piątek, 8 listopada 2013

E. Lluch "Skrzynka potworów", czyli w listopadzie straszę o północy

- Uaaaaaaa, wypiję Twoją krew! – ryczy na całe gardło blondwłosy chłopczyk o niebieskich oczętach, przebiegając z tupotem przez przedpokój mojego mieszkania.
- Ughrhrrrrrrrr! A ja zmiażdżę Cię i zamienię w żabę! – odpowiada mu, równie głośno, drugi blondynek o twarzy cherubinka, przemieszczając się w ślad za nim.
I tak sto pięćdziesiąt razy.
Codziennie.

Kiedy byłam małą pulchną dziewczynką z dwoma kiteczkami i rozkosznymi dołeczkami w policzkach, najbardziej na świecie lubiłam zaczajać się za zasłoną w ciemnym pokoju. Czatowałam na moją młodszą siostrę, blondyneczkę o słodkim spojrzeniu i mlecznych zębach jak perełki.
- Uuuuuuuu, Cyyyygaaaaankaaaaa praaaaaawdę ci poooooowieeee! – zawodziłam przeciągle, przemieszczając się do przodu wraz z zasłoną, gdy tylko nieszczęśnica przekraczała próg pokoju.
Nieszczęśnica uciekała z płaczem do mamy. Po czym następnego dnia, na miękkich nogach, ponownie wkraczała do ciemnego pokoju. Mimo że doskonale wiedziała, co zdarzy się za chwilę.

Dzieci lubią się bać.
Śmiem twierdzić, że tego rodzaju, nieco oswojony, lęk jest im wręcz potrzebny.
Z nieznanych mi powodów część dorosłych uważa, że dzieci należy chronić przed wszystkim, co brzydkie i straszne. Że dzieci w żadnym wypadku nie powinny się bać.
Biedne te ich dzieci.


Skrzynka potworów, mająca docelowo pomieścić dziesięć książeczek, na pierwszy rzut rodzicielskiego oka budzi mieszane uczucia. Tytuły, które według zapowiedzi wydawnictwa mają do niej w przyszłości trafić (kiedy, no wreszcie kiedy?), to bowiem między innymi: „Zombi”, „Duch”, „Kościotrup”, Potwór z szafy” czy „Wilkołak”.
Na razie jednak koegzystują w niej wyłącznie „Czarownica”, „Wampir” i „Dziad z workiem”, przy czym pod półką na której stoją, póki co nie przemaszerowała jeszcze żadna protestująca manifestacja.

Gdyby chcieć sprawę opisać krótko i bez owijania w bawełnę, trzeba byłoby zacząć od przyznania, że żaden z bohaterów serii nie jest zbyt urodziwy.




Wampir próbuje jakoś ratować sytuację, zaczesując włosy do tyłu na żel z klejem, jednak przy stałym zaczerwienieniu oczu, spowodowanym brakiem światła, nie może to wiele pomóc.










Czarownica, choć niewątpliwie dysponuje nogami szczupłymi w pęcinach, to jednak nie może uporać się ze szpecącymi jej twarz brodawkami, o różnej wielkości i w różnych kolorach.










Z kolei dziad z workiem nie grzeszy schludnością, a jego skłonność do przyodziewania się w połatane, zatęchłe materiały z pewnością nie przysparza mu wielbicieli.






Żaden z bohaterów serii nie jest też z natury dobry. Co gorsza, aż do ostatniego zdania każdej z historii w żadnym z nich nie zachodzi wewnętrzna przemiana, która dawałaby nadzieję na to, że u któregokolwiek pojawi się choć cień autorefleksji i zadumy nad własnym niecnym postępowaniem.




Dziad z workiem zamierza bowiem, jak dotychczas, wyłapywać do wora niegrzeczne dzieci, tyle że ograniczając się do tych co tłustszych. Takie są bowiem smaczniejsze.





Czarownica, mimo że ewidentnie znudzona robotą (od dwustu lat zatruwa jabłka w baśni o Królewnie Śnieżce, każdy miałby dość), a do tego nieposiadająca zbyt wysokich kwalifikacji zawodowych (pozwoliła uciec zarówno Jasiowi, Małgosi, jak i przeznaczonemu do krwawych celów królikowi) nie zamierza skreślić się z listy niegodziwych wiedźm, a zamiast tego prosi Wiedźmę Szefową o mniej skomplikowaną pracę.
Na jej miejscu, w czasach kryzysu, bardziej nawet dotkliwego w jej rodzinnej Hiszpanii niż u nas, obawiałabym się redukcji.



Wampir Władek zaś jest zwykłym nieudacznikiem, który nie tylko nie potrafi naostrzyć sobie stępionych kłów, ale i wykorzystać szeregu nadarzających się okazji, przez co kładzie się w swojej trumnie spać z pustym brzuchem.




Jeśli ktokolwiek chciałby zapytać mnie teraz, dlaczego uważam że te książki są właściwą lekturą dla dzieci, nie powinien oczekiwać zbyt obszernej odpowiedzi.
Dzieci lubią się bać. A przy tych książkach boją się, dobrze się bawiąc.

Seria „Skrzynka Potworów”, wszystkie książki napisał Enric Lluch, przełożyła Karolina Jaszecka.
„Czarownica” ilustracje Óscar T. Pérez; „Wampir” ilustracje Fernando Falcone; „Dziad z workiem” ilustracje Miguel Ángel Díez.
Wydawnictwo Tako, Toruń 2013. 

84 komentarze:

  1. Niech się boją, dobrze im to zrobi, powiedział ZWL, który trzymał ostatnio na kolanach trzęsącą się Młodszą, oglądającą Shreka w odcinku halloweenowym:P Trzęsła się, ale oka z ekranu nie spuszczała, po czym umyła zęby i poszła spać. I spała do rana:D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Shrek w odcinku halloweenowym mógłby okazać się ponad moje siły. Wystarczą mi maszerujące przez mój przedpokój armie zombi. Które potem także grzecznie chrapią:)

      Usuń
    2. Chyba niekoniecznie. Np. na świeżość powietrza w mieszkaniu wpływa raczej źle:P

      Usuń
    3. Można z nim konwersować na bagnie, tam zapach tak nie razi.

      Usuń
    4. Niewątpliwie będzie to wciągająca wymiana zdań:P

      Usuń
    5. Byle potem móc buty z błota wyciągnąć :P

      Usuń
    6. Wolę wyciągać z błota buty, niż ścierać z siebie błoto, jakim lubią niekiedy obrzucać rozmówcy o nienagannej aparycji.

      Usuń
    7. No widzisz, więc nie narzekaj na Szreka :)

      Usuń
    8. Shreka bardzo lubię. Tego z pierwszej części. Tego z drugiej trochę mniej. A ten z dalszych ciągów budzi we mnie podejrzenia, że coś przedawkował i przestał być sobą.

      Usuń
    9. Ech te marudne wykształciuchy:P Ja tam Szreka lubię po całości. No prawie :D

      Usuń
    10. Dla uściślenia: wolisz górną czy dolną połowę?:P

      Usuń
    11. Prawą, jeśli zdekonstruujemy Szreka w osi pionowej :P

      Usuń
    12. I teraz rodzi się pytanie, po której stronie bije serce Shreka, że o tradycyjnym męskim pytaniu dotyczącym gaci nie wspomnę:P

      Usuń
    13. S. nosi workowate pantalony, więc druga kwestia jest bezprzedmiotowa :P

      Usuń
    14. Jemu to powiedz, zaraz po tym jak przepołowisz mu patalony razem z zawartością.

      Usuń
    15. S. reprezentuje dyskurs patriarchalny, więc nie będzie miał prawa głosu przy dekonstrukcji wzdłuż osi pionowej:P

      Usuń
    16. Mam niejasne wrażenie, że jako przedstawiciel dyskursu patriarchalnego nie będzie zainteresowany zabieraniem głosu, a poprzestanie na prostych, siłowych rozwiązaniach stosowanych jeszcze przez prapatriarchów, ale w końcu to Ty będziesz to sprawdzał:P

      Usuń
    17. I wyszło szydło z niby intelektualnego worka:P

      Usuń
    18. Jak zwykle wszystko przez kobietę:P Ja chciałem porozmawiać, a Ty od razu zainteresowałaś się ćwiartowaniem :D

      Usuń
    19. Wy zawsze chcecie tylko rozmawiać.

      Usuń
    20. Żaden normalny facet nie rzuci się dobrowolnie na większego od siebie:P Do tego potrzeba podpuszczenia:D

      Usuń
    21. Oj, ciągnie Cię na te bagna, ciągnie...

      Usuń
    22. Nawet nie musi mnie daleko ciągnąć. Dziś pada, a po drodze przejechały dwie śmieciarki. Tylko Szreka w tym bagnie brakuje.

      Usuń
    23. Bierz więc widły i ruszaj, bądź - by być bardziej nowoczesną - daj się ponieść!:P

      Usuń
    24. Taplałem się w ramach deszczowego spaceru z progeniturą i teraz czekam aż obeschnie :P

      Usuń
    25. A tam obeschnie, od razu idź na całość!:P

      Usuń
    26. Nie taplam się drugi raz, przynajmniej nie dziś.

      Usuń
    27. No wiesz?! A tak się nad Tobą napracowałam!:P

      Usuń
    28. Taki los kobiety, narobić się, a chłop i tak zrobi po swojemu :)

      Usuń
    29. Tak się mu zazwyczaj wydaje, ale z długofalowej perspektywy wszystko wygląda całkiem inaczej. A ja cierpliwa jestem:P

      Usuń
    30. Uprawiasz dyskurs feministyczny, jednak nasiąkłaś ostatnio :P

      Usuń
    31. W tych sprawach uprawianie dyskursów jest moim zdaniem bezcelowe; liczy się tylko działanie, choćby podprogowe. Jeśli zaś osiągnę zamierzony efekt, będzie mi w zasadzie wszystko jedno, jak będzie się nazywała droga, która do niego wiodła.
      Poza tym, jak na dyskurs feministyczny, w zdaniu powyżej zamieściłam zdecydowanie zbyt mało trudnych wyrazów:P

      Usuń
    32. Zwykła manipulacja, a nie jakieś tam działania podprogowe :P

      Usuń
    33. No. Na szczęście Ty na manipulacje jesteś odporny, a już na pewno nie dasz się skłonić do zamieszczania tu komentarza za komentarzem, uf!:PP

      Usuń
    34. Pewnie, że nie dam. Przecież ja tu w ogóle rzadko komentuję.

      Usuń
    35. Gdybyś nie był taki twardy, o tej porze byłoby tu pewnie z 50 komentarzy.

      Usuń
    36. Do setki nie dojdzie, nie ma mowy:P

      Usuń
    37. Absolutnie. Temat taki mało nośny jakoś :P

      Usuń
    38. To pewnie przez to, że kły mi się stępiły, jak wampirowi Władkowi.

      Usuń
    39. Niewykluczone. Pożyczyć Ci pilnik do kłów?

      Usuń
    40. Coś Ty, to niehigieniczne!

      Usuń
    41. Wampir już drugi raz nie umrze, a w każdym razie nie od odrobiny rdzy z pilnika.

      Usuń
    42. Nie rdzę miałam na myśli. W każdym razie dziękuję, w poniedziałek patriotycznie idę do dentysty, to mi naostrzy w gratisie.

      Usuń
    43. Ten dentysta to sprzedawczyk jakiś i odszczepieniec, tak w święto państwowe borować!

      Usuń
    44. O, kochany! Nawet nie wiesz, jak bardzo się mylisz. Poza tym on boruje ku chwale ojczyzny, dbając o zdrowie jej obywateli.

      Usuń
    45. Yasne, i jeszcze mi powiedz, że w ramach NFZ.

      Usuń
    46. O co to, to nie. Póki co, NFZ nie zainteresował się realizowanym przez niego programem "95 plomb na 95-lecie odzyskania niepodległości", a szkoda.

      Usuń
    47. Mam nadzieję, że nie wszystkie te plomby w Twoim uzębieniu chce umieścić :D

      Usuń
    48. Rany boskie, o tym nie pomyślałam! Myślisz, że powinnam odwołać wizytę?

      Usuń
    49. Bo ja wiem. Jakby zrobił wszystko hurtem, to mogłabyś rabat dostać :)

      Usuń
    50. Licząc, że wychodziłoby średnio po 3 plomby na ząb, mogłabym dostać też paru innych rzeczy. Z drugiej jednak strony, gdyby Patriotyczna TV zrobiła z tego transmisję on-line, mogłyby być i większe zyski. Muszę przemyśleć.

      Usuń
    51. Na każdej plombie można wyryć logo sponsora :P 95 sponsorów to daje niezły zysk.

      Usuń
    52. Ja w to nie wchodzę.Wyobrażasz sobie, co trzeba byłoby zrobić, żeby lepiej wyeksponować logo na tylnej ścianie szóstki?

      Usuń
    53. Może sponsorom wystarczyłaby świadomość, że to logo tam jest?

      Usuń
    54. Raczej wątpię. Poza tym obawiam się, że w trakcie pisania postów mogłabym w niekontrolowany i niepohamowany sposób zacząć zamieszczać fragmenty reklamowe:(

      Usuń
    55. W obliczu coraz silniejszego dążenia do zarabiania na blogu byłoby Ci to wybaczone :D

      Usuń
    56. Może "mi byłoby", ale ja nigdy bym sobie tego nie wybaczyła.

      Usuń
  2. Jestem teraz w sporze z synem (lat 7), czy w Star Wars Wojna Klonów są zombie czy nie? Może mi pomożesz rozwikłać ten dylemat? :-) Na szczęście strach dziecka da się też spożytkować w inny sposób - wyciągnąłem go do MNW na oglądanie mumii, chociaż obecna wystawa pozostawia sporo do życzenia, ale na szczęście to podobno prowizorka do czasu aż kiedyś wreszcie skończą remont.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety, obawiam się że nie pomogę. Po pierwsze, książeczka o zombi (jak w tytule), bądź zombie (jak też by mi się wydawało), jeszcze nie wyszła po polsku, po drugie, moje dzieci szczęśliwie tej akurat bajki nie oglądają, więc nie miałam (wątpliwej) przyjemności obcowania z jej bohaterami.
      I oczywiście, że taki strach da się znakomicie przerobić na coś pożytecznego. Jeśli się pomyśli, a wcześniej da nieco przestraszyć, a nie obłoży krucyfiksami i czosnkiem:P

      Usuń
    2. Biorąc pod uwagę fakt, że MNW na wystawie a właściwie wystawce zapomniało o istnieniu dzieci (pani strzegąca salki zaapelowała do mojego syna by nie dotykał ... tabliczki z napisami - witamy muzealników z Warszawy w UE) to próba przerobienia strachu udała się jedynie połowicznie. Ale nie wątpię, że kiedy wreszcie po latach remontu pokażą co mają, to będzie szansa na nadrobienie.

      Usuń
    3. Najwyraźniej w MNW większość ma frakcja zwolenników oszczędzania dzieciom strasznych widoków - taka mumia to się po nocy może przyśnić, i co wtedy? A od dotykania można dostać parchów:P
      UE dba też o zdrowie swoich obywateli, można więc uznać, że warszawscy muzealnicy w pełni się unijnie zintegrowali:P

      Usuń
    4. Taaa ... brakuje jeszcze tylko filcowych kapci takich jak były jeszcze za Gierka i byłoby połączenie nowoczesności z tradycją :-)

      Usuń
    5. Ciekawe czy na skansen można dostać jakieś unijne dofinansowania?:P

      Usuń
  3. Już w biblio. Na razie bez Dziada. Obadamy. W temacie strachu, to mogę tylko powiedzieć, że przy pierwszych Kronikach Spiderwick miałem wątpliwość czy dobrze robię wypożyczając. Wczoraj zwlokłem dwa tomy "dokładki", czyli dopisanego przez autorów ciągu dalszego i mina Szymka bezcenna :D Tak, tak, to Młodszy został fanem serii, w której kolejnych tomach pojawiają się różne dziwadła :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ach, jak chciałabym mieć taką możliwość lekkiego stwierdzenia "już w biblio"! Niestety, moja biblioteka choć przyzwoicie zaopatrzona, to jednak gdy chodzi o strachy i potwory wykazuje szereg luk, których nie jestem władna wypełnić. "Kroniki Spiderwick" są jedną z nich, a chętnie bym przetestowała na własnych dzieciach:(

      Usuń
    2. Moje wiejskie maleństwo uzupełniane zasobami WBP pokrywa moje zapotrzebowanie na lekturę dziecięcą prawie w 100%. :D Resztę uzupełniam sam, a jedyne czego mi brakuje to dobry wybór komiksów, których w obydwu biblio nie ma, a mnie na nie nie stać :(

      Usuń
    3. Ja ciągle się bronię przed reaktywacją swojej karty bibliotecznej w Książnicy Pomorskiej, choć może to mogłoby uratować moje finanse. Z drugiej jednak strony, część książek jest teraz takich cudnych, że odczuwam niemożliwą do zwalczenia potrzebę posiadania ich na własność. A komiksy zdecydowanie należą do tej drugiej grupy (w mojej bibliotece są tylko jakieś obrzydliwe podróbki batmana, fuj!)

      Usuń
    4. Ja całe szczęście nie mam tak wielkiej potrzeby posiadania na własność, aczkolwiek jak obejrzałem Paryż Šaška, to powiedziałem sobie: "Nie ma chu...stek we wsi, ja to i następne muszę mieć". I pewnie sprezentuję. Chłopkom, rzecz jasna :D A z biblioteką się przeproś. Wyrób karty wszystkim członkom rodziny, bo to daje możliwość zapełnienia na miesiąc (nie wiem jakie terminy w Książnicy), prawie całej półki. Z możliwością dwukrotnej prolongaty via net i za całkowitą darmoszkę :D

      Usuń
    5. Paryża nie oglądałam, toteż dotąd potrzeby nie czułam. Postaram się więc dalej nie oglądać:P
      Wizja możliwości zapełnienia całej półki jest właśnie tym, co mnie powstrzymuje. Chyba że Książnica rozszerzyła ofertę o możliwość wypożyczenia wiadra wolnego czasu. Z możliwością prolongaty via net:P

      Usuń
    6. Taaa, to ja wam zazdroszczę tak dobrze zaopatrzonych bibliotek! My niby miasto nie małe, a w bibliotekach za różowo nie jest...szaro-czarno raczej. Paryża nie tykaj, bo kupisz:))

      Usuń
    7. Wydawało mi się, że do większości bibliotek dotarły już powiewy świeżości i nowoczesności, ale najwyraźniej nie. Musisz mocniej zacząć szturchać panie blibliotekarki, u mnie zaczyna to powoli przynosić efekty:)
      Zapamiętałam: Paryża nie tykać!:P

      Usuń
  4. Na targach w Krakowie Bardzo Miły Pan z Wydawnictwa Tako zapewnił nas, że już w listopadzie powinny się ukazać dwie następne części. U mnie najbardziej czeka się właśnie na Zombie...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To bardzo dobra wiadomość, dziękuję!:) Ciekawe, czy to ten sam Bardzo Miły Pan, z którym ja miałam przyjemność spotkać się w czerwcu (tu zdjęcie, choć niezupełnie reprezentatywne)? Uwielbiam takich miłych panów:))
      PS. Oczekuj następnego posta. Będzie niespodzianka specjalnie dla Ciebie:)

      Usuń
    2. Ja też właśnie piszę coś specjalnie dla Ciebie.. Podejrzewam, że to to samo! :))

      Usuń
    3. :D Ciekawe, która z nas będzie pierwsza? Ja jestem zaplanowana na 11 listopada i wcześniej nie da rady. Najwyżej wycofam stosowny fragment, aby uniknąć podejrzeń o wtórność:)

      Usuń
    4. Jak nie będzie żadnej awarii to jeszcze dzisiaj, I gwarantuję, że nie będzie żadnych podejrzeń! :)

      Usuń
    5. O rety, dzisiaj to ja już długo nie pociągnę. Podejrzeń może i nie będzie, ale puenta mi się rypnie. Zobaczę, najwyżej będzie bez puenty. W razie jakby co, wiedz że miałam dobre chęci:)

      Usuń
    6. Dla Ciebie ;)
      http://czytanieprzykominku.blogspot.com/2013/11/kopciuszek-czyli-katastrofalne.html

      Usuń
    7. A, i mam nadzieję, że puenta jednak będzie. Wiem, że miałaś bardzo dobre chęci, ja też! :))

      Usuń
  5. Hmmm...no cóż teza, że "dzieci lubią się bać" dość śmiała...Jako przytoczona blondyneczka z mlecznymi ząbkami jak perełki, stwierdzam s t a n o w c z o, iż wspomniane powyżej praktyki odbywające się za zasłoną i przeciągłe wycie o cygance pamiętam b a r d z o dobrze i nie wspominam ich z b y t dobrze. Myślę, że w postawionej tezie kryje się chęć usprawiedliwienia przed samym sobą swoich poczynań z przeszłości i podjęta została próba "zamiatania problemu pod dywan. Uprzejmie informuję, iż nie wracałam do ciemnego pokoju wiedziona ciekawością i żądna wrażeń, lecz próbowałam bezskutecznie zapalić światło, podczas gdy rzucał się na mnie jakiś p o t w ó r, zaciągał w kąt pokoju, wpychał za zasłonę i przyciskał do szyby wyjąc niemiłosiernie i okrutnie.
    Dzieci lubią spokój i ciepłe bułeczki!!!
    ---młodsza, do dziś zestresowana siostra---

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. E tam, jakbyś n a p r a w d ę była taka zestresowana, nie przeczytałabyś tego posta, tylko pozostałabyś pod ciepłym kocykiem, pogryzając bułeczkę:)

      Usuń