającej zawsze, wszędzie i w stosunku do każdego.
UsuńSuper, że córka tak dobrze się odnajduje. Trzymam kciuki za to, aby był to stan trwały.