Dzień jak co dzień.
Starszy i Młodszy bawią się
w swoim pokoju, chwilowo zgodnie.
Młodszy jeździ po dywanie
samochodami, co chwilę oznajmiając światu co robi.
Młodszy:
Teraz jadę do mojej pierwszej pracy. Jestem kierowcą ciężarówki i muszę zawieźć
towary do sklepu. Brrrrum, brrrrum!
(po chwili)
Młodszy: A teraz jadę do mojej drugiej pracy. Jestem panem
na budowie i jadę autobusem. Będę budować dom.
(po następnej chwili)
Młodszy:
No, a teraz wreszcie jadę do normalnej pracy.
Starszy (znudzony): A jaka to praca?
Młodszy (zirytowany): No jak to jaka?! Będę
pisać na komputerze!
Nawet kierowca ciężarówki i budowlaniec wystawia tłuste faktury na komputerze, to chyba oczywiste :))
OdpowiedzUsuńDoświadczenie podpowiada mi, że kierowca sięga po komputer raczej po to, by zapisać tam liczbę przepracowanych przez siebie godzin (w celu późniejszego wykorzystania w procesie przeciwko pracodawcy o wynagrodzenie za pracę w godzinach nadliczbowych), zaś budowlaniec znacznie częściej niż faktury wystawia wezwania do zapłaty oraz - wkrótce potem - sporządza wniosek o ogłoszenie upadłości.
UsuńW każdym jednak razie, jak tylko Młodszy jutro się obudzi, natychmiast poinformuję go, że normalnej pracy jest znacznie więcej niż mu się wydaje!:P
Praca wręcz leży na ulicy, a człowiek, który umie posługiwać się komputerem, może robić kokosy na blogowaniu o lajfstajlu :P
UsuńTak, tego rodzaju poglądy faktycznie są powszechne. Niestety tylko w kręgach osób intelygentnych inaczej. Ale oczywiście przemawia przeze mnie zazdrość, bowiem nie zarabiam na swoim blogu:P
UsuńTylko nie przekaż tej nieumiejętności zarabiania progeniturze:)
UsuńZanim dorosną, blogi będą już zupełnie niemodne, więc bez obaw!
UsuńTo pocieszające :P
UsuńZależy jak spojrzeć. Zamiast zarabiać prostym blogowaniem, będą biedactwa jednak musiały schylić się po tę robotę...
UsuńMogą zarabiać haftowaniem serwetek, wtedy nie trzeba się schylać. Tylko musisz zadbać o odpowiednie kursy rękodzielnicze :)
UsuńWidzę, że kolega już na wskroś przesiąknięty ideologią gender! Dla swoich córek, jak rozumiem, zaklepałeś już miejsca na kursie spawaczek?:P
UsuńOd spawania oczy się psują, wykieruję je na piłkarki nożne :P
UsuńBardzo roztropnie! To może od razu obie zaklepię na przyszłe bogate żony moich synów?:P
UsuńZaklep, ale zadbaj koniecznie o zwiększenie ich szans w nieuchronnie czekającym castingu: poślij synów na kurs gotowania i masażu relaksacyjnego :)
UsuńHa! Twoje córki są już moje! Kurs gotowania mają na co dzień (słodkie z mamusią, konkretne z tatusiem), a masaż relaksacyjny ćwiczyli po wielekroć na matce i jej dyskopatii:P
UsuńTo przesyłaj regularnie portreciki, jak to jest w zwyczaju. I nie zapomnij dołączać do przesyłek czegoś słodkiego i konkretnego, żeby można było ocenić rozwój talentów :P
UsuńKonterfekty z konfitami, znaczy się?:P
UsuńKonterfekty, konfity i kotlety, nie zapomnij o kotletach!
UsuńHerold nie obwieszczał o konieczności dożywiania tatusia!
UsuńZnaczy dostajecie minus za brak umiejętności słuchania herolda między wierszami :D
UsuńDykcję miał słabą, więc z trudem słuchało się wierszy, a co dopiero pomiędzy nimi!
UsuńNo doprawdy, zatrudniam najlepsze siły fachowe z bezbłędną dykcją:P Obawiam się, że może to jakieś przytępienie słuchu może być albo przypadek słuchalności wybiórczej :D
UsuńWypraszam sobie! Natychmiast nadaję kotleta priorytetem. Za dwie doby, nówka sztuka, będzie u Ciebie. Smacznego!
UsuńO, i to rozumiem. Tylko owiń go szczelnie, żeby pocztowcy nie wywęszyli, bo jeszcze zjedzą :P
UsuńBez obaw, w drugiej dobie kotlet wywęszy się sam, ale z pewnością nikt go już wówczas nie tknie!:P
UsuńDobrze usmażony powinien wytrwać :P Co najwyżej lekko zzielenieje.
UsuńCzyżby ostatnio jakiś mięsny kryzysik, że nawet zielonym nie pogardzisz?
UsuńJak będzie bardziej zielone, to zwierzyna okoliczna nie pogardzi. W każdym wypadku się nie zmarnuje.
UsuńI jeszcze zwierzynę mam dokarmiać? Chyba się zastanowię, czy wchodzę w ten interes!
UsuńSkąpstwo i brak miłości do zwierzyny nie stanowią cech pożądanych u przyszłej teściowej moich córek :P
UsuńZdaje się, że to one mają być bogate, prawda? Moje skąpstwo doprawdy nie powinno więc robić im różnicy.
UsuńAle skąpa teściowa mogłaby im np. zarzucać rozrzutność :)
UsuńZapewniam, że jeśli będą rozrzucać w moją stronę, nie będę zgłaszać żadnych pretensji!:P
UsuńNo nie wiem, nie wiem.
UsuńDorzucam drugiego kotleta, niech stracę!:P
UsuńLepiej byś uczyniła, gdybyś do pierwszego kotleta dorzuciła lodówkę turystyczną :P
UsuńNie jestem pewna czy bogactwo córek jest w stanie zrównoważyć roszczeniowość ich ojca...
UsuńSprawdzam determinację kandydatów i ich mamusi :P
UsuńJest ona równa ilości odbytych przez Twoje córki treningów piłkarskich, to chyba oczywiste?:P
UsuńChyba jednak mniejsza :P
UsuńMniej niż zero? W trzeciej klasie tego nie przerabiają!
UsuńNie wprowadzasz dzieciom wiedzy rozszerzającej mizerny program szkolny? Niedobrze :P
UsuńNie mów, że Ty wprowadzasz? Pamiętaj, że przyszłych piłkarek nie należy rozpraszać nadmiarem wiedzy, a już zwłaszcza o liczbach ujemnych. Na koncie mają mieć wszak ciągle wiele zer na plusie!:P
UsuńNie wprowadzam, dlatego kandydatów szukam nadprzeciętnie wykształconych. Córki policzą zera na koncie, a mężowie policzą PITy :P
UsuńSłusznie, słusznie. Umiejętność osobistego rozliczania pitów jest niezwykle cenna - właśnie dziś odebrałam wezwanie z Urzędu Skarbowego do złożenia korekty zeznania podatkowego. Pierwszy raz w życiu. Bo też pierwszy raz w życiu pita wypełniła nam wykwalifikowana księgowa. Do tej pory liczył mój mąż i zawsze było dobrze. Baby precz od pitów! Baby do kont!
UsuńMaż to zawsze mąż. Jak się pomyli, to sam będzie oczami świecił w skarbówce i obiadu mu za karę można nie dać. A takiej księgowej to co najwyżej groźne spojrzenie na ulicy możesz rzucić :)
UsuńI tu się mylisz. Księgowa jest księgową męża, więc za karę mąż nie dostanie obiadu, chyba że zmieni księgową:P
UsuńBiedak :(
UsuńE, nie jest tak źle. W naszej rodzinie to on gotuje obiady:P
UsuńDoprawdyż, może zachęć go do wyboru czegoś, co mu nie zniszczy kręgosłupa...
OdpowiedzUsuńPo namyśle stwierdzam, ze może powinnaś go uczciwie poinformować o konieczności posiadania 3 etatów, żeby przy takim niżu demo nas, emerytów, naówczas utrzymać ;)
Pozdrawiam
Jak na razie rozrzut jest spory, więc może kiedyś wreszcie Młodszemu uda się wpaść na pomysł wykonywania pracy zdrowej, acz satysfakcjonującej finansowo i życiowo. Osobiście proponowałabym pracę męża bardzo, bardzo bogatej żony, ale nie wiem czy da się skusić. Bogatą żonę rzecz jasna.
UsuńPfu! Normalna! :P
OdpowiedzUsuńZwróć jednakowoż uwagę, że wśród prac wykonywanych z użyciem komputera rozrzut jest dość duży, więc może jednak jakaś jedna, malutka normalna się znajdzie?
UsuńJak na polskim sofcie, to podejrzewam, że wątpię :P
UsuńPS. Tak czytam Waszą wymianę zdań i chichoczę na myśl co będzie jak Los spłata Wam psikusa, a Wasze dzieci tu trafią :D
Bazyl: nawet jak trafią, to może się nie skapują, że o nich chodzi :D
UsuńNie deprecjonuj inteligencji własnych dzieci. A nawet jakby, to ja im wszystko powiem :D
UsuńNie strasz, nie strasz. Lepiej pomyśl, co my z Momartą opowiemy Twoim synom :D
UsuńWidziałem wczoraj fajne zdjęcie na FB. "Rodzice nie wierzcie we wszystko co dzieci mówią o naszym przedszkolu, a my obiecujemy, że nie będziemy wierzyć we wszystko co mówią o Was" :P
UsuńMoje dzieci już przywykły, że matka bywa dziwna i nieraz gada od rzeczy, więc parę tekstów więcej nie zrobi im już różnicy. Uprasza się więc o nieszantażowanie!
UsuńA tekst z fb przedni:)
:DDD No to widzę, że nie tylko moje dziecko ma skrzywienie!
OdpowiedzUsuńPodobna rozmowa u nas wczoraj z 6-latkiem: Mamo, mam problem, bo nie wiem co mam w końcu robić: czy projektować domy, czy projektować ogrody, czy sprzątać w służbie miejskiej, czy pisać na komputerze. ;)
Sądzę, że u Was kolejność wyboru zawodu nieprzypadkowa - ktoś w końcu musi posprzątać po tych bezmyślnych projektantach!:P
UsuńPoza tym jednak, zważywszy że od czasu do czasu nachodzi mię refleksja, że co to ja w zasadzie w życiu robię (bo murarz domy muruje, krawiec szyje ubrania, itp., a ja???), osobiście rozważam podjęcie środków zaradczych, dzięki którym żadne z moich dzieci na pewno i ani trochę nie pójdzie w me ślady!
Słusznie. Osobiście również działam w tym kierunku. :D
UsuńŻeby tylko te dzieci zechciały nas posłuchać, ech!
UsuńNo i się wydało, że dorabiasz na budowie a mąż jest kierowcą ciężarówki po godzinach!! hehe
OdpowiedzUsuńNo i pełna dekonspiracja! Jak na to wpadłaś?:P
UsuńNie wiem, o czym to świadczy, ale mój siostrzeniec zaproszony do kina powiedział mi... no nie wiem ciociu, mam ostatnio taki napięty plan zajęć, że nie wiem, kiedy to będzie możliwe... Mam nadzieje, że nie było to zawoalowane -weź się ciotka wypchaj z kinem...
OdpowiedzUsuńJeśli naprawdę odpowiedział Ci w ten sposób, to należy tylko pogratulować mu ogłady i elokwencji!:) Moje dzieci kina nie odmawiają nigdy, dlatego trzymałabym się tego, że jest to odpowiedź prawdziwa, a nie dyplomatyczna!
UsuńZaprawdę powiadam ci, że naprawdę tako rzekł Wojcieszko :) a na twym doświadczeniu matczynym polegając przyjmę to za dobrą monetę i cierpliwie czekać będę, aż dziecię znajdzie dla zgrzybiałej ciotki troszkę czasu.
UsuńW takim razie proponuję zrobić rezerwację. U Wojcieszki, rzecz jasna:P
Usuń