Kiedy wróciłam z koncertu
Lao Che, rozpierała mnie energia i pęd ku życiu. Musiałam, musiałam prawie od
razu dać temu upust.
Kiedy
wróciłam z koncertu Marii Peszek, nic mnie nie rozpierało. Uwierało, owszem,
ale dopiero dziś umiem coś o tym napisać.
Dawno nie byłam na
koncercie, na który zabrakło biletów.
Dawno
nie byłam na koncercie, na którym rozumiałam każde słowo padające z ust
wokalisty/wokalistki (od razu widać różnicę w dykcji po szkole aktorskiej i bez
takowej szkoły).
Dawno
nie byłam na koncercie, na którym nie zaliczałam się do nielicznej grupki
matuzalemów, a stanowiłam większość, jeśli chodzi o przedział wiekowy.
Dawno
nie byłam na koncercie promującym płytę, na którym wyśpiewano, po kolei, utwór
po utworze, wszystkie pozycje z płyty.
Dawno
nie byłam na koncercie, na którym pomimo iż stałam w zbitym tłumie, momentami
czułam się tak, jakbym na całej sali była tylko ja i ona.
Maria
Peszek ma znakomity głos, który umie wykorzystać.
Wie
też dobrze, co i jak chce powiedzieć.
I
choć jej problemy nie są w większości moimi problemami, imponuje mi jej
umiejętność nazywania rzeczy po imieniu, choćby wbrew dominującym i poprawnym poglądom.
I
myślę, że to iż 11 listopada cała sala śpiewała razem z nią „sorry Polsko”, to
nie jest przypadek.
Patriotyzm
niejedno ma imię. Co szczególnie dedykuję wielbicielom husarii.
Jezus Maria Peszek – koncert w
szczecińskim klubie „Słowianin” w dniu 11 listopada 2012r.
A u mnie właśnie "Pan nie prowadzi mnie" - ależ to jest piosenka:)Leci sobie zapętlone, bo od paru tygodni nie mam dość. A "Sorry Polsko" dziś mi się skojarzyło z nieznanym wojennym wierszem Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej i ja sobie tę myśl zapiszę do późniejszego wykorzystania.
OdpowiedzUsuńTak, "Pan nie jest moim pasterzem" ma znakomity tekst i chyba najbardziej pogodną muzykę. Mi chyba najbardziej podoba się "wyścigówka" - ten kontrast muzyczny jest rewelacyjny. W ogóle uważam, że muzyka idealnie współgra na tej płycie z tekstem. Niestety, ja zasadniczo słucham tylko w samochodzie (budząc zdziwione spojrzenia przechodniów - blond, a tak ryczy?), gdyż nie jestem gotowa na udzielanie dzieciom wyjaśnień na temat słuchanych treści:P
UsuńTo Ty zapisujesz sobie myśli? Nie dobijaj mnie, proszę.
Ja jestem starym sklerotykiem, więc zanim dojdę do kuchni, już nie pamiętam po co tam szedłem. A co dopiero ze złotymi myślami :D Robię sobie notatki przy lekturze i zapisuję pierwsze zdania recenzji, bo jak umkną, to mogiła:)
UsuńMyślisz, że dzieci byłyby zainteresowane słuchanymi treściami? Moje co najwyżej ryczą, żeby przewinąć albo włączyć im Siedem życzeń do chóralnych śpiewów:D
Ja nie domniemuję zainteresowania dzieci, ja mam niezbitą pewność, że byłyby zainteresowane. Starszy na 150%, Młodszy na 99%. Słuchanie przy nich w aucie serwisu radiowego, to udręka. Już to widzę: Peszek śpiewa "w smutek opakowana / leżę zakneblowana", po czym następuje seria dociekliwych pytań: a jak to można zapakować człowieka? A co to jest zameblowana? A dlaczego ją zakneblowali? O nie, nie!
UsuńJa nie notuję, ograniczam się do systemu samoprzylepnych karteczek. Trudno, co ucieknie, to ucieknie, ale ja może nie zamienię swojego życia w wielki śmietnik rzeczy przydatnych-choć-nie-wiadomo-kiedy-i nie-wiadomo-komu.
Biednaś, nasze jakieś takie mało dociekliwe, pewnie zabiliśmy w nich ciekawość niewłaściwymi metodami wychowawczymi:P Żółte karteczki to dopiero robią śmietnik, pełno ich wszędzie. To już wolę notatki na starych kopertach:)
UsuńJaki śmietnik? Naklejasz, po czym po wykorzystaniu wyrzucasz, sru! Tyle że to nieco bardziej kosztowne, niż stare koperty...
UsuńTo ja wolę wyrzucać stare koperty:)
UsuńJuż widzę, jak je faktycznie wyrzucasz. Nigdy przecież nie wiesz, czy Ci się kiedyś w przyszłości znów nie przyda:P
UsuńA karteczce klej wysycha i nie ma wyboru. Ja to naprawdę dobrze przemyślałam, tylko nie wymyśliłam jeszcze co zrobić z tymi kopertami, wycinkami, strzępami i ogryzkami, które zgromadziłam do tej pory...
No dobra, kopertka z notatkami zostaje w książce:P A śmieci na makulaturę albo do ogniska, na balkonie w puszce po marmoladzie rozpalić:)
UsuńGrube masz te książki, nie?:P
UsuńUściślę: dobrze wiem, jak można zutylizować śmieci. Nie jestem jednak w stanie się z nimi rozstać, bo a nuż... A skoro już tyle leży, to co szkodzi, jak jeszcze poleży? A przecież, cha, cha, naprawdę tak myślałam? no to trzeba zostawić, żebym się znowu pośmiała za 10 lat! Tak, karteczki i jeszcze raz karteczki!
Jedna koperta na książkę różnicy nie czyni:PP Skoro nie autodafe, to wynajmij sobie mały magazyn:)
UsuńOd razu widać, że kolega starszy i bardziej doświadczony, patrz pani, jakich mądrych rad udziela! Przypomnę ci ją za kilka lat, jak będziesz zastanawiał się, gdzie się pomieścić ze swoimi złotymi myślami:D
UsuńZerkam tu w kącik na parę sporych kartonów złotych myśli nazbieranych przez lata i myślę sobie, że po coś ten duży strych wybudowaliśmy, starczy miejsca jeszcze na szpargały wnuków:DD
UsuńI że dodam, pomna ostatnich doświadczeń własnych: a jak ładnie papier się pali, panie! Lodzio miodzio, tylko dobrze zaopatrzony barek może zrobić konkurencję w kategorii pożarów domowych. Ale wy macie blisko straż pożarną, jak mniemam? Bo my owszem. I za to ich kocham!
UsuńJest remiza za laskiem, a jakże:) W kategorii pożarów domowych u nas prym wiodą palone ścierki i rękawice kuchenne. Paliliśmy też zioło: zajął się pojemnik z przyprawami:PP
UsuńTym ziołem mi zaimponowałeś. U nas wcześniej posucha - raz tylko nadpaliłam szlafrok, przy okazji grzania sobie mleka w celu szybszego zaśnięcia. Podziałało raczej odwrotnie:P Teraz zakładam jednak, że wyczerpałam limit pożarów na jedno życie, więc zioła pewnie nie przebiję.
UsuńNiestety torebki na zioła mają wkład z folii aluminiowej, więc nie udało mi się wyprodukować oparu, który mógłby zmienić moją świadomość:( Tyle mojego, że nadpalił się plastikowy koszyk i dał nieco psychoaktywnego smrodu:P
UsuńTy już lepiej swojej świadomości nie zmieniaj, ja Cię bardzo proszę. Na swoim blogu wyważony i refleksyjny, a u innych - ło matko! Tak, taki poziom świadomości zdecydowanie wystarcza:PP
UsuńUps, znaczy moja internetowa kreacja jest niespójna. Muszę nad tym popracować:) Będę refleksyjny u innych też, uderzę czasem w ton mentorski, żadnych żarcików, bo mi to zaburza image:P
UsuńWeź przestań, tu i tak mało kto zagląda:P Jak mi uderzysz w ton mentorski, to nie wytrzymam, obiecuję. A poza tym: czy ja postulowałam zmianę? Nie. To był jasny głos w sprawie utrzymania status quo, ot co!
UsuńJa mogę utrzymać status quo, nie ma problemu, tylko proszę bez zarzutów, że cierpię na rozdwojenie wizerunku :PP
UsuńOd razu widać, że nigdy nie widziałeś porządnie sformułowanego i dobrze umotywowanego zarzutu:P
UsuńW tej dziedzinie mam duże braki, na szczęście :)
UsuńNa pocieszenie dodam, że nawet ci, którzy powinni widzieć je często, widują je zdecydowanie zbyt rzadko, i to wcale nie z uwagi na brak kandydatów, którym można je stawiać...
UsuńKtoś zagląda i owszem, nawet często, tylko czasami nie ma kompletnie nic do powiedzenia, co o ktosiu nie najlepiej świadczy, ale jakkolwiek uczucie zrozumienia dla ekstatycznych wzruszeń z powodu koncertu są mi jak najbardziej bliskie, to wokalistka acz znana z nazwiska i familii - wokalnie zupełnie nieznana. Kiedyś podjęłam próbę wysłuchania na YT czegoś, ale chyba źle trafiłam bo mi się nie spodobało. Wczoraj po wpisie posłuchałam Sorry Polsko i coś jeszcze (skleroza nie przymierzając jak u ZWL, a może i większa)i nawet, nawet. Zdecydowanie lepiej mi się słucha niż ogląda, więc poprzestanę na zasobach sieciowych. Zapisywanie złotych myśli- złoty pomysł, często tak robię, to znaczy robiłabym, gdybym idąc po karteczkę nie zapomniała co chciałam zapisać. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńWiem, że na Ciebie można liczyć, dzięki:))
UsuńMam wrażenie, że ta ostatnia płyta tworzy pewną całość i owszem, można posłuchać tylko wybranych utworów, ale lepiej odsłuchać wszystko. Stąd może koncepcja koncertu? Na YT widziałam zresztą, że ktoś wrzucił większość utworów granych w Szczecinie, ale w fatalnej jakości. Jedno, czego mu zazdroszczę, to tego że stał bliżej, bo ja - przyzwyczajona do pustek na sali, pozwalających mi na zajęcie miejsca na moim ulubionym parapecie - załapałam się już tylko na środek tłumu:(
Szczęśliwi, którzy w miastach mieszkają i koncerty pod nosem mają. Ja już wiem, że Heya w Kielcach nie będzie, buuu :( A Peszek sobie obiecuję kupić i na obietnicach się na razie kończy, bo, co doskonale wiecie, sklerozis galopensis straszną jest :)
OdpowiedzUsuńSzczęśliwi, szczęśliwi. Heya rozważam (znów ten sam klub, ratunku, jak ja poszłabym gdzie indziej!), bo ostatnia płyta całkiem, całkiem i jakoś mnie pozytywnie nastawiła, w odróżnieniu do poprzednich. A Peszek chyba warto zakupić; może ustaw sobie przypominajkę, byle nie na melodię "nie wiem czy chcę"!
UsuńWrócę do domu i w pięć kliknięć będę miał. Bo kwardym cza być, nie miętkim.
UsuńA na koncert Peszek musiałbym się wyprawić do Rzeszowa co oznacza 125 km jazdy, a dla mnie totalne wypompowanie i brak przyjemności z :(
125 km to faktycznie sporo. Ja miałam 20, więc luz!
UsuńJak już posłuchasz i przetrawisz, to daj znać, bo ciekawam czy znów pustka będzie, czy może jakaś wspólnota:PP
Dzięki dobrodziejstwu YT już słucham, ale przy szumie wokół, to jest to tzw. dupne słuchanie. Jak już będę miał CD, to zarzucę na słuchawki i wtedy być może się wypowiem. Bo nie wiem czy wiesz, ale parę razy przytrafiło mi się o muzie mało merytorycznie chlapnąć wirtualnym jęzorem :D
UsuńJak pewnie zauważyłeś, moje wypowiedzi na temat muzyki też do merytorycznych nie należą, więc wal śmiało! (a poprzednich przypadków nie znam, więc i uprzedzona nie jestem, zresztą jak bym śmiała, do Bazyla się uprzedzać!)
Usuń"dobrodziejstwo YT" - to jest dopiero prawny galimatias pt. legalne czy nielegalne, i czy oceniać to sensu largo czy sensu stricto, i ... tak jeszcze długo bym mogła, ale nie będę:P
Nie napiszę, że zazdroszczę koncertu, bo nie lubię takich imprez (hałas i tłok), ale dziękuję za wpis. Dobrze wiedzieć, że MP trzyma wysoki poziom. B. lubię i cenię "te kobite".;) Ciekawa osobowość, na dodatek wciąż się rozwija, co rzadko daje się zauważyć wśród naszych muzyków (nawet Nosowska chyba jej nie dorównuje pod tym względem). Ostatnia płyta układa się w szczególnie spójny i wyrazisty portret. Ciekawe, w jakim kierunku pójdzie za kilka lat.
OdpowiedzUsuńZasadniczo też nie przepadam za tłokiem, ale czasem trzeba się poświęcić. A taki hałas, to proszę bardzo:)
UsuńOdnośnie osobowości, to kiedy patrzyłam na tę małą osóbkę z dziwną fryzurą, cały czas zastanawiałam się, jak to możliwe że tyle się w takim drobiazgu mieści? Też uważam, że się rozwija - "Miastomania" była czymś nowym, świeżym, odkryciem; "Maria awaria" podobała mi się mniej, była też chyba bardziej nierówna, a teraz w zasadzie nie wiem, czy jest coś, co wymagałoby poprawki. Chyba jednak sama Maria nie wiem, jaki to będzie kierunek w przyszłości (sama nie wiem, czy bardziej czekam na nową płytę, czy nową fryzurę - bardzo dobrze w tym zakresie rozumiem jej skłonność do eksperymentów, choć ja niestety muszę hamować zarówno siebie, jak i zapędy mojego fryzjera:))
A ja wciąż nie mogę się zdecydować, która płyta podoba mi się bardziej Maria Awaria czy Jezus Maria Peszek.;) Wygląd MP nie gra dla mnie roli, ale doceniam, że zmienia się z każdą płytą.
UsuńWygląd istotnie bez znaczenia, ale jest to dodatkowy element budujący napięcie:P
UsuńJa Awarii mało słuchałam, może dlatego nie mam problemów z wyłonieniem lidera.
Strasznie chciałbym usłyszeć Marię Peszek na żywo! Zaskoczyłaś mnie tym, że koncert odbył się 11 listopada w Słowianine, bo darzę ten klub ogromnym sentymentem, jako że Szczecin to moje miasto rodzinne.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Myślę, że Słowianin sprzed lat i ten obecnie to ten sam Słowianin (i nie jest to komplement dla tego klubu). Niby coś się zmienia, ale tak naprawdę nic. Ba, ja nawet nie mam problemu z przypomnieniem sobie imprez mikołajowych, na które byłam tam prowadzana jako dziecko:PP
UsuńMam nadzieję, że uda Ci się kiedyś posłuchać Marii, bo warto!
Koncert Marii P. jeszcze przede mną. Ale nie o tym, niewiele spraw,kwestii jest wiele spraw niejednoznacznych. I nie ma to nic wspólnego z relatywizmem. Im dłużej żyje, tym bardziej się o tym przekonuje, pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńChoć u mnie dziś za oknem bardzo mgliście, a tym samym bardzo niejednoznacznie, to mam wrażenie, pomimo wszystko, że są rzeczy (sprawy, uczucia), które są bardzo konkretne - czarne albo białe. Tylko my czasem musimy przetrzeć okulary:)
UsuńRównież pozdrawiam, życząc udanego koncertu.
Byłam na koncercie. Dziękuję za ubranie mych odczuć w słowa i umieszczenie na swoim blogu, pozdrawiam :-)
OdpowiedzUsuńCała przyjemność po mojej stronie:) I - jak by onegdaj powiedziano - przesyłam pozdrowienia odwrotne:))
Usuń