-
Uaaaaaaa, wypiję Twoją krew! – ryczy na całe gardło blondwłosy chłopczyk o
niebieskich oczętach, przebiegając z tupotem przez przedpokój mojego
mieszkania.
-
Ughrhrrrrrrrr! A ja zmiażdżę Cię i zamienię w żabę! – odpowiada mu, równie
głośno, drugi blondynek o twarzy cherubinka, przemieszczając się w ślad za nim.
I
tak sto pięćdziesiąt razy.
Codziennie.
Kiedy
byłam małą pulchną dziewczynką z dwoma kiteczkami i rozkosznymi dołeczkami w
policzkach, najbardziej na świecie lubiłam zaczajać się za zasłoną w ciemnym
pokoju. Czatowałam na moją młodszą siostrę, blondyneczkę o słodkim spojrzeniu i
mlecznych zębach jak perełki.
-
Uuuuuuuu, Cyyyygaaaaankaaaaa praaaaaawdę ci poooooowieeee! – zawodziłam
przeciągle, przemieszczając się do przodu wraz z zasłoną, gdy tylko
nieszczęśnica przekraczała próg pokoju.
Nieszczęśnica
uciekała z płaczem do mamy. Po czym następnego dnia, na miękkich nogach,
ponownie wkraczała do ciemnego pokoju. Mimo że doskonale wiedziała, co
zdarzy się za chwilę.
Dzieci
lubią się bać.
Śmiem
twierdzić, że tego rodzaju, nieco oswojony, lęk jest im wręcz potrzebny.
Z
nieznanych mi powodów część dorosłych uważa, że dzieci należy chronić przed wszystkim, co brzydkie i
straszne. Że dzieci w żadnym wypadku nie powinny się bać.
Biedne te ich dzieci.
Skrzynka
potworów, mająca docelowo pomieścić dziesięć książeczek, na pierwszy rzut
rodzicielskiego oka budzi mieszane uczucia. Tytuły, które według zapowiedzi wydawnictwa mają do niej w przyszłości trafić (kiedy, no wreszcie kiedy?), to bowiem między innymi: „Zombi”, „Duch”, „Kościotrup”, Potwór z szafy”
czy „Wilkołak”.
Na
razie jednak koegzystują w niej wyłącznie „Czarownica”, „Wampir” i „Dziad z workiem”, przy
czym pod półką na której stoją, póki co nie przemaszerowała jeszcze żadna protestująca
manifestacja.
Gdyby chcieć sprawę opisać krótko i bez owijania w bawełnę, trzeba byłoby zacząć od przyznania, że żaden
z bohaterów serii nie jest zbyt urodziwy.
Wampir
próbuje jakoś ratować sytuację, zaczesując włosy do tyłu na żel z klejem,
jednak przy stałym zaczerwienieniu oczu, spowodowanym brakiem światła, nie może
to wiele pomóc.
Czarownica,
choć niewątpliwie dysponuje nogami szczupłymi w pęcinach, to jednak nie może
uporać się ze szpecącymi jej twarz brodawkami, o różnej wielkości i w różnych
kolorach.
Z
kolei dziad z workiem nie grzeszy schludnością, a jego skłonność do
przyodziewania się w połatane, zatęchłe materiały z pewnością nie przysparza mu
wielbicieli.
Żaden
z bohaterów serii nie jest też z natury dobry. Co gorsza, aż do ostatniego
zdania każdej z historii w żadnym z nich nie zachodzi wewnętrzna przemiana, która dawałaby
nadzieję na to, że u któregokolwiek pojawi się choć cień autorefleksji i zadumy
nad własnym niecnym postępowaniem.
Dziad
z workiem zamierza bowiem, jak dotychczas, wyłapywać do wora niegrzeczne
dzieci, tyle że ograniczając się do tych co tłustszych. Takie są bowiem
smaczniejsze.
Czarownica,
mimo że ewidentnie znudzona robotą (od dwustu lat zatruwa jabłka w baśni o
Królewnie Śnieżce, każdy miałby dość), a do tego nieposiadająca zbyt wysokich
kwalifikacji zawodowych (pozwoliła uciec zarówno Jasiowi, Małgosi, jak i
przeznaczonemu do krwawych celów królikowi) nie zamierza skreślić się z listy
niegodziwych wiedźm, a zamiast tego prosi Wiedźmę Szefową o mniej skomplikowaną
pracę.
Na
jej miejscu, w czasach kryzysu, bardziej nawet dotkliwego w jej rodzinnej
Hiszpanii niż u nas, obawiałabym się redukcji.
Wampir
Władek zaś jest zwykłym nieudacznikiem, który nie tylko nie potrafi naostrzyć
sobie stępionych kłów, ale i wykorzystać szeregu nadarzających się okazji,
przez co kładzie się w swojej trumnie spać z pustym brzuchem.
Jeśli
ktokolwiek chciałby zapytać mnie teraz, dlaczego uważam że te książki są
właściwą lekturą dla dzieci, nie powinien oczekiwać zbyt obszernej odpowiedzi.
Dzieci
lubią się bać. A przy tych książkach boją się, dobrze się bawiąc.
Seria
„Skrzynka Potworów”, wszystkie książki napisał Enric Lluch, przełożyła Karolina
Jaszecka.
„Czarownica”
ilustracje Óscar T. Pérez; „Wampir” ilustracje Fernando Falcone; „Dziad z
workiem” ilustracje Miguel Ángel Díez.
Wydawnictwo
Tako, Toruń 2013.
Niech się boją, dobrze im to zrobi, powiedział ZWL, który trzymał ostatnio na kolanach trzęsącą się Młodszą, oglądającą Shreka w odcinku halloweenowym:P Trzęsła się, ale oka z ekranu nie spuszczała, po czym umyła zęby i poszła spać. I spała do rana:D
OdpowiedzUsuńShrek w odcinku halloweenowym mógłby okazać się ponad moje siły. Wystarczą mi maszerujące przez mój przedpokój armie zombi. Które potem także grzecznie chrapią:)
UsuńShrek jest dobry na wszystko:)
UsuńChyba niekoniecznie. Np. na świeżość powietrza w mieszkaniu wpływa raczej źle:P
UsuńMożna z nim konwersować na bagnie, tam zapach tak nie razi.
UsuńNiewątpliwie będzie to wciągająca wymiana zdań:P
UsuńByle potem móc buty z błota wyciągnąć :P
UsuńWolę wyciągać z błota buty, niż ścierać z siebie błoto, jakim lubią niekiedy obrzucać rozmówcy o nienagannej aparycji.
UsuńNo widzisz, więc nie narzekaj na Szreka :)
UsuńShreka bardzo lubię. Tego z pierwszej części. Tego z drugiej trochę mniej. A ten z dalszych ciągów budzi we mnie podejrzenia, że coś przedawkował i przestał być sobą.
UsuńEch te marudne wykształciuchy:P Ja tam Szreka lubię po całości. No prawie :D
UsuńDla uściślenia: wolisz górną czy dolną połowę?:P
UsuńPrawą, jeśli zdekonstruujemy Szreka w osi pionowej :P
UsuńI teraz rodzi się pytanie, po której stronie bije serce Shreka, że o tradycyjnym męskim pytaniu dotyczącym gaci nie wspomnę:P
UsuńS. nosi workowate pantalony, więc druga kwestia jest bezprzedmiotowa :P
UsuńJemu to powiedz, zaraz po tym jak przepołowisz mu patalony razem z zawartością.
UsuńS. reprezentuje dyskurs patriarchalny, więc nie będzie miał prawa głosu przy dekonstrukcji wzdłuż osi pionowej:P
UsuńMam niejasne wrażenie, że jako przedstawiciel dyskursu patriarchalnego nie będzie zainteresowany zabieraniem głosu, a poprzestanie na prostych, siłowych rozwiązaniach stosowanych jeszcze przez prapatriarchów, ale w końcu to Ty będziesz to sprawdzał:P
UsuńJontek, łap za widły, to ogr!
UsuńI wyszło szydło z niby intelektualnego worka:P
UsuńJak zwykle wszystko przez kobietę:P Ja chciałem porozmawiać, a Ty od razu zainteresowałaś się ćwiartowaniem :D
UsuńWy zawsze chcecie tylko rozmawiać.
UsuńŻaden normalny facet nie rzuci się dobrowolnie na większego od siebie:P Do tego potrzeba podpuszczenia:D
UsuńOj, ciągnie Cię na te bagna, ciągnie...
UsuńNawet nie musi mnie daleko ciągnąć. Dziś pada, a po drodze przejechały dwie śmieciarki. Tylko Szreka w tym bagnie brakuje.
UsuńBierz więc widły i ruszaj, bądź - by być bardziej nowoczesną - daj się ponieść!:P
UsuńTaplałem się w ramach deszczowego spaceru z progeniturą i teraz czekam aż obeschnie :P
UsuńA tam obeschnie, od razu idź na całość!:P
UsuńNie taplam się drugi raz, przynajmniej nie dziś.
UsuńNo wiesz?! A tak się nad Tobą napracowałam!:P
UsuńTaki los kobiety, narobić się, a chłop i tak zrobi po swojemu :)
UsuńTak się mu zazwyczaj wydaje, ale z długofalowej perspektywy wszystko wygląda całkiem inaczej. A ja cierpliwa jestem:P
UsuńUprawiasz dyskurs feministyczny, jednak nasiąkłaś ostatnio :P
UsuńW tych sprawach uprawianie dyskursów jest moim zdaniem bezcelowe; liczy się tylko działanie, choćby podprogowe. Jeśli zaś osiągnę zamierzony efekt, będzie mi w zasadzie wszystko jedno, jak będzie się nazywała droga, która do niego wiodła.
UsuńPoza tym, jak na dyskurs feministyczny, w zdaniu powyżej zamieściłam zdecydowanie zbyt mało trudnych wyrazów:P
Zwykła manipulacja, a nie jakieś tam działania podprogowe :P
UsuńNo. Na szczęście Ty na manipulacje jesteś odporny, a już na pewno nie dasz się skłonić do zamieszczania tu komentarza za komentarzem, uf!:PP
UsuńPewnie, że nie dam. Przecież ja tu w ogóle rzadko komentuję.
UsuńGdybyś nie był taki twardy, o tej porze byłoby tu pewnie z 50 komentarzy.
UsuńAlbo i 51:P
UsuńDo setki nie dojdzie, nie ma mowy:P
UsuńAbsolutnie. Temat taki mało nośny jakoś :P
UsuńTo pewnie przez to, że kły mi się stępiły, jak wampirowi Władkowi.
UsuńNiewykluczone. Pożyczyć Ci pilnik do kłów?
UsuńCoś Ty, to niehigieniczne!
UsuńWampir już drugi raz nie umrze, a w każdym razie nie od odrobiny rdzy z pilnika.
UsuńNie rdzę miałam na myśli. W każdym razie dziękuję, w poniedziałek patriotycznie idę do dentysty, to mi naostrzy w gratisie.
UsuńTen dentysta to sprzedawczyk jakiś i odszczepieniec, tak w święto państwowe borować!
UsuńO, kochany! Nawet nie wiesz, jak bardzo się mylisz. Poza tym on boruje ku chwale ojczyzny, dbając o zdrowie jej obywateli.
UsuńYasne, i jeszcze mi powiedz, że w ramach NFZ.
UsuńO co to, to nie. Póki co, NFZ nie zainteresował się realizowanym przez niego programem "95 plomb na 95-lecie odzyskania niepodległości", a szkoda.
UsuńMam nadzieję, że nie wszystkie te plomby w Twoim uzębieniu chce umieścić :D
UsuńRany boskie, o tym nie pomyślałam! Myślisz, że powinnam odwołać wizytę?
UsuńBo ja wiem. Jakby zrobił wszystko hurtem, to mogłabyś rabat dostać :)
UsuńLicząc, że wychodziłoby średnio po 3 plomby na ząb, mogłabym dostać też paru innych rzeczy. Z drugiej jednak strony, gdyby Patriotyczna TV zrobiła z tego transmisję on-line, mogłyby być i większe zyski. Muszę przemyśleć.
UsuńNa każdej plombie można wyryć logo sponsora :P 95 sponsorów to daje niezły zysk.
UsuńJa w to nie wchodzę.Wyobrażasz sobie, co trzeba byłoby zrobić, żeby lepiej wyeksponować logo na tylnej ścianie szóstki?
UsuńMoże sponsorom wystarczyłaby świadomość, że to logo tam jest?
UsuńRaczej wątpię. Poza tym obawiam się, że w trakcie pisania postów mogłabym w niekontrolowany i niepohamowany sposób zacząć zamieszczać fragmenty reklamowe:(
UsuńW obliczu coraz silniejszego dążenia do zarabiania na blogu byłoby Ci to wybaczone :D
UsuńMoże "mi byłoby", ale ja nigdy bym sobie tego nie wybaczyła.
UsuńJestem teraz w sporze z synem (lat 7), czy w Star Wars Wojna Klonów są zombie czy nie? Może mi pomożesz rozwikłać ten dylemat? :-) Na szczęście strach dziecka da się też spożytkować w inny sposób - wyciągnąłem go do MNW na oglądanie mumii, chociaż obecna wystawa pozostawia sporo do życzenia, ale na szczęście to podobno prowizorka do czasu aż kiedyś wreszcie skończą remont.
OdpowiedzUsuńNiestety, obawiam się że nie pomogę. Po pierwsze, książeczka o zombi (jak w tytule), bądź zombie (jak też by mi się wydawało), jeszcze nie wyszła po polsku, po drugie, moje dzieci szczęśliwie tej akurat bajki nie oglądają, więc nie miałam (wątpliwej) przyjemności obcowania z jej bohaterami.
UsuńI oczywiście, że taki strach da się znakomicie przerobić na coś pożytecznego. Jeśli się pomyśli, a wcześniej da nieco przestraszyć, a nie obłoży krucyfiksami i czosnkiem:P
Biorąc pod uwagę fakt, że MNW na wystawie a właściwie wystawce zapomniało o istnieniu dzieci (pani strzegąca salki zaapelowała do mojego syna by nie dotykał ... tabliczki z napisami - witamy muzealników z Warszawy w UE) to próba przerobienia strachu udała się jedynie połowicznie. Ale nie wątpię, że kiedy wreszcie po latach remontu pokażą co mają, to będzie szansa na nadrobienie.
UsuńNajwyraźniej w MNW większość ma frakcja zwolenników oszczędzania dzieciom strasznych widoków - taka mumia to się po nocy może przyśnić, i co wtedy? A od dotykania można dostać parchów:P
UsuńUE dba też o zdrowie swoich obywateli, można więc uznać, że warszawscy muzealnicy w pełni się unijnie zintegrowali:P
Taaa ... brakuje jeszcze tylko filcowych kapci takich jak były jeszcze za Gierka i byłoby połączenie nowoczesności z tradycją :-)
UsuńCiekawe czy na skansen można dostać jakieś unijne dofinansowania?:P
UsuńJuż w biblio. Na razie bez Dziada. Obadamy. W temacie strachu, to mogę tylko powiedzieć, że przy pierwszych Kronikach Spiderwick miałem wątpliwość czy dobrze robię wypożyczając. Wczoraj zwlokłem dwa tomy "dokładki", czyli dopisanego przez autorów ciągu dalszego i mina Szymka bezcenna :D Tak, tak, to Młodszy został fanem serii, w której kolejnych tomach pojawiają się różne dziwadła :D
OdpowiedzUsuńAch, jak chciałabym mieć taką możliwość lekkiego stwierdzenia "już w biblio"! Niestety, moja biblioteka choć przyzwoicie zaopatrzona, to jednak gdy chodzi o strachy i potwory wykazuje szereg luk, których nie jestem władna wypełnić. "Kroniki Spiderwick" są jedną z nich, a chętnie bym przetestowała na własnych dzieciach:(
UsuńMoje wiejskie maleństwo uzupełniane zasobami WBP pokrywa moje zapotrzebowanie na lekturę dziecięcą prawie w 100%. :D Resztę uzupełniam sam, a jedyne czego mi brakuje to dobry wybór komiksów, których w obydwu biblio nie ma, a mnie na nie nie stać :(
UsuńJa ciągle się bronię przed reaktywacją swojej karty bibliotecznej w Książnicy Pomorskiej, choć może to mogłoby uratować moje finanse. Z drugiej jednak strony, część książek jest teraz takich cudnych, że odczuwam niemożliwą do zwalczenia potrzebę posiadania ich na własność. A komiksy zdecydowanie należą do tej drugiej grupy (w mojej bibliotece są tylko jakieś obrzydliwe podróbki batmana, fuj!)
UsuńJa całe szczęście nie mam tak wielkiej potrzeby posiadania na własność, aczkolwiek jak obejrzałem Paryż Šaška, to powiedziałem sobie: "Nie ma chu...stek we wsi, ja to i następne muszę mieć". I pewnie sprezentuję. Chłopkom, rzecz jasna :D A z biblioteką się przeproś. Wyrób karty wszystkim członkom rodziny, bo to daje możliwość zapełnienia na miesiąc (nie wiem jakie terminy w Książnicy), prawie całej półki. Z możliwością dwukrotnej prolongaty via net i za całkowitą darmoszkę :D
UsuńParyża nie oglądałam, toteż dotąd potrzeby nie czułam. Postaram się więc dalej nie oglądać:P
UsuńWizja możliwości zapełnienia całej półki jest właśnie tym, co mnie powstrzymuje. Chyba że Książnica rozszerzyła ofertę o możliwość wypożyczenia wiadra wolnego czasu. Z możliwością prolongaty via net:P
Taaa, to ja wam zazdroszczę tak dobrze zaopatrzonych bibliotek! My niby miasto nie małe, a w bibliotekach za różowo nie jest...szaro-czarno raczej. Paryża nie tykaj, bo kupisz:))
UsuńWydawało mi się, że do większości bibliotek dotarły już powiewy świeżości i nowoczesności, ale najwyraźniej nie. Musisz mocniej zacząć szturchać panie blibliotekarki, u mnie zaczyna to powoli przynosić efekty:)
UsuńZapamiętałam: Paryża nie tykać!:P
Na targach w Krakowie Bardzo Miły Pan z Wydawnictwa Tako zapewnił nas, że już w listopadzie powinny się ukazać dwie następne części. U mnie najbardziej czeka się właśnie na Zombie...
OdpowiedzUsuńTo bardzo dobra wiadomość, dziękuję!:) Ciekawe, czy to ten sam Bardzo Miły Pan, z którym ja miałam przyjemność spotkać się w czerwcu (tu zdjęcie, choć niezupełnie reprezentatywne)? Uwielbiam takich miłych panów:))
UsuńPS. Oczekuj następnego posta. Będzie niespodzianka specjalnie dla Ciebie:)
Ja też właśnie piszę coś specjalnie dla Ciebie.. Podejrzewam, że to to samo! :))
Usuń:D Ciekawe, która z nas będzie pierwsza? Ja jestem zaplanowana na 11 listopada i wcześniej nie da rady. Najwyżej wycofam stosowny fragment, aby uniknąć podejrzeń o wtórność:)
UsuńJak nie będzie żadnej awarii to jeszcze dzisiaj, I gwarantuję, że nie będzie żadnych podejrzeń! :)
UsuńO rety, dzisiaj to ja już długo nie pociągnę. Podejrzeń może i nie będzie, ale puenta mi się rypnie. Zobaczę, najwyżej będzie bez puenty. W razie jakby co, wiedz że miałam dobre chęci:)
UsuńDla Ciebie ;)
Usuńhttp://czytanieprzykominku.blogspot.com/2013/11/kopciuszek-czyli-katastrofalne.html
A, i mam nadzieję, że puenta jednak będzie. Wiem, że miałaś bardzo dobre chęci, ja też! :))
UsuńHmmm...no cóż teza, że "dzieci lubią się bać" dość śmiała...Jako przytoczona blondyneczka z mlecznymi ząbkami jak perełki, stwierdzam s t a n o w c z o, iż wspomniane powyżej praktyki odbywające się za zasłoną i przeciągłe wycie o cygance pamiętam b a r d z o dobrze i nie wspominam ich z b y t dobrze. Myślę, że w postawionej tezie kryje się chęć usprawiedliwienia przed samym sobą swoich poczynań z przeszłości i podjęta została próba "zamiatania problemu pod dywan. Uprzejmie informuję, iż nie wracałam do ciemnego pokoju wiedziona ciekawością i żądna wrażeń, lecz próbowałam bezskutecznie zapalić światło, podczas gdy rzucał się na mnie jakiś p o t w ó r, zaciągał w kąt pokoju, wpychał za zasłonę i przyciskał do szyby wyjąc niemiłosiernie i okrutnie.
OdpowiedzUsuńDzieci lubią spokój i ciepłe bułeczki!!!
---młodsza, do dziś zestresowana siostra---
E tam, jakbyś n a p r a w d ę była taka zestresowana, nie przeczytałabyś tego posta, tylko pozostałabyś pod ciepłym kocykiem, pogryzając bułeczkę:)
Usuń