środa, 27 marca 2013

B. Ostrowicka "Ale ja tak chcę!", czyli dla dorosłych i dla dzieci


Czyż jest rodzic, który we własnym życiu nie obejrzał na żywo scen jak z „Superniani”, okraszonych wrzaskami, płaczami, tupaniem?
- Masz mi to kupić! Ja to chcę!!!
- Pograj ze mną w piotrusia! Teraz!!!
- Nie chcę ryżu, chcę frytki! Daj mi frytki!!! Daj mi, słyszysz?! Jesteś głupia, nie kocham Cię, idź sobie!”

To, co zrozumiałe u dwulatka, dziwi u starszych dzieci; niepokoi gdy chodzi o młodzież szkolną.
Jeśli jednak tak zachowuje się dorosły, niektórzy inni dorośli co najwyżej wzruszą ramionami, inni zaś powiedzą parę mądrych słów o prawie do szczęścia i samostanowienia o sobie. Coś na temat dobrego wychowania i umiejętności współżycia z innymi, szanowania ich poglądów? Phi, to takie staromodne!


„Zabawodrzewiak mówił, że Nowy to dziwak, bo nie chciał bawić się z nim.
A skoro ktoś nie lubi bawić się, to nie może być dobry.
I mówił, że Nowy jest bardzo silny.
A skoro jest silny, to przecież może komuś zrobić krzywdę.
Czyli Nowy jest niebezpieczny.
A przede wszystkim nie jest ani zwierzęciem, ani drzewiakiem!
Zarozumiałodrzewianka mówiła, że Nowy nie zna się na pięknie.
A skoro nie wie, co piękne, to nie może być dobry.
A skoro tak, to można spodziewać się po nim najgorszego.
Czyli Nowy jest niebezpieczny.
A przede wszystkim nie jest ani zwierzęciem, ani drzewiakiem!
Ale żadne z nich nie powiedziało głośno, że tak naprawdę chodziło o to, że Nowy nie chciał tego, czego chciało każde z nich.”

Beata Ostrowicka napisała króciutką opowiastkę dla dzieci, którą powinien przeczytać każdy dorosły.

Otóż w przewróconym buku żyły sobie drzewiaki – każdy „własnym życiem i własnymi sprawami. Niby razem, bo w jednym drzewie, ale tak naprawdę osobno.”
Był wśród nich Zabawodrzewiak, który najlepiej ze wszystkich wiedział jak się dobrze bawić i chciał, aby inni robili to razem z nim, wówczas gdy przyjdzie mu na to ochota.
Była także Zarozumiałodrzewianka, która doskonale wiedziała co jest piękne, a już najlepiej ze wszystkich znała się na modzie, wobec czego oczekiwała, że inni będą z zachwytem chłonąć łaskawie udzielane im w tym zakresie rady.
Mieszkał tam również Psikusodrzewiak - chichoczący, opowiadający śmieszne dowcipy i robiący psikusy, z których – to oczywiste – wszyscy powinni naśmiewać się do rozpuku.
Byli też inni – sami najlepsi z najlepszych, elita elit, każdy najmądrzejszy, najspecjalniejszy specjalista w swojej dziedzinie.
I był Nowy. O ciemnych kudłach, ciemnej i chropowatej barwie głosu. Miał wprawdzie także wielkie zielone ślepia, w których błyszczała radość, jednak nikt tego nie zauważał. Był zbyt inny, żeby inni mieli zwracać uwagę na takie drobiazgi. Nie chciał robić tego, co proponowały mu drzewiaki, choć przecież to one najlepiej wiedziały, co Nowy powinien robić w danym momencie.
- Ale ja tak chcę! – tupały nogami, jednak Nowy nic sobie z tego nie robił.

„- Musi stąd odejść – powiedział poważnie Pracodrzewiak. – I to koniecznie.
-Słuszna decyzja – pokiwał głową Zabawodrzewiak i zaczął podskakiwać w miejscu. – Nic tu po nim – dodał, a drzewiaki przytaknęły.”

Och, gdybyż można było wprowadzić lekturę obowiązkową dla każdego Polaka – ta nadawałaby się znakomicie!
Krótki tekst, znakomite ilustracje (niezawodna Krystyna Lipka-Sztarbałło), a potem obowiązkowa minuta ciszy. Nie żałobna, lecz kontemplacyjna. Swoim dzieciom zadawałam pytania naprowadzające, nie mieli problemów z udzielaniem odpowiedzi. Dorośli też powinni więc sobie poradzić. Ach, gdybyż tak wtedy choć co dziesiąty zrozumiał!

Moje, mojsze i najmojsze.
Ależ jestem tolerancyjny, proszę bardzo, niech sobie żyją, tylko nie tutaj, niech sobie idą gdzie indziej. Jeśli nie chcą robić tego, co robić powinni, bo ja im tak mówię, bo ja tak chcę, bo ja najlepiej wiem, co jest dobre, a co niedobre, proszę bardzo, mogą robić sobie co innego, ale gdzie indziej i żebym tego nie widział.
Nie?
- ALE JA TAK CHCĘ!

Beata Ostrowicka „Ale ja tak chcę!”, ilustracje Krystyna Lipka-Sztarbałło. Wydawnictwo Literatura, Łódź 2006. 

22 komentarze:

  1. Argument "Ale ja chcę!" nieodmiennie wprawia mnie w zdumienie. Ale jak to mawia kumpela na temat absurdów naszej pracy, a który to cytat pasuje i do powyższego: "Był czas się przyzwyczaić". :P
    PS. Ja na razie darowałem sobie książki z wyraźnym przesłaniem (czyli GWP całkiem) i idę w pure fun (a przynajmniej staram się) :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W dobranocce Opowieści z Tinga-Tinga król lew odpowiadał "Ja chcę nie wystarczy!" :) U nas działało:P

      Usuń
    2. Jasne. Chwal się posiadaniem pakietu premium :P A tak serio, ciekawy tytuł. U mnie na razie polewka przy starych, rodzimych produkcjach. Właśnie skończyliśmy "Proszę słonia" i jedziemy z "Psem i kotem, i ..."

      Usuń
    3. E tam, zaraz pewnie się skończą luksusy, jakaś fuzja nastąpiła i ponoć podnieśli abonamenta:P

      Usuń
    4. Jak mam wpaść w spiralę: płacić za TV - zarobić na zapłacenie za TV - nie mieć czasu na TV, bo zarabiam, żeby zapłacić za TV, to dla świętego spokoju mam to płatne TV tam, gdzie plecy tracą swą szlachetną nazwę. A moja jedyna słabość, czyli wszelkie talent szoły, są dostępne w cyfrowej abonamentówce :)

      Usuń
    5. Tia, poniekąd słusznie. U nas chodzi tylko kanał dobranockowy, reszta się konkursowo marnuje.

      Usuń
    6. Powiadam Ci - zestaw: tablet + kabel microHDMI + YT, to cud mniód malina. I póki nie wprowadzą abonamentu za tubę - darmo i z szerokim spektrum treści :)

      Usuń
    7. To jak się dorobię tabletu, to sprawdzę :)

      Usuń
    8. Zrezygnuj z pakietu, to ten dzień szybciej nastanie. A dzieciom, jak spytają czemu nie ma MiniMini powiesz: "Ale ja chcę... tablet!!!" :P

      Usuń
    9. Jeszcze chwilę poczekam z tym rewolucyjnym rozwiązaniem. Jedna ma akurat bunt trzylatka, druga bunt ośmiolatka, a ja jestem starym, steranym człowiekiem i nie mam zapotrzebowania na wysokie dźwięki:P

      Usuń
    10. No i kryształów rodowych byłoby żal :)

      Usuń
    11. Byłoby, na szczęście u nas tylko przaśny fajans:)

      Usuń
    12. No to w komentarzach było już zagajenie, rozwinięcie, zwekslowanie i puenta. Czuję się zbędna:(
      Idę więc ucierać masę orzechową na mazurek (a dzieci grzecznie usadowione przed TV z płatnym kanałem, co by cicho siedziały i nie mówiły, że czegoś chcą).

      Usuń
    13. @ZWL Zignorowaliśmy gospodynię. Trochę fopa jednak :)
      @momarta Moje odkryły wczoraj, że Puls zaczął wyświetlanie Pingwinów od 1 sezonu, który zdążyli już zapomnieć i klasyka poszła w kąt :)
      PS. Mazurek mnie nie rusza, ale wczoraj zeżarłem ćwierć faski świątecznego pasztetu :D

      Usuń
    14. Nie mam w zwyczaju ignorować gospodyń:P Szczególnie tych pilnie zajmujących się pieczeniem mazurków :D

      Usuń
    15. Bazyl: Normalnie powiedziałabym, że trochę szybko robiliście ten pasztet, ale teraz rozumiem: musiał skruszeć:P
      Moje dzieci okazały się Pingwinoodporne; są też Ferdynandoodporne i Proszęsłonioodporne:( Chyba wprowadzę im szlaban na TV, niech skruszeją!:P

      ZWL: Pilnie jak pilnie; poza mazurkami żadnych innych objawów świąt u mnie nie widać.

      Usuń
    16. To zagajaj co oglądają :) Bo moim mam zamiar zaserwować (jak już Plus zacznie duble): Pomysłowego Dobromira, Sceny z życia smoków (książka mimo oczorypnych ilustracji podobała się nader), Gucia i Cezara oraz Sąsiadów od sąsiadów :)

      Usuń
    17. Patrząc na to, co dzieje się za oknem, dziś najlepiej byłoby włączyć Bałwanka Bouli, Małego Pingwina Pik-Pok, a w ostateczności Renifera z czerwonym noskiem:(
      A poważnie, pomijając komercyjne produkcje MiniMini i Cartoon Network, u mnie królują ostatnio serie "Było sobie życie", "Był sobie człowiek" i "Odjazdowe zoo".
      Stare polskie bajki nie mają brania; stare czeskie i słowackie też zresztą nie.

      Usuń
  2. Przeglądałam tę książkę kiedyś w bibliotece ale nie wypożyczyłam. Chyba dlatego, że miałam już pokaźny pakiet innych w ręku. Ale z pewnością do niej wrócę. Mam nadzieję, że stoi tam grzecznie na półce.
    Co do TV to dziś spłakałam się ze Starszym na filmie "Mój przyjaciel Hachiko". Oboje udawaliśmy, że mamy katar a Starszy jeszcze dodatkowo chrypkę... chlip, chlip...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że książka stoi. Ja też kiedyś ją oglądałam i też odłożyłam; potrzeba było Bajkonurra, żebym do niej wróciła. Płodność pani Ostrowickiej budzi we mnie mieszane uczucia (podobnie jak w przypadku pana Kasdepke), z jej Lulakami średnio się nam udało, ale ta historyjka naprawdę jej się udała.
      Rzuciłam okiem na to, o czym jest Hachiko - o nie, nie! Od czasu "Psa, który jeździł koleją" takie historie omijam, bowiem nie da się symulować aż tak potężnego kataru, jak to co mnie spotyka w trakcie czytania/oglądania!

      Usuń
  3. Odpowiedzi
    1. U nas czterolatek słuchał, choć bez zachwytów. To chyba z założenia książka dla dzieci mniej więcej w tym wieku, ale trochę trzeba jednak dotłumaczyć.

      Usuń