„- Który z uprawianych zawodów jest
Panu najbliższy: aktora, piosenkarza czy kompozytora?
- Proszę o wykreślenie z tej listy
„piosenkarza”. Człowieka, który parę razy gonił tramwaj, trudno nazwać
„biegaczem”. Czy jestem aktorem, czy raczej kompozytorem? Chyba przede
wszystkim kompozytorem dla aktora.”
J.
Wasowski w korespondencyjnym wywiadzie udzielonym „Panoramie Śląskiej”.
Dla
mnie Jerzy Wasowski to instytucja. Człowiek, dzięki któremu pokochałam muzykę.
Wzrastałam – nawet o tym nie wiedząc – przy jego piosenkach dziecięcych
(tworzenie dla dzieci uważał za ważną część swojej pracy), potem słuchałam i
nuciłam w kółko kolejne utwory z „Kabaretu Starszych Panów”, których muzykę
dało się dobrać do każdego mojego nastroju.
„Jerzy wychował się na jazzie. Uwielbiał
jazz. Oddali go do szkoły muzycznej, ale tam – żadnych jazzów! – przestał
bywać. Nauk muzycznych, oficjalnych nie skończył, ale wiedzę miał gigantyczną.
(…) Edukację miał politechniczną, Wydział Elektryczny, prądy słabe, tak mi się
zdaje.”
Maria
Wasowska o swoim mężu.
W
mojej szkole muzycznej trafiłam na nauczyciela, który lepiej niż nauczyciele J.
Wasowskiego zrozumiał zamiłowanie do jazzu i swingu. Rytm synkopowany pojawiał
się więc w granych przeze mnie utworach częściej niż przewidywał to program
nauczania. Ja byłam jednak tylko bierną (i mierną) odtwórczynią tego, co
stworzyli inni; Jerzy Wasowski to czuł i potrafił samodzielnie oddać w swoich
utworach.
„Ta muzyka pana Jerzego polegała na
niuansach. Nie tylko piano, forte, jest jeszcze mezzo-forte, akcenciki,
crescendo. A do tych drobiazgów, które składały się na tak genialną całość,
muszę dodać, że pan Jerzy fenomenalnie gwizdał. Muzycy potrafili się
zasłuchać!”
Tadeusz
Suchocki o Jerzym Wasowskim.
Nieśmiało
uśmiechnięty, przesympatyczny, misiowaty. Taki wizerunek Jerzego Wasowskiego (zbieżny z wizerunkiem Pana A. z Kabaretu Starszych Panów) na zawsze będzie tkwił w mej pamięci. Nie odbiega on jednak chyba
wiele od tego, jaki rysuje się osobom, które znały Go osobiście.
„Podczas jednej z sesji nagraniowych
Jerzy Wasowski, kiedy pewien muzyk zagrał, nazwijmy to – niezbyt czysto,
zwrócił się do niego tak: - Przepraszam, ale ja chyba źle napisałem te nuty.”
Dziś
przypada setna rocznica urodzin Jerzego Wasowskiego.
Mistrzu,
myślę dziś o Tobie bardzo gorąco. I jestem przekonana, że od kiedy jesteś tam,
na górze, anielskie pienia brzmią znacznie lepiej.
Wszystkie
cytaty pochodzą z książki Romana Dziewońskiego „Kabaret(u) Starszych Panów
wespół w zespół”, Wydawnictwo Prószyński i S-ka
Dariusz Michalski "Starszy Pan A" - gorąco polecam:)) I łączę się w podziwie.
OdpowiedzUsuńAle czytałeś, czy tylko polecasz, bo jest? Ja już parę razy się przymierzałam, ale za każdym razem ktoś mnie zniechęcał.
UsuńCzytałem. Michalski może wielkim pisarzem nie jest, ale tu poszedł głównie w cytaty, więc nie napsuł. No i jakie zdjęcia:)
UsuńWrr! Czemu na świecie jest tyle książek, które trzeba mieć,, a co gorsze - przeczytać? No nic, lecę czym prędzej dopaść któregokolwiek potencjalnego prezentodawcę; może zdążę jeszcze zgłosić zapotrzebowanie!:P
UsuńNapiszę wrednie, że niegdyś 25 zł na taniej książce:))
UsuńZdecydowanie muszę przestać omijać te stragany! Cóż, teraz przyjdzie dorzucić jeszcze 15 złotych, które w innym przypadku prawie starczyłoby na jakieś Bajki-Grajki:(
UsuńW ogóle nie rozumiem, jak można takie stragany omijać, potężne zaniedbanie:)
UsuńNobody's perfect, nieprawdaż?:P
UsuńPomału jednak rozumiem, dlaczego ja mam na półkach tylko 250 książek do przeczytania (nie liczę tych pochowanych w kartonach, których udaję że nie ma), a ty ponad sześćset...
A zwróć uwagę, że nie mam żadnej taniej książki po drodze do pracy i z pracy:PP poza tym książki w kartonach powinny się liczyć:)
UsuńGdybyś miał po drodze, pewnie taniej wyszłoby rzucić pracę niż pozwolić Ci tam zaglądać!:P
UsuńA książki w kartonach, proszę bardzo, mogą się liczyć. Zapraszam więc do mnie - możesz policzyć, doliczyć, skatalogować, pod warunkiem że znajdziesz na to czas i wymyślisz, gdzie je ustawić. Ja się poddałam dawno temu.
Wrzuć te kartony na paletę i podeślij, o ile nie są w nich nieaktualne podręczniki szkolne:P
UsuńPodręczników szkolnych nie mam, ale za to sporo z czasów studiów (jedyne pół kartonu, więc się nie liczy!). Podsyłanie jest jednak ryzykowne - a bo będzie, jeśli nie oddasz (samych kryminałów z czasów PRL, będą ze trzy kartony jak nic)?:P
UsuńNo przecież, że nie oddam, nie po to bym wziął:PP Ale kryminały z czasów PRL czytaj, różne ciekawe rzeczy w nich wypisywali.
UsuńTak czułam, że to podstęp! A kryminały proszę bardzo, chętnie poczytam, bo wiem, że niezwykle dobrze robią na poprawę nastroju, tylko kiedy to robić, hę?
UsuńZrezygnuj z makijażu, zawsze to kwadrans na czytanie:P
UsuńZ makijażu? W moim wieku? Nigdy w życiu!:P Poza tym oszczędność czasu żadna - perfekcyjnie opanowałam technikę malowania się podczas porannego czytania w łazience(i tylko czasem wkładam sobie coś do oka!)
Usuńtak podejrzewałem:P Rezygnacja z posiłków w grę nie wchodzi?
UsuńNie bardzo, zwłaszcza że rano jem w łazience, jednocześnie czytając i się malując:P
UsuńŻycie jest okropnie skomplikowane:P
UsuńAle radzimy sobie z nim całkiem nieźle, nieprawdaż?:P
UsuńA jakże, w wielu aspektach:P
UsuńBo nie ma to jak szerokie spektrum. Im szersze, tym większa kreatywność (mylona czasem z rozpaczliwymi próbami ratowania sytuacji).
UsuńTo już rozumiem, dlaczego TVP Kultura lansuje ostatnio Starszego Pana.;) W niedzielę będzie go więcej w programie. Miło będzie się powzruszać.;)
OdpowiedzUsuńW niedzielę całe popołudnie z Jerzym Wasowskim, ale i w TVP1 gdzieś w okolicach 15.00 "Miasteczko Harmider":) Sama niestety mam już dużo wcześniej ustalone plany, ale zlokalizowałam Człowieka Z Nagrywarką i uderzę doń z prośbą:))
UsuńOddali go do szkoły muzycznej, ale tam – żadnych jazzów! – przestał bywać. - po tym jednym zdaniu śmiem wnioskować, że małżonkowie dobrali się pod względem poczucia humoru. Mnie Starsi Panowie dotykali mimo (przypadki w radiu i TV), ale zbyt dobrego rozeznania nie mam :(
OdpowiedzUsuńNiewątpliwie wspólne poczucie humoru bardzo ułatwiało pożycie, a i - jak widać i słychać - całkiem dowcipnego syna udało im się przy okazji spłodzić:)
UsuńTo, czy i kiedy zetkniesz się z czyjąś twórczością jest wypadkową bardzo wielu czynników. Sądzę jednak, że i Ty gdzieś w pierwszych klasach szkoły podstawowej uczyłeś się grać na flecie prostym (albo i śpiewać) Muzykalny zastęp?
Flet? W wiejskiej podstawówce w latach 80'?? U nas były cymbałki, a pałeczka od nich służyła nauczycielowi jako czynnik dyscyplinujący :) Melodię znam, ale na pewno nie z lekcji muzyki.
UsuńNa cymbałkach też da się całkiem nieźle zagrać ten utwór, choć traci się niewątpliwie dodatkowe, niezwykle atrakcyjne efekty związane z popluciem (siebie) i opluciem (kolegów wokół):P Ja pamiętam, że nasza nauczycielka zmuszała chłopców do odśpiewania utworu solo przy akompaniamencie fortepianu - "taki talent chłopak ma" niestety nie pasowało do żadnego z kolegów, kolejno wcielających się w rolę wokalisty...
UsuńJeden z nielicznych, zachowanych z tamtych czasów neuronów podpowiada, że u nas bębniło się "Kurki trzy" oraz kolegów po głowach, czym robiło się konkurencję panu. W klasie było co prawda ubogie, ale chędogie pianinko, ale chcąc uniknąć występów przy nim, przed lekcją unieruchamialiśmy struny kredą. A i tak pamiętam, jak gdzieś pod koniec sp zostaliśmy, na którejś lekcji, zmuszeni do śpiewu a capella, co przyniosło (90% mutantów) tak komiczne efekty, że do dziś pamiętam :D
UsuńWidzę, że wiele straciłam, siedząc w pierwszej ławce (kujon w okularach, przypominam). Ja niestety, jak każda porządna dziewczynka, w tamtych czasach marzyłam o karierze muzycznej, najlepiej solowej, toteż przykładnie odgrywałam i odśpiewywałam wszystko, co nakazali ("Kurek trzy" w repertuarze nie było!:P)
UsuńA chór mutantów występował i u nas. To podpada chyba pod naruszenie zakazu stosowania tortur?:P
Mam taki obrazek z dzieciństwa: mój tato przed magnetofonem szpulowym lub telewizorem Rubin,i te piosenki z Kabaretu Starszych Panów.... :-)
OdpowiedzUsuńU mnie tato też przed szpulowym (Grundig!), ale bez Kabaretu, a raczej z rozbrzmiewającym Elvisem. Za to mama przed telewizorem i Kabaretem, i owszem, jednak z telewizorem było bidniej: czarno-biały Neptun:((
UsuńA ja tak trochę obok tematu, a propos komentarzy; pamiętam, jak całą podstawówkę byłam przekonana, że pięknie śpiewam i dziwiłam się, że mnie do chóru nie wzięli. W liceum -pomyślałam - przyjdzie naprawić ten błąd i stratę dla ludzkości niepowetowaną- i z wielką radością zaprezentowałam się pani od śpiewu, która zapytała, czy nie wolałabym zamiast śpiewu zajęć technicznych - bo.... przy braku słuchu to raczej na muzyce nie pośpiewam :((((Ogarnęła mnie czarna rozpacz.
OdpowiedzUsuńA Kabaret Starszych panów to ja owszem bardzo, bardzo...
Nie martw się - moi osobiści rodzice, gdy jako dziewczę w II klasie SP postanowiłam zapisać się do kościelnej scholi, przez kilka kolejnych dni przeprowadzali ze mną długie rozmowy, tłumacząc że i dlaczego nie powinnam. Niestety, nie wzięli poprawki na mój paskudny charakter, który kazał mi się zawziąć tym bardziej:) Długie godziny spędzone w łazience (ach, ta akustyka!:P) zaowocowały nie tylko solówkami w scholi, ale i potem występami w lokalnym zespole (młodzieńcy grający na gitarach i keybordach, własna siostra z fletem oraz ja - wokal). Niewykluczone więc, że Ty zniechęciłaś się przedwcześnie, przez co ominął Cię szereg występów na estradach gminnych ośrodków kultury, tudzież halach i stadionach (brzmi nieźle, dopóki nie doda się, że były to stadiony drużyn co najwyżej trzecioligowych...).
UsuńNo tak, zawsze to podejrzewałam, że pani od śpiewu nie poznała się na moim niewątpliwym talencie. Taka strata - nawet dla tych trzecioligowych drużyn :(
OdpowiedzUsuńNiewątpliwie Twoja pani od śpiewu ma owe drużyny na sumieniu! Uskrzydlone Twoim śpiewem z pewnością wzbiłyby się co najmniej do II ligi, a tak? Ech!:P
UsuńZapraszamy na www.jerzywasowski.pl
OdpowiedzUsuńBywam regularnie, ale będę bywać tym chętniej, dziękuję:) Znakomita szata graficzna strony, tak przy okazji:)
Usuń